Aleksandra Aleksandra
967
BLOG

RPA: Kto jest ekstremistą?

Aleksandra Aleksandra Świat Obserwuj temat Obserwuj notkę 12

We wpisie https://www.salon24.pl/u/olenkawagner/1013976,o-dzielnej-gwen-orzechach-kokosowych-i-tescie-olowka-rpa  , poświęconym największej w RPA partii opozycyjnej Sojuszowi Demokratycznemu (Democratic Alliance - DA) obiecałam dalszy ciąg i napisanie o ich konkurentach (również z opozycji). Tytuł wpisu został zainspirowany przemówieniem noworocznym tymczasowego przewodniczącego DA Johna Steenhuisena, ale o tym będzie w drugiej części. Pierwszą poświęcę opisowi wydarzeń, które miały miejsce w związku z dorocznym Orędziem o Stanie Państwa (State of the Nation Address – SONA), któremu w RPA zawsze towarzyszy bogata oprawa (łącznie z czerwonym dywanem). Nie obyło się przy tym bez pewnego skandalu, ale nie uprzedzajmy wypadków… 

Orędzie o stanie państwa

W zeszłym tygodniu (13.02.2020 r.) miało miejsce doroczne Orędzie o Stanie Państwa, które Prezydent RPA wygłasza przed zgromadzeniem Parlamentu oraz Rad Prowincji.

Całość można obejrzeć tutaj: https://www.youtube.com/watch?v=iBKoQlVzM2k  (Eyewitness News) oraz https://www.youtube.com/watch?v=_cuKv-S-pFU&t=11066s  (SABC).

Zanim zacznę poważniej o polityce trochę powiem o oprawie wydarzenia, które w RPA ma zawsze uroczysty charakter. Deputowani i zaproszeni goście (sportowcy, aktorzy i inni celebryci) z reguły przychodzą w strojach galowych. Można zobaczyć prawdziwą rewię mody oraz dużą różnorodność stylów. U panów przeważają garnitury, ale pojawiały się też tradycyjne stroje plemienne oraz warianty pośrednie, jak np. strój, jaki miał na sobie przywódca Partii Wolności Inkatha (IFP) Mangosuthu Buthelezi. Ubrany był w rodzaj granatowego garnituru ozdobionego złocistym haftem a na szyi miał zawieszony ząb jakiegoś zwierzęcia. Wśród pań panowała jeszcze większa różnorodność strojów. Od sukni balowych (często z odsłoniętymi plecami i ramionami), poprzez skromniejsze suknie wizytowe aż do strojów tradycyjnych (z charakterystycznymi turbanami na głowach). Deputowani z ramienia EFF – Economic Freedom Fighters (Ruch Bojowników o Wolność Gospodarczą) - jak zwykle podczas obrad Parlamentu - ubrani byli w swoje ciemnoczerwone mundury przypominające ubrania robocze. Uzupełnieniem tego stroju były kaski, które niektórzy mieli nawet na głowie (większość pozdejmowała). Inni deputowani podkreślali barwy swej partii w bardziej subtelny sposób. Np. przewodniczący partii o nazwie Kongres Ludu (Congress of People, w skrócie COPE) Mosiuoa „Terror” Lekota ubrał się w klasyczny ciemny garnitur z białą koszulą, ale założył do niego wielką jaskrawożółtą muchę, a kieszonkę przyozdobił chusteczką w tym samym „partyjnym” kolorze (1:30 na filmie EWN https://www.youtube.com/watch?v=vFoPYX4rWGU ).

Obrady rozpoczęto odegraniem hymnu państwowego https://pl.wikipedia.org/wiki/Hymn_Po%C5%82udniowej_Afryki  – i tu pierwszy zgrzyt, choć już taki, do którego wszyscy zdążyli się przyzwyczaić. Hymn RPA składa się z dwóch części. Pierwsza to pieśń w językach xhosa, zulu i sotho, kiedyś śpiewana przez przeciwników apartheidu, druga to fragment dawnego hymnu RPA – śpiewany w języku afrikaans i angielskim. Ani pierwsza ani druga cześć nie zawiera sformułowań agresywnych bądź kontrowersyjnych. Na początek wszyscy deputowani wstali, gdy jednak zaczęto grać fragment starego hymnu – deputowani EFF usiedli (widać to na filmie pierwszym- 6:28, a na drugim 1:49:38).

Później odbyła się krótka ceremonia zaczerpnięta z obyczajów plemiennych. Nie do końca zrozumiałam o co chodziło, ale wyglądało to na odczynianie uroków przez szamankę. Następnie deputowani wstali i był czas na cichą modlitwę lub medytację.

Po zakończeniu części ceremonialnej głos miał zabrać prezydent. Tak się jednak nie stało, bowiem przedstawiciele EFF poprosili o głos. Nie podobała im się obecność byłego prezydenta F. W. de Klerka. Stwierdzili, że ma on „krew na rękach”, był bowiem prezydentem w czasach apartheid. Nie chcieli słuchać wyjaśnień prowadzącej obrady, że zwyczajowo zaprasza się wszystkich byłych prezydentów, ani też deputowanego z partii Front Wolności Plus (afr. Vreiheidfront Plus VF+, ang. Freedom Front Plus FF+), że de Klerk był nie tylko prezydentem w czasach apartheidu, ale też wiceprezydentem po wyborach w 1994 r. (prezydentem był wtedy Nelson Mandela). Przedstawiciele EFF podnieśli też sprawę najnowszego wywiadu de Klerka w 30 rocznicę relegalizacji ANC oraz zwolnienia więźniów politycznych (w tym najsłynniejszego – Nelsona Mandeli). De Klerk powiedział wtedy, że apartheid, chociaż doprowadził do krzywdy wielu mieszkańców Południowej Afryki, nie może być uznany za zbrodnie przeciw ludzkości. W tym momencie nie ma miejsca na dyskusję czym był apartheid, napisałam na ten temat https://www.salon24.pl/u/olenkawagner/943793,apartheid-wczoraj-i-dzis . Nie wiem czy Szanownych Współbloggerów oraz Czytelników interesuje sprawa samego procesu transformacji. Jeśli tak – proszę dać znać w komentarzach. Mam już roboczy tytuł wpisu „Czy można było inaczej?”. Na razie wróćmy do wydarzeń w Parlamencie. EFF protestował nie tylko przeciw obecności de Klerka. Nie podobała im się również obecność byłego ministra finansów, a obecnie ministra przedsiębiorstw publicznych Pravina Gordhana . Ten polityk związany z Południowoafrykańską Partii Komunistyczną oraz ANC miałby, zdaniem EFF wspierać Kapitał Białego Monopolu (White Monopoly Capital). Proszę mnie nie pytać co to miałoby oznaczać, bo to wiedzą chyba jedynie członkowie i sympatycy EFF.

Awantura trwała godzinę i 17 minut, ostatecznie salę zmuszeni byli opuścić nie de Klerk i Gordhan, lecz posłowie EFF. Później jeszcze dopuszczono do głosu posłów reprezentujących różne partie polityczne. Ton wszystkich wystąpień był taki, że w Parlamencie nie powinno dochodzić do tego typu awantur, a pani Przewodnicząca (u nas powiedzielibyśmy Pani Marszałek, po angielsku używa się formy Madam Speaker) Baleka Mbete powinna była o wiele wcześniej nakazać usunięcie z sali niesfornych parlamentarzystów. Przedstawiciel VF+ Corné Mulder poszedł dalej i zaproponował kary pieniężne wobec osób zakłócających obrady. Natomiast przewodniczący COPE Mosiuoa Lekota wrócił do kwetii ostentacyjnego siadania przedstawicieli EFF (nie wymieniając nazwy partii) w trakcie grania hymnu, które to zachowanie się skrytykował.


Ostatecznie orędzie prezydenta Cyrila Rhamaphosy rozpoczęło się z ponad półtora godzinnym opóźnieniem (dokładnie 1 godz. 35 min). Samo orędzie, jak wszędzie na świecie przy takich okazjach: głównie chwalenie się sukcesami, jeśli trudności to będą one rozwiązywane. Dużo mniej lub bardziej konkretnych obietnic, spośród których najbardziej konkretna i sensowna to obietnica, że prywatni producenci energii będą mogli sprzedawać ją bezpośrednio gminom. W RPA panuje bowiem kryzys energetyczny. Inne obietnice były bardziej niepokojące, np. dotycząca proponowanej wcześniej zmiany konstytucji, tak by umożliwić wywłaszczenie bez odszkodowania. Jako ciekawostkę warto wspomnieć, że moda na wykorzystywanie nastolatek w polityce nie jest specyfiką europejską. Cyril Ramaphosa zaprosił do parlamentu 17-letnią Sinoyolo Qumba, która wcześniej napisała do niego list i pomogła napisać orędzie. „Afrykańska Greta Thunberg” (to moje autorskie porównanie, może dość krzywdzące, bo w odróżnieniu od Grety, Sinoyolo uczy się i ma zamiar studiować) zwróciła uwagę na problemy bezrobocia wśród młodych, przestępczości i dużej częstotliwości ciąż u nieletnich.

Czy ekstremizm jest symetryczny?

Cofnijmy się do okresu noworocznego. Jak już wspomniałam, tytuł wpisu wiąże się ze słowami tymczasowego przewodniczącego DA Johna Steenhuisena, który powiedział między innymi:


We must band together to reject extremism, whether the EFF on the left or the Freedom Front on the right.

[Musimy połączyć się by odrzucić ekstremizm, czy to ze strony EFF na lewicy czy to Frontu Wolności na prawicy.]

https://citizen.co.za/news/south-africa/politics/2223405/watch-in-2020-we-must-reject-extremism-whether-the-eff-on-the-left-or-the-ff-on-the-right-steenhuisen/ 

Czy przedstawienie takiej symetrii jest uzasadnione? Prawdą jest, że zarówno o EFF, jak i Vreiheidfront Plus VF+ (ang. Freedom Front Plus FF+, pol. Front Wolności Plus) plasują się na przeciwległych krańcach sceny politycznej (przynajmniej spośród ugrupowań reprezentowanych w parlamencie), EFF faktycznie jest na lewym krańcu spektrum, a VF+ znajduje się na krańcu prawym, podczas gdy DA można uznać za centrum, ale czy fakt znajdowania się po jednej stronie spektrum czyni ugrupowanie ekstremistycznym? W sensie źródłosłowu (łac. extremus – krańcowy) – niby tak – ekstremum to skraj, kraniec skoro więc w danych warunkach ugrupowanie jest na skraju spektrum z definicji jest. W odniesieniu do ugrupowań politycznych o ekstremizmie  mówimy jednak wtedy, gdy mamy do czynienia z hołdowaniem „skrajnym poglądom” lub stosowaniem „krańcowych, ostatecznych środków dla osiągnięcia celu politycznego, ekonomicznego lub ideologicznego”. Ta definicja zgodna też jest z potocznym rozumieniem tego słowa.

Czy EFF głosi poglądy skrajne i czy akceptuje krańcowe środki dla osiągnięcia swych celów? Wystarczy przyjrzeć się choćby zachowaniu się deputowanych tej partii w parlamencie osądzić by stwierdzić, że EFF używa środków nie akceptowanych przez kulturę polityczną. Również poglądy tej patii można uznać za skrajne, bo czym jest domaganie się odebrania komuś własności bez wypłacenia należytego odszkodowania? Na krótkiej konferencji prasowej przywódca EFF skrytykował prezydent Ramaphosę, iż ten zamiast zapowiedzieć program ogólnej nacjonalizacji ziemi zaproponował sprecyzowanie warunków, jakie muszą być spełnione by można było uznać należną wartość odszkodowania za zerową. Wcześniej były jeszcze drastyczniejsze wypowiedzi. Podam tu link cytujący noszące znamiona mowy nienawiści wypowiedzi przywódcy tej partii Juliusa Malemy z jednego tylko 2019 r. https://www.timeslive.co.za/politics/2019-12-30-seven-tweets-from-julius-malema-that-raised-eyebrows-in-2019/ . Pamiętne są też wcześniejsze wypowiedzi tego polityka, np. z roku 2016, gdy przemawiając na wiecu najpierw oskarżył białych o wszystkie możliwe zbrodnie, a następnie stwierdził, że nie nawołuje do mordowania białych, przynajmniej NIE TERAZ, po czym nawoływał do pokojowego zajmowania ziemi białych https://www.youtube.com/watch?v=FrrlLQFbVOs  .

Gorzej, że na samym nawoływaniu się nie kończy. W niektórych miejscach dochodzi do zajmowania ziemi, co EFF wyraźnie popiera, choć podkreśla, że chodzi o zajmowanie pokojowe. Nie wiem czy za pokojowe można uznać wtargnięcie do sklepu H&M i dokonanie tam aktów wandalizmu z dość błahego powodu, a mianowicie takiego, że firma ta wypuściła serię ubrań dla dzieci z wizerunkami zwierząt. Tak się złożyło, że małpkę reklamowało czarnoskóre dziecko. Reklamę zrobiono w Szwecji, ale działacze EFF „wyżyli się” na sklepie w RPA https://www.iol.co.za/capetimes/news/watch-h-and-m-malema-should-pay-back-money-for-eff-vandalism-12720618  . Jeszcze gorzej, gdy EFF zajmuje ambiwalentne stanowisko wobec morderstw farmerów (https://citizen.co.za/news/south-africa/1966767/malema-says-he-is-maybe-behind-farm-murders/). Wszystkie te fakty pozwalają na uznanie EFF za ugrupowanie ekstremistyczne.

Jak natomiast wygląda na tym tle VF+? Czy może być uznana za partię ekstremistyczną? Jeśli uprawnione miałoby być nazwanie VF+ ekstremistami, to należałoby poszukać jakichś akcji czy wypowiedzi, które sugerowałyby ekstremizm. Nic takiego nie udaje się znaleźć. Jedyną „mocniejszą” wypowiedzią było porównanie Juliusa Malemy do Myszki Mickey. Zrobił to szef VF+ Pieter Groenewald w parlamencie, kiedy to w czasie niewygodnej dla EFF debaty okazało się, że Julius Malema jest nieobecny. Groenewald skrytykował nieobecność „komendanta” (ang. Commander-in-Chief – tak nazywają go członkowie EFF), który opuścił swoich „żołnierzy” i stwierdził, że jest on „Mickey Mouse Commander-in-Chief”. Poproszony przez prowadzącego obrady o wycofanie się z tych słów – odmówił, gdyż uznał, że zgodnie z konstytucją jedynym obecnym w parlamencie komendantem jest prezydent republiki „Mickey Mouse Commander-in-Chief” . Trzeba przyznać, że do ekstremizmu daleko. Skąd więc opinia o ekstremizmie? Czemu opinię taką wypowiada szef DA, a więc partii mającej w programie szereg punktów zbieżnych z VF+?

 Przyczyny tego stanu rzeczy mogą być dwie: walka o podobny elektorat lub fakt, że istniejące różnice są na tyle ważne, iż partie te muszą się zwalczać. Osobiście uważam, że istotniejsza jest tu walka o podobny elektorat. Mimo istniejących różnic w obecnej sytuacji politycznej (dominacja ANC) nie powinny one mieć większego znaczenia. Natomiast faktem pozostaje, że w ostatnich wyborach DA straciła 1,46 punktów procentowych (5 miejsce w parlamencie), a VF+ zyskała 1,48% (6 miejsc w parlamencie). Wynik VF+ nie wygląda może imponująco, ale przy czterech miejscach w poprzednim parlamencie jest to ponad 100% wzrostu, tak więc procentowo jest to wzrost najwyższy spośród wszystkich ugrupowań. Liczbowo większy wzrost miała jedynie EFF.

Niewątpliwie Sojusz Demokratyczny DA i Front Wolności Plus VF+ różnią się pod względem pochodzenia, choć obie rozpoczynały, jako partie białych. DA wyłoniła się z Partii Postępowej (Progressive Party, później Progressive Reform Party, w końcu Progressive Federal Party), która w 1989 r. przekształciła się w Partię Demokratyczną skupiającej osoby walczące z apartheidem, ale w sposób legalny. Natomiast Front Wolności/Vreiheidfront (VF)/Freedom Front (FF) (jeszcze wtedy bez plusa, ten został dodany w 2003 r. po dołączeniu się innej małej afrykanerskiej partii) powstał w marcu 1994 roku (niespełna dwa miesiące przed wyborami). Grupował on Afrykanerów, którym nie odpowiadały ustępstwa, jakie wobec ANC uczyniła Partia Narodowa (NP), ale też za bezproduktywny uznawała bojkot wyborów ze strony Partii Konserwatywnej (KP/CP), a tym bardziej odrzucała walkę metodami innymi niż pokojowe. Tak więc oskarżenie VF+ o ekstremizm jest bezpodstawne zarówno w odniesieniu do dnia dzisiejszego, jak i okresu z początków tej partii.

Niektórzy jednak dopatrują się ekstremizmu VF+ nie w działaniu tej partii, ale w celach, do których dąży. Jej poprzedniczkę oskarżano o chęć utrzymania apartheidu, a obecny VF+ o nostalgię za apartheidem. W rzeczywistości zarówno wtedy (w 1994 r.), jak i teraz chodziło o ochronę praw mniejszości afrykanerskiej.

Powinnam tu się cofnąć do wczesnych lat dziewięćdziesiątych, ale wpis robi się zbyt długi, więc kwestię rozwinę (proszę dać znać w komentarzach czy temat zainteresowałby) we wpisie „Czy można było inaczej?”. Zwrócę jedynie uwagę na to, że VF+ broni nie tylko praw białej mniejszości. Broni praw wszelkich mniejszości etnicznych, zwłaszcza prawa do edukacji we własnym języku. W RPA jest 11 języków urzędowych (12-ty migowy), ale forsuje się edukację w języku angielskim, zwłaszcza na poziomie uniwersyteckim. Dzieje się to głównie kosztem języka afrikaans. VF+ jest chyba jedyną partią w parlamencie, która broni faktycznego prawa do używania tego języka w sytuacjach urzędowych. Deputowanie tej partii znani są z tego, że przynajmniej fragment każdego wystąpienia wygłoszą w języku afrikaans. Zorientowanie na prawa mniejszości przyciąga do VF+ koloredów, z których wielu również posługuje się językiem afrikaans jako ojczystym. Koloredzi (coloureds) to ludność pochodzenia mieszanego oraz ludy Khoi i San (dawniej określane jako Hotentoci i Buszmeni). Część z nich ma poczucie własnej odrębności i nie identyfikuje się z ludnością czarną (ludy Bantu). Widzi więc zagrożenie w lansowanym zarówno przez rządzącą ANC i opozycyjną DA haśle „One South Africa for All”, gdyż prowadzić ono może do ignorowania praw mniejszości do kultywowania własnej tożsamości. Stąd też prominentny działacz na rzecz praw koloredów, Peter Marais wystartował w ostatnich wyborach z ramienia VF+, zdobywając miejsce w Radzie Prowincji Przylądkowej Zachodniej. Odbyło się to za aprobatą organizacji o nazwie Bruin Bemagtigings Beweging (ang. Brown Empowerment Movement), co dosłownie można tłumaczyć, jako Ruch na Rzecz Wsparcia Brązowych.

Co dzieli co łączy?

Partie opozycyjne wobec ANC, nie mówię tu rzecz jasna o opozycji na lewo od ANC, jaką jest EFF skazane są jednak na współpracę, jeśli chcą myśleć o pozbawieniu władzy ANC oraz zapobieżeniu dojścia do władzy EFF (jako formalnego lub nieformalnego koalicjanta). Zarówno tymczasowy przewodniczący DA John Steenhuizen (https://www.youtube.com/watch?v=hFa9WO7M8Mo), jak i przewodniczący VF+ Pieter Groenewald (https://www.youtube.com/watch?v=k3nSLYFOj9A&t=27s), w parlamentarnej dyskusji na temat SONA krytykowali politykę ANC i prezydenta Ramaphosy. Inne jednak było rozłożenie akcentów. Steenhuizen próbował przemówić do ambicji prezydenta sugerując, że w przeciwieństwie do wielkich przywódców nie potrafił wzbić się ponad interes swojej partii. Natomiast Groenewald zwrócił szczególną uwagę na szkodliwość Black Economic Empowerment (ekonomicznego wzmocnienia czarnych) i akcji afirmatywnej. Podał przykład dziewczyny, która egzaminy maturalne zdała z wyróżnieniem, nauczyła się języka Xhosa, ale nie dostała się na medycynę z powodu koloru skóry (jest biała). Poza wymiarem indywidualnym akcja afirmatywna ma też negatywny skutek gospodarczy. Groenewald zaproponował zaprzestanie tej praktyki dopóki wzrost gospodarczy nie osiągnie 5%.

Zarówno Groenewald, jak i Steenhuizen zdecydowanie potępili plany wywłaszczania bez odszkodowania. Steenhuizen ponadto zwrócił uwagę, że dla przeprowadzenia reformy rolnej nie potrzeba uciekać się do podważania nienaruszalności własności prywatnej. Groenewald uznał plany wywłaszczenia za jedną z trzech głównych przyczyn złej sytuacji gospodarczej (obok wymienionych już ekonomicznego wzmocnienia czarnych oraz akcji afirmatywnej).

Czy opozycja okaże się skuteczna – czas pokaże.

PS. Na zakończenie, skoro pisałam o VF+, jako partii przyciągającej koloredów (czyli "brązowych") - wystąpienie Petera Marais na Radzie Prowincji Przylądkowej Zachodniej https://www.youtube.com/watch?v=8PP-Fm73NCo . Prowincja ta jest wyjątkiem w RPA, gdyż większość posiada tam nie ANC, lecz DA. VF+ ma jednego przedstawiciela w 43-osobowej Radzie.


Aleksandra
O mnie Aleksandra

Swoją "działalność polityczną" rozpoczęłam w roku 1968 w wieku lat... sześciu ;). Postanowiłam wtedy wyrzucić przez okno kilkanaście napisanych własnoręcznie "ulotek" o treści "W POLSCE JEST RZĄD GŁUPI". Zamiar nie udał się, bo gdy wyjawiłam go Tacie, ten przestraszył się nie na żarty (pracował na uczelni) i rzecz jasna zniszczył kartki. Motywacja mojej "działalności" była jednak specyficzna: chodziło o to, ze milicja przez parę dni obstawiała Rynek, a je lubiłam chodzić karmić gołębie.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka