Zdjęcie ilustracyjne: budynek Sądu w Johannesburgu, wrzesień 2016 r. Zdjęcie własne
Zdjęcie ilustracyjne: budynek Sądu w Johannesburgu, wrzesień 2016 r. Zdjęcie własne
Aleksandra Aleksandra
1400
BLOG

Sprawa Walusia – kolejna odmowa

Aleksandra Aleksandra Świat Obserwuj temat Obserwuj notkę 13

Sprawa smutna, ale w świetle tego, o czym pisałam w poprzedniej notce – nie zaskakująca. 16 marca 2020 r. Minister Sprawiedliwości i Więziennictwa Ronald Lamola odmówił zwolnienia warunkowego Januszowi Jakubowi Walusiowi.
Podaję linki do wiadomości:
1)    Tekst decyzji z uzasadnieniem (po angielsku):
https://www.politicsweb.co.za/documents/janusz-walus-parole-refused-again--ronald-lamola
2)    Wpis w blogu Michała Zichlarza (dokładnie przedstawia sprawę, wiadomości z pierwszej ręki)
http://afrykagola.pl/?p=8386&cpage=1#comment-22492
Wracając do sprawy braku zaskoczenia to dla mnie zaskakujące jest jednak uzasadnienie decyzji. Inaczej niż Michael Masutha, Ronald Lamola nie bawi się w wynajdywanie rzekomych niedociągnięć w procesie resocjalizacji, wręcz przeciwnie, stwierdza, że:
1)    Janusz Waluś w więzieniu sprawuje się bez zarzutu;
2)    Odbył wielostronne programy mające na celu resocjalizację;
3)    Dostępne są  systemy wsparcia i zatrudnienia skazanego w momencie, gdy zostanie warunkowo zwolniony;
4)    Waluś karany był po raz pierwszy;
5)    Opinie psychologów i pracowników socjalnych są pozytywne;
6)    Waluś okazał skruchę z powodu dokonania morderstwa;
7)    Opinia psychologów mówi, że ryzyko recydywy jest niskie.
8)    Walus spędził 27 lat w więzieniu i składał już kilka wniosków o zwolnienie warunkowe, które były odrzucane.
        
Tak więc żaden z powodów odmowy zwolnienia, na które ostatnio powoływał się Masutha nie został przywołany. W takiej sytuacji minister winien był udzielić zwolnienia warunkowego. Aby jednak go odmówić odwołał się do argumentu, który jest o tyle nieuzasadniony, iż znany był od samego początku, a nie był wcześniej przywoływany, poza tym dotyczy wszystkich skazanych na dożywocie. Lamola mianowicie przytoczył uzasadnienie wyroku śmierci, który zapadł w 1993 r. Sprowadza się ono do tego, że zabójstwo było planowane i dokonane z zimną krwią (z reguły na dożywocie, a tym bardziej na śmierć nie skazuje się osób, które dokonały zabójstwa w afekcie) oraz, że miało na celu wywołać zamieszki. Zamieszki (również pociągające za sobą ofiary śmiertelne) były w tym czasie w RPA na porządku dziennym, głównie zresztą były to walki czarnych z ANC z czarnymi z Partii Wolności Inkatha. Sprawcy tych zamieszek i ich prowodyrzy dawno już zostali amnestionowani. Inny argument to taki, że Hani był bezbronny – znów sprawa dość oczywista – zazwyczaj ofiary zamachu są w danym momencie bezbronne, inaczej nie jest to zamach lecz obrona własna lub pojedynek rewolwerowców. Charakter czynu Walusia znany więc był od dawna, natomiast prawo RPA w tym przypadku nie stawia żadnych barier w kwestii zwolnienia warunkowego.

W tekście Michała Zichlarza (link podałam na początku) znajdziemy przykłady południowoafrykańskich zabójców, którzy zwolnienie warunkowe uzyskali. Nie chodzi przy tym nawet o działaczy ANC, SACP (partii komunistycznej) i Umkhonto we Sizwe, którzy planowali i wykonywali akty terrorystyczne, prowadzące do śmierci nie jednej osoby, lecz wielu osób i to osób niewinnych, bo rzecz jasna partie rządzące będą tłumaczyć, że zabójcy działający pod szyldem walki z apartheidem walczyli o słuszną sprawę, a nad śmiercią osób postronnych można co najwyżej ubolewać, nie może ona jednak przysłonić słuszności samej walki, a już tym bardziej decydować o tym, że zasłużony działacz miałby trafić do więzienia (nie podzielam tej argumentacji, ale ponieważ pada ona często – przytaczam). Przywołane zostają też przypadki osób działających w imię obrony apartheidu. Zarówno Zichlarz, jak i dziennikarz prowadzący wywiad z rzecznikiem Ministerstwa Sprawiedliwości i Więziennictwa Chrispinem Phiri  wymieniają dwa nazwiska: Ferdi Barnard i Eugene de Kock. Pierwszy z nich zabił w 1989 r. (białego) działacza antyapartheidowskiego, drugi organizował tzw. szwadrony śmierci mające na celu zabijanie przeciwników politycznych. Wyjaśnienie rzecznika ministra, że ci dwaj mężczyźni działali w czasach apartheidu, a Waluś w sytuacji, gdy trwał proces tworzenia demokracji jest mało przekonujące, gdyż wg oficjalnej narracji apartheid miał się skończyć dopiero w 1994 r.

Uzasadnienie odmowy Lamoli jest bardziej niepokojące niż uzasadnienia Masuthy, które niekiedy bywały absurdalne, ale zostawiały nadzieję. Jeśli Masutha zarzucał brak ukończonych kursów, czy rozbieżność opinii psychologów, a nawet rzekomy brak skruchy „niedociągnięcia” te można było naprawić lub wskazać nieprawdziwość zarzutów. Lamola natomiast jako główny argument podaje ciężar gatunkowy przestępstwa, który nie może ulec zmianie. Waluś przecież  czasu nie cofnie. Innymi słowy Lamola sugeruje, że Waluś nie ma szans na zwolnienie warunkowe, niezależnie od tego co by zrobił. Jest to w jawnej sprzeczności z filozofią systemu prawnego RPA, który zakłada, że każdy sprawca, niezależnie od popełnionego czynu ma szanse na warunkowe zwolnienie, oczywiście jeśli przejdzie proces resocjalizacji i nie ma wielkiego ryzyka, że ponownie popełni przestępstwo. Dlatego Lamola nie mówi o tym wprost, a w ostatnim zdaniu pada nawet fraza „not approved at this stage” (nie aprobowana na tym etapie), co sugeruje, że może na kolejnym etapie zostanie zaaprobowana. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że jest to jedynie zwrot pro forma.

Szczególny niepokój budzi stwierdzenie, że jednym z argumentów przeciwko warunkowemu zwolnieniu jest to, że zgodnie z prawem obowiązującym w 1993 r., po uzyskaniu zwolnienia warunkowego, skazany po najdalej trzech latach musiałby zostać zwolniony już bezwarunkowo. Waluś przebywa w więzieniu już 27 lat. Po trzech latach byłoby trzydzieści lat. Dla Lamoli to ciągle mało.
Innym argumentem ministra była kwestia stanowiska rodziny Haniego. Rzecz jasna wdowa po Hanim, Limpho nie zgadza się na zwolnienie warunkowe. Córka nie zajmuje wprawdzie tak jednoznacznego stanowiska, nawet odczuwa wobec Walusia pewnego rodzaju sympatię, ale mało prawdopodobne by otwarcie wystąpiła przeciw matce, bądź też była w stanie „zmiękczyć serce” swojej matki. Jeśli coś takiego miałoby miejsce to należałoby raczej rozpatrywać w charakterze cudu, choć cuda się zdarzają. Cud rozumiem, jako niekoniecznie zjawisko niewytłumaczalne naukowo, może to być też wydarzenie mało prawdopodobne, ale teoretycznie możliwe.

Kim jest Ronald Lamola? W czasie zabójstwa Haniego miał 9 lat. Nie miał więc szans walczyć z apartheidem i przekonać się o tym, że walka ta niekoniecznie była czysta. Do młodzieżówki ANC dołączył w wieku 13 lat. W samym uzasadnieniu wyroku między wierszami można wyczytać, że do sprawy ma stosunek osobisty. Być może występuje u niego częste zjawisko większego radykalizmu ludzi młodych, którzy pragną odreagować fakt, iż na walkę się „nie załapali”, podczas gdy prawdziwi weterani bardziej skłonni są uznać, że wojna się skończyła, a teraz mogą sobie pozwolić na wspaniałomyślność.

Czy sprawa jest więc całkowicie beznadziejna? Nie, choć na pewno jest trudna, trudniejsza niż wydawało się to jeszcze przed paroma miesiącami. Adwokaci Walusia zapowiedzieli apelację https://www.sabcnews.com/sabcnews/walus-lawyer-accuses-lamola-of-misinterpreting-the-law/. W tej chwili rozważają jedynie do sądu której instancji lepiej ją będzie złożyć (prawo RPA dopuszcza różne możliwości, najwyższą instancję jest Sąd Konstytucyjny). Mec. Julian Knight określił argument w postaci uzasadnienia wyroku sprzed 27 lat za „poorest of reasons” co można tłumaczyć, jako „wyjątkowo słaby argument” https://www.iol.co.za/news/politics/justice-minister-used-poorest-of-reasons-to-refuse-janusz-walus-parole-lawyer-45059202. Knight zwrócił uwagę, że Lamola, odwołując się do wyroku sprzed lat zignorował cztery decyzje sądu, będące na korzyść udzielenia zwolnienia warunkowego. Stwierdził:

He relies upon the sentence remarks made 27 years ago as outweighing all the other factors. Every single time, every single time there has been the need for a decision the various ministers have reached for the nearest fruit hanging from the tree… Each time they have a different one, each time, like a magician they pull a rabbit out of the hat.


On [Lamola] uważa wyrok wydany 27 lat temu za argument przewyższający wszystkie inne. Za każdym razem, za każdym jednym razem, gdy trzeba podjąć decyzję, różni ministrowie sięgają po najbliższy owoc zwisający z drzewa … Za każdym razem sięgają po nowy, za każdym razem, niczym iluzjonista wyciągają oni królika z kapelusza.”. 

Knight zwrócił uwagę, że zgodnie z prawem im dłużej skazany odbywa karę tym mniej istotne jest uzasadnienie wyroku. Podał dwa przykłady sytuacji, gdzie uzasadnienie wyroku było równie miażdżące, ale sprawcy zwolnienie warunkowe uzyskali

Sąd kolejnej instancji może orzec o zwolnieniu warunkowym, obalając wszelkie argumenty ministra, ale (co niestety jest bardziej prawdopodobne) może, jak do tej pory zwrócić sprawę do ministra celem ponownego rozpatrzenia. W tej sytuacji sprawa wróci do władzy wykonawczej, która zapewne znów wymyśli jakiś pretekst by zwolnienia odmówić. Chyba że…

Chyba że trzymanie Walusia w więzieniu byłoby dla RPA wizerunkowo niekorzystne, postrzegane, jako zemsta, która nie ma żadnego racjonalnego celu. Wtedy władze RPA, niezależnie od swoich prywatnych odczuć, zapewne by ustąpiły. Tak było w przypadku wspólnika Janusza Walusia - Clive’a Derby-Lewisa, który uzyskał warunkowe zwolnienie będąc ciężko chory na raka (zmarł półtora roku po opuszczeniu więzienia). Takiego scenariusza rzecz jasna nikomu nie życzę. Jak na razie Janusz Waluś jest zdrowy, choć sytuacja z Covid19 również w RPA jest niebezpieczna, choć zachorowań jest nieco mniej niż w Polsce (62 chorych, brak zgonów - wiadomość z 17 marca).

Władze RPA mogłyby też ustąpić, gdyby odczuły presję polskich władz na  uwolnienie Janusza Walusia lub na sprowadzenie go do kraju celem dalszego odbywania kary. Brak umowy ekstradycyjnej nie stanowi przeszkody, gdyż umowę taką można zawsze sporządzić. Być może formuła przekazania Walusia do Polski celem dalszego odbywania kary byłaby dla rządu RPA strawniejsza. Jednakże, jak można sądzić, władze Rzeczypospolitej Polskiej nie wykazują aktywności w tej sprawie. Ostatnim znanym mi działaniem było dokonane w czerwcu 2015 r. przez ówczesnego Ministra  Sprawiedliwości Borysa Budkę przesłanie pisma. Cytuję za „Wprost”  :

W ramach standardowej procedury stosowanej w przypadku każdego polskiego obywatela, który, odbywając karę pozbawienia wolności za granicą, wystąpi do polskich władz z taką prośbą – zwróciło się pismem do Departamentu Sprawiedliwości Republiki Południowej Afryki o przekazanie przez władze RPA dokumentacji niezbędnej do przeprowadzenia przed polskim sądem postępowania w przedmiocie stwierdzenia dopuszczalności przejęcia kary do wykonania w Polsce. Uzyskanie takiego postanowienia sądu o prawnej dopuszczalności jest warunkiem niezbędnym do rozważenia wystąpienia przez Ministra Sprawiedliwości z formalnym wnioskiem do władz państwa obcego o przekazanie osoby skazanej (art. 608 §1 i 3 kpk).

Nie wiemy nic na temat ewentualnej odpowiedzi, ani nawet czy odpowiedź taka przyszła. Polskie władze, zwłaszcza rząd PiS,  jak ognia się boją posądzeń o prawicowy ekstremizmem (czy nawet, jak twierdzą ich przeciwnicy „nazizm”) i „popieranie mordercy (padają też inne epitety, nie zawsze zgodne z prawdą). Do pewnego stopnia można to nawet zrozumieć, zwłaszcza teraz, gdy zbliża się termin wyborów prezydenckich, a głosy „umiarkowanego” elektoratu są potrzebne.

Co więc można zrobić? Można i trzeba, gdzie tylko się da przekonywać opinię publiczną do tego, że Waluś zasługuje na to by móc spotkać się ze swoją rodziną oraz jego rodzina zasługuje na to by cieszyć się obecnością ojca i dziadka. Obok argumentów odwołujących się do empatii można użyć też argumentów prawnych. Jeśli władze RPA „kręcą” w kwestiach zwolnienia warunkowego, to nie mają prawa tego robić, niezależnie od tego jak bardzo ciężkie było dokonane przez skazanego przestępstwo.
Ponieważ notka robi się już długa, o tym z jakimi argumentami wychodzić do kogo napiszę w jednej z kolejnych notek. Kiedyś wprawdzie na ten temat pisałam, ale od tego czasu mam parę nowych przemyśleń, z którymi mam zamiar się podzielić.

Na razie (jak zwykle) apel do władz o rozpoczęcie działań mających na celu sprowadzenie Janusza Jakuba Walusia do kraju. Wiem, że teraz dominuje jeden temat, ale on się skończy i życie wróci do normy. Poza tym (właśnie w związku z pandemią) apel do polskiej ambasady w RPA o dokładne monitorowanie warunków, w jakich przebywa Janusz Waluś i ewentualne interweniowanie, gdyby warunki te zagrażały zdrowiu. To rutynowe obowiązki ambasady i przy okazji zwracam się do wszystkich polskich placówek dyplomatycznych by monitorowały sytuację Polaków w więzieniach w krajach dotkniętych epidemią Covid-19.
 
A do Janusza Walusia: proszę nie tracić nadziei i proszę na siebie uważać.

Aleksandra
O mnie Aleksandra

Swoją "działalność polityczną" rozpoczęłam w roku 1968 w wieku lat... sześciu ;). Postanowiłam wtedy wyrzucić przez okno kilkanaście napisanych własnoręcznie "ulotek" o treści "W POLSCE JEST RZĄD GŁUPI". Zamiar nie udał się, bo gdy wyjawiłam go Tacie, ten przestraszył się nie na żarty (pracował na uczelni) i rzecz jasna zniszczył kartki. Motywacja mojej "działalności" była jednak specyficzna: chodziło o to, ze milicja przez parę dni obstawiała Rynek, a je lubiłam chodzić karmić gołębie.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka