Zdjęcie ilustracyjne - plaża w uMdloti - zdjęcie stare, teraz chodzenie po plaży jest zabronione - 26.09.2016, autorstwo własne
Zdjęcie ilustracyjne - plaża w uMdloti - zdjęcie stare, teraz chodzenie po plaży jest zabronione - 26.09.2016, autorstwo własne
Aleksandra Aleksandra
1430
BLOG

RPA – koronawirus i absurdy z nim związane (1)

Aleksandra Aleksandra Koronawirus Obserwuj temat Obserwuj notkę 16

Pandemia Covid-19 nie ominęła również RPA. Interaktywna mapa https://coronavirus.jhu.edu/map.html  z 15.05.2020  podaje 13524 wszystkich udokumentowanych przypadków, w tym 247 zgony, 6 083 wyzdrowienia i 7 194 aktywne przypadki. W porównaniu z USA, Włochami, Hiszpanią, a nawet i Polską nie jest to może liczba duża, ale zważywszy na złe warunki sanitarne w wielu miejscach, a także słabą opiekę zdrowotną, liczby te mają prawo niepokoić.  

W związku z tym nie dziwi fakt, że rząd RPA przyjął regulacje prawne mające na celu zmniejszanie rozprzestrzeniania się wirusa, tak by do szpitali jednorazowo nie trafiła zbyt wielka liczba chorych. Początkowo ograniczenia dotyczące poruszania się wprowadzono na trzy tygodnie, co nie budziło poważniejszych zastrzeżeń. Jednak pojawiły się one po bliższym zapoznaniu się z przepisami, sposobem ich egzekwowania, a także po tym jak obowiązujące ograniczenia zaczęto przedłużać, praktycznie na czas nieograniczony. 

Sytuacja przybrała charakter tragikomiczny. Władza postanowiła zakazać wszystkiego, co nie jest absolutnie niezbędne do życia. A ponieważ do życia (w sensie biologicznej egzystencji) potrzeba faktycznie niewiele, zakazano właściwie wszystkiego. Początkowo wyjścia z domu ograniczono tylko do pracy (przy czym wielu prac zakazano) oraz zakupu podstawowych produktów. Później zezwolono na „wyjścia rekreacyjne”, ale jedynie pomiędzy 6:00 a 9:00 rano. 

Pod określeniem „zakup podstawowych produktów” rozumieć należy nie tylko to, że np. sklepy z żywnością są otwarte, a sklepy bardziej specjalistyczne (np. z biżuterią) już nie, tak jak to ma czy miało miejsce u nas, ale to, że władza ustaliła listę dozwolonych produktów. Jedynie produkty z listy mogą być sprzedawane, nawet jeśli sklep, obok podstawowych produktów sprzedawał do tej pory również inne towary. Oto lista z 26 marca: https://businesstech.co.za/news/business/384929/here-are-all-the-goods-which-shops-will-be-allowed-to-sell-during-south-africas-coronavirus-lockdown/ . Jak widać są na niej jedynie produkty żywnościowe, higieniczne i medyczne. Niedozwolona jest natomiast sprzedaż (a nawet przewożenie) alkoholu. Papierosy również są zabronione.

Później listę rozszerzono o możliwość sprzedaży m in. ubrań, butów i pościeli. Niech tylko nikt w swej naiwności nie pomyśli, że odtąd mieszkańcy RPA mogą swobodnie kupować dowolne ubrania. Nic z tych rzeczy. Ponieważ idzie zima (pamiętamy – to półkula południowa) Minister Handlu i Przemysłu, Ebrahim Patel zezwolił na sprzedaż ubrań zimowych, ale letnich już nie https://www.bloomberg.com/news/articles/2020-05-13/bizarre-clothing-rules-for-lockdown-baffle-south-africans . Pełne buty tak, ale sandały czy klapki już nie. Pojawia się problem z T-shirtami. Celowo używam tu angielskiego słowa zamiast naszego „podkoszulek”. W języku polskim ostatnio spotkałam się z rozróżnieniem T-shirt jest noszony na wierzchu, a podkoszulek, jak sama nazwa wskazuje pod koszulą (lub inną częścią garderoby). W języku angielskim jednak nie ma takiego rozróżnienia w nazwie. W rozporządzeniu ministra jest jednak wyraźnie powiedziane, że dozwolone są jedynie podkoszulki do noszenia, jako bielizna, ale nie te do noszenia na wierzchu. Kto jednak będzie decydować, który podkoszulek (T-shirt) jest do noszenia na wierzchu, a który pod spodem? 

Zakaz sprzedaży podkoszulków, o ile nie są one reklamowane, jako bielizna stał się przedmiotem żartów (https://iharare.com/south-africas-clothing-regulations-mocked-as-sale-of-t-shirts-banned-under-level-4/). Mniej śmieszne, a nawet zupełnie nieśmieszne stało się wysłanie na ulice wojska i policji celem patrolowania ulic i zatrzymywania każdego, kto naruszy zasady lockdownu lub też policja stwierdzi, że takie zasady naruszył. Głośny stał się przypadek pary z niespełna dwuletnim dzieckiem w Muizenbergu (Western Cape), zatrzymanej i przewiezionej na posterunek policji. W Internecie pojawiło się zdjęcie matki karmiącej dziecko na komisariacie (https://www.iol.co.za/capetimes/news/muizenberg-couple-to-appear-in-court-after-toddler-ran-on-to-beach-47569996). W oczy rzuca się fatalny stan podłogi. Przewinieniem, które para popełniła była niezgoda na to by ich dziecko utopiło się w morzu. Sprawa wyglądała tak, że para wybrała się na przechadzkę (w dozwolonych godzinach) promenadą wzdłuż plaży. Wejście na plażę było zabronione, ale spacer promenadą nie. Jednak w pewnym momencie dziecko wyrwało się rodzicom i pobiegło na plażę. Ojciec pobiegł by je złapać i tym samym złamał zakaz wychodzenia na plażę. Widział to patrol policji. Na nic zdały się wyjaśnienia. Parę zabrano na posterunek, stwarzając przy tym prawdziwe ryzyko zarażenia, gdyż policjant kierujący autem był bez maski. Para została zwolniona do domu, ale 6 sierpnia ma się stawić w sądzie. 

Jeszcze drastyczniejszy przypadek miał miejsce w Ballito (KwaZulu-Natal), gdzie funkcjonariusze na oczach dzieci aresztowali ich ojca, próbując również zabrać dziecko. W internecie obejrzeć można film z szarpaniny. Pokazuję film z kanału Renaldo Gouws. Rodziców dziecka zabrano na policję i wypuszczono dopiero po kilku godzinach, gdy wpłynęła kaucja. Wobec powszechnego oburzenia policja obiecała śledztwo, ale funkcjonariuszy oczyszczono z zarzutów 

Nie był to odosobniony incydent. Tego samego dnia w tej okolicy zatrzymano 11 osób w tym 88-letniego mężczyznę i jego 81-letnią żonę. Zatrzymanych do czasu wpłacenia kaucji trzymano w celach (oddzielnie kobiety i mężczyzn), gdzie z powodu ciasnoty niemożliwe było utrzymanie odpowiedniej odległości. Nie wszyscy funkcjonariusze nosili maski https://citizen.co.za/news/south-africa/crime/2282937/father-involved-in-ballito-child-arrest-tells-of-rough-treatment-by-police/ . Powodem zatrzymania było spacerowanie po plaży lub nawet wzdłuż plaży https://citizen.co.za/news/south-africa/crime/2282937/father-involved-in-ballito-child-arrest-tells-of-rough-treatment-by-police/ . Ale chyba najbardziej absurdalną sytuacją było zatrzymanie w Muizenbergu (w tym samym miejscu, gdzie zatrzymano parę, której uciekło dziecko na plażę) osób, które wyszły z transparentami na ulicę (w przepisowych godzinach, zachowując odpowiedni dystans) protestując przeciw zakazowi uprawiania windsufingu. Protestujących aresztowano za to, że… stali, gdyż pomiędzy 6:00 a 9:00 można wprawdzie wychodzić, ale jedynie w celu uprawiania ćwiczeń fizycznych (jogging, spacer itp.), ale nie stania w jednym miejscu (https://allafrica.com/stories/202005050593.html).  

Oczywiście absurdalne zatrzymania i zakazy miały też miejsce w innych krajach, również i u nas w Polsce. W wielu krajach (Polski nie wyłączając) miały miejsce przypadki brutalnego potraktowania przez policję; nie można tego ignorować. Mam jednak nieodparte wrażenie, że to w RPA wystąpiła  szczególna kumulacja absurdalnych przepisów i działań. Zastanawia mnie dlaczego.

Niezrozumiała jest geneza pewnych zakazów i ich związek z powstrzymywaniem pandemii. O ile można jakoś wytłumaczyć zakaz wychodzenia do parków czy na plażę (w większości krajów, również u nas przez jakiś czas obowiązywał), chodziło o to, że ludzie wychodzili do parków i na plażę masowo i trudno było pilnować czy utrzymują dystans, to już ograniczenie możliwości wychodzenia do trzech godzin dziennie raczej zwiększa możliwość zakażenia, gdyż w tym krótkim okresie jednorazowo przebywa na ulicach więcej ludzi niż miałoby to miejsce, gdyby mogli oni wychodzić o dowolnych porach. Nie mówię już o ryzyku zarażenia w sytuacji, gdy „winowajcy” zostają przewiezieni na posterunek i zamknięci w wieloosobowych celach. 

Jak już piszemy o zamykaniu w celach więziennych to warto odnotować, że władze RPA zdecydowały się zwolnić 19 tysięcy więźniów, by nie dopuścić do masowego wybuchu Covid-19 w więzieniach. Niestety nie ma wśród nich Janusza Walusia, mimo że spełnił wszystkie warunki wymagane do uzyskania przedterminowego zwolnienia. Tym razem nie będę pisać dużo o Januszu Walusiu, gdyż o jego sytuacji napisali niedawno Wiktor Ferfecki w „Rzeczypospolitej” https://www.rp.pl/Przestepczosc/305139871-RPA-Trzymaja-Walusia-pod-kluczem.html?preview=1&remainingPreview=4&grantedBy=preview&  oraz (nieco wcześniej, 14 kwietnia) Michał Zichlarz w blogu Afryka Gola http://afrykagola.pl/?p=8413 . Michał Zichlarz informuje, że choć większość ograniczeń dotkliwych dla ludzi na wolności i tak zawsze obowiązywała w więzieniu, nie powoduje więc większych zmian. Dotkliwy jest natomiast zakaz widzeń, zwłaszcza w sytuacji, gdy prawnicy Walusia przygotowują odwołanie od decyzji Ministra Ronalda Lamoli, który odmówił warunkowego zwolnienia. Problem stanowi również zakaz sprzedaży papierosów. Janusz Waluś wprawdzie nie pali, ale za papierosy zdobywał dodatkowe jedzenie. Regularne więzienne jedzenie jest bowiem zdecydowanie niewystarczające, zwłaszcza pod względem jakościowym. 

Teraz pozwolę sobie nieco odejść od głównego tematu notki i (jak zwykle przy okazji opisywania spraw dotyczących uwięzionych Polaków) zwrócić  się do Pana Prezydenta, Pana Premiera, Pana Ministra Spraw Zagranicznych oraz innych Przedstawicieli Władz Rzeczypospolitej Polskiej o podjęcie wszelkich wysiłków na rzecz uwolnienia Janusza Walusia oraz innych Polaków uwięzionych poza granicami naszego kraju, zwłaszcza w warunkach, które stwarzają zagrożenie dla ich zdrowia. Mam tu na myśli Jakóba Skrzypskiego, uwięzionego w Indonezji. Sprawa zupełnie inna, opisywałam https://www.salon24.pl/u/olenkawagner/1035557,polak-uwieziony-w-indonezji-czyli-sprawa-jakoba-skrzypskiego, https://www.salon24.pl/u/olenkawagner/1039829,apel-o-uwolnienie-wiezniow-politycznych-w-indonezji) ale też dotyczy osoby skazanej prawomocnym wyrokiem kraju, który w teorii jest demokratyczny, a w praktyce różnie z tym bywa. Piszę o tych dwóch sprawach razem, choć są to sprawy ze sobą w żaden sposób nie powiązane, gdyż ilustrują problem obojętności władz, lecz również społeczeństwa naszego kraju na los osób więzionych z powodów politycznych. W przypadku Jakóba Skrzypskiego mamy do czynienia z zarzutami wyłącznie natury politycznej i do tego bardzo słabo udokumentowanymi. W przypadku Janusza Walusia mamy wprawdzie do czynienia z zabójstwem, ale już fakt odmowy zwolnienia warunkowego, które w podobnych a nawet drastyczniejszych przypadkach jest w RPA udzielane, ma niewątpliwy charakter polityczny, czego władze RPA nawet specjalnie się nie wypierają. O ile w kwestii Janusza Walusia nie są mi znane żadne oficjalne działania władz naszego kraju na rzecz uwolnienia czy sprowadzenia do Polski, za wyjątkiem rutynowych działań ówczesnego MS Borysa Budki mających na celu sprowadzenie skazanego do kraju celem dalszego odbywania kary oraz działań pojedynczych parlamentarzystów, to w kwestii Jakóba Skrzypskiego oficjalne starania o zwolnienie były podejmowane, okazały się jednak bezskuteczne, co nie powinno jednak zniechęcać władz w ponawianiu wysiłków nie poprzestawaniu na działaniach rutynowych.

Zwracam się też do Pań i Panów Parlamentarzystów, zarówno tych, którzy już podejmowali wysiłki na rzecz uwięzionych Polaków, jak i tych, którzy do takich wysiłków nie są przekonani. Tym Paniom i Panom, którzy działania takie podejmowali pragnę podziękować oraz prosić by nie zniechęcali się Państwo tym, że osoby, o których uwolnienie Państwo zabiegali dalej pozostają w więzieniu. Kropla drąży kamień. Wierzę, że nieustające wysiłki przyniosą w końcu owoce. Niech sprawa uwięzionych Polaków będzie wspólną sprawą nas wszystkich. Wierzę, że wygramy.

Natomiast tych z Państwa, którzy do walki o uwolnienie naszych rodaków nie są przekonani, czy to ze względów praktycznych (nie wierzą w skuteczność, uważają dobre kontakty handlowe za ważniejsze od losów jednostki) czy to ideologicznych (zwłaszcza w przypadku Walusia są one podkreślane) czy jakichkolwiek innych (np. fakt, że o uwolnienie zwracają się osoby z innej opcji politycznej) proszę o minimum empatii, jeśli nie wobec samych uwięzionych to wobec ich bliskich i zaniechanie działań, które miałyby przeszkodzić w uwolnieniu uwięzionych (mam tu na myśli nie tylko osoby wymienione przeze mnie w tej notce, ale wszelkie osoby, które bądź jak Janusz Waluś odbyły już swoją karę i nie stanowią zagrożenia dla społeczeństwa oraz osoby skazane z pominięciem domniemania niewinności – jak Jakób Skrzypski, bądź też osoby, które otrzymały kary niewspółmiernie surowe w stosunku do przewinienia). 

Miało być o RPA i restrykcjach związanych z Covid-19, a tu przeszłam do tematu Polaków uwięzionych w różnych krajach… Do tematu restrykcji w RPA wrócę jednak w następnym wpisie. Podejmę tam próbę wyjaśnienia przyczyn niektórych absurdalnych przepisów, podam wyjaśnienia oficjalne (uprzedzam, że mało przekonujące) oraz nieoficjalne (również własne hipotezy). Przedstawię też rasowe aspekty różnych ograniczeń, a także próby (udane i nieudane) walki z destrukcyjną polityką rządzącego ANC. 

Na koniec (tradycyjnie) apel do Pana Janusza Walusia i Pana Jakóba Skrzypskiego by nie tracili Panowie nadziei oraz by dbali o zdrowie, jakkolwiek byłoby to trudne. Często dobre rozwiązanie przychodzi w sytuacji, gdy się go nie spodziewamy.

Nadziei i rozsądku w trosce o zdrowie życzę też wszystkim Czytelnikom. 

Aleksandra
O mnie Aleksandra

Swoją "działalność polityczną" rozpoczęłam w roku 1968 w wieku lat... sześciu ;). Postanowiłam wtedy wyrzucić przez okno kilkanaście napisanych własnoręcznie "ulotek" o treści "W POLSCE JEST RZĄD GŁUPI". Zamiar nie udał się, bo gdy wyjawiłam go Tacie, ten przestraszył się nie na żarty (pracował na uczelni) i rzecz jasna zniszczył kartki. Motywacja mojej "działalności" była jednak specyficzna: chodziło o to, ze milicja przez parę dni obstawiała Rynek, a je lubiłam chodzić karmić gołębie.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości