Zdjęcie ilustracyjne, Kraków, wiec wyborczy Andrzeja Dudy, 21.06.2020. Zdjęcie własne
Zdjęcie ilustracyjne, Kraków, wiec wyborczy Andrzeja Dudy, 21.06.2020. Zdjęcie własne
Aleksandra Aleksandra
1338
BLOG

Czego oczekuję od Panów Prezydentów? (Tekst, którym mogę narazić się wielu ludziom)

Aleksandra Aleksandra Prezydent Obserwuj temat Obserwuj notkę 25

Zgodnie z zapowiedzią daną w moim poprzednim wpisie, oficjalnie już gratuluję Panu Prezydentowi RP Andrzejowi Dudzie wygranej i wyboru na drugą kadencję, a Panu Prezydentowi Miasta Stołecznego Warszawy bardzo dobrego wyniku wyborczego. Ponieważ funkcje pełnione przez obu Panów, choć różne, określane są w języku polskim mianem Prezydent, będę używała tego tytułu wobec obu Panów.

Gratulując Panom Prezydentom chciałabym zwrócić się też do obu Panów Prezydentów z pewnym apelem, a raczej prośbą czy kilkoma prośbami.  Z większością próśb zwracam się rzecz jasna do Pana Prezydenta RP, ale z jedną -  do obu Panów, a nawet bardziej  do Pana Prezydenta Warszawy.

Uwaga techniczna: tekst będzie długi, ale podzielony na rozdziały, które można traktować, jako oddzielne notki.

Prośba o apel do swoich wyborców

0becna kampania wyborcza może nie była najbrutalniejsza w historii, ale najbardziej podzieliła społeczeństwo. Nie chodzi nawet o to, że strona przegrana usiłuje kwestionować wynik, bo takie sytuacje przy niewielkiej różnicy są dość typowe. Protesty wyborcze są rzeczą w miarę naturalną. Relacja pomiędzy kandydatami też nie odbiegała od standardów. Problem polega jednak na tym, że wybory te wywołały największe podziały wśród tzw. "zwykłych ludzi" czyli osób na codzień nie zajmujących się polityką. Nie chodzi tu nawet o to, że zarówno w przypadku Andrzeja Dudy, jak i Rafała Trzaskowskiego (zwłaszcza w drugiej turze) dominował elektorat negatywny - wyborcy głosowali nie tyle z podziwu dla "swojego" kandydata, lecz z obawy by nie wygrał "ten drugi" - uznany za "wcielenie zła". Niestety nienawiść do "tego drugiego" w wielu przypadkach przeniosła się na jego wyborców. Tak jak już pisałam, miałam niestety okazję obserwować to zjawisko osobiście. Znam przypadek zakończenia trwającej 38 lat przyjaźni spowodowanego tym, że jedna z przyjaciółek głosowała na innego kandydata niż ta druga. Trudno się jednak temu dziwić, skoro już wcześniej zaangażowane politycznie media oraz niektórzy celebryci nawoływali do usuwania z listy znajomych osób popierających inną opcję polityczną.

Przykłady, które znam dotyczyły zwłaszcza zwolenników Pana Rafała Trzaskowskiego. Wrogość wyborców Pana  Andrzeja Dudy koncentrowała raczej wokół kontrkandydata oraz osób prowadzących jego kampanię,  nie słyszałam jednak ze strony zwolenników Pana Andrzeja Dudy by nawoływali do zrywania prywatnych znajomości z osobami głosującymi nie po ich myśli. Skąd ta asymetria? To bardzo obszerny temat. Jeśli chcieliby Państwo notki o nietolerancji "zwolenników tolerancji" to proszę dać znać w komentarzach. Teraz tylko zaznaczę, że nie chodzi tu jakieś subiektywne wrażenie czy "dowody anegdotyczne", ale o badania przeprowadzone w zeszłym roku na Uniwersytecie Warszawskim na temat postaw zwolenników i przeciwników PiS (kampania wyborcza była kolejną odsłoną konfliktu) https://www.rp.pl/Spoleczenstwo/190129838-Badania-Wieksza-nienawisc-po-stronie-zwolennikow-opozycji-niz-PiS.html. Wyniki te sprzeczne są z obiegowymi opiniami, że środowiska konserwatywne (a zwłaszcza PiS) są mniej tolerancyjne niż środowiska liberalno-lewicowe, przecież już sama nazwa "liberalny" sugeruje tolerancję. Wyjaśnienia mogą być różne, niekoniecznie całkiem sprzeczne. Przeciwnicy PiS sugerują, że zwolennicy partii rządzącej z natury są bardziej tolerancyjni, gdyż mają poczucie siły, więc nie czują się zagrożeni. Być może tak jest, ale nie tłumaczy to ogólnego światowego trendu nietolerancji ruchów i instytucji promujących tolerancję (np. wyrzucanie z pracy za wypowiedzi uznane za rasistowskie lub homofobiczne. Tematu jednak tutaj rozwijać nie będę. 

Ograniczę się więc do prośby do obu Panów Prezydentów by wprost zwrócili się do swoich wyborców by ci nie zrywali kontaktów z ludźmi tylko dlatego, że głosowali na przeciwnika, a do tych, którzy zdążyli te kontakty zerwać - by natychmiast je odnowili. Jeśli ambicja nie pozwala im po prostu przeprosić i przyznać, że się zagalopowali, to niech wymyślą dowolny pretekst.

Prośba o "pójście pod prąd"

 Pan Prezydent Andrzej Duda został wybrany na drugą już kadencję, co oznacza, że za 5 lat nie będzie już mógł ubiegać się o reelekcję. Oznacza to, że Pan Prezydent nie musi już starać się o poparcie partii, która nominowała jego kandydaturę, ani też o poparcie szerokich mas. Może podejmować decyzje zgodnie ze swoim sumieniem, mając na myśli dobro Polski, ale także pojedynczych osób. Nie musi bać się decyzji, które mogą budzić kontrowersje, a nawet zmniejszyć popularność (szczególnie wśród własnego elektoratu). Wybrałam kilka spraw, które mogą budzić mniejsze lub większe kontrowersje w różnych grupach (stąd podtytuł mojej notki). Sprawy potraktuję z konieczności skrótowo, choć niektóre z nich w przyszłości postaram się rozwinąć. 

1. Polacy uwięzieni poza granicami naszego kraju

Polacy często wyjeżdżają zagranicę i tam zagranicą zdarza się, że popadną w kłopoty, a nawet trafią do więzienia. Oczywiście, jeśli popełnili przestępstwo powinni liczyć się z konsekwencjami. Jednakże nawet, gdy ich wina nie budzi wątpliwości władze Rzeczypospolitej Polskiej powinny otoczyć taką osobę opieką konsularną, pilnować by mieli zapewnione prawo do obrony, a także odpowiednie warunki w więzieniach, co często w krajach pozaeuropejskich stanowi problem. Tym bardziej konieczna jest reakcja władz polskich jeśli osoba uwięziona jest niewinna (wina jej budzi wątpliwości lub jej czyn w cywilizowanych krajach nie stanowi przestępstwa). I znów... Ktoś powie, że nie jest to zadanie prezydenta, lecz służb konsularnych oraz, że służby te, o ile dana osoba zwróci się o pomoc, z tego zadania na ogół się wywiązują. Wierzę, że tak jest, tyle tylko, że są przypadki, w których rutynowe działania nie wystarczą. Podam trzy przykłady (o wszystkich już wspominałam w poprzednich wpisach), ale podejrzewam, że nie wyczerpują one listy trudnych spraw uwięzionych Polaków. O wszystkich sprawach pisałam wcześniej, a także będę pisać później (mam już w przygotowaniu dwa teksty), więc tym razem potraktuję je bardzo skrótowo. 

Jakób Skrzypski

O sprawie Pan Jakóba (taką pisownię preferuje on) pisałam: https://www.salon24.pl/u/olenkawagner/1035557,polak-uwieziony-w-indonezji-czyli-sprawa-jakoba-skrzypskiego, https://www.salon24.pl/u/olenkawagner/1039829,apel-o-uwolnienie-wiezniow-politycznych-w-indonezji. Pisał również Dam Zuchowski. W wielkim skrócie: podróżnik Jakób Skrzypski pojechał do Papui Zachodniej, która jest pod kontrolą rządu Indonezji, lecz nie wszyscy mieszkańcy akceptują ten stan rzeczy,  w związku z tym istnieje tam ruch oporu. Wizyta cudzoziemców w Papui Zachodniej wymaga zezwolenia władz indonezyjskich i Pan Jakób takie zezwolenie otrzymał. W czasie pobytu został w sierpniu 2018 roku aresztowany pod zarzutem kontaktów z organizacjami niepodległościowymi. Z punktu widzenia moralnego nie ma w tym nic nagannego, jednakże w Indonezji kontakt taki jest karany. Jednakże władze Indonezji nie dysponowały żadnymi dowodami wskazującymi na to by Jakób Skrzypski takie kontakty utrzymywał. Mimo to został skazany na 7 lat więzienia za zdradę (dziwna kwalifikacja, gdyż zdradę może popełnić jedynie obywatel danego kraju, ale może to kwestia tłumaczenia...). Tym samym Jakób Skrzypski jest jedynym cudzoziemcem oskarżonym w Indonezji o zdradę, który dostał tak wysoki wyrok. Ostatnio stan zdrowia Pana Jakóba pogorszył się, istnieje więc obawa nawet o jego życie, nie mówiąc już o trwałym uszczerbku na zdrowiu. W niektórych tekstach pojawia się oskarżenie władz polskich o to, że w sprawie Pana Skrzypskiego robią niewiele. Ocena ta nie jest w pełni sprawiedliwa, gdyż zarówno  MSZ, jak i służby konsularne  podejmowały próby interwencji zarówno w kwestii samego aresztowania, jak i sposobu traktowania.  Tyle tylko, że te interwencje były nieskuteczne. Być może należałoby wyjść poza rutynowe działania, skoro działania rutynowe, choć dość intensywne nie przyniosły rezultatu, a być może nawet rezultat był przeciwny do zamierzonego (po rezolucji  Parlamentu Europejskiego wyrok podwyższono z 5 lat do 7). Być może potrzebne jest działanie na szczeblu prezydentów obu krajów? Być może warto zaangażować władze innych krajów? Zwrócić należy też uwagę na fakt, że władze Indonezji nie są tak zupełnie obojętne na naciski międzynarodowe. W ostatnich procesach oskarżonych o działania separatystyczne zapadły dużo niższe wyroki (zwykle kilka miesięcy tak, że skazani mogli opuścić więzienie niedługo po ogłoszeniu wyroku, gdyż kilka miesięcy spędzili w areszcie).

Marta Herda

Sprawa Skrzypskiego dotyczyła kraju Trzeciego Świata, w którym skazano osobę z powodów politycznych, za czyn, który w krajach demokratycznych przestępstwem nie jest (nawet zakładając, że sytuacja opisana w akcie oskarżenia miała miejsce, choć przekonujących dowodów nie było). Teraz przedstawię sprawę z kraju wysoko umieszczonego w rankingach demokracji, a czyn za który osoba została skazana jest karany w każdym kraju, tyle tylko, że materiał dowodowy zostawia wiele do życzenia, a wiele wskazuje na to, że osoba jest niewinna lub co najwyżej winna nieumyślnego spowodowania śmierci, a skazana została na dożywocie za zabójstwo z premedytacją.

Osobą skazaną jest Marta Herda. Jej rodzina prowadzi stronę na temat sprawy https://pomocdlamarty.pl/. Pani Marta, jako młoda dziewczyna pojechała do Irlandii by zarobić trochę pieniędzy. Najpierw miał być to krótki wyjazd, ale ostatecznie została na kilka lat. Znalazła pracę, jako kelnerka i była zadowolona. Wszystko zmieniło się 25 marca 2013 roku, kiedy to prowadzony przez nią samochód przełamał barierkę i wpadł do wody. Pani Marta zdołała się uratować, ale siedzący obok pasażer - Csaba Orsos - jej kolega z pracy, obywatel węgierski  narodowości romskiej -  zginął, a przyczyną śmierci było utonięcie.

Początkowo nie postawiono Pani Marcie żadnych zarzutów i sprawę uznano za nieszczęśliwy wypadek. Dopiero po dwóch latach pojawiły się zarzuty. Proces miał charakter poszlakowy. Pani Marta odpowiadała z wolnej stopy i nie spodziewała się skazania. Jednakże ława przysięgłych przeważającą większością zadecydowała, że oskarżona jest winna i to winna zabójstwa z premedytacją. Dlaczego? Okazało się, że Csaba Orsos zalecał się do Marty, ale ta widziała w nim jedynie kolegę. Na tej podstawie irlandzka prasa uznała (nawet zanim zrobił to sąd), że  Pani Herda miała motyw zabójstwa. Inną poszlaką był fakt, że kobieta była lekko ubrana w przeciwieństwie do swego pasażera, który ubrany był w grubą kurtkę i podobno nie umiał pływać, o czym oskarżona miała wiedzieć. Te ostatnie informacje zostały zakwestionowane, ale już po skazaniu Pani Marty.  Pan Orsos kiedyś bowiem pracował jako steward na statku oceanicznym, gdzie warunkiem pracy jest umiejętność pływania.

Niestety apelacja została rozpatrzona negatywnie i pozostała jedynie skarga do Trybunału w Strasburgu, którą to skargę złożono. Oczywiście nie byłoby stosowne wywierać jakiekolwiek naciski na Trybunał, jednakże można i należy wywierać naciski na władze Irlandii, jeśli nie w kwestii samego wyroku to w kwestii traktowania Pani Marty w więzieniu. Wprawdzie warunki w więzieniu nie należą do złych. Są  lepsze niż chociażby w naszym kraju, wiele wskazuje na to, że skazana Polka była traktowana gorzej niż inne więźniarki. Dla ostrożności piszę była, bo ostatnio zmieniła się część personelu więziennego i podobno są to zmiany na lepsze, niemniej jednak sytuacja Polki powinna być przez polskie władze monitorowana, a konsul powinien mieć swobodny dostęp do skazanej (była przynajmniej jedna sytuacja, kiedy taką wizytę trzeba było przekładać, a gdy doszła do skutku, pani Marcie zabrano kartkę, na której spisała prośby, jakie miała do pani konsul. Władze więzienne czytały też korespondencję skazanej z adwokatem, co również jest niedopuszczalne. Miały też miejsce liczne przypadki, które rozpatrywane z osobna mogłyby wskazywać na nieumyślne zaniedbania służb więziennych (znaczne opóźnienia w dostarczaniu paczek, artykułów sanitarnych, awaria ogrzewania w celi - ale tylko tej zamieszkiwanej przez Panią Martę), jednak częstotliwość tego typu zdarzeń może wskazywać na celowe działanie. Jeśli tak to trudno powiedzieć czy wynika ono z niechęci do Polaków czy Pani Marty osobiście oraz czy jest ono wynikiem niechęci poszczególnych strażników (jeden z nich znany był z tego, że gdy widział Martą Herdę pluł w jej stronę, a gdy przechodził koło jej celi - kopał w drzwi), czy może efektem jakichś instrukcji "z góry" związanych może z tym, że Pani Marta nie pogodziła się z losem i dalej walczy o uwolnienie.

Janusz Jakub Waluś

O ile dwóm poprzednim osobom zarzucono przestępstwa, co do których nie ma mocnych dowodów na to, że zostały popełnione, to Janusz Jakub Waluś istotnie zabił Chrisa Haniego, sekretarza Południowoafrykańskiej Partii Komunistycznej SACP), do czego się przyznał i za co został skazany najpierw na karę śmierci, później karę tę zniesiono, wobec czego zamieniono na dożywocie. O sprawie pisałam wcześniej (tu najnowsze linki: https://www.salon24.pl/u/olenkawagner/1036145,janusz-walus-nelson-mandela-artykuly-w-internecie-i-wlasne-przemyslenia, https://www.salon24.pl/u/olenkawagner/1028547,sprawa-walusia-kolejna-odmowa), przygotowuję też nową notkę na temat tej sprawy, więc tutaj ograniczę się jedynie do argumentacji dlaczego to właśnie Pan Prezydent powinien interweniować.

W sprawie tej są jest wiele aspektów: moralny, polityczny, prawny i humanitarny. Aspekt moralny,  wbrew pozorom, nie jest tak jednoznaczny jak mogłoby się wydawać. Janusz Waluś odebrał życie drugiemu człowiekowi. To prawda. Trzeba jednak przyjrzeć się kontekstowi sprawy, a mianowicie ówczesnej sytuacji w RPA. Choć oficjalnie nie było wojny domowej, to zamieszki, masowe zabójstwa na tle politycznym były na porządku dziennym. Działo się tak w wyniku ogłoszonych przez rządzącą wtedy w RPA Partię Narodową (NP) planów dopuszczenia do władzy czarnej większości, co w praktyce musiało oznaczać przejęcie władzy przez Afrykański Kongres Narodowy (ANC) i jego sojuszniczkę SACP. Przeciwko takiemu obrotowi sprawy protestowali członkowie Partii Konserwatywnej (ang. CP, afr. KP), z którą związany był Janusz Waluś oraz pomysłodawca zamachu nieżyjący już Clive Derby-Lewis, ale także (skupiającej głównie Zulusów Partii Wolności Inkatha (IFP) oraz część mieszkańców tzw. homelands (potocznie zwanych bantustanami), które miały utracić swą autonomię i zaprzepaścić szanse na niepodległość. Tak więc powtarzana często (nawet przez osoby o poglądach konserwatywnych) opinia, że Janusz Waluś chciał bronić represyjnego systemu polegającego na dyskryminacji rasowej, oraz, że jest rasistą nie odpowiada prawdzie. Motywem zabójstwa była chęć powstrzymania komunizmu. Czy usprawiedliwia to czyn, czy pozwala ma określenie Walusia mianem "ostatniego żołnierza wyklętego" - to już inna sprawa (Pan Waluś nigdy nie myślał o sobie w ten sposób). Przyznać jednak trzeba, że czyn nie był popełniony z pobudek niskich. Nikt więc nie powinien mieć oporów moralnych walcząc o uwolnienie Janusza Walusia. Ponadto przypominam: nie dyskutujemy przyznania Panu Walusiowi orderu, ani nawet nie walczymy by uniknął on kary. Walczymy o zwolnienie po ponad 27 latach spędzonych w więzieniu.

Dochodzimy tu jednak do aspektu politycznego. Można go podzielić na dwa "podaspekty", że tak się wyrażę: polityka w RPA i polityka w Polsce. Zacznijmy od tej ostatniej. PiS, jako partia prawicowa, często oskarżana jest o "sprzyjanie faszystom" (to cytat, z którym się nie zgadzam, ale oskarżenia takie pojawiają się). Partia rządząca chce być uznawana za "cywilizowaną prawicę", daleką od popierania rozwiązań skrajnych. Jest to poniekąd zrozumiałe, jednakże, jak mam nadzieję udało mi się udowodnić omawiając aspekt moralny sprawy, walka o uwolnienie Janusza Walusia nie ma w sobie nic z ekstremizmu politycznego.  Oczywiście, o jego uwolnienie zabiegają również ugrupowania, które można określić mianem skrajnych. Czy ewentualne uwolnienie Walusia nie "doda im skrzydeł"? Nie, jeśli obok nich zaangażowane będą również osoby o poglądach bardziej umiarkowanych, co już pomału zaczyna mieć miejsce.

Co do aspektu politycznego w RPA to dla władz RPA stosować należy inną argumentację niż u nas w Polsce. W RPA komunizm nie jest uważany za system zbrodniczy, a SACP współrządzi krajem. Jedyne argumenty, jakie można stosować w rozmowach z władzami RPA to argumenty prawne i humanitarne.  Można prowadzić też mniej rutynowe działania, ale to już inna kwestia.

Aspekt prawny. Niezależnie od tego, co prywatnie myślimy o karach za zabójstwo, w kontekście systemu prawnego w RPA jednoznacznie przemawia na korzyść zwolnienia Janusza Walusia. Filozofia prawna w RPA jest taka, że kara  ma być nie tyle środkiem represji, co środkiem wychowawczym, prowadzącym do tego by skazany nie wrócił na drogę przestępstwa. Kara dożywotniego więzienia  oznacza, że po 25 latach   skazany może starać się o warunkowe zwolnienie, które zazwyczaj otrzymuje, o ile nie jest seryjnym mordercą i nie ma znaczącego ryzyka, iż ponownie dokona zbrodni. Janusz Waluś zabił jedną osobę, ryzyko, ponownego popełnienia przestępstwa jest niskie (można powiedzieć żadne).  Spełnił wszystkie warunki konieczne do zwolnienia. Niezależnie od tego, co myślimy na temat takiego systemu prawnego, dalsze przetrzymywanie Janusza Walusia w więzieniu jest niezgodne z prawem RPA, zwłaszcza, że sprawcy podobnych oraz poważniejszych  przestępstw (gdzie życie straciło więcej osób) zwolnienia takie uzyskują.

Aspekt humanitarny jest najbardziej moim zdaniem oczywisty. Janusz Waluś ma w Polsce rodzinę. Spędził w więzieniu ponad 27 lat. Ma 67 lat. Czas więc by wyszedł na wolność.

Podane przeze mnie trzy przykłady nie wyczerpują rzecz jasna zagadnienia Polaków uwięzionych zagranicą. W czasie pięcioletniej kadencji Pana Prezydenta mogą też pojawić się nowe bulwersujące przypadki.  Źle by było gdyby spotkały się z obojętnością.

2. Uchodźcy

Sprawa uchodźców jest tematem złożonym i pełnym paradoksów. Temat poniekąd dotyczy mnie osobiście, gdyż mam przyjaciół wśród uchodźców z Czeczenii. Jak wiemy, w roku 2015 mieliśmy do czynienia z napływem do Europy dużej liczby osób starających się o status uchodźcy. Osoby te przybywały głównie z Bliskiego Wschodu i Afryki (choć media mówiły głównie o uchodźcach z Syrii), wiele z tych osób było wyznawcami islamu. Liczba przybyszów była duża, ale różna w różnych krajach. Stąd pojawił się pomysł relokacji do krajów, gdzie ubiegających się o status uchodźcy jest mnie, więc również do Polski. Pomysł relokacji został zaakceptowany przez ówczesny rząd P0-PSL, ale niekoniecznie przez ogół obywateli, co wykorzystał PiS i uczynił niezgodę na relokację jednym z filarów kampanii wyborczej.

Gdyby chodziło tylko o niezgodę na relokację, nie pisałabym tego fragmentu tekstu. Niestety PiS zaczął też akceptować sprzeczne z prawem międzynarodowym praktyki niedopuszczania do składania na granicy wniosków o przyznanie statusu uchodźcy. Chodzi głównie o uchodźców z Czeczenii zwracających się o z prośbą o azyl na przejściu granicznym. Straż graniczna ma obowiązek umożliwić złożenie takiego wniosku i wpuszczenie danej osoby do Polski. Później taki wniosek rozpatrywany jest przez odpowiednie władze, które mogą przychylić się do wniosku, bądź nie, ale straż graniczna nie ma prawa o tym decydować. Kilka dni temu zapadł w tej sprawie wyrok w Strasburgu, na mocy którego Polska wypłacić ma kilku Czeczenom odszkodowania https://www.dziennikwschodni.pl/biala-podlaska/uchodzcy-z-czeczenii-wygrali-w-strasburgu-rzad-ma-im-teraz-zaplacic-duze-pieniadze,n,1000270913.html  . Bardzo proszę Pana Prezydenta by przyczynił się do zmiany stosowanych przez Straż Graniczną praktyk. Wiem, że nie leży to bezpośrednio w kompetencji Prezydenta, ale Pan głos w tej sprawie nie będzie mógł być zignorowany.

Sprawa uchodźców z Czeczenii jest pewnym paradoksem. W latach dziewięćdziesiątych i na początku dwutysięcznych wielu polityków obecnie związanych z PiS popierało sprawę niepodległości Czeczenii, jak i pomocy uchodźcom. Wiem, że część dalej to robi, ale "po cichu", gdyż oficjalna polityka partii jest "antyuchodźcza", że tak się wyrażę. Były przypadki deportacji osób, które zostały deportowane, mimo że potrafiły wykazać, iż były torturowane lub w inny sposób prześladowane, a o których później albo słuch zaginął, albo też wiemy, iż zostały po powrocie aresztowane lub nawet zabite.

Problemem jest też odmowa przyznawania środków finansowych organizacjom pomagającym uchodźcom. Nie chodzi o masowe sprowadzanie imigrantów do Polski, ale o pomoc osobom, które już w Polsce są. Pomoc taka jest korzystna dla nas wszystkich. Im bardziej uchodźcy będą się dzięki pomocy integrować tym lepiej. Odmowa pomocy prowadzić może do izolacji tych osób. wyrzucenia ich na margines, co spowoduje, że i tak w ten czy inny sposób podatnicy będą musieli zapłacić.

Oczywiście, również te sprawy nie leżą bezpośrednio w kompetencji Prezydenta RP, ale Pana zdanie na pewno będzie brane pod uwagę.

3. Drakońskie przepisy

Partia rządząca na szereg złożonych problemów wydaje się mieć jedną odpowiedź: "zaostrzyć przepisy". Czasem istotnie, jest to rozwiązanie konieczne, ale w wielu przypadkach niczego tak naprawdę nie rozwiązuje, a wielu ludzi może skrzywdzić. Mam na myśli sprawę podwyższenia mandatów za wykroczenia drogowe do 5000 złotych.  Kwota ta w wielu przypadkach przewyższa miesięczną pensję. Samochód dawno przestał być przedmiotem luksusu. Właściciele samochodów to często osoby zarabiające znacznie poniżej średniej krajowej. W tym przypadku rola Prezydenta jest duża - może po prostu wetować ustawy, które mogą wiązać się z krzywdą ludzką.

4. Wolność słowa

W dobie poprawności politycznej na świecie, Polska ma szanse stać się ostoją wolności słowa, gdyż u nas jeszcze wolno głosić poglądy, za które w innych krajach traci się pracę. Dobrze by jednak było usunąć z kodeksu karnego przepisy przewidujące kary za obrazę organów władzy czy osławiony paragraf 212 (pomówienie).  Czyny definiowane w tych przepisach powinny być rozpatrywane z powództwa cywilnego. W kwestii wolności słowa byłabym dość radykalna. Jedyne, co powinno pozostać w kodeksie karnym to kary za bezpośrednie nawoływanie do przemocy wobec osoby lub grupy osób.


Mój wpis nie wyczerpuje wszystkich oczekiwań, jakie mam wobec Pana Prezydenta czy Panów Prezydentów, wybrałam jednak sprawy, o których mówi się stosunkowo mało.

Pozdrawiam obu Panów Prezydentów, życzę owocnego czwartkowego spotkania i pozdrawiam wszystkich Czytelników.






















































po



Aleksandra
O mnie Aleksandra

Swoją "działalność polityczną" rozpoczęłam w roku 1968 w wieku lat... sześciu ;). Postanowiłam wtedy wyrzucić przez okno kilkanaście napisanych własnoręcznie "ulotek" o treści "W POLSCE JEST RZĄD GŁUPI". Zamiar nie udał się, bo gdy wyjawiłam go Tacie, ten przestraszył się nie na żarty (pracował na uczelni) i rzecz jasna zniszczył kartki. Motywacja mojej "działalności" była jednak specyficzna: chodziło o to, ze milicja przez parę dni obstawiała Rynek, a je lubiłam chodzić karmić gołębie.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka