Krzyż w Dolinie Poległych
Krzyż w Dolinie Poległych
Aleksandra Aleksandra
2874
BLOG

Hiszpania: wojna o pamięć czyli komu przeszkadzają krzyże?

Aleksandra Aleksandra Świat Obserwuj temat Obserwuj notkę 42

Wprowadzenie

Tekst ten zaczęłam pisać w styczniu, chcąc skomentować wydarzenia z Aguilar de la Frontera (Hiszpania), gdzie na żądanie miejscowej burmistrz usunięto  stojący przed kościołem krzyż upamiętniający poległych w hiszpańskiej wojnie domowej (https://dorzeczy.pl/religia/169449/hiszpania-wladze-miasta-sciely-krzyz-przylegajacy-do-dwoch-klasztorow.html). Obowiązki zawodowe wtedy zmusiły mnie jednak wtedy do ograniczenia aktywności w sieci, a później pojawiły się bardziej aktualne tematy, ten więc musiał zaczekać oraz zostać potraktowany nieco szerzej - omówiony w kontekście historycznym, politycznym, społecznym, a nawet filozoficzno-religijnym. Wpis więc może być długi.

Wojna domowa w Hiszpanii tak naprawdę nie skończyła się nigdy, tyle tylko, że obecnie toczy się ona w sposób bezkrwawy. Właściwie to można powiedzieć, że od śmierci Generała Francisco Franco (1975) do objęcia teki premiera przez José Luisa Rodrígueza Zapatero (2004), a może nawet dopiero po uchwaleniu przez parlament Ustawy o Pamięci Historycznej Hiszpanii (Ley de Memoria Histórica de España) w 2007 r. panował rozejm, ale wojna wybuchła na nowo i - podobnie jak ta krwawa wojna - konflikt wykracza poza granice Hiszpanii.

Jako datę opublikowania wpisu wybrałam 1 kwietnia, ponieważ w tym dniu, w 1939 r. zakończyła się wojna domowa. Dzień ten w Hiszpanii nie jest obchodzony jako Prima Aprilis, natomiast odpowiednikiem Prima Aprilis jest tam 28 grudnia - kościelne święto Młodzianków Męczenników. Ponieważ po hiszpańsku to Día de los Santos Inocentes, a słowo "inocente" oznacza niewinnego (Rzeź Niewiniątek), ale też naiwnego, to dzień ten wiąże się z nabieraniem naiwnych.

Nie zdążyłam z publikację na 1 kwietnia, więc będzie 2 kwietnia. Może to i lepiej...

Ponad rok temu napisałam o ekshumacji szczątków generała Francisco Franco z Bazyliki Św. Krzyża w Dolinie Poległych na cmentarz Mingorrubio -El Pardo: https://www.salon24.pl/u/olenkawagner/996113,komentarz-w-zwiazku-z-ekshumacja-francisco-franco. Napisałam tam, że być może nie będzie to ostatni akt wojny o pamięć. Zacytowałam też słowa wnuczki generała Franco wypowiedziane do przedstawicieli lewicowego rządu:


¡Que la maldición de desenterrar a un muerto caiga sobre vosotros!

(Niech spadnie na was klątwa za wykopanie zmarłego)

Trudno powiedzieć czy słowa te sprawdziły się czy nie. Czy skutkiem klątwy mogła być pandemia? Faktycznie w Hiszpanii sytuacja pod tym względem jest niewesoła, ale niewesoła jest też w innych krajach, a tam klątwy nie było, chyba żeby uznać, że klątwa objęła wszystkie kraje gdzie kultywowany jest fałszywy obraz hiszpańskiej wojny domowej, a że kultywowany jest wszędzie to też objęła cały świat ;) 

A tak już całkiem poważnie: hiszpańska wojna domowa przeczy popularnemu stwierdzeniu, że historię piszą zwycięzcy. Franco wojnę wygrał, ale w obiegowej opinii był tym "złym". "Dobrzy" byli zwolennicy Republiki. Ich hasło "¡No pasarán!" znane i używane jest na całym świecie i nie ma znaczenia, że ci, który mieli nie przejść przeszli (Han pasado). Żeby sprawa była jasna: daleka jestem od idealizowania postaci generała Franco i innych osób, które w roku 1936 zorganizowały powstanie przeciw władzom II Republiki Hiszpańskiej. Nie tyle chodzi o sam fakt zorganizowania powstania, nawet nie o sojusz z Hitlerem i Mussolinim (to najczęstsze zarzuty), ale o skalę represji w trakcie prowadzenia wojny i już po zwycięstwie. Ofiarami represji często padali ludzie niewinni lub przynajmniej winni jedynie drobnych przewinień, zasługujących w najgorszym razie na kilka miesięcy więzienia, gdy tymczasem byli rozstrzeliwani. 

Strona republikańska też stosowała masowe represje, też zabijała ludzi niewinnych, ale to jakoś opinii światowej umyka, a tym bardziej umyka rządzącym w Hiszpanii socjalistom i jeszcze bardziej od nich radykalnej partii Podemos. Trudno jest usprawiedliwić mordowanie księży i zakonnic, a także celowe niszczenie kościołów. Warto podkreślić, że  do serii podpaleń kościołów i klasztorów dochodziło już przed wojną, nie można więc mówić o jakichkolwiek działaniach odwetowych. Przyznać należy, że  niektórzy członkowie rządu chcieli przywrócić porządek i rozprawić się ze sprawcami podpaleń, ostatecznie jednak przeważyła opinia, że wszystkie kościoły Hiszpanii nie są warte życia jednego republikanina. Miał ją wypowiedzieć Manuel Azaña Díaz , premier, a później prezydent II Republiki, ale nie jest to pewne. Pewne jest natomiast, że podpalenia kościołów miały miejsce, a sprawcy pozostawali bezkarni. Nie będę tu szczegółowo opisywać zbrodni popełnionych przez zwolenników Republiki w czasie wojny domowej, gdyż dobrze opisał to Paweł Łęski (https://www.salon24.pl/u/zawodaktor/1064417,w-barcelonie-spalono-wszystkie-koscioly).

Polityka historyczna w Hiszpanii

Przejdźmy więc do czasów bardziej współczesnych. Po śmierci generała Franco ustanowiono monarchię konstytucyjną. Przywrócono też zdelegalizowane wcześniej partie polityczne, w tym Hiszpańską Socjalistyczną Partię Robotniczą (Partido Socialista Obrero Español – PSOE) i wkrótce ustalił się system praktycznie dwupartyjny, w którym raz rządzi PSOE, a innym razem PP - Partia Ludowa (Partido Popular). Początkowo PP była partią kojarzoną z rządami generała Franco, gdyż w jej szeregach znajdowali się ministrowie z czasów Franco. PP, pozostając partią konserwatywną, starała się jednak zerwać z wizerunkiem zwolenników dyktatury. Dlatego też o ile PSOE w jawny sposób manifestowała sympatie dla strony republikańskiej (choć w pełni akceptowała ustrój monarchii konstytucyjnej), to PP nie wypowiadała się na temat hiszpańskiej wojny domowej lub wypowiadała się na zasadzie "to już historia, nie warto się tym zajmować". Istotnie, nie zajmowano się. Do tego stopnia, że nauczyciele w szkołach często omijali temat wojny domowej, udając, że zabrakło na to czasu. Przez ok. 30 lat oficjalna narracja, akceptowana przez obie strony była taka, że każda strona miała swoje racje, ale też dokonywała czynów, których dokonywać nie powinna, każdy ma prawo bardziej skłaniać się ku tej czy tamtej stronie, ale politycy niech się trzymają od tego tematu z daleka. Historię należało zostawić historykom.

Tak było do czasu, gdy premierem został José Luis Rodríguez Zapatero. Jego dziadek, kapitan Juan Rodríguez Lozano został rozstrzelany przez zwolenników Franco, ale przed śmiercią zdążył napisać testament, w którym zwrócił się do swych potomków z prośbą by  pomścili jego śmierć. Jego syn Juan Rodríguez García jakoś zdawał się nie wykazywać chęci zemsty (a może nie miał sposobności), ale José Luis  postanowił wypełnić testament dziadka i dokonać zemsty. Zabójcy jego dziadka co prawda nie żyli, ale skoro nie można dopaść żywych trzeba wziąć się za zmarłych.

26 grudnia 2007 r. uchwalono wspomnianą już Ustawę o pamięci historycznej Hiszpanii (Ley de Memoria Histórica de España). Ustawa ta poza symbolicznym anulowaniem wszystkich wyroków wydanych w czasach Franco, z powodów politycznych (nikt już od dawna nie siedział w więzieniu, ani nie miał do kartoteki wpisanej informacji o byciu skazanym, co mogłoby mieć konsekwencje praktyczne), czy zobowiązania do rozpoczęcia poszukiwań szczątków osób rozstrzelanych i pochowanych w masowych grobach (to akurat uzasadniony postulat), nakazywała La ley usunięcie z budynków i przestrzeni publicznej wszelkich symboli upamiętniających w wymiarze indywidualnym lub zbiorowym zbrojne powstanie przeciw II Republice, wojnę domową (chodzi rzecz jasna tylko o stronę frankistowską, komunistów, socjalistów i anarchistów upamiętniać wolno i trzeba) lub czasy dyktatury. 

Wojna z Kościołem

Właściwie trudno w tym przypadku mówić o wojnie, bo wojna zakłada walkę dwóch stron, a w tym przypadku Kościół raczej pozostaje bierny. Od czasu do czasu zdarzają się jakieś protesty lokalnych duchownych, np. gospodarzy Doliny Poległych (Valle de los Caídos), o.o. Benedyktynów, którzy przeciwstawiali się usunięciu doczesnych szczątków generała Franco; brak jest jednak szerszego wsparcia ze strony Kościoła Powszechnego. Od czasu do czasu dochodzi do beatyfikacji lub kanonizacji męczenników, którzy zostali zabici przez zwolenników II Republiki, nie przypominam sobie natomiast żadnych wypowiedzi Papieża na temat bieżących działań antykościelnych. Trudno powiedzieć czy wynika to z (1) przekonania o tym, że Franco, choć deklarował przywiązanie do Kościoła, chronił Kościół, to jednak był dyktatorem, zabijał ludzi (zapewne nie osobiście, ale wydawał rozkazy), a więc działał w sposób niezgodny z chrześcijańską nauką o miłości bliźniego, czy też (2) z obaw, że jak władze kościelne będą się "stawiać" to rząd PSOE jeszcze bardziej "przykręci śrubę" i np. wypowie konkordat, zakaże nauki religii w szkole, a może nawet zrobi coś bardziej radykalnego. 

Trudno wypowiadać mi się na temat (2), ale w kwestii (1) trzeba powiedzieć, że działania wymierzone przeciw pamięci Franco szybko przechodzą w działania przeciw Kościołowi. Przykładem może być przytoczona na początku sprawa usuniętego krzyża. Nota bene, władze nie mają zamiaru poprzestać na usunięciu szczątków Franco. W projekcie Ustawy o pamięci demokratycznej (La Ley de Memoria Democratica) planuje się rozwiązanie opiekującej się Doliną Poległych Fundación de la Santa Cruz del Valle de los Caídos i przeobrażenie tego miejsca. W projekcie nie ma wprost mowy o odebraniu Bazyliki Benedyktynom ani usunięciu olbrzymiego krzyża, ale głosy takie też się pojawiają (był nawet projekt ustawy o usunięciu krzyża, ale chyba na razie przepadł z powodów finansowych) i nie należy ich lekceważyć (https://www.gosc.pl/doc/6527609.Hiszpania-Rzad-zamierza-usunac-benedyktynow-z-Doliny-Poleglych).

Sprawa krzyża w Aguilar de La Frontera

Ustawa o pamięci historycznej spośród symboli frankistowskich do usunięcia wyłączyła obiekty, które stanowią wartość artystyczną lub artystyczno-religijną, umieszczone na budynkach kościelnych i obiektach kultu religijnego.

Warunki te wydawał się spełniać krzyż zwany Cruz del Llanito, umieszczony na Kościele Karmelitanek Bosych w Aguilar de La Frontera. Znajdował się na terenie kościelnym. Postawiono go by upamiętnić ofiary wojny domowej, a w szczególności cywilne ofiary bombardowania dokonanego przez samoloty radzieckie (https://lapaseata.net/2021/01/25/la-autentica-historia-cruz-aguilar-de-la-frontera/).  W latach osiemdziesiątych zmieniono napis na krzyżu, tak by upamiętniał on wszystkie ofiary wojny.

Tu obejrzeć można krzyż: https://declausura.org/monasterio/san-jose-y-san-roque-aguilar-de-la-frontera-cordoba

Okoliczności te nie miały jednak znaczenia. Burmistrz miasteczka, Carmen Flores (tu można zobaczyć jej zdjęcie: https://okdiario.com/andalucia/alcaldesa-comunista-aguilar-que-derribo-cruz-tiene-nombre-arabe-despacho-6723177) zadecydowała o usunięciu krzyża, jako że miał być on "pamiątką po frankizmie".  W styczniu 2021 r. krzyż usunięto (https://www.youtube.com/watch?v=Wdtj-6b-57I).  Odbyło się to przy protestach wiernych, ale braku reakcji władz prowincji (PP). Jedyną partią polityczną, która protestowała była partia Vox, która domaga się dymisji radnej do spraw kultury i dziedzictwa  narodowego Rady Prowincji Andaluzja,  Patricii del Pozo z powodu jej biernej postawy wobec dokonanej szkody https://www.europapress.es/andalucia/noticia-vox-pide-dimision-pozo-cruz-aguilar-cordoba-consejera-dice-tener-conciencia-tranquila-20210203132450.html . Natomiast organizacja Abogados Cristianos wniosła pozew przeciw burmistrz z powodu szkody, jakiej dokonała wobec dziedzictwa narodowego (https://www.lavozdegalicia.es/noticia/espana/2021/01/19/abogados-cristianos-lleva-via-penal-alcaldesa-aguilar-frontera-tras-derribar-cruz/00031611059253712181923.htm). Jaki będzie wynik pozwu na razie nie wiemy.

Tymczasem na miejscu usuniętego krzyża najpierw pojawiło się szereg małych krzyży, a później do ściany kościoła przytwierdzono krzyż podobnej wielkości i w tym samym kolorze, co usunięty. Nowy krzyż wykonany został z polipropylenu i jest w formie płaskorzeźby przylegającej do ściany (https://www.larazon.es/andalucia/20210206/5vantvmksrd45c5nzavyes5rs4.html).

Niestety spraw takich może być więcej, gdyż rzecznik praw obywatelskich Andaluzji domaga się usunięcia wszystkich krzyży upamiętniających poległych po stronie frankistowskiej. Nawet krzyża, który w latach dziewięćdziesiątych został przeniesiony na cmentarz https://wydarzenia.interia.pl/swiat/news-hiszpania-rpo-andaluzji-chce-usuniecia-sladow-rezimu-franco-,nId,5012447 .

Nie można mieć złudzeń. Nie chodzi tu wyłącznie o sprzeciw wobec dyktatury Franco, która już nie powróci. Nawet nie chodzi o samą walkę z chrześcijaństwem, choć niewątpliwie element antychrześcijański jest tu widoczny. Chodzi o walkę z normami cywilizacji. Do takich norm należy np. poszanowanie zmarłych. Polegli, niezależnie po czyjej stronie to są polegli i należy się im szacunek. W naszej kulturze objawem takiego szacunku jest postawienie krzyża. Krzyża takiego nie wolno usuwać i wyrzucać na śmietnik. 

Czy zatem jesteśmy bezradni - nie, jeśli zdamy sobie sprawę z zagrożenia i nie będziemy rozpatrywać spraw oddzielnie, tylko spojrzymy na nie całościowo. Siły antycywilizacyjne w każdym kraju zwalczają to, co do tej pory było uznawane za świętość. W Hiszpanii i w Polsce będą to symbole katolickie, na południu USA - symbole związane z bohaterami wojny secesyjnej, w RPA - symbole związane z historią białych osadników (https://www.salon24.pl/u/olenkawagner/1058408,walka-o-cywilizacje). Niby rzeczy nie powiązane ze sobą, a jednak łączą się. Wszystkie te destrukcyjne działania powołują się na prawa człowieka, demokrację itp. Tymczasem prawem człowieka jest prawo do kultywowania swojej tradycji i tożsamości kulturowej i religijnej. Warto o tym pamiętać.

Tymczasem, na przekór wszystkim niedogodnościom życzę zdrowych i wesołych Świąt Zmartwychwstania Pańskiego.

image


Zdjęcie zrobione w Santiago de Compostela w jednym z muzeów.





Zobacz galerię zdjęć:

Valle de Los Caidos, 2015 r.
Valle de Los Caidos, 2015 r. Dolina Poległych Dolina Poległych Dolina Poległych Valle de Los Caidos, 2015 r. Madryt - demonstracja z flagą II Republiki Autorka w pamiątkowej koszulce z Doliny Poległych Krzyż w Santiago de Compostela (Galicia) - ten jest z czasów dawniejszych, więc bezpieczny
Hiszpania
Aleksandra
O mnie Aleksandra

Swoją "działalność polityczną" rozpoczęłam w roku 1968 w wieku lat... sześciu ;). Postanowiłam wtedy wyrzucić przez okno kilkanaście napisanych własnoręcznie "ulotek" o treści "W POLSCE JEST RZĄD GŁUPI". Zamiar nie udał się, bo gdy wyjawiłam go Tacie, ten przestraszył się nie na żarty (pracował na uczelni) i rzecz jasna zniszczył kartki. Motywacja mojej "działalności" była jednak specyficzna: chodziło o to, ze milicja przez parę dni obstawiała Rynek, a je lubiłam chodzić karmić gołębie.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka