Zdjęcie ilustracyjne - synogarlica, zdjęcie zrobione w RPA w 2016 r. Ptaki kojarzą się z wolnością, a synogarlice dodatkowo z pokojem. Dlatego wybrałam to zdjęcie.
Zdjęcie ilustracyjne - synogarlica, zdjęcie zrobione w RPA w 2016 r. Ptaki kojarzą się z wolnością, a synogarlice dodatkowo z pokojem. Dlatego wybrałam to zdjęcie.
Aleksandra Aleksandra
5671
BLOG

Sprawa Janusza Walusia – nowy głos w dyskusji

Aleksandra Aleksandra Świat Obserwuj temat Obserwuj notkę 137

Dawno nie pisałam o sprawie Janusza Walusia, Polaka odbywającego w RPA karę dożywocia za zabójstwo sekretarza Południowoafrykańskiej Partii Komunistycznej (SACP) Chrisa Haniego. Najpierw chciałam zatytułować ten wpis „W sprawie Walusia bez zmian”, bo kolejna rozprawa nie przyniosła rozstrzygnięcia, ale szukając nowych informacji na temat sprawy natrafiłam na komentarz (list) umieszczony na stronie Independent On-Line. List uważam za dość istotny, bo pochodzi z RPA i to od autora, który bynajmniej nie jest zwolennikiem apartheidu czy skrajnej prawicy. O liście piszę na końcu, więc Czytelników znudzonych faktografią odsyłam do ostatniego rozdziału (na następnej stronie).

Calendarium

Dla porządku przypomnę, że zamach na Chrisa Haniego miał miejsce 10 kwietnia 1993 r. Waluś został ujęty jeszcze w tym samym dniu, łatwo więc obliczyć, iż przebywa w więzieniu od 26 lat i pół roku. W RPA prawo jest takie, że przestępcy skazani na dożywocie po 25 latach mają prawo do ubiegania się o zwolnienie warunkowe i zwykle takie zwolnienie dostają. Wcześniej prawo takie przysługiwało po 20, a nawet 15 latach. Dnia 10 marca 2016 r. sąd w Pretorii (sędzia Janse van Nieuwenhuizen) zadecydował o warunkowym zwolnieniu Janusza Walusia.  Miał on wyjść na wolność w ciągu dwóch tygodni.  Tak się jednak nie stało, ponieważ ówczesny minister sprawiedliwości Michael Masutha zaskarżył to postanowienie do sądu wyższej instancji. Ten zaś pozostawił decyzję o udzieleniu bądź odmowie zwolnienia warunkowego ministrowi. Masutha oczywiście zwolnienia nie udzielił, jednakże decyzja ta została zaskarżona, po czym sąd znów decyzję pozostawił ministrowi, zobowiązując go jednak do ustosunkowania się do argumentów obrony. W styczniu 2019 r. minister Masutha po raz kolejny odmówił zwolnienia. Ta decyzja również została zaskarżona przez obrońców. Janusz Waluś dalej przebywa w więzieniu, co parę miesięcy pojawia się jakaś szansa, że jednak zostanie zwolniony, po czym szansa gaśnie, i tak jest od ponad trzech lat, nie licząc wcześniejszych starań o zwolnienie, zakończonych odmownymi decyzjami.

Obecny stan prawny

Ostatnia rozprawa odbyła się 7 października 2019 r. Obrońca Walusia Roelof Du Plessis zwrócił uwagę na to, że decyzja byłego już ministra Masuthy ignorowała pozytywne aspekty opinii psychologów, wskazujące na to, ze Waluś okazał skruchę i uznaje, że dokonał złego wyboru. Tymczasem przeciwnicy zwolnienia jego klienta uważają, iż po zwolnieniu poszuka on pistoletu i zacznie zabijać komunistów. Sądzić można, że mecenas Du Plessis chciał sprowadzić sprawę do absurdu, bo kto przy zdrowych zmysłach może przypuszczać, że 65-letni pan zacznie biegać z pistoletem i zabijać  (kogo właściwie?). Niestety pełnomocnik ministra twierdził, że jego szef dostrzegł, że Waluś dobrze sprawuje się w więzieniu, ale widzi też, iż psycholodzy nie zgadzali się w kwestii tego czy okazał skruchę, a jeśli skruchy nie okazał to ryzyko recydywy jest znaczne. Absurd kompletny, bo nawet gdyby Waluś nie żałował swojego czynu, nie mógłby zabijać, gdyż nie mógłby liczyć na inny finał niż ponowne aresztowanie. Wtedy istniała jakaś nadzieja, że po zamachu dojdzie do zamieszek i zerwania negocjacji, a Partia Konserwatywna dojdzie do władzy i ogłosi amnestię dla zamachowców. Dziś na taką sytuację liczyć nie można. Zresztą Waluś chce być deportowany do Polski, a w Polsce nie ma powodu nikogo zabijać. Du Plessis zwrócił się do sądu by tym razem sąd nie występował do nowego ministra sprawiedliwości (jest nim Ronald Lamola) o ponowne rozważenie decyzji, lecz samodzielnie podjął decyzji. Sąd ostatecznej decyzji jeszcze nie podjął. Ma na to 3 miesiące.

Kto pomaga, kto przeszkadza?

Na rozprawie (https://www.youtube.com/watch?v=bWgjx1oJ4GE ) obecny był sekretarz SACP Blade Nzimande oraz wdowa po Hanim – Limpho. To właśnie Limpho Hani jest główną przeszkodą w zwolnieniu Walusia. To ona okazywała największe oburzenie, gdy sędzia Janse van Nieuwenhuizen postanowiła udzielić Walusiowi warunkowego zwolnienia. W negatywny sposób odnosiła się też do faktu, że sędzia van Nieuwenhuizen jest biała, stwierdzając, że biała osoba nie będzie uczyć czarnych o idei przebaczania.  Blade Nzimande z uporem twierdzi, że Waluś nie przedstawił wszystkich faktów na temat zabójstwa. Teza ta jednak jest nie do udowodnienia. Nie ma żadnych dowodów na to by ktoś inny poza Clive Derby-Lewisem i Januszem Walusiem był zamieszany w zamach. Informację o udziale Derby-Lewisa śledczy wyciągnęli od Walusia podstępem. Gdyby Waluś coś wiedział na temat innych wspólników śledczym udałoby się też uzyskać i tę informację. Czyli albo innych wspólników nie było, albo wiedział o nich jedynie Derby-Lewis, który zmarł w listopadzie 2016 roku. Przed śmiercią udzielił długiego wywiadu Ernstowi Roetsowi  (link do części 2 https://www.youtube.com/watch?v=-7aBuiExtSc&t=356s), gdzie stanowczo zaprzeczył by ktoś poza nimi i Walusiem miał coś wspólnego z zamachem. Ponieważ Derby-Lewis zastrzegł by wywiad wyemitowano dopiero po jego śmierci (udzielenie wywiadu stanowiło naruszenie warunków zwolnienia), nie miał więc powodu niczego ukrywać (np. w obawie przed zemstą). Teoretycznie mógł kogoś kryć, ale to też mało prawdopodobne, gdyż głównymi podejrzanymi w tej sprawie są wysoko postawieni działacze ANC, którzy w Hanim widzieli rywala. Derby-Lewis zaprzeczył jednak tym pogłoskom.
W Polsce szereg osób zaangażowało się w wysiłki na rzecz uwolnienia Janusza Walusia i sprowadzenia go do Polski. Większość społeczeństwa jednak nie wie kim jest Janusz Waluś lub ma na ten temat wiedzę ogólnikową, trudno więc by zabiegała o jego uwolnienie.  Niepokojące jest  to, że pojawiło się też szereg osób, które aktywnie działają na rzecz tego by Janusz Waluś zmarł w więzieniu. Czasem mówią nawet wprost w ten sposób, częściej starają się po prostu dyskredytować osoby domagające się zwolnienia Janusa Walusia. Niestety miałam okazję widzieć takie działania z bliska. Na argumenty przeciwników podejmowania starań o wypuszczenie Janusza Walusia z południowoafrykańskiego więzienia starałam się odpowiedzieć we wpisie https://www.salon24.pl/u/olenkawagner/931868,do-przyjaciol-i-wrogow-janusza-walusia (w innych też, ale tam są one najbardziej usystematyzowane), więc teraz nie będę tematu rozwijać.  Pragnę   natomiast zwrócić uwagę na fakt, że negatywne nastawienie do Janusza Walusia ze strony części opinii publicznej w Polsce wpływa na postawę rządzących.
Jeśli ktoś gwałtownie protestuje przeciw nawet prostym ludzkim gestom wobec Janusza Walusia (robił to np. Włodzimierz Cimoszewicz (http://3droga.pl/aktualnosci/cimoszewicz-urzad-konsularny-powinien-poniesc-odpowiedzialnosc-za-pomoc-januszowi-walusiowi/) , jeśli każdego kto Walusia broni nazywany jest „obrońcą mordercy” – trudno się dziwić, że władze Rzeczypospolitej Polskiej nie kwapią się wykonywać kroki, które wychodzą poza typowe standardy opieki nad własnymi obywatelami przebywającymi w więzieniu zagranicą. Oczywiście, nikt nie oczekuje by polski Rząd czy Prezydent wpływali na postanowienia niezawisłych sądów w obcym kraju, ale to nie sądy są stroną przeszkadzającą w zwolnieniu, lecz ministerstwo sprawiedliwości RPA, a z ministrem innego państwa już rozmowy prowadzić można. Można też sprawę przenieść na forum Unii Europejskiej. Ostatecznie odmowa zwolnienia warunkowego osobie, która spełniła wszystkie warunki by takie zwolnienie uzyskać (19 kursów resocjalizacyjnych, pozytywna opinia psychologa, pozytywna opinia członków Komisji ds. Zwolnień Warunkowych, arbitralnie zmieniona przez przewodniczącego komisji) nie mieści się w standardach europejskich.

List do Independent On-Line

Ktoś mógłby argumentować, że władze RPA nie mogą zwolnić Walusia, gdyż sprzeciwiłaby się temu opinia publiczna w RPA. Nie jest to obawa uzasadniona. Oczywiście, jakieś protesty by były ze strony SACP, ale większość społeczeństwa byłaby obojętna, a nawet zadowolona, gdyby Waluś opuścił RPA. Znamiennym przykładem jest tu list umieszczony w bądź co bądź raczej mainstreamowym medium południowoafrykańskim Independent On-Line (IOL), którego autorem jest Colin Bosman, link: https://www.iol.co.za/capeargus/opinion/letter-time-to-send-a-broken-janusz-walus-back-to-poland-34486381?fbclid=IwAR2cLFLBUE6T07tiX_9XoMg92W6nGC34tP2UYCVtsGrtmpAUCklou48hFXA. O autorze nie wiem zbyt wiele, z listu jednak widać, że nie należy on do entuzjastów Janusza Walusia, o co zazwyczaj posądza się wszystkie osoby przeciwstawiające się dalszemu przetrzymywaniu Polaka w południowoafrykańskim więzieniu. Colin Bosman proponuje zwolnienie Janusza Walusia i odesłanie go do Polski. Ponieważ list jest krótki, pozwoliłam sobie go przetłumaczyć w całości (mam nadzieję, że ani pan Bosman ani redakcja IOL nie zgłoszą naruszenia praw autorskich ;) :

List dotyczący Janusza Walusia, którego to listu nikt nie chce napisać pojawia się ze znacznym opóźnieniem. Dalsze przetrzymywanie Walusia z powodu kaprysu SACP i wdowy po Chrisie Hanim jest nie tylko nieuczciwe, jest też nielegalne i mściwe. Wywierają oni wpływ na sądy. Nie ma dalszego sensu w przetrzymywaniu Walusia w więzieniu. Dalsze uwięzienie nie służy już żadnemu innemu celowi poza zemstą i próbą zmuszenia już zgnębionego i złamanego człowieka by czołgał się błagając o przebaczenie. Podobnie jak Robert McBride, Walus trafił po prostu w środek szaleństwa, które miało wtedy miejsce. SACP nie jest sądem, lecz jedynie jednym z elementów procedury zwolnienia i mam nadzieję, że sąd to zauważy.

Tu warto zatrzymać się i wyjaśnić kim był Robert McBride. Otóż należał on do  organizacji Umkhonto we Sizwe, tej samej, której członkiem był też Hani. W 1986 r. McBride wraz z innymi osobami dokonał zamachu na jedną z restauracji w Durbanie. Na skutek  3 osoby zostały zabite, a 69 rannych. Początkowo został skazany na śmierć, wkrótce jednak wyrok został zamieniony na wyrok więzienia, a w 1992 r. McBride został zwolniony, jako że jego czyn  był elementem walki politycznej. Później człowiek ten pełnił wysokie funkcje w… policji. Od czasu do czasu miewał kłopoty z prawem innej natury (np. handel bronią, spowodowanie kolizji pod wpływem alkoholu), ale sprytnie się z nich wywija. https://en.wikipedia.org/wiki/Robert_McBride_(police_officer).

Dalej czytamy:

Oto sprawa podstawowa: większość ludzi nie chce Janusza Walusia w naszym kraju [mowa o RPA]. Nie chcemy go żywić i ubierać na koszt państwa. Chcemy by wyjechał.

Dalej pojawia się ocena, z którą zdecydowanie się nie zgadzam, bowiem moim zdaniem komunizm był i jest złem, co nie oznacza jednak, że akceptuję zabijanie, jako metodę walki politycznej. Nawet pomijając kwestie moralne, zabicie znanego działacza czyni z niego męczennika i wzmacnia jego zwolenników. Ale sam komunizm jest złem i nikt mnie nie przekona, że zły to był komunizm z ZSSR i krajach Europy Środkowej i Wschodniej, a w Afryce czy Ameryce Łacińskiej był „narodowowyzwoleńczy” czy też „niósł wyzwolenie od wyzysku”.  W tym jednak przypadku dobrze się dzieje, że zwolnienia Walusia chce ktoś kto nie jest zagorzałym antykomunistą. Bosman pisze dalej:

Nie jest on [Waluś] jednym z nas, lecz cudzoziemcem, którego indoktrynowano w taki sposób, że uwierzył, iż komunizm jest złem, tak jak zrobiło to wielu zamachowców, morderców i zabójców z czasów apartheidu. Wielu z nich chodzi dziś na wolności. Historia pokaże, że Walus mylił się na całej linii, ale historia osądzi nas też surowo za to, że kopaliśmy leżącego. Wsadźmy Janusza Walusia do pierwszego samolotu lecącego do Polski i zamknijmy ten rozdział.

W ten sposób Colin Bosman kończy swój list.

Mnie z kolei nie pozostaje mi nic innego jak znów zwrócić się do Pana Prezydenta i Rządu Rzeczpospolitej Polskiej by nie obawiali się interwencji w sprawie polskiego obywatela – chyba jednego z najdłużej przebywających w więzieniu spośród wszystkich Polaków uwięzionych zagranicą. 
Zwracam się też do Pana Janusza Walusia, by nie tracił Pan nadziei. Mam nadzieję, że Pan Colin Bosman nie ma racji pisząc o Panu „broken”. Trzymaj się Bracie!

PS.

Już zupełnie na koniec – ciekawostka - Facebook zbanował mnie (na 3 dni) za podanie linku do jednego z moich wpisów w Salon24. Wpis nie dotyczył Walusia, lecz innego więźnia (nie z RPA), skazanego za nieporównywalnie mniejsze przestępstwo. Zwolniono go miesiąc temu, z którego to powodu wyraziłam radość. Nie podaję linku do tego tekstu tutaj, bowiem  ktoś jeszcze podlinkuje ten tekst i dostanie bana,  a chciałabym by mój tekst był linkowany bez ryzyka dla linkujących :)  Otrzymując bana dołączyłam do zacnego grona osób banowanych na Facebooku.

Aleksandra
O mnie Aleksandra

Swoją "działalność polityczną" rozpoczęłam w roku 1968 w wieku lat... sześciu ;). Postanowiłam wtedy wyrzucić przez okno kilkanaście napisanych własnoręcznie "ulotek" o treści "W POLSCE JEST RZĄD GŁUPI". Zamiar nie udał się, bo gdy wyjawiłam go Tacie, ten przestraszył się nie na żarty (pracował na uczelni) i rzecz jasna zniszczył kartki. Motywacja mojej "działalności" była jednak specyficzna: chodziło o to, ze milicja przez parę dni obstawiała Rynek, a je lubiłam chodzić karmić gołębie.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka