autor zdj.: Carlo ALLEGRI/Reuters; Trudeau podczas powyborczego przemówienia w sztabie Partii Liberalnej
autor zdj.: Carlo ALLEGRI/Reuters; Trudeau podczas powyborczego przemówienia w sztabie Partii Liberalnej
MattML MattML
1937
BLOG

Kanada po wyborach. Słodko-gorzka pigułka dla Trudeau

MattML MattML Świat Obserwuj temat Obserwuj notkę 40

"Four more years" - tak w poniedziałkowy wieczór cieszyli się zwolennicy Liberalnej Partii Kanady (LPC) premiera Justina Trudeau. Partia ta po raz drugi wygrała wybory, ale straciła większość w Izbie Gmin. Co to oznacza dla Kanady?

Tegoroczna kampania trwała tam 40 dni, ale wiele osób nazwało ją "najbardziej brutalną", "najbrudniejszą kampanią w historii Kanady". Tak naprawdę prekampania zaczęła się w lutym, kiedy dziennik "The Globe and Mail" ujawnił, że administracja premiera Justina Trudeau miała naciskać na ówczesną prokurator generalną Jody Wilson-Raybould, by ta przekonała prokuratorów, żeby zgodzili się na ugodę z SNC-Lavalin. Ta firma inżynieryjna była oskarżona o dawanie łapówek. Wilson-Raybould, która chyba na 2 tygodnie przed publikacją gazety została zdegradowana z funkcji ministra sprawiedliwości i prokurator generalnej na mało znaczącą funkcję ministra ds. weteranów, przyznała podczas przesłuchania w Izbie Gmin, że premier Trudeau i członkowie rządu naciskali na nią w sprawie SNC-Lavalin. Premier tłumaczył się, że chodziło o ochronę miejsc pracy w Kanadzie. Lecz komisja parlamentarna ds. etyki orzekła, że Trudeau naruszył zasady etyczne. To spowodowało gwałtowny spadek LPC w sondażach i wzrost opozycyjnej Konserwatywnej Partii Kanady (CPC). Skończyło się tym, że Wilson-Raybould wraz z koleżanką Jane Phillppot opuściły rząd i Partię Liberalną. Obie kandydowały teraz w swoich okręgach jako kandydatki niezależne.

Druga afera wybuchła we wrześniu, kiedy amerykański tygodnik "Time" opublikował zdjęcie z 2001 r., kiedy Justin Trudeau, wtedy pracujący jako nauczyciel w prestiżowej uczelni w Vancouver, podczas jednego z bali przebrał się za Aladyna i miał przyciemnioną twarz. Wielu polityków oskarżyło go o rasizm. Premier wielokrotnie przepraszał za to, mówił, że powinien wtedy wiedzieć, że tak nie wolno.

Praktyki blackface, yellowface, brownface były używane pod koniec XIX wieku podczas występów tzw. minstrel shows. Te praktyki odwoływały się do stereotypów nt. osób czarnoskórych. Są one uznawane za rasistowskie.

Wracając do Kanady, premier przekonywał, że nie ma już żadnych zdjęć, nagrań, z których musiałby się tłumaczyć, lecz dzień później zostało opublikowane nagranie z lat 90., na którym Justina Trudeau z przyciemnianą twarzą.

Te dwa skandale mocno nadszarpnęły wizerunkiem premiera, który od ostatnich 4 lat ukazywał się jako polityk tolerancyjny, postępowy, otwarty, przyjmujący z otwartymi rękami imigrantów z Syrii. Afery dotknęły też opozycyjnych konserwatystów.

image
źródło: Time Magazine; zdjęcie z 2001 r., ukazujące Justina Trudeau (drugi od prawej) z przyciemnioną twarzą
Konserwatyści musieli mierzyć się z oskarżeniami, że przez kilka miesięcy starali się ukryć niewygodne dla nich cięcia budżetowe wprowadzone przez prowincjonalny rząd torysów w Ontario. To spowodowało, że mało popularny premier prowincji Doug Ford przestał pokazywać się publicznie.

Liderowi CPC Andrew Scheerowi przypomniało jego obraźliwą wypowiedź z 2005 o małżeństwach osób homoseksualnych, które są legalne w Kanadzie. Scheerowi oberwało się też, kiedy ujawniono, że ma podwójne obywatelstwo. USA i Kanady. Do tej pory lider opozycji wytykał innym politykom posiadanie podwójnego obywatelstwa. Scheer poinformował, że w sierpniu rozpoczął procedurę zrzekania się amerykańskiego obywatelstwa. Jednak to trwa kilka miesięcy, więc gdyby to konserwatyści wygrali wybory i Andrew Scheer zostałby nowym premierem, przez kilka miesięcy urzędowania byłby obywatelem USA i płaciłby tam podatki.

Dodatkowo w swoim życiorysie Andrew Scheer napisał, że do 2005 roku pracował jako broker ubezpieczeniowy. Okazało się, że nie ma jego licencji brokerskiej. Kilka dni temu opisano, jak konserwatyści za pośrednictwem chińskiego komunikatora rozpowszechniali nieprawdziwe informacje z pominięciem przepisów.

Dwa dni przed wyborami dziennik "The Globe and Mail" opisał, jak CPC miała korzystać z pomocy firmy doradczej, by zdyskredytować przeciwników politycznych. Głównie w postaci bardziej prawicowej, populistycznej Ludowej Partii Kanady (PPC) byłego posła konserwatystów, Maxime Berniera. Celem firmy doradczej było "dopaść i zniszczyć" PPC. Firma miała wspierać kandydatów CPC i rozpowszechniać informacje o ksenofobii kandydatów Partii Ludowej. Bernier nazwał CPC "partią skorumpowaną" i złożył skargę w odpowiedniku naszej PKW, Elections Canada.

Wyniki i wnioski

Sytuacja wyników wyborów jest skomplikowana, jak nigdy przedtem. Zacznijmy od wyników procentowych, głosowania powszechnego. Procentowo wygrała Konserwatywna Partia Kanady, zdobyła ona 34,4% głosów (6,1 mln). Rządzący liberałowie z wynikiem 33,1% (5,9 mln) zajęła drugie miejsce. Na podium znalazło się miejsce dla lewicowej Nowej Partii Demokratycznej (NDP). Partia ta zdobyła prawie 16% głosów (2,8 mln). Bloc Quebecois (BQ), wystawiający swoich kandydatów wyłącznie w prowincji Quebec, optujący za oderwaniem się tej prowincji od Kanady, zajął 4. miejsce. Z wynikiem 7,7% głosów (1,37 mln). Zieloni (GPC) zdobyli 6,5% (1,16 mln). Prawicowo-populistyczna Partia Ludowa zdobyła 1,6% głosów (292 tys.).

Jeśli chodzi o podział mandatów, wygląda to troszkę inaczej. Jest to spowodowane ordynacją większościową i systemem JOW-ów. Rządząca Liberalna Partia Kanady zdobyła najwięcej mandatów: 157. Konserwatyści - 121. Bloc Quebecois - 32. NDP - 24. Zieloni - 3 mandaty. 1 miejsce zdobyła niezależna Jody Wilson-Raybould.

Partia Liberalna otrzymała drugi mandat do rządzenia. Lecz w porównaniu z 2015 r. straciła 29 miejsc i straciła większość w Izbie Gmin, która wyniosi 170 na 338 mandatów. Liberałom brakuje 13 mandatów, a Justin Trudeau będzie musiał szukać koalicjantów. Najprawdopodobniej będzie to lewicowa NDP, której lider Jagmeet Singh, na kilka dni przed dniem wyborów, nie wykluczył koalicji z LPC. Trudeau ma też drugą drogę: stworzyć jednopartyjny rząd mniejszościowy przy wsparciu dowolnych partii. Konserwatyści mogą też się cieszyć. Zajęli 1 miejsce w głosowaniu powszechnym i wzmocnili swoją siłę o 23 mandaty. Andrew Scheer nazwał CPC "rządem na poczekaniu" i stwierdził, że jeśli rząd Trudeau upadnie, konserwatyści będą gotowi przejąć władzę.

Mogę nazwać Bloc Quebecois największym zwycięzcą tych wyborów. Blok zyskał 22 mandaty i po raz pierwszy od 8 lat uzyskał oficjalny status parlamentarny. W Quebecu Bloc zajął 2. miejsce tuż za liberałami (32,5%, liberałowie 34,2%). Czy to oznacza wzrost tendencji separatystycznych w tej prowincji? To się okaże.

NDP straciła poparcie, straciła 18 miejsc, straciła status trzeciej partii w Izbie Gmin. Najwięcej mandatów NDP straciła w Quebecu (14 mandatów), większość przeszła w ręce BQ. Jednak są uważani jako potencjalni sojusznicy liberałów w nowym rządzie. Zieloni uzyskali swój najlepszy wynik w skali kraju. Zyskała 2 mandaty, stan posiadania wzrósł z 1 w 2015 r. do 3 dziś. Ludowa Partia Kanady nie będzie reprezentowana w Izbie Gmin. Jej lider Maxime Bernier stracił mandat w okręgu Beauce, przegrywając z kandydatem CPC. Jednak stwierdził, że to dopiero początek.

Frekwencja wyborcza wyniosła prawie 66 proc. W wielu okręgach zdarzały się kolejki. Wielu ekspertów mówiło, że frekwencja będzie wysoka. Tłumaczono to np. dużą liczbą tych wyborców, którzy zagłosowali wcześniej, w dniach 11-14 października, ok. 4,7 mln na 27,4 mln uprawnionych. Jednak w porównaniu do 2015 r. frekwencja spadła o prawie 3 p.p.

W Kanadzie wielokrotnie wszyscy mieli do czynienia z rządami mniejszościowymi. Ostatni raz taka sytuacja zdarzyła się w 2008 r., kiedy wygrali konserwatyści pod wodzą ówczesnego premiera Stephena Harpera. Ostatni raz liberałowie kierowali rządem mniejszościowym po wyborach w 2004 r. Jednak, jak wszyscy wiedzą, prawdopodobnie rząd mniejszościowy nie przetrwa całej kadencji. Więc można oczekiwać, że za kilka miesięcy, za rok lub za dwa lata Kanadyjczycy znowu pójdą do urn.

MattML
O mnie MattML

18 lat, uczeń liceum, ciekawi mnie, to co się dzieje na świecie

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka