W tak zwanym międzyczasie, z tego, co zrozumiałam – nieproszony, odezwał się w sprawie terenu wokół Pałacu Prezydenckiego Stołeczny Konserwator Zabytków.
Dyskusja (żeby nie powiedzieć: awantura narodowa) trwa, projektu tablicy/pomnika/obelisku (niepotrzebne skreślić) nie ma, porozumienia nie ma, zamysłu artystycznego nie ma, obietnicy upamiętnienia też nie – a on się zatroszczył o zorganizowany i zamknięty wystrój wokół Pałacu.
To ja chciałam spytać, czy to ten sam urząd i ta sama osoba, która podpisywała w samochodzie na kolanach wpisanie w rejestr zabytków kamienicy, w której mieściła się kiedyś siedziba dowództwa AK? A do tego składany na kolanie podpis był skutecznie zaprószany pyłem rozwalanych na naszych oczach ścian fabryki Kamlera przy ul. Dzielnej 72, gdzie w czasie Powstania Warszawskiego mieściła się Główna Komenda Armii Krajowej.
Niezbadane (jak widać) są ścieżki urzędniczego zaangażowania Stołecznego Konserwatora Zabytków. Gdyby tak jeszcze poznać klucz…