Andrzej Owsiński Andrzej Owsiński
428
BLOG

Co zrobi Rosja i co zrobić z Rosją?

Andrzej Owsiński Andrzej Owsiński Rosja Obserwuj temat Obserwuj notkę 3

Andrzej Owsiński

Co zrobi Rosja i co zrobić z Rosją?

Z natłoku informacji i opinii na temat Rosji trudno się zorientować na temat rzeczywistej sytuacji, w jakiej się to państwo znajduje. Nawet zdefiniowanie zjawiska, jakim jest współczesna Federacja Rosyjska, taką bowiem oficjalnie nazwę nosi to państwo, nie jest łatwe. Przede wszystkim, na wzór ZSSR, nazwa jest myląca, nie jest to bowiem żadna federacja, tylko centralnie sterowany twór biurokratyczny na podobieństwo swojego sowieckiego poprzednika, z domieszką carskiej ornamentyki.

Charakterystyczną cechą, przejętą wprost po władzy kompartii, jest jednoosobowa pozycja obecnego prezydenta, będącego faktycznie następcą generalnych sekretarzy z dodatkiem splendoru prezydenckiego, zaczerpniętego z obyczajów carskich. Taki wzór władzy został wprowadzony za potulną zgodą organów przedstawicielskich państwa, ponad jego konstytucją. Świadczy to jedynie o tym, że prawdziwe źródła władzy w tym kraju są inne aniżeli formalnie obowiązujące.

Taki system rządzenia Rosją istnieje od wieków i jest dziedzictwem nie tylko początków ruskiej, nie słowiańskiej, państwowości, trzystuletniego „iga” tatarskiego i władztwa Moskwy.

Jedyna próba stworzenia państwa demokratycznego skończyła się nie „rewolucją październikową”, ale kompromitacją, z możliwością obalenia jej przez każdego z ulicy, któremu zechciało by się ją zastąpić. Akurat trafiło to na bolszewików, wykonujących opłacone polecenie wywiadu niemieckiego wyłączenia Rosji z wojny. Zaangażowanych w ten zamach było stosunkowo niewielu i zapewne bez pomocy pijanych marynarzy „anarchistów”, dla których obalenie każdej władzy było satysfakcjonujące, zapewne by się nie udało. Oczekiwano zresztą, że „bolszewizm” to tylko chwilówka, zapominając, że o skuteczności władzy w Rosji decyduje bezwzględność postępowania, którego zabrakło rządom demokratycznym.

Lenin i jego komilitoni doskonale zdawali sobie z tego sprawę i dlatego z miejsca wprowadzili terror, otwierając równocześnie drogę do powszechnej grabieży, rzucając hasło „grab nagrablonnoje” i nawołując do porzucania frontu dla zaboru pańskiej ziemi.

Najbardziej usatysfakcjonowani tym byli Niemcy, dla których rezultaty działania ich agentury przekroczyły najśmielsze oczekiwania.

Oparta na terrorze i przemocy sowiecka władza przetrwała przeszło siedemdziesiąt lat i po jej upadku powstały nadzieje na wprowadzenie demokracji. Niestety, już po paru latach okazało się, że dziedzictwo zamordyzmu jest w Rosji silniejsze i w błyskawicznym tempie nastąpiła restytucja władzy totalitarnej z fasadowymi instytucjami demokratycznymi, podobnie jak za Sowietów.

Kto rzeczywiście rządzi Rosją, tego nie wiemy, pozornie wygląda to na dyktaturę jednego człowieka, czy to jest jednak możliwe? Putin nie zdobył władzy dzięki samodzielnemu zwycięstwu w walce o nią. Został po prostu delegowany przez siły niezadowolone z rządów Jelcyna, a posiadające odpowiednie możliwości.

Z przebiegu wypadków wynika, że dominującą rolę w ich kształtowaniu odegrało mafijnie zorganizowane kierownictwo służb bezpieczeństwa, co było skutkiem rozpadu partii i utraty twarzy przez dowództwo wojskowe po klęsce afgańskiej i kompromitacji Janajewa, elementów współtworzących układ władzy w Sowietach.

Po śmierci Stalina wytworzył się bowiem typ dyktatury zbiorowej, reprezentowanej przez „genseka”, ale podejmującej najważniejsze decyzje w przynajmniej kilkuosobowym zespole. Pierwszym objawem jej funkcjonowania była likwidacja Berii, zagrażającego pozostałym członkom stalinowskiego gangu, a następnie obalenie Chruszczowa, podejmującego w miarę upływu lat coraz więcej nie konsultowanych zespołowo decyzji.

Breżniew w końcówce swojej władzy nie był w stanie samodzielnie podejmować decyzji i dlatego pozwolono mu spokojnie dotrwać do końca, podobnie i jego następcy Andropowowi i potem Czernience. Dopiero Gorbaczowa, który zbytnio się usamodzielnił, trzeba było usunąć sięgając do ryzykownych zabiegów.

Postanowiono, dla zachowania władzy, zmienić jej szyld, stąd spisek białowieski i powołanie WNP, miało to na celu wyprzedzenie gorbaczowowskiej „pierestrojki” i „głasnosti”. Za cenę uwłaszczenia regionalnych, partyjnych kacyków, którzy nagle stali się prezydentami „niepodległych” państw, pozbawiono Gorbaczowa posady. Z punktu widzenia manewru politycznego był to rzeczywiście majstersztyk, niespodziewanie jednak niósł ryzyko, które w rezultacie przyniosło obecną wojnę.

Organizatorom tego przedsięwzięcia nie mogła przyjść do głowy myśl, że posłusznym i wypróbowanym aparatczykom partyjnym, sprawującym funkcje wielkorządców w imieniu Moskwy, przyjdzie chęć usamodzielnienia się. Zapewne zawdzięczając nieuwadze kremlowskich władz doszło do tego na Ukrainie i w Gruzji. W Rosji natomiast ten system działa nadal i wygląda na to, że Putin dojrzał do wymiany z racji zbytniego indywidualizmu w sprawowaniu władztwa.

Jako człowiek bezpieki, „paczotnyj czekist”, jest zapewne znacznie lepiej przygotowany na wszelkie ataki aniżeli poprzednicy, ale też nazbierał dużo więcej powodów do obalenia jego pozycji.

Nieudana wojna jest jednym z nich, ale nie jedynym i w rozgrywce personalnej może nie najważniejszym. Osobiste zagrożenie wynikać może z chybionej próby stworzenia własnego dworu, szczególnie przez dobór oligarchii finansowej i zbyt daleko idące zaangażowanie się w afery majątkowe. W ciągle silnym aparacie państwowym, a szczególnie w środowiskach związanych z KGB nie jest to mile widziane i może stanowić przyczynę szantażu.

Wyprzedzające negatywne skutki tej sytuacji może być dobrowolne ustąpienie ze stanowiska, najłatwiej z powodu słabego zdrowia, co już miało miejsce w przeszłości. I dopiero w tym momencie tworzy się okazja do wprowadzenia znacznych zmian w sposobie wykonywania władzy.

Przy tej okazji warto zwrócić uwagę na to, że nie widać w rosyjskich zmianach efektów ewentualnych nacisków społecznych, związanych ze szczególnie upośledzonymi warunkami życia szerokich mas narodu. Właściwie to dotychczas żadna władza w Rosji nie przywiązywała do tego wagi, podział majątku narodowego i dystrybucja dochodów odbywa się na zasadzie przestrzegania priorytetu uprzywilejowanych warstw z kręgu władzy i oligarchii finansowej. Nie wiemy, czy w obecnej sytuacji może być kontynuowana ta linia postępowania i czy nie będzie trzeba poczynić pewne ustępstwa na rzecz ludności.

Na generalną rewolucję trudno liczyć. Nie widać siły zdolnej do podjęcia tej inicjatywy. Jeżeli jednak z taką reakcją społeczną mielibyśmy do czynienia, to jej skutki mogą być nieobliczalne, tak jak to miało miejsce w 1917 roku.

Najprawdopodobniejsze jest jednak dokonanie nieuchronnych zmian na szczytach władzy, a skutki będą zależały od sytuacji politycznej i gospodarczej Rosji w tym momencie. Z tego co dzieje się obecnie nie zapowiada się to dla władz rosyjskich pomyślnie.

Wprawdzie ciągle mogą liczyć na pomoc niemiecką, przede wszystkim na wzmożenie obrotów towarowych, odblokowanie linii przesyłowych, udzielenie kredytów i ulgi w sankcjach. Żeby to wszystko osiągnąć trzeba spełnienia dwóch warunków:

- utrzymania w Rosji minimum porządku administracyjnego i społecznego, co nie będzie łatwe ze względu na rosnące niedostatki, spadek produkcji, pogorszenie i tak niedostatecznego zaopatrzenia ludności; do tego dochodzi niezadowolenie z braku postępów na ukraińskiej wojnie;

- uzyskania realnej poprawy w stosunkach zagranicznych i rezygnacji z prób wykorzystania ciężkiego położenia Rosji dla zewnętrznego wpływu na rozwój wypadków, jak choćby ruchów odśrodkowych, czy wzmożenie roszczeń społecznych;

Dużo będzie zależało od siły i determinacji nowej władzy. Jeżeli ma ona być wynikiem kompromisów między różnymi frakcjami decydenckimi, to można spodziewać się sprowokowania rzeczywistych zamieszek i przynieść w rezultacie pogłębienie zmian. Ewentualna próba utrzymania władzy Putina grozi niebezpieczeństwem swoistej wojny domowej na szczytach władzy i przeniesienia jej skutków na cały naród.

Czy może z tego zrodzić się rewolucja w klasycznym wydaniu, czyli z wyraźnie nakreślonym celem?

Dotychczasowe doświadczenia są negatywne, czego najlepszym przykładem była „zwycięska” rewolucja marcowa z 1917 roku. W jej rezultacie powstał rząd Lwowa z chęciami uczynienia z Rosji europejskiego, cywilizowanego kraju, co całkowicie nie przystawało do realnej sytuacji i poziomu zbuntowanych mas sołdackich. Kompletnie izolowany rząd Kiereńskiego padł łatwym łupem bezwzględnych bolszewików, których system władzy sprawowany jest do dziś, mimo nominalnych zmian

Zasadnicze pytanie polega na tym, czy w Rosji powstała w ciągu ostatniego trzydziestolecia politycznie dojrzała warstwa społeczna (nie biurokratyczna), zdolna do wyselekcjonowania odpowiedniej elity rządzącej i, co najważniejsze, budzącej powszechne zaufanie?

Zachodnie media propagują wyłącznie pojedyncze objawy „opozycji demokratycznej”, nie znajdującej zresztą oparcia w szerokich masach.

Podobnie było w Polsce, a właściwie to jest kontynuowane do dziś.

Na stworzenie szerokiej płaszczyzny porozumienia mógłby liczyć autentyczny rosyjski ruch ludowy, osadzony w narodowej tradycji. Putin doskonale o tym wie i dlatego usiłuje go pozorować przez nadawanie odpowiedniej fasady swojej najemnej drużynie.

Szczególnie porażającym, a także odrażającym przykładem mistyfikacji, jest skład i usytuowanie hierarchii moskiewskiej cerkwi prawosławnej.

Otrząśnięcie się od fałszywej, putinowskiej maski ruchu narodowego w Rosji też nie daje gwarancji na uczynienia z niej normalnego, jako tako cywilizowanego, kraju. Wielkomocarstwowa retoryka jest tak głęboko zakorzeniona, że mimo oczywistych, zgubnych jej skutków, trudno będzie się jej pozbyć.

W tych okolicznościach nie można polegać, podobnie jak było to w 1991 roku, na samoistnym wyzwoleniu się sił demokratycznych w Rosji. Wymagana będzie interwencja zewnętrzna, tylko nie na zasadzie wzorców z Polski wsparcia wyłącznie lewackich formacji antynarodowych, które są promowane do dziś. Zasadniczy problem polega na pytaniu: kto ma taką akcję prowadzić?

Jeżeli odda się ją w ręce tych samych sił, które sterują przemianami politycznymi w Europie środkowej, to możemy spodziewać się ponownego zwycięstwa dyktatury w rodzaju istniejącej obecnie, posiadającej odpowiednie kadry i środki do wyeliminowania libertyńskiej „wolności”.

Alternatywą jest puszczenie na żywioł wypadków w Rosji i oczekiwanie na jej całkowity rozpad.

Było by to może i do zniesienia, gdyby nie groźne zapasy zardzewiałej broni nuklearnej i chińska gotowość do przejęcia rosyjskiej masy upadłościowej.

Jeżeli się chce na serio rozwiązać problem rosyjskiego imperializmu, to nie można tego załatwiać na zasadzie haseł, lub tylekroć już zawiedzionych nadziei na jej samodzielną demokratyzację, a przynajmniej jaką taką normalizację.

Ze wszystkich aspektów problemu Rosji dla nas najważniejsze jest zabezpieczenie się przed możliwością jej agresji. Nie można poprzestać na umacnianiu NATO i kontynuowaniu stałego wyścigu zbrojeń. Należy wprowadzić systemowy stan bezpieczeństwa, nie tylko przez odpowiednie usytuowanie Ukrainy, Białorusi, krajów kaukaskich z Czeczenią włącznie, lecz też stworzenie stanu zapewnienia pokoju, faktycznego, a nie papierowego, ze strony samej Rosji.

Pomocna w tym powinna być likwidacja specjalnych stosunków niemiecko-rosyjskich i zastąpienia ich reprezentacją całej Europy.

Nie można też liczyć na możliwość skurczenia Rosji do rozmiarów małego i niegroźnego kraiku, trzeba natomiast poddać ją terapii odchudzającej przez umożliwienie uwolnienia przynajmniej kilku krajów z objęć „federacji” i kontrolowane dostarczanie środków wykorzystywanych obecnie dla celów agresywnych.

Przy okazji warto ujawnić rozmiary korupcji i metody tworzenia oligarchii w Rosji.

Może to wreszcie potrząśnie bezwolnym rosyjskim narodem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka