Andrzej Owsiński Andrzej Owsiński
195
BLOG

Odszkodowania wojenne - Primum non nocere

Andrzej Owsiński Andrzej Owsiński Gospodarka Obserwuj notkę 7

Andrzej Owsiński

Odszkodowania wojenne, Primum non nocere

Odszkodowania wojenne od wszystkich napastników, a nie tylko od Niemiec należą się Polsce zarówno ze względów merytorycznych jak i prawnych. Szkoda tylko, że Polska upomina się o nie tak późno, a nie od razu jak tylko zaistniały możliwości, czyli natychmiast po roku 1989. Zwlekając osłabiamy swoją pozycję, albowiem zachodzi domniemanie, że Polsce nie chodzi o jakąkolwiek rekompensatę za poniesione straty, ale o wykorzystanie tematu w rozgrywce politycznej.

Oczywiście powoływanie się na oświadczenia władz PRL dyktowane przez Sowiety nie mają najmniejszego znaczenia. Odszkodowania bowiem należą się Polsce, a nie instytucjom uzurpującym jej uprawnienia, bowiem jeżeli nawet ktoś coś zapłacił oszustom to i tak nie zmienia to postaci rzeczy. Jak wiemy jednak nawet oszustom też nie zapłacono.

Zastrzeżenie budzi też fakt zwrócenia się wyłącznie do Niemiec, gdyż wiele strat stanowi wspólne dzieło niemiecko-sowieckie nie wspominając już uczestnictwa Litwy czy Słowacji. Ostatecznie można to potraktować na zasadzie orzeczenia sądu norymberskiego w sprawie Katynia, chociaż w szczegółach osłabia to pozycję prawną roszczenia.

Musi być również przygotowane uzasadnienie prawa obecnego państwa polskiego do ubiegania się o odszkodowania, należne państwu stanowiącemu przedmiot napaści.

Zgodnie ze stosowaną konstytucją stanowione przez nią państwo nie posiada ciągłości prawnej z Rzeczpospolitą rządzoną konstytucją z 23 kwietnia 1935 roku wraz z odpowiednimi zapisami konstytucji z 17 marca 1921 roku. Purysta prawny może wnieść zastrzeżenia, że nawet ewentualne uzupełnienie konstytucji z 2 kwietnia 1997 roku jest niewystarczające wobec wymogów konstytucji przedwojennych.

W tych okolicznościach pozostaje jedynie prawo wyłączności reprezentowania Polski, gdyż nie istnieje żaden inny podmiot uprawniony do jej reprezentowania. Do roku 1990 był to „rząd londyński”, a raczej urząd prezydenta RP powołującego ten rząd. Nie ulega wątpliwości że jest to czynnik osłabiający wymowę roszczenia, gdyż wymaga posłużenia się dowodem pośrednim.

Przeczytałem z pewnym zdziwieniem, że zaistniała propozycja przypozwania do sprawy tych organizacji żydowskich, które domagają się odszkodowań od Polski za wojenne straty Żydów polskich. Zostało to potraktowane jako „majstersztyk”, licząc zapewne na znacznie większą siłę przebicia ze strony tych organizacji niż Polski. Pomijając prestiżowy aspekt tej sprawy, ma ona charakter dużego błędu prawnego. Żydzi Polscy, podobnie jak wszyscy obywatele państwa polskiego, objęci są roszczeniami tego państwa i nikt inny nie ma prawa upominać się o realizację ich praw odszkodowawczych.

Oczywiście każdy poszkodowany osobiście może ubiegać się o zadośćuczynienie ze strony sprawcy, lub jego spadkobiercy jakim jest RFN w stosunku do III Rzeszy.

Jeżeli takie wypadki miały miejsce i doczekały się pozytywnych rozwiązań, to Niemcy powinny je wymienić jako sprawy już załatwione, ale polskiej stronie przysługuje prawo wglądu w ich treść i domagać się należności państwa, sprawdzając przy okazji relację wysokości odszkodowań do rzeczywistej wartości szkody.

Osobiście spodziewam się negatywnej reakcji organizacji „holokaustbiznesu”, które działają w porozumieniu z Niemcami. Skutkiem próby włączenia ich do polskich roszczeń może być stwierdzenie, że nie chodzi o żadne szkody wyrządzone przez Niemców, ale o zagarnięcie przez Polskę mienia żydowskiego. Fakt, że to roszczenie jest bezprawne nikogo na świecie z amerykańskim rządem i prezydentem na czele nie interesuje, wystarczyło stanowisko tych organizacji, że uznane przez nie mienie jako mienie pożydowskie, ażeby przyznać im prawo do niego.

Ze strony polskiej nie może być cienia podejrzenia ze jesteśmy gotowi iść tym śladem, byłoby to nie tylko antypolskie, ale przede wszystkim byłoby to złamanie polskiego prawa i to w formie przestępczej.

Stałe powtarzanie, że mienie pożydowskie, jako w znakomitej większości nie posiadające spadkobierców, ulega przepadkowi na rzecz skarbu państwa, jest fałszem. Skarb państwa polskiego jest prawnym spadkobiercą ustawowym (art.935 Kodeksu Cywilnego) w kolejności poza rodziną spadkodawcy, a to jest zasadnicza różnica w kwalifikacji prawnej.

Pomijam taki „drobiazg” jak ustalenie: co to jest „mienie pożydowskie”, w polskim prawie nie ma takiego pojęcia. Istnieje podział wyłącznie na mienie polskich obywateli i obcych. To ostatnie, jak wiadomo, było przedmiotem wieloletnich dochodzeń i rozliczeń i już praktycznie nie istnieje jako problem spadkobierczy.

Niezależnie od podstaw prawnych istnieje też problem oceny, czy można bez udziału zainteresowanych przydzielać określony majątek tej czy innej grupie społecznej, jest to moralnie i obyczajowo naganne. Nie może o tym decydować nawet ewentualny wpis do ksiąg metrykalnych tego czy innego wyznania religijnego. W Polsce nie istniał prawny podział obywateli na wyznania religijne czy etniczne, wszyscy obywatele mieli zapewnione te same prawa i obowiązki. Tworzenie takich podziałów, szczególnie dla wyróżnienia majątkowego, jest nie tylko bezprawne, ale też i obyczajowo nie do przyjęcia. Tak jak nie do przyjęcia były próby tworzenia „numerus clausus” na uniwersytetach.

Jest jeszcze jeden aspekt problemu odszkodowań: a mianowicie usiłuje się powiązać je z uzyskanymi po III Rzeszy terytoriami na rzecz Polski. Traktowano je jako rekompensatę za utracone ziemie wschodnie Polski, dokonywano nawet karkołomnych wyliczeń „wartości” tego cośmy utracili, a co uzyskali. Normalnie w stosunkach międzynarodowych w wyniku zwycięskiej wojny częstokroć stosuje się zabór jakiegoś terytorium pokonanego przeciwnika. W Europie była to praktyka nagminna i nikogo to nie dziwiło.

W przypadku Polski w 1945 roku mamy do czynienia ze zjawiskiem kuriozalnym, gdyż zwycięskie państwo zamiast zyskać traci znaczną część swego terytorium (niemal połowę).

To, co Polska uzyskała po III Rzeszy, to mniej więcej połowa powierzchni ziem utraconych i nie jest to traktowane jako należna zwycięzcy zdobycz, zresztą ziem utraconych w historii w wyniku grabieżczej agresji, lub zdradzieckiego podstępu. Jest to po prostu miejsce przeznaczone dla osiedlenia wyrzuconych z nieraz wielowiekowego miejsca zasiedlenia na ziemiach wschodnich RP.

Sowiety zresztą, żeby znaleźć powód dla jeszcze jednej grabieży, wyliczyły, że wartość materialna przydzielonych Polsce przez Stalina ziem jest znacznie wyższa od utraconych i za ten „dar” Polska musi zapłacić darczyńcy czyli Sowietom. Wyliczenie przedstawiano też jako 59 mld. ówczesnych dolarów zyskanych i 39 mld utraconych.

Wszystko to oczywista nieprawda: zabrano nam nienaruszone miasta Lwów, Wilno i inne, a dostarczono nam ruiny Wrocławia i Szczecina oraz większość miast „ziem odzyskanych” spalonych często po zajęciu i ograbieniu przez Sowiety.

Ponadto nie tylko te ziemie, ale również i przedwojenne należące do Polski zostały poddane totalnej grabieży nie tylko z maszyn, urządzeń i dóbr kultury, ale nawet z całych linii kolejowych liczonych w tysiącach kilometrów. Ponadto wiele kopalni było zmuszonych do dostarczania węgla Sowietom za darmo, lub za ustaloną przez nich humorystyczna cenę 1,5 dolara za tonę (powojenna cena węgla w Europie wynosiła 16 dolarów/tona).

Wszystko to było oczywiste bezprawie i grabież, najważniejsze jednak, że utracone przez Polskę ziemie wschodnie mają dla polskiej kultury i dorobku wszelkiego rodzaju niezastąpione znaczenie i nie można tego przedstawiać w jakiejkolwiek rachunkowej kalkulacji.

Szkód wyrządzonych polskiemu narodowi przez obydwu napastników nie da się wyszacować, to co przedstawia się w rozliczeniu to tylko niewielki ich fragment odniesiony do tego co się da policzyć.

Ale nawet w tym ujęciu nie jest to kompletny rachunek bez uwzględnienia grabieży i zniszczeń spowodowanych przez Sowiety zarówno jako sojusznik Niemiec jak i też w czasie powrotu na ziemie polskie, wliczając w to również powojenną okupację Polski i wynikające z tego tytułu straty materialne.

Musimy pamiętać, że w wyniku wspólnej napaści Niemiec i Sowietów ponieśliśmy straty nieporównywalne z żadnymi innymi szkodami wojennymi w naszej historii. Żadna rekompensata materialna nie jest w stanie ich wyrównać, ale przynajmniej stwarza warunki na możliwość chociażby częściowego odzyskania poniesionych przez naród polski kosztów odbudowy zniszczeń, co w powszechnym pojęciu stanowi minimum niezbędne dla normalizacji stosunków między sąsiadami.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka