Andrzej Owsiński Andrzej Owsiński
619
BLOG

Sukcesy gospodarcze

Andrzej Owsiński Andrzej Owsiński Ekonomia Obserwuj temat Obserwuj notkę 3

0,1 % deficytu budżetowego i wskaźnik 49% PKB zadłużenie publiczne mają świadczyć o sukcesie gospodarczym Polski.

Niewątpliwie na tle wyników poprzednich rządów wygląda to dobrze i rokuje nadzieje na lepszą przyszłość – taka jest opinia ludzi mniej więcej zorientowanych i trudno z nią się nie zgodzić.


Jest jednak jedno „ale” – ale to wszystko dzieje się w określonej konwencji w odniesieniu do roli naszej gospodarki w unijnym, czyli niemieckim układzie.

Niemcy zmontowały sobie cały wianuszek krajów poddostawczych które pracują na niemiecki zysk z eksportu. Jak to bowiem dzieje się że Niemcy niemal dwie trzecie swego dorobku liczonego w PKB eksportują. Tego nie da się policzyć prostym zestawieniem importu i eksportu, gdyż zupełnie inne czynniki decydują o tym wyniku. 

Producentowi w Polsce płaci się 1 euro za element do montażu, ale po zamontowaniu jego wartość podskakuje o 100% /minimum/, do tego dochodzi jeszcze narzut na koszt globalny / materiały, energia, robocizna, amortyzacja/.

Regulacja ceny zakupu elementów dokonywana jest przez organizowanie własnych oddziałów filialnych w krajach o niskich kosztach i takie kształtowanie cen żeby przede wszystkim utrzymywać na możliwie najniższym poziomie płace miejscowych pracowników i nie płacić podatku dochodowego, natomiast pobierać w najwyższym, osiągalnym poziomie zwrot włożonego kapitału. Przy czym ten kapitał windowany jest jak najwyżej, zarówno w wycenie obiektów materialnych jak i wkładu intelektualnego.

Są to praktyki stare jak świat i w wielu krajach dawno przestały się opłacać, niestety w Polsce są stosowane w dalszym ciągu mimo kilkudziesięcioletnich doświadczeń jeszcze z czasów PRL.


Próby dokonania zmian w tym systemie spotykają się z groźbą że zawsze możemy zrezygnować z produkcji u was, bowiem tanich producentów na świecie nie brakuje.

I to zjawisko szantażu gospodarczego powinno znaleźć się jako podstawowe zagadnienie organizacji życia gospodarczego w UE.

Sprawie wynagrodzeń kierowców TIR’ów poświęcono tyle uwagi i zaangażowania najwyższych czynników unijnych i państwowych, ale o tych praktykach mających kolosalnie większe znaczenie dla całokształtu europejskiej gospodarki – cicho.


Cały system regulacji stosunków gospodarczych w UE musi ulec gruntownej przebudowie jeżeli chce się stworzyć warunki dla rozwoju i osiągnięcia przynajmniej równorzędnego poziomu z przodującymi gospodarkami światowymi.

Wymagana jest przede wszystkim skuteczna ochrona celna własnej wytwórczości, szczególnie przed dumpingiem, produktami pracy przymusowej i nieopłaconej.

Europa znajduje się pod stałą presją eksportu z dalekiego wschodu –towarów i bliskiego wschodu i Afryki – napływu mas ludzkich.

Powstrzymanie tej fali zalewu jest pierwszym warunkiem dla uregulowania nie tylko gospodarki europejskiej.

Imigracja pozaeuropejska powinna być bezwzględnie zamknięta i ograniczona do pojedynczych przypadków szczególnego znaczenia. Inną sprawą jest azyl dla prześladowanych, którym udało się zbiec z krajów prześladujących. Są to jednak zdarzenia wyjątkowe i bardzo nieliczne.

Nie można również hamować międzynarodowej wymiany dóbr, musi ona podlegać wymienionym zasadom, a także funkcjonować na warunkach równowagi, lub przynajmniej racjonalnych proporcji.


W UE nie istnieje podstawowy element dla którego została, przynajmniej formalnie, powołana, a mianowicie – wspólny rynek.

Administracja unijna walczy z państwami narodowymi promując „multi culti” i tworzenie czegoś na kształt „narodu europejskiego”, powtórki z próby tworzenia „sowieckiego narodu”.

Równocześnie chroni się stan powstały w czasach nacjonalizmu, a nawet szowinizmu ekonomicznego w odniesieniu do gospodarki niemieckiej i częściowo francuskiej.

Szczególnie widoczne jest to w rolnictwie, zarówno w zróżnicowaniu dotacji unijnych, jak i w hamowaniu produkcji rolnej w krajach nowoprzyjętych z Polską na czele. Dzieje się to ze szkodą dla wyników ekonomicznych, ale też jest źródłem zagrożeń ekologicznych przez nadmierną intensyfikację produkcji rolnej w uprzywilejowanych krajach.       

Jeszcze groźniejsze są skutki przestarzałej struktury przemysłu w UE, rozproszenie zakładów i ochrona uprzywilejowanych pozycji niektórych firm powodują szkody w konkurencji na światowym rynku.

Przykładem najbardziej jaskrawym jest elektronika i przemysł lekki całkowicie wyeliminowane z Europy

Lepiej to wygląda w przemyśle samochodowym, który na światowym rynku reprezentowany jest głównie przez swoisty snobizm na Mercedesy i BMW grające główne role w amerykańskich filmach. Dawno już minęły czasy panowania „garbusa”.


Niski jest udział UE w światowej wymianie, niecałe 2 biliony dolarów rocznie, podczas gdy dalekowschodnie tygrysy łącznie mają blisko 4 biliony, a nawet taka mała NAFTA ponad 2 biliony.

Nic w tym dziwnego skoro gros unijnego eksportu to eksport niemiecki, reszta krajów odgrywa głównie rolę dostawców, może poza Francją która mimo lepszych warunków i przywilejów nie sięga nawet połowy niemieckiego eksportu.


Dla krajów takich jak Polska jedyną szansą na przyśpieszony rozwój jest dokonanie zmiany polityki gospodarczej w skali nie tylko unijnej, ale i całej Europy,

Jeżeli nadal będzie uprawiana niemiecka dyktatura w gospodarce europejskiej to skutki jej będą wysoce niekorzystne.

Niemcy już wyczerpują swoje możliwości wpływu na stosunki światowe i czas najwyższy na wprowadzenie szerszego udziału w procesie wytwarzania i wymiany ze strony tych krajów którym niemiecka hegemonia je odebrała.

  

W interesie Polski i Europy leży podjęcie aktywnego działania w kierunku zmiany tego zwyrodniałego systemu i wprowadzenie rzeczywiście wolnego i równoprawnego wspólnego rynku europejskiego.

Równolegle trzeba podjąć starania o podniesienie poziomu naszej wytwórczości, w pierwszej kolejności zacząć w wyższym stopniu zaspakajać potrzeby własne i z tym dorobkiem wchodzić na rynek międzynarodowy.

Nie będę powtarzał tego o czym wielokrotnie pisałem – w jakich dziedzinach mamy szukać naszego udziału w całokształcie europejskiej gospodarki, wymagane jest jednak wzmożenie nastawienia ofensywnego.


Przykładem na szkodliwe działanie niemieckiego sterowania jest poza już przysłowiową „rurą bałtycką” – likwidacja polskiego przemysłu okrętowego, jedynego który mógł konkurować z dalekowschodnim. W efekcie nie udało się za pomocą tego zabiegu uratować stoczni niemieckich i Europa została z tego przemysłu wyłączona.

Jedynym krajem jaki pozostał jest Rumunia i to zawdzięczając tylko usadowieniu w niej zakładów chińskich.

A przecież przemysł okrętowy poza bieżącym znaczeniem gospodarczym ma do spełnienia wielką rolę strategiczną na równi z przemysłem zbrojeniowym.

Takich przykładów krótkowzroczności, a nawet wprost dywersji w działaniach wpływowych lobby w faktycznym kierownictwie unijnej i ogólnoeuropejskiej gospodarki można mnożyć wiele.


Żeby uratować sytuację trzeba uniezależnić jej kierownictwo od KE i ustanowić stały nadzór Rady Europejskiej funkcjonujący w interesie wszystkich członków wspólnoty.

W obecnej sytuacji królowania wszechobecnej biurokracji będącej gwarantem realizacji niemieckich interesów, egoistycznie i głupio pojętych, jest to jedyna droga na wyjście z pułapki i stworzenia perspektyw rozwojowych nie tylko dla Polski, ale i dla całej Europy.


Cel działania jest oczywisty: Unia powinna uzyskać poziom zbliżony do Stanów Zjednoczonych, a Polska podwoić swój udział.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka