Domabor Świętoborzyc Domabor Świętoborzyc
250
BLOG

O rozczarowaniu wybor(c)ami

Domabor Świętoborzyc Domabor Świętoborzyc Polityka Obserwuj notkę 21

Wybory, wybory i... po wyborach.

Mądrzy ludzie powiadają, że gdyby wybory mogły coś zmienić, to by ich zakazano. Starsi i jeszcze mądrzejsi twierdzą jednak, iż czasem trzeba zmienić bardzo wiele tylko po to, by wszystko pozostało po staremu. Jak by nie wychodziło, niedawno minione wybory na pewno nie zmienią niczego. Podobnie jak i mój głos...

W tej sytuacji zrozumiała jest wściekłość, frustracja i rozgoryczenie wielu komentatorów, którzy pragnęli zmian. Ja również w jakiejś części ją podzielam, nie będę jednak powtarzać znakomitych notek autorów takich jak Romuald Kałwa, Ignacy, czy nieznany mi wcześniej Christopher Ziyo.

Jako długoletni wyborca ugrupowań skrajnie prawicowych przywykłem dawno do tego, że mój kandydat zawsze musi przegrać. Poziom poparcia dla Korwina i nacjonalistów od lat nie jest już w stanie podnieść mi ciśnienia. Konieczność zmieniła mnie z idealisty w cynika, dzisiaj już tylko się śmieję z tego co dawniej martwiło. A tak się akurat złożyło, że wynik ostatnich głosowań to prawdziwa kopalnia czarnego humoru.

Za całe podsumowanie najlepiej posłuży tweet udostępniony przez Blogera Romualda:

image

Rozczarowanie wynikami elekcji przekłada się bardzo szybko na rozgoryczenie i pogardę w stosunku do większości wyborców. To prawda, a mając na uwadze 70% (!!!) łodzian głosujących na skazaną wyrokiem sądu Zdanowską trudno nie przyklasnąć głośnej onegdaj wypowiedzi Bogusława Lindy o mieście meneli. Tyle tylko, że pogarda do ogółu społeczeństwa jest łatwa i żałosna, natomiast skomlenie że Polacy nie dorośli do demokracji  - skąd my to znamy? - nie przystoi myślącemu człowiekowi i prowadzi do nikąd.

Nie warto obrażać się na rzeczywistość. Ona zazwyczaj bardzo odbiega od naszych oczekiwań, życzeń i wyobrażeń o pożądanym porządku rzeczy. Jedyne co możemy zrobić, to spróbować ją zrozumieć i wyciągnąć wnioski. 

Po pierwsze, żyjemy w demokracji.

A demokracja to nic innego jak rządy hien nad stadem osłów, czy też jak pisze Ziyo cytując Mistrza Lema, władztwo intrygantów nad głupcami. To nie są tylko zabawne powiedzonka, którymi zabłyśniesz u wujka na imieninach. To ponadczasowa prawda, słowa precyzyjnie opisujące rzeczywistość. I czas się z tym pogodzić.

Pogodzić, ale i zgodzić z obserwacją Ziyo: "Przeglądając wyniki wyborów, szczególnie w wielkich miastach, trudno nie odnieść wrażenia, że do urn wyborczych w ogromnej większości zmierzają ludzie, dla których umiejętność dokonywania racjonalnych wyborów jest czymś nie do osiągnięcia. Wygrywają oszuści, zboczeńcy i namiestnicy złodziejskich układów."

Osioł nie dokonuje racjonalnych wyborów. Przeciętny wyborca to ten sam człowiek, który wybrał ofertę banku Morawieckiego, bo w reklamie wystąpił sobowtór Chucka Norrisa. Taka jest większość ludzi. I tak, Mateusz ma rację. Ci ludzie zwyczajnie są głupi!

Co więcej, ci ludzie są zarobieni. Oni nie mają chęci ani czasu żeby interesować się polityką. Mają pracę, rodzinę, kredyt i swoje zmartwienia. Większość wychodzi też z wcale nie tak znowu idiotycznego założenia, że nie warto przejmować się rzeczami, na które się nie ma wpływu. Z pewnością jest to postawa mająca swoje zalety, a wyznający ją ludzie raczej nie chodzą głosować.

Powróćmy jednak do wyborców, a zatem osób na tyle przejętych sytuacją polityczną, że aż uznali za stosowne by się pofatygować i wrzucić kartkę do skrzynki.

Ci ludzie też nie żyją polityką na co dzień, a nawet jeśli czytają i znają jakieś gazety, w większości podchodzą do tego jedynie powierzchownie. Nie analizują, nie myślą krytycznie i nie podchodzą do głosowania jak do racjonalnego wyboru. Kierują się emocjami, czyli w praktyce manipulują nimi partyjni spece od marketingu i PRu. Kto będzie miał więcej plakatów, kto stworzy wizerunek kandydata atrakcyjniejszy dla danej grupy docelowej, ten go sprzeda i wygra. 

Tutaj nie liczy się program, tutaj liczy się budżet na reklamę i sposób jego wykorzystania, który daje efekty. To jest jak z gangiem swieżaków, czy jak się zwie to badziewie, tyle że zamiast pluszowej maskotki wciskasz ludziom polityczne marionetki. Jako, że wynik jest skorelowany z ilością pieniędzy wydanych na promocję, wszystko sprowadza się do kasy.

I jak tu się dziwić, że wygrywają ogólnopolskie gangi polityczne (czyt. partie), podpięte do państwowego koryta, albo przedstawiciele lokalnych sitw i układów polityczno-biznesowych? Tak to po prostu działa, przecież nawet Kukiz nie mógł bazować wyłącznie na swojej popularności, on też musiał się uśmiechnąć do paru bogatych miśków. Zapewne raczej nie świętych...

Co w tej sytuacji znaczy zwykły człowiek? Pytanie jest retoryczne, odpowiedź: mniej niż zero. A skoro tak właśnie jest, to niby z jakiej racji mam mieć do niego pretensje? Do tego wyborcy zwykłego, statystycznego Polaka?

Prof. Adam Wielomski napisał kiedyś w gazecie Korwina, że jakieś 3/4 ludzkości nadaje się co najwyżej do chodzenia za pługiem. To oczywiście przenośnia, gdyby ktoś z tych 3/4 miał jakieś wątpliwości. Fakt faktem jednak, że trafna: tak było, tak jest i tak będzie. I żadna edukacja nigdy tego nie zmieni, gdyż wykształcony głupek to coś zupełnie innego od myślącego człowieka.

Większość to bierna masa idącą za przewodnikiem, czy też, jak słusznie ocenia Kościół, owce podążające śladem swojego pasterza. Uderz w pasterza, a rozpierzchną się owce. Najpierw był rok 1939, a później - już tylko gorzej. Na miejsce wyrżniętych przywódców przyszli kolaboranci, kombinatorzy, cwaniaczki...

Podobnie jak w życiu gospodarczym (prawie) wszystko zależy pieniądza, tak w życiu społecznym od elit. Stąd trafne powiedzenie, że ryba się psuje od głowy. W tej chwili, optymistycznie patrząc, po prawie 75 latach selekcji negatywnej wśród osób kierujących naszym nieszczesnym narodem, ryba przegniła do reszty i łażą po niej robaki. Jeżeli komuś się zdaje, że problem sam się rozwiązał wraz z upadkiem PRLu, powinien stuknąć się w głowę. Najlepiej czymś w miarę masywnym...

Premiowanie cwaniactwa, złodziejstwa, slużalczej postawy wobec przedstawicieli zagranicznego kapitału i polityki to chleb powszedni polityczno-biznesowych decydentów III RP. Wszystkie wymienione wyżej cechy to wręcz warunek sine qua non do zaistnienia w ich gronie. W połączeniu z wymuszoną emigracją większości ludzi, dla których System nie przewidywał miejsca w ich własnym kraju, proces negatywnej selekcji elit jedynie przybrał na sile i nabrał rozpędu. Dziś mamy więc to, co mamy.

Takie są twarde realia, w takim świecie żyjemy.

I żeby było jasne: problemem nie jest tu wcale średni wynik PiSu, który zapewne sprawił zawód jego wiernym wyborcom. Ja nawet się z tego cieszę, jak dla mnie PiS mógłby przegrać.

Najgorsze są świetne wyniki osób skompromitowanych, zamieszanych w afery, skazanych wyrokami. Smród bije, aż szczypie po oczach! Robaki gryzą, pełzają i widać je na powierzchni, spasione padliną narodu. Ryba zepsuta od głowy do reszty już chyba przegniła...

Tutejszy.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka