Soren Sulfur Soren Sulfur
1582
BLOG

Polska musi zostać państwem ponadpotencjałowym

Soren Sulfur Soren Sulfur Ekonomia Obserwuj temat Obserwuj notkę 7

Plan Morawieckiego gospodarczo jest średni. Tak się nie buduje przewag konkurencyjnych. Ale ma jedną zaletę: może pozwolić na budowę potęgi mocarstwowej. Trzeba tylko przekierować jego logikę.

Plan Morawieckiego opiera się na błędnych teoriach ekonomicznych, inspirowanych np.  Koreą Południową.  To nie przepis na sukces. Wszyscy lubią patrzeć na PKB tego kraju, ale nie chcą przyjąć do wiadomości jaki mógłby on być, gdyby nie interwencjonizm państwowy. Sektory wspierane przez państwo często okazywały się ślepymi uliczkami, a te odpychane - ukrytymi klejnotami,  hodowane zaś przez państwo konglomeraty –Czebole - wyjałowiły kraj z zasobów, przedsiębiorczości i doprowadziły do kryzysu w latach 90tych. Sukces i dobrobyt nie buduje interwencjonizm państwa, ale rządy prawa, kapitalizm i wolny rynek - ponieważ wtedy miliony ludzi testuje miliony planów i ściga się ze sobą na najlepsze pomysły, jak sobie służyć nawzajem. Morawiecki jednak ciągle sądzi, że jest bankierem, a państwo to taki wielki bank więc może inwestować.

Ale to nie oznacza, że jego plan jest bezużyteczny. Bo może posłużyć do budowy strategicznego bezpieczeństwa. Wymaga tylko przekierowania myślenia co do celów.

I to jest dokładnie to, czego potrzebujemy i co osiągnąć możemy. Inwestycji w przemysł obronny z podwójnym zastosowaniem, czyli takie technologie, które potem adoptuje sektor cywilny. Tak, by pieniądze przeznaczone na obronność, zakup i rozwój sprzętu nie „szły na rozkurz”, ale by powodowały powstawanie nowych technologii, które szybko byłyby wdrażane przez sektor cywilny, napędzając innowacyjność.

Odpowiednie użycie zasobów państwa - spółek, prawa, podatków, wydatków budżetowych, uniwersytetów itp. może posłużyć do zbudowania czegoś, co nazywam „państwem ponadpotencjałowym”. Polega to na tym, że kraj średni lub wręcz mały, przez zbudowanie swoich instytucji i wydatków w inny sposób, niż to robią jego sąsiedzi wykorzystując ich słabe strony - buduje przewagi w krytycznych punktach, pozwalając mu na katapultowanie się do wyższej ligi mocarstw, niż by to wynikało z „czystego” jego potencjału. Gra powyżej normalnie ustawionej poprzeczki.

Przykładem takich państw w współczesnym świecie są Izrael oraz do pewnego stopnia Korea Południowa. Pisałem o tym tutaj http://paragraf23.salon24.pl/492849,polska-moze-byc-mocarstwem. Jak to działa?

Mały kraj jest mniej istotny, ponieważ nie dysponuje dostatecznym potencjałem. Potencjał to pojęcie oznaczające maksimum dostępnych zasobów danego kraju. Te zaś dopiero można przekształcić na siłę - rozumianą jako kombinację czynników miękkich i twardych (miękkich czyli wpływy gospodarcze, kulturowe, twarde czyli np. armia). Im większy potencjał tym teoretycznie silniejsze państwo. Jeśli państwo jest dobrze zorganizowane, wtedy wykorzystuje swój potencjał maksymalnie, i osiąga maksymalny poziom siły.  Wykorzystanie potencjału zależy od organizacji.  Naturalnie większe państwa mają większy „surowy” potencjał, dlatego mogą liczbowo,  w wartościach bezwzględnych – być silniejsze. Różnica potencjałów może oznaczać, że w pewnym momencie państwo gorzej zorganizowane jest jednak potężniejsze w kategoriach bezwzględnych od wyżej rozwiniętego-przykładem są Chiny czy Rosja. Ponieważ mając większy potencjał można przy niższym poziomie organizacji zgromadzić więcej zasobów na dany cel. Tylko częściowo organizacja oznacza poziom rozwoju gospodarczego. Bo są państwa o wysokim dochodzie PKB per capita, które jednak nie organizują swojego potencjału maksymalnie-ponieważ nie mogą lub nie chcą (przykład: Niemcy i ich armia). 

Jest jednak jedna wspólna cecha większości krajów - mianowicie organizują one swój potencjał tak, by nie wydawać więcej niż jest to potrzebne aby pozostać w „obiegu”. Dlatego można wyciągnąć pewne średnie - aby utrzymać armię w gotowości i zaawansowaniu, należy wydawać około 2% PKB, zaś by być konkurencyjnym na badania i rozwój musi iść ok. 2,2-2,5% PKB. Są to minimalne ilości zasobów pozwalające dotrzymać kroku reszcie świata.

Dlaczego tyle na wojsko? Bo im więcej wydaje się na armię, tym mniej zasobów można przeznaczyć na coś produktywnego. Armia to topienie pieniędzy w błocie, przydaje się raz na pewien czas i służy tylko do niszczenia a nie czegoś produktywnego,  a niestety nie można jej stworzyć tylko wtedy, jak jest potrzebna i pozbyć się, jak potrzeba mija bo jej tworzenie zajmuje dekady, a niebezpieczeństwa pojawiaj się niezapowiedziane. Więc państwa starają się utrafić w to minimum pozwalające zachować równowagę między kosztami a podstawowym bezpieczeństwem. To samo z innowacją. Ma ona bowiem to do siebie, że nie wiadomo, co wypali a co nie. Jaki pomysł jest sensowny a jaki nie, jaki kierunek badań przyniesie efekt a jaki nie. Innowacyjność to ryzyko i utracone pieniądze na chybione koncepcje, które zawsze przeważają. Więc kraje starają się również tutaj trafić w złoty środek – by wydawać tyle, ile potrzeba do bycia konkurencyjnym, i nie przesadzać. Jest to „naturalny” poziom zorganizowania wynikający z tego, jak wygląda współczesny świat - geopolitycznie i cywilizacyjnie.

Występują jednak nieliczne wyjątki, gdy mały kraj - np. Izrael, mający ok. 8 milionów ludności jest silniejszy niż wszyscy jego sąsiedzi razem wzięci, mimo że każdy z nich jest kilkakrotnie od Izraela większy. Mało tego, Izrael w zestawieniu z zaawansowanymi państwami jest również potęgą pod każdym względem, dysponuje np. bronią nuklearną. Te 8 milionów zamieszkujących teren średniego polskiego województwa gra w pierwszej lidze światowej. Jak to możliwe?

Izrael wykorzystał tendencję krajów do dążenia do „naturalnego” stanu organizacji, oraz faktu, że z raz obranej ścieżki organizacyjnej bardzo ciężko jest zawrócić czy ją zmienić. Proszę spojrzeć na Niemcy, które obcinały wydatki na armię, i obecnie są w praktyce bezbronne. Odwrócenie tej sytuacji zajmie im lata. Z raz obranej ścieżki ciężko jest zawrócić. Państwo ponadpotencjałowe, a takim jest Izrael, historycznie np. były nim też Prusy czy Szwecja - analizuje, w jakich punktach inne państwa mają ograniczoną swobodę manewru i buduje w nich właśnie przewagi, starając się tym krajom dorównać a nawet przewyższyć, mimo, że są one „na papierze” silniejsze. W mechanicznych kategoriach oznacza to, że taki mały kraj przeznacza np. więcej na zbrojenia i innowacyjność procentowo swojego PKB, aniżeli kraj większy-starając się mu dorównać wydatkami w tych dziedzinach w wartościach bezwzględnych. W rezultacie Izrael procentowo przeznacza 4,2% swojego PKB na badania, i 6,5% na wojsko. Podobnie postępuje Korea Południowa która przeznacza 3,74% na badania, co stawia ją w czołówce wydatków bezwzględnych na ten cel na świecie. I tak oto 60 milionowy kraj konkuruje jak równy z równym z ponad 2krotnie większą Japonią (również tutaj ponadpotencjałową) czy Niemcami  (Korea 5te miejsce na świecie-91 miliardów dolarów, Niemcy-110, Japonia-180, Chiny 410, USA 470).

Jest tylko jeden problem - osiągnięcie takiego stanu jest bardzo trudne, ponieważ wymaga ogromnej mobilizacji społecznej. Inaczej ludzie nie akceptują zwiększonych wydatków na ryzyko. Dlatego kraje ponadpotencjałowe typowo powstają w wyniku ogromnych nacisków zewnętrznych, zmieniają się więc z musu, a nie z własnej woli. Polska jednak właśnie jest pod takim ciśnieniem w wyniku presji rosyjskiej oraz niepewnej sytuacji w UE. Jest wiec w stanie dokonać niezbędnej mobilizacji. A to, co się dzieje gdy presja znika, a instytucje państwa ponadpotencjałowego zostają opisują podręczniki historii. Istnienie dobrze zorganizowanej potęgi zniechęca bowiem inne kraje do konkurowania w tych kategoriach-bo jest to zbyt kosztowne. I po prostu przeważnie dostosowują się do rzeczywistości, akceptując przewagi konkurenta.

W przypadku Polski kluczem są wydatki na modernizację wojska. Należy je traktować jako inwestycję. Po pierwsze-w  przemysł i technologie. Armia wymaga sprzętu, i to nowoczesnego i coraz lepszego. A przewagi militarne najlepiej uzyskuje się w sferach nowych technologii, bo tam nawet największe imperium startuje z tego samego pułapu co najmniejszy kraik-czyli od zera.  Sprowadzanie sprzętu zagranicznego jest strategicznie niemądre, bo uzależnia od innych państw. Dlatego konieczność samowystarczalności sprzętowej może być impulsem do rozwoju przemysłu. Zaś konieczność zaawansowania – impulsem dla innowacyjności. Mądre państwa tak właśnie organizują swój przemysł zbrojeniowy i armię, by wydatki na ten cel zwracały się.

Konieczność zaś „utopienia” pewnych zasobów ludzkich w armii również jest uznawana za okazję. Skoro ludzie i tak musza spędzić ileś tam czasu na czymś, co nie przynosi zysków (pobór), może warto ich odpowiednio wyszkolić tak, by nabrali odpowiednich umiejętności które po powrocie „do cywila” zaprocentują, a które w armii są również niezbędne? Dać im edukację, zawód, zdolność obsługi maszyn, komputerów, języki (|NATO)? Warto tu wskazać na przykład armii Izraelskiej, która poboru nie traktuje jako czasu straconego oddanego ojczyźnie w potrzebie, ale jest to kuźnia kadr pracowniczych i biznesowych. Armia amerykańska też stara się swoim żołnierzom dawać fach w ręku by po skończonej służbie nie zasilali szeregów bezrobotnych.

Jeśli odpowiednio zbuduje się krąg armia – przemysł – wojskowi - rynek pracy – przedsiębiorcy - badacze, to jest możliwe zbudowanie takich struktur, które będą w stanie wycisnąć z danego potencjału więcej niż jest to przyjętą normą.

Polska w ten sposób jest absolutnie w stanie dorównać czołówce światowych mocarstw. Możemy wydawać na armię zbliżone pieniądze, co Niemcy i mieć z tego znacznie więcej niż oni. Możemy wydawać na innowacyjność więcej, niż oni i gonić ich w technologiach. Nie od razu, nie natychmiast-ale jest to wykonywalne z czasem. Budowę tych przewag należy jednak zacząć już teraz.  

Polska powinna wykorzystać Plan Morawieckiego nie jako plan budowy dobrobytu -bo to się nie uda, tak jak nie udało się wszędzie indziej. Zamiast tego powinien być to plan strategiczny którego celem jest budowa bezpieczeństwa, którego produktem ubocznym będą nowe technologie, innowacje, rozwój gospodarczy. Tak, by wydatki które i tka musimy mieć zwracały się z nawiązką.

To jest możliwe. Polska może tak się rozwinąć, by wydawać na końcu drogi w liczbach bezwzględnych podobne kwoty na armię i innowację jak Niemcy, stając się ich równorzędnym odpowiednikiem.

Obecnie Polska na armię przeznacza 11 miliardów dolarów i podobnie na rozwój (procentowo 2,2% oraz ok. 1% PKB) . Niemcy przeznaczają odpowiednio 110 i 39, co stanowi 2,9% oraz 1,2%. Gdyby Niemcy przeznaczały odpowiednio 3% oraz NATOwskie 2%, tedy wydawałby na rozwój 114 miliardów a na armię 65 miliardów. Polska więc musi docelowo doprowadzić do sytuacji parytetu zwłaszcza w rozwoju. Obecnie nie jest to wykonywalne, bo nasz cały PKB to ok. 500 miliardów dolarów, ale krok po kroku można do tego doprowadzić. Realnym celem jest osiągnięcie najpierw 3% PKB na rozwój, skupionych na kilku gałęziach przemysłu, co pozwoliłoby na osiągnięcie efektów koncentracji, a potem sukcesywne zwiększanie i utrzymanie na poziomie 7% (co byłoby światowym rekordem). Morawieckiego dużo poprawić nie trzeba by było-bo już mówił o np. dronach. Wymagałby doprawdy kosmetycznych poprawek i wyznaczenia innych celów długoterminowych. Co do armii rząd już wyznaczył cel 3% co by oznaczało wydatki na poziomie ok. 15 miliardów dolarów (poziom Kanady, Hiszpanii, Turcji i Izraela). Docelowo jednak winny wynosić ok. 4%.  Na całe szczęście zaletą tych wydatków jest to, że częściowo się pokrywają. Jeśli udałoby się osiągnąć taki poziom organizacji, tedy po osiągnięciu porównywalnego poziomu rozwoju do Niemiec dysponowalibyśmy takim samym poziomem inwestycji w rozwój i armię, osiągając strategiczna równowagę. W ramach eksperymentu wyobraźmy sobie jednak, jak to by wyglądało, gdyby dzisiaj już osiągnąć te poziomy 4 oraz 7 procent.

Niemcy armia: 39 miliardów. Niemcy rozwój: 110 miliardów. Polska armia: 20 miliardów. Polska rozwój: 35 miliardów. Rosja armia 67 miliardów. Rosja rozwój 43 miliardy.

I co? Dałoby się z tego coś lepić? Dałoby się.

 

Sulfur

 

PS.

Do momentu zmiany systemu komentarzy nie będę odpowiadał na nie, ponieważ nie mam zamiaru używać Facebooka, ale czytam wszystkie.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka