fot. Paweł Rakowski
fot. Paweł Rakowski
PawelRakowski1985 PawelRakowski1985
417
BLOG

Liban i Iran - historia i teraźniejszość

PawelRakowski1985 PawelRakowski1985 Świat Obserwuj temat Obserwuj notkę 4

Wedle mocno powierzchownych opinii prezentowanych w światowych mediach, Liban staje się irańską prowincją czy kolonią a nawet protektoratem. Jest to krzywdząca opinia, niemniej jak wszystko co związane z Krajem Cedru należy naświetlić w odpowiednim kontekście i perspektywie. Albowiem związki Bejrutu z Teheranem, a raczej libańskiego południa z Isfahanem sięgają XVI wieku.

Wspomnieć też należy perskie panowanie w starożytności (538-332 p.n.e.) nad wybrzeżem fenickim, które po wiekach najazdów i zniszczeń Asyrii i Babilonu zaczęło kwitnąć i znowu z portów w Tyrze i w Sydonie płynęły statki z towarami, a cała prowincja dźwignęła się z ruiny. Sukcesy handlowe Fenicji pod perskim panowaniem zaniepokoiły Greków, którzy przegrywali rywalizację o dominację nad Morzem Śródziemnym jak i Persowie wykorzystywali cedr libański i fenickich żeglarzy do swojej marynarki wojennej, która stale zagrażała Helladzie.

Kolejne pojawienie się Persów na terenach dzisiejszego Libanu to wielka wojna Bizancjum (na Bliskim Wschodzie nazywane dalej Rzymem) z kolejną inkarnacją Imperium Ariów – Sasanidami w latach 602-628. Wielkie regionalne zapasy pomiędzy dwiema potęgami były wielce doniosłe w skutkach: Sasanidzi zajęli Jerozolimę, Syrię, Egipt i szturmowali Konstantynopol, po czym przez cesarza Herakliusza zostali wyparci i pobici już na własnym terytorium. Okupacja perska przyniosła wielkie zniszczenia kościelnej infrastruktury – zburzono m.in. Bazylikę Grobu Świętego i zrabowano Krzyż Święty (poza Bazyliką Narodzenia Pańskiego w Betlejem, albowiem tam na fresku przedstawieni byli Trzej Królowie identyfikowani jako Persowie). Tradycja mówi o tysiącach zniszczonych kościołach, chociaż archeologia łagodzi ów osąd, niemniej w początkowej fazie perskiej okupacji bizantyjskiej Ziemi Świętej (w tym Gór Libanu i wybrzeża fenickiego) dochodziło do masowych eksterminacji chrześcijan dokonywanych przez Persów oraz Żydów. Doszło nawet do tego, że Żydzi chcieli odbudować Świątynie w Jerozolimie, a także watahy złożone z galilejskich Żydów oblegały Tyr, żeby wymordować chrześcijan i przejąć bogactwa miasta. Z czasem okupanci zmienili swoją politykę wobec chrześcijan niemniej zniszczenia wojenne, wysiłek fiskalny obu mocarstw a także napięcia wewnętrzne spowodowały to, że zaledwie 6 lat po zakończeniu wojny najazd Arabów po 634 roku podbił Persję i wypchną Bizancjum z Egiptu i z Syrii. Chrześcijańskie panowanie, bezpowrotnie zakończyło się w takich kluczowych dla historii Kościoła i świata miejscach jak egipska Aleksandria, Jerozolima, Damaszek czy syryjska Antiochia.

Dawna religia Persów – zararustarianizm, ustąpiła w Iranie wyniku podboju arabskiego islamowi. A bliskość głównych ośrodków szyickich (m.in. Nadżaf) znajdujących się obecnie w Iraku (przez tysiąclecia Mezopotamia znajdowała się pod bezpośrednim władaniem perskich państw) tworzyła sprzyjający klimat dla muzułmańskiego Iranu pod panowaniem Arabów do szukania własnej tożsamości. Wedle legendy popularnej wśród orientalistów, chociaż islam zakorzenił się w Persji, to Persowie świadom swojej historycznej wielkości oraz odrębności od ich zdaniem niżej stojących cywilizacyjnie Arabów wybrali szyicką doktrynę (a więc mniejszościową) tak, żeby uratować własną niezależność i tożsamość. W tej legendzie wiele jest prawdy, albowiem w 1501 roku młody szach Izmael I pod przymusem wprowadził szyizm w swojej domenie. Przy czym władca mordując lub wypędzających sunnickich uczonych potrzebował ich szyickich odpowiedników, a ci się znaleźli w sąsiednim Iraku oraz w Górnej Galilei i Dolinie Beka. Tym samym nastąpiło otwarcie szlaku wymiany myśli i rodzin pomiędzy Persją (od XX-wieku powszechnie nazywaną Iranem) a Libanem, a dwa zwalczające się mocarstwa – Turcy i Persja wykorzystywały mniejszości etniczne i religijne u sąsiada do swoich celów, stąd też do dzisiaj szyici Arabowie powszechnie uważani są za „perską agenturę” lub „zarabizowanych Persów”.

W 1943 roku po powstaniu Republiki Libanu relacje pomiędzy Bejrutem a Teheranem układały się poprawnie. Elity libańskie były wrogo nastawione do arabskiego socjalizmu i nacjonalizmu w postaci Nasseryzmu promowanego przez charyzmatycznego egipskiego prezydenta Gemala Abdel Nassera. Zarówno Liban jak i Iran orientowali się na Zachód, chociaż nastroje szacha bruździły palestyńskie bojówki przejmujące Liban po 1970 roku, które wspierały antyszachową opozycje. Sytuacja uległa ponownej transformacji w wyniku rewolucji w Iranie w 1978 roku. Władzę w Iranie przejął ajatollah Chomeini, który ogłosił islamską (a nie szyicką) rewolucję, która miałaby oczyścić świat islamu z wpływów Zachodu i komunizmu, a także zmieść skorumpowane nieislamskie reżimy w regionie. Naturalne dla Chomeiniego było to, żeby przyjrzeć się sytuacji w Libanie, który już płoną w szaleństwie wojny domowej. Chociaż oficjalnych danych już wtedy nie było, niemniej szyici libańscy stanowili już wtedy najliczniejszą grupę religijną w kraju, jednak poza środowiskiem szyickich duchownych propozycja irańskiej rewolucji nie znalazła powszechnej akceptacji w czasie, kiedy libańscy szyici byli wciśnięci w konflikt pomiędzy Maronitami i Palestyńczykami. Sytuacja uległa zmianie po 1982 roku, kiedy to Izrael, pierwotnie witany przez libańskich szyitów, wkroczył do Libanu. Sytuacji takiej nie mógł przegapić Chomeini, który chciał z Libanu uczynić państwo frontowe wykorzystując do tego libańskich szyitów, którzy naturalnie będą stawiać opór wobec przedłużającej się okupacji. Tym samym latem 1982 przyleciało do Doliny Beka kilkuset irańskich instruktorów (z późniejszym irańskim prezydentem Mahmudem Ahmanidadżadem) i powołana została organizacja Hezbollah, która zyskała bezpośrednie wsparcie finansowe, logistyczne i militarne na walkę z Izraelem oraz przemienienie Libanu w islamską republikę na irański wzór.

Fiasko przy natychmiastowym wprowadzaniu irańskich wzorców, zmusiły Ajatollahów do zmiany mądrości etapu. Po 1990 roku Liban rozpoczął trudny proces odbudowy i konsolidacji po 15 latach wojny. Iran dalej wspierał Hezbollah oraz tzw. „skrzydło oporu” – czyli organizacje palestyńskie i islamskie nastawione na konfrontację z okupującym południe kraju Izraelem. Sukcesy Hezbollahu w walkach z Izraelem oraz wytrwałość Libańczyków wszystkich konfesji aby pomimo różnic i sporów dalej trwać w dawnym systemie politycznym doprowadziły do schowania przez szyickich radykałów sponsorowanych z Teheranu haseł o rewolucji islamskiej na rzecz libańskiego patriotyzmu. Osobliwa jest to jednak forma patriotyzmu, albowiem po wycofaniu się Izraela w 2000 roku, Liban stał się zakładnikiem irańskich ambicji mocarstwowych i atomowych, albowiem Hezbollah stoi na straży interesów Teheranu co udowodnił m.in. w 2006 roku, kiedy to dla odciągnięcia uwagi światowej opinii publicznej od irańskiego programu nuklearnego, zdecydował się na prowokację, z której wywiązała się dewastująca libańską infrastrukturę 33-dniowa wojna z Izraelem.

Arsenał Hezbollahu tylko pośrednio chroni Liban od zakusów Izraela czy zagrożenia ze strony ISIS czy Al-Kaidy. Iran wyposażając swoich libańskich protegowanych kosztem własnych niezbyt zamożnych obywateli, kupuje sobie bezpieczeństwo. Albowiem wszelkie radykalne i militarne kroki podjęte przeciwko niemu przez Stany Zjednoczone czy Izrael automatycznie uruchamia Hezbollah, który swoim potencjałem rakietowym i militarnym jest w stanie wyrządzić wiele szkód Izraelowi. A ten musi się z tym liczyć projektując swoją antyirańską politykę. Tak więc Liban jest niezbędny dla irańskich aspiracji mocarstwowych, a nawet dla istnienia reżimu w Teheranie. Co też stawia Hezbollah w trudnej sytuacji, gdyż nowe pokolenia Libańczyków wychowane w wizji, że jest to organizacja mimo wszystko libańska i patriotyczna może przestać popierać tą partię i ich sojuszników wobec ujawniania wasalnej roli względem Teheranu. Tym bardziej, że reżim irański raczej nie zawaha się zrobić z Libanu poligonu na co nie ma zgody Libańczyków, którzy nawet sympatyzują z Partią Boga.

Wiele wskazuje na to, że libański kryzys 2019-20 spowodowany jest również irańską pozycją jaką zajmuje w Kraju Cedru. Libański system bankowy opiera się na funduszach i środkach z emiratów z Zatoki Perskiej i Arabii Saudyjskiej, a te wobec jawnej konfrontacji z Iranem i ich milicjami rozsianymi po regionie zaczynają wycofywać swój kapitał z Bejrutu.


Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka