fot.youtube
fot.youtube
PawelRakowski1985 PawelRakowski1985
1602
BLOG

Anschlussy w Świętej Ziemi, a więc droga do spokoju a nie pokoju.

PawelRakowski1985 PawelRakowski1985 Izrael Obserwuj temat Obserwuj notkę 28

Izraelskie media i establishment nie czynił tajemnicy, że inkorporowanie vel anektowanie dalszych obszarów Zachodniego Brzegu Jordanu, na którymś kiedyś ma powstać państwo palestyńskie jest nieuniknione. Zarówno Beniamin Netanjahu oraz jego adwersarz i zmora Benny Ganc rywalizują o podobny elektorat, jak i przed Bliskim Wschodem jawi się niezwłoczny dylemat – jak region będzie wyglądał z konfliktem amerykańsko-chińskim w tle.

Historia płata figle. Żydzi, głównie świeccy i z Europy Środkowej i Wschodniej kierujący się od drugiej połowy XIX wieku do biblijnego Kaananu zwrócili się do Starego Testamentu jak do źródeł historii i minionej narodowej chwały. Księgi biblijne służyły za drogowskaz na ówcześnie otomańskiej krainie, na której dalej po tysiącleciach widniały takie nazwy jak Schem (Nablus), Hebron (Al-Khalil) czy przede wszystkim Jerozolima vel Yerushalaim a więc dla arabskich chrześcijan i muzułmanów Al-Kuds. To tam, a nie w nadmorskim pasie śródziemnomorskim na którym rosły żydowskie kibuce i miasta takie jak Tel-Awiw i Petach-Tikwa rozgrywała się lwia część biblijnych wydarzeń. To tam było religijne i historyczne centrum religii mojżeszowej, która po 70 roku wyewoluowała we współczesny judaizm. Tam było dziedzictwo i historia, która uzasadniała powrót Żydów do tej części Ziemi Świętej, która swoim zasięgiem obejmuje też Egipt, Jordanię, Liban, Syrię, Irak i dzisiejszą Turcję a nawet Iran. Tam była religia i obłęd, który mógł zmącić lewicowo-socjalistyczne skrzydło syjonizmu, które 14 maja 1948 roku powołało Państwo Izrael. I poza 2-3 wyjątkami, to tam na terenach Mandatowej Palestyny nie było ani kibuców ani żydowskiej obecności tej ówczesnej ani starożytnej.

Wynik pierwszej wojny arabsko-izraelskiej w 1948-49 jest znany. Armia izraelska, dzięki pomocy krajów Bloku Wschodniego opanowała 78% Mandatowej Palestyny, sowicie przekraczając przy tym granicę wykreślone przez Anglików i Francuzów w 1920 roku na odcinku libańskim oraz egipskim. Wraz z postępami frontowymi uciekło lub zostało wyrzuconych przez Żydów ponad 800 tys. muzułmanów i chrześcijan arabskich. Świecki Izrael wybudował się bez balastu religijnego, albowiem wszelkie ważniejsze miejsca święte i historyczne (poza Galileą) zostały za kordonem po stronie jordańskiej. Taki stan rzeczy był nie do zaakceptowania dla syjonistycznej prawicy zainspirowanej pismami Włodzimierza Żabotyńskiego dowodzonej przez byłego studenta Uniwersytetu Warszawskiego Menachema Begina. Gdzie jest Shilo, stolica sędziów izraelickich? Gdzie jest grobowiec patriarchów Abrahama, Izaaka, Jakuba w Hebronie? Gdzie jest grób Jakuba w Schem? Gdzie jest Miasto Dawida i Ściana ze świątyni jerozolimskiej? Wołano na prawicowych posiedzeniach, do których dołączali rabini uznający odrodzenie państwa Izrael w kategoriach mesjanistycznych. I wspólnie świeccy jak i religijni radykałowie pomstowali na lewicę, która knowała z jordańskim królem Abdullahem na rzecz, którego przypadł tzw. Zachodni Brzeg Jordanu oraz Stare Miasto w Jerozolimie. Tym samym powstała tzw. zielona linia, która na początku XXI wieku stała się betonową ścianą. W najwęższym miejscu jest zaledwie 18 km pomiędzy brzegiem Morza Śródziemnego a arabskim miastem Kalkilija położonym już po drugiej stronie zielonej linii. Dodatkowo izraelskie główne ośrodki miejskie jak i strategiczna autostrada Tel-Awiw-Haifa oraz lotnisko w dawnym arabskim mieście Lydda jest na arabskim celowniku albowiem Żydzi zajęli równiny a Arabowie pasmo górskie.

Wojna z czerwca 1967 roku zmieniła wszystko. Jordański król Hussein żałował, że włączył się do nie tej wojny co trzeba, chociaż zdaniem części historyków i tak nie uchroniłoby go to od strat terytorialnych. Stare Miasto w Jerozolimie jak i Zachodni Brzeg jest zbyt cenny strategicznie aby mieli o nim zapomnieć izraelscy generałowie, chociaż Mosze Dajan „twarz” żydowskiego triumfu żalił się „po co nam ten Watykan” przewidując niejako, że konflikt arabsko-izraelski wkracza w nową fazę. Po pierwsze pojawiła się możliwość rozwiązania kwestii palestyńskiej. Albowiem na zajętych przez Izrael terenach dotychczasowi poddani króla jordańskiego byli Palestyńczykami, kuzynami tych wygnanych z lat 1948-49. Po drugie, Żydzi „wrócili” do swojej historycznej kolebki, jak to nazwali – Judei i Samarii. Cóż z tego, że na wszystkich obszarach, które Żydzi identyfikowali z miejscami biblijnymi mieszkali Arabowie? Po trzecie, było to oczywiste dla izraelskiego establishmentu, że ze względów strategicznych i gospodarczych nigdy nie można powrócić do stanu sprzed 1967 roku.

Tym samym sposobem od 1968 roku, Żydzi wiedzeni mesjańską wizją zaczęli osiedlać się na lub przy starożytnych biblijnych miejscowościach. Te osady przez dekady izraelskiej okupacji zamieniły się w miasta – jak Ariel czy Kiryat Arba, które zdaniem izraelskiego establishmentu z przyczyn logistycznych są nieusuwalne. Dodać należy, że każda izraelska osada chroniona jest przez armię, która wykorzystuje te kolonię do kontroli ludności palestyńskiej. Co więcej osadnicy, których szacuje się w 2020 na 600 tyś. rzeszę jest agresywnie i wrogo nastawiona do Arabów. Rozmieszczenie izraelskich kolonii też nie jest przypadkowe. Pomijając znaczenie ideologiczne żydowskie osadnictwo na Zachodnim Brzegu ma wielką wartość strategiczną. Albowiem lokowane było na szlakach komunikacyjnych pomiędzy największymi arabskimi miastami oraz na zasobach wód gruntowych. Tym samym Palestyńczycy przez osadnictwo pozbawiani są nie tylko gruntu i ziemi jak i możliwości przemieszczania się i funkcjonowania ekonomicznego ale przede wszystkim wody – najważniejszego surowca w regionie oraz stale narażani są na ataki ze strony żydowskich radykałów.

Sytuacja nie uległa poprawię, a wręcz pogorszyła się wraz tzw. Porozumieniem z Oslo. Zachodni Brzeg został podzielony na 3 strefy: Strefa A – wyłączna kontrola administracyjna i bezpieczeństwa władz Autonomii Palestyńskiej (18% w tym wszystkie miasta i większość wsi arabskich), Strefa B- wyłączna kontrola administracyjna Autonomii Palestyńskiej lecz za bezpieczeństwo odpowiada Izrael (22%) oraz Strefa C – wyłączna kontrola administracyjna i wojskowa Izraela (około 60%) terenów Zachodniego Brzegu, w tym wszystkie osiedla żydowskie na tym terenie. Każdy, kto przejechał te tereny wie jaki to jest potężny galimatias.

Powołanie Autonomii Palestyńskiej w 1993 roku, która miała w przyszłości stać się państwem palestyńskim wydaję się być hucpą. Izrael od początku swojej obecności na Zachodnim Brzegu interesował się tylko ziemią. Miejscowi Arabowie jeśli istnieli to tylko w formie zagrożenia i nieproszonego elementu wobec, którego okupant nie chciał ponosić kosztów ani odpowiedzialności. Tą lukę miała wypełniać Autonomia Palestyńska, która zyskała „śpiewkę i chorągiewkę”, miliardy dotacji, a ludzie Jasera Arafata – ikony palestyńskiego ruchu narodowego, zachowują swoją pozycję i beneficja tylko dzięki Izraelowi, bez którego radykalny Hamas przejął by Zachodni Brzeg tak jak to zrobił w 2007 roku z Gazą.

Czas działa na izraelską niekorzyść, albowiem jak to arabskie przysłowie mówi „Arabka chodzi w ciąży 3 miesiące”. Demografia palestyńska jest jedyna skuteczną bronią wobec izraelskiego arsenału. Doskonale to wiedzą w Jerozolimę, która musi spieszyć się z pewnymi kluczowymi decyzjami. Korzystając z łaskawości Donalda Trumpa, który ewidentnie chce „utuczyć” Izrael nim Amerykanie usuną się z Bliskiego Wschodu, Benjamin Netanjahu chcę włączyć Strefę C w całości lub fragmentarycznie do Izraela. Furtkę do tego otwiera tzw. „deal stulecia” oraz amerykańskie dessinteresant zadeklarowane przez Mikea Pompeo. Tym samym sposobem powstanie „państwa palestyńskiego” w wykreślonych przez Izrael przestrzeniach będzie zyskiem a nie stratą dla Jerozolimy, która tylko wyczekuje aż „oficjalnie” sprawa palestyńska zostanie „zakończona” aby ujawnić swoje zażyłe stosunki z Arabią Saudyjską i innymi reżimami z Zatoki Perskiej.

To co zostanie do budowy „państwa palestyńskiego” jest bardziej niż żałosne. Abstrahując od kwestii ze Strefą Gazy, to na Zachodnim Brzegu trzy główne ośrodki miejskie: Nablus, Ramallah i Hebron zostaną odcięte od siebie terytorialne. Adekwatnie mówiąc już od 30 lat one są od siebie odcięte izraelskimi posterunkami, niemniej stan ten jest uznawany za przejściowy lub bezprawny. Po aneksjach sytuacja realnie się nie zmieni, oprócz tego, że USA swoją potęgą będą żyrować legalność i zasadność izraelskiego stanu posiadania – a więc na pewno na kolejne dekady, albowiem na Bliskim Wschodzie nie ma nigdy nic „na zawsze”. Brak spójności terytorialnej, stała obecność armii izraelskiej jak i wypchnięcie arabskiego żywiołu z najcenniejszych gruntów nie daję możliwości na istnienie i rozwój bujnej demograficznie palestyńskiej społeczności. A więc ma być spokój a nie pokój. 


Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka