góra Nebo/dolina jordanu
góra Nebo/dolina jordanu
PawelRakowski1985 PawelRakowski1985
1990
BLOG

Opcja jordańska, a więc Jordania to Palestyna

PawelRakowski1985 PawelRakowski1985 Świat Obserwuj temat Obserwuj notkę 22

Fakty, a nie emocje. Chociaż oczywiście ni fakty ni emocje są skuteczne w polityce, kiedy siły brak. Niemniej Bliski Wschód oczekuje rychłego, oficjalnego zakończenia konfliktu izraelsko-palestyńskiego aby zająć się najważniejszymi sprawami: geopolityczną roszadą światowych mocarstw oraz technologiczną rewolucją, która spycha dostawców surowców na łaskę i nie łaskę zewnętrznego kapitału. Jednak niezależnie od przyszłych rozwiązań wiadomo, że Palestyńczycy są już ofiarami historii, minionej epoki do której nie ma sensu wracać.  

W 1922 roku londyńscy kartografowie pod wodzą Lorda Curzona zabrali się ponownie do pracy. Z Hidżazu, a więc z pustynnej krainy na wybrzeżu Morza Czerwonego na półwyspie arabskim, na którym znajdują się najświętsze dla islamu miasta Mekka i Medyna rodzina Ibn Saud wypchnęła dotychczasowych opiekunów Haszymidów, których trzeba z korzyścią dla korony zagospodarować. Fajsal Haszymida, znany bardzo dobrze Lawrencowi z Arabii ale przede wszystkim Paryżowi i Londynowi po utracie Damaszku i okolic schronił się pod brytyjską opiekę, która oferowała mu we władanie Mosul, Bagdad oraz szyickie miasta Nadżaf czy Basrę i tak powstał Irak – jeszcze królewski. Brat Fajsala, Abdullah bezpośredni przegrany w konfrontacji z Saudami miał mniej szczęścia. Ze skrawków dwóch wielkich pustyń – arabskiej i syryjskiej oraz z dawnej krainy Nabatejczyków i biblijnego Moabu oraz Zajordania Anglicy utworzyli dla swojego protegowanego królestwo, którego nazwę wzięto od świętej rzeki – Jordan, a więc tak powstała Jordania.

Nowy król niezbyt luksusowych włości z godnością przyjął skromny stan posiadania. 95% terenu to pustynie bez życia i wody. Jedyną stałą rzeką jest Jordan, który wedle europejskich standardów jest zaledwie strumykiem. Miast poważnych brak – port w Akabie, ruiny rzymskiej Filadelfii, wokół której znajdowała się mała wioska Ammann, do tego zamek krzyżowców w Karnaku, stolica starodawnych Nabajtejczyków Petra oraz zdominowana przez chrześcijan Madaba oraz Irbid. Rolnictwo i jakiekolwiek życie osiadłe to wschodni brzeg Doliny Jordanu, na którym znajdowała się Góra Nebo – to z niej Mojżesz zobaczył Ziemie Obiecaną. Obraz klęski i rozpaczy uzupełniało oburzenie syjonistów na secesje z Mandatu Palestyny drugiej strony Jordanu, albowiem Żydzi chcieli wybudować państwo, które pokrywało się z ich aspiracjami strategicznymi i historycznymi oraz w którym są jakiekolwiek stałe akweny wodne. A więc Izrael miał być po obu stronach Jordanu.

Nowy władca miał też problem z poddanymi, których właściwie nie miał. Jako muzułmanin z rodu bezpośrednio wywodzącego się od proroka Mahometa musiał oprzeć się na Arabach muzułmanach, tych jednak miał oprócz Beduinów i emigrantów z Hidżazu niewielu. Oprócz Arabów miał jeszcze Czerkiesów, uciekinierów z carskiej Rosji z XIX wieku, kilka wiosek czeczeńskich oraz Druzów, których status co do ich przynależności religijnej jest niejasny. Co więcej król Abdullah musiał bacznie obserwować swoich rywali Ibn Saudów oraz z trwogą zerkał na Damaszek, w którego rozlicznych kawiarniach młoda arabska inteligencja oficjalnie zapowiadała socjalizm – a więc usunięcie wszelkich monarchii oraz budowę Wielkiej Syrii z Libanem, Irakiem, Palestyną i Jordanią włącznie, kiedy to władze mandatowe ustąpią z regionu.

Tak więc król Abdullah musiał wystąpić z „jedności arabskiej”, która nigdy jednością nie była i zaczął paktować z diabłem, a więc z Syjonistami. Ty semita i ja semita, ty od Izaaka, a ja od Izmaela – miał powiedzieć monarcha baronowi Rotschildowi, w trakcie jednego z rozlicznych spotkań, w trakcie których dyskutowano nad przyszłością regionu. Król potrzebował poddanych, a tych był nadmiar po drugiej stronie rzeki Jordan, którzy oczywiście wadzili Żydom w konstrukcji Izraela. Żydowscy socjaliści z Goldą Meir na czele, spotykali się z jordańskim królem, który życzliwie patrzył na projekt Izraela, albowiem z definicji uniemożliwiał on wchłonięcie przez Syrię jego królestwa. Co więcej, realiści żydowscy wątpili czy Żydzi przed jak i po Holocauscie dadzą radę zasiedlić cały obszar Mandatowej Palestyny, a więc byli zgodni odstąpić Haszymidom najbardziej zaludnione Arabami obszary po Zachodnim Brzegu, tak aby mogło powstać państwo żydowskie a nie żydowsko-arabskie. Wspólnym wrogiem zarówno dla Żydów jak i tronu jordańskiego był rodzący się nacjonalizm palestyński jak i idee pan-arabskie wykluczające zarówno istnienie Izraela jak i królestwa.

W maju 1948 roku wybucha wojna. Jordania do niej przystępuje ze swoim Legionem Arabskim, wyszkolonym i dowodzonym przez angielskich konwertytów na islam, który jako jedyny w tej wojnie bije się z armią izraelską i z nią w wielu miejscach wygrywa. W wyniku wojny pod jordańskie panowanie wchodzi Zachodni Brzeg Jordanu oraz Stare Miasto w Jerozolimie. Jordania staję się Transjordanią i zyskuje jak na swoje standardy bogate i przemysłowe miasta Nablus czy Hebron, miejsca święte jak Betlejem oraz dobre ziemie rolnicze. Ammann zaczął ściągać do siebie palestyńską inteligencję, kupców, rzemieślników, albowiem to jordańska stolica a nie wschodnia Jerozolima stała się centrum biznesowym i politycznym. W 1952 roku na tron wstępuje wnuk Abdullaha, wykształcony na zachodzie Hussein, którego Egipt i Syria wspólnie określają mianem „psa CIA i imperializmu”. Młody król wiedział, że znajduje się w trudnej sytuacji. Świat arabski żył sprawą palestyńską. ZSRR i Zatoka Perska zaczęła dotować palestyński ruch oporu, w tym Al-Fatah Jassera Arafata, który stawał się bohaterem miast, wsi i obozów dla uchodźców wewnątrz królestwa. Detronizacja dynastii i przekształcenie Jordanii w Palestynę wygasiło by paliwo palestyńskiego i panarabskiego nacjonalizmu, dlatego Izrael również rozpatrywał obalenie Haszymidów w Amannie jako jedno ze swoich strategicznych rozwiązań. Jednak póki król Hussein był potrzebny w Waszyngtonie, jego panowanie trwało.

Sytuacja nie zmieniła się bardzo po wojnie 1967 roku. Armia izraelska zajęła jordańską część Jerozolimy oraz pozostałe 22% Mandatowej Palestyny z 1948 roku. Transjordania utraciła swoje najcenniejsze obszary gospodarcze, ludnościowe i turystyczne. Dodatkowo Arabowie żyjący pod izraelską okupacją kierują swoje oczy i nadzieje na zmianę sytuacji w stronę Organizacji Wyzwolenia Palestyny, a nie króla w Ammanie. We wrześniu 1970 roku dochodzi do wojny domowej w Transjordanii, albowiem OWP poszło na konfrontację z Husseinem i tylko lojalność beduińskich i czerkieskich doborowych oddziałów, jak i mobilizacja armii izraelskiej na granicy z Syrią (która ostudziła Hafeza Al-Assada od wsparcia OWP w konflikcie) uratowała tron – jak i istnienie królestwa. Jednak, to wtedy niezależne sondaże wykazały dramat, w którym znalazła się monarchia – 90% jordańskich poddanych uważa się za Palestyńczyków, wskaźnik ten zmalał w drugiej dekadzie XXI wieku, jednak ludność się potroiła i dzisiaj na 6 mln obywateli królestwa uważa się za Palestyńczyków 80%.

Król wydał paszporty jordańskie zarówno uchodźcom palestyńskim z 1948 roku jak i Palestyńczycy pod izraelską okupacją na Zachodnim Brzegu oficjalnie stawali się obywatelami Jordanii. Albowiem dla izraelskiego establishmentu do lat 90-tych, nie było narodu palestyńskiego, a wszelkie propozycję pokojowe z Zachodu czy ze Wschodu na rzecz Palestyńczyków Jerozolima wytrwale odmawiała istnienia takiego bytu jak i proponowała podzielenie Zachodniego Brzegu pomiędzy Izrael a Jordanię, z tym że Ammann po wydarzeniach z 1970 roku nie był zainteresowany powrotem na drugą stronę Jordanu.

Ariel Szaron miał mawiać nie potrzeba nam trzech państw palestyńskich. Polityk miał na myśli Gazę kontrolowaną przez islamistów, fragmenty Zachodniego Brzegu przez OWP oraz Jordanię przez Haszymidów. Po wybuchu pierwszego palestyńskiego powstania tzw. Intifada, król Hussein zrezygnował oficjalnie w 1988 z wszelkich pretensji terytorialnych do Zachodniego Brzegu wymuszając na Izraelu niejako przywiezienie z Tunezji Jassera Arafata, który w wyniku Porozumień z Oslo w 1993 roku stał się prezydentem Autonomii Palestyńskiej – a więc de facto nadzorcą swoich partyjnych interesów na terenach, z których armia izraelska wycofała się w latach 1993-96.

Powstanie Autonomii Palestyńskiej ujawniło zażyłe relację pomiędzy Jerozolimą a Ammanem i w 1994 roku został podpisany izraelsko-jordański traktat pokojowy, a istnienie królestwa stanowiło dla Izraela zaporę przed wrogim Irakiem Saddama Huseina, stanowiło punkt zaczepny wobec Arabii Saudyjskiej oraz okrążało Syrię Assadową. Co więcej prozachodnia Jordania zwalczała radykałów islamskich oraz temperowała palestyńskich nacjonalistów, a amerykańskie i z czasem saudyjskie dotacje i inwestycje z Zatoki Perskiej utrzymywały jordański tron oraz gospodarkę królestwa.

Jednak czasy się zmieniają. Panujący od 1999 roku król Abdullah II uchodzi na zachodzie za przykładnego władcę jak i też pokazuje czym Bliski Wschód mógłby być, gdyby nie opłakane dla regionu skutki wojen i konfliktów. W 2003 roku upada saddamowski Irak. W wyniku drugiego powstania palestyńskiego Izrael szatkuje Zachodni Brzeg Jordanu i tworzy sieć terytorialnych faktów dokonanych – posterunki wojskowe i osiedla żydowskie tworzą realia, których „nie da się ominąć”. Arabia Saudyjska zaczyna siłować się z Iranem, Syria od 2011 roku płonie i jest wyeliminowana na najbliższe dekady ze strategicznej gry, a Zatoka Perska traci klientele na Zachodzie wobec chińskiego boomu gospodarczego.

Strach przed Iranem – rewizjonizmem szyickim jak i przed światem, w którym to nie posiadanie surowców lecz nowoczesnych technologii dyktuje twarde warunki wymaga poświęceń. Zapowiadane izraelskie aneksje na Zachodnim Brzegu Jordanu wykluczą nawet sens powstania na tym obszarze państwa palestyńskiego. Państwa Palestyńskiego, w którym nie będą mogli być relokowani nawet uchodźcy palestyńscy nie rozwiązuje problemu. Dlatego znowu pojawia się pytanie na Bliskim Wschodzie – skoro na przeszkodzie do pełnej normalizacji stosunków pomiędzy Izraelem, a więc jedynego posiadacza technologii w regionie a światem arabskim stoi sprawa palestyńska, to dlaczego nie można Jordanii ogłosić Palestyną, relokować tam z Syrii czy z Libanu palestyńskich uchodźców, tak żeby Ammann stał się stolicą Palestyny i żeby znowu przyciągnąć mieszkańców Zachodniego Brzegu, a nawet Gazy na drugi brzeg Jordanu. Skoro Palestyńczycy są już ofiarami historii, dlaczego do nich nie mogą dołączyć Haszymidzi i tym samym Palestyna w Jordanii umożliwi czerpanie izraelskich technologii dla korzyści całego Bliskiego Wschodu, a nawet całego świata?


Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka