rohan rohan
2267
BLOG

NA PRZECIĘCIU CHRONOS I KAIROS. CZ.3. DALI

rohan rohan Kultura Obserwuj notkę 24

CHRYSTUS OD ŚW. JANA OD KRZYŻA. SALVADOR DALI



Obraz ten stał się tak popularny, że można go znaleźć nieomal w każdym sklepie z plakatami czy dewocjonaliami. Wisi w wielu domach. Nie każdy jednakowoż zna jego historię. Został on namalowany w 1951 roku przez jednego z największych surrealistycznych malarzy Salvadore Dali. Zwróciłam na niego uwagę wiele lat temu jako młoda dziewczyna. Przez wiele lat wprost magnetycznie przyciagał mnie do siebie. Znałam malarstwo Dalego, czytałam jego pamietniki i wypowiedzi i jakoś nie mogłam głębi teologicznej tego obrazu pogodzić z tym co wiedziałam o jego autorze. Zajęło mi wiele lat aby odkryć historię tego dzieła. Szukałam długo ale dopiero kiedy zaczęłam się interesować św. Janem od Krzyża dowiedziałam się, że obraz ten, jak słusznie przypuszczałam, nie był tak całkowicie wytworem geniuszu Dalego. Był on zainspirowany wizją św. Jana od Krzyża. Jedyną wizją jaka była dana temu wielkiemu świętemu, tak sceptycznmu wobec wszelkich mistycznych wizji. Zdarzyło się to prawdopodobnie pomiedzy rokim 1574 a 1577 kiedy św. Jan od Krzyża był kapelanem siostr karmelitanek w klasztorze Bożego Wcielenia w Avila. W godzinach rannych udał się na modlitwę, na poddasze z którego widok rozciągał się na przylegające sanktuarium. Tam byla mu dana wizja ukrzyżowanego Chrystusa. Za pomocą ołówka szybko ją naszkicował na kawałku pergaminu.

 Naszkicowawszy to co ujrzał podarował szkic Matce Annie, swojej duchowej przyjaciółce a ona strzegła go do dnia swojej śmierci, która nastąpiła w 1618 roku. Tuż przed śmiercią Matka Anna powierzyła go siostrze Marii Pinel, która później została przeoryszą w klasztorze w Avilla. W 1641 roku, roku jej śmierci, szkic św. Jana został umieszczony w małej eliptycznej monstrancji i pozostał tam nietkniety przez stulecia do roku 1968 kiedy to został poddany konserwacji. Francuski karmelita, Bruno de Jesus-Marie w 1945 i 1950 roku omawiał szkic św. Jana z dwoma sławnymi w owym czasie malarzami z Jose Maria Sertem i Salvadorem Dali. Dali będąc pod wrażeniem szkicu namalował ów słynny już dzisiaj obraz “Jezus od św. Jana od Krzyża”.

  Widzimy na nim bardzo wyraźnie uwidoczniony ludzki Chronos i boski Kairos.

Na samym dole obrazu uwiecznione jest toczące się normalnie życie: spokojna tafla morza, łodź przy brzegu, rybacy przygotowujący sieć do połowu ryb. Postaci jak z Velasquesa. Uderza spokój i cisza codziennej, zwyczajnej pracy. Nad tym wydawałoby się sielankowym obrazem codzienności rozciąga się kosmiczna ciemność, na tle której widzimy Ukrzyżowanego Chrystusa.

  Przypatrzmy się bliżej temu Ukrzyżowaniu. To jest Ukrzyżowanie, które było jest i będzie, Ukrzyżowanie ponad ludzkim czasem i przestrzenią. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że te dwie ukazane malarsko przestrzenie nie są ze soba powiązane. Ale popatrzmy bliżej… ustawiony pionowo krzyż przeszywa wszystko – i ziemię, i kosmos i to co poza kosmosem. Postać Ukrzyżowanego nie jest statyczna. Nie widzimy rysów Jego twarzy gdyż głowa jest głęboko pochylona nad życiem codziennym człowieka. Ciało wręcz zrywa się z Krzyża, ręce wyprężone jakby w nieskończonym geście miłości i tęsknoty chciały objąć całą kulę ziemską. Wokoło wydawałoby się, że istnieje tylko ciemność. Ale proszę się przyjrzeć bliżej. Padające na poziome ramię krzyża światło rzuca cień ręki Ukrzyżowanego. Ukrzyżowanie zostało namalowane z perspektywy Boga Ojca. I promienie światła padające na Chrystusa z góry są takimi samymi promieniami, które oświetlają ziemię.

Wypełniło się. Człowiek został zbawiony. Jego Ukrzyżowanie spina niebo i ziemię w ciągle dokonującym się Odkupieniu. Tylko rybacy kontynuują swoją zwykłą codzienną pracę nieświadomi owego bolesnego “DOKONAŁO SIĘ”.  Chronos?  A może jest tutaj ukazana odwrotność Janowej nocy ciemnej, w której to nie człowiek ale sam Bóg umiera z tęsknoty za człowiekiem? I ma pochyloną głowę gdyż płacze iż nie może go dotknać.

Jak w Janowej poezji:

 

A gdy się cieszę w duszy,

Że ujrzę Cię tam w niebie,

Boleść moja się zwiększa,

Że mogę stracić Ciebie!

I żyjąc w tej udręce

Nadziei skrzydła rozwieram,

Umieram, bo nie umieram!

 

(św. Jan od Krzyza)

 

Bóg rozwierąjacy ramiona Krzyża jak skrzydła nadziei…

 

To, co jest, już było,

a to, co ma być kiedyś, już jest;

Bóg przywraca to, co przeminęło.

(Ksiega Koheleta)

  Zadaniem artysty próbującego uchwycić sens SACRUM jest wyrażanie świata niewidzialnego poprzez dzieła mające ułatwić kontakt z Bogiem. Tylko prawdziwa, dogłębnie przeżyta wiara jest warunkiem stworzenia dzieła, które może przybliżyć oblicze Boga. I tylko tak stworzone dzieło może zainspirować. Sztuka sakralna sama w sobie teologią nie jest ale w swojej służebnej roli może znacznie pomóc w przekazywaniu i pogłębianiu wiary. Dzieło teologiczne pozwala zrozumieć. Sztuka pomaga przeżyć i doświadczyć. Mówiąc za von Balthazarem przybliża ona niepowtarzalność Chrystusa. Poza tym w historii Boga i człowieka jest Jego milość i smierć ale też spotkanie z najwspanialszym dziełem sztuki jakim jest stworzony przez niego świat.

  Sposób w jaki artysta zbliża się do prawdy to użycie SYMBOLU. Symbol reprezentuje idée, concept. W SZTUCE SYMBOL JEST ODPOWIEDNIKIEM NIESKONCZONOŚCI. Rzeczywistość na wszystkich poziomach bytu jest dwojaka – i psychiczna i fizyczna, materialna i duchowa, i daleka i bliska, obca i znana. Tylko za pomocą symbolu tę dychotomiczność można bezkonfliktowo ująć w całość, jako że wyraża on to, co niewypowiedziane, niewidzialne i pozornie nie do pogodzenia. Definicja jest zamknięta, symbol zaś otwarty do interpretacji. Paul Tillich przyznawal mu funkcje otwierania i ukazywania głębi nie tylko świata zewnętrznego ale również własnego “ja”. Bez użycia symbolu wlaściwie niemożliwe jest przekazywanie wartości duchowych albowiem przeżycie duchowe, mistyczne, jako że zawiera w sobie TAJEMNICĘ jest nieprecyzyjne. Naturą tajemnicy jest to, że opiera się twardej materii słowa. Symbol nie jest wiec gotowym produktem, nie definuje ale zmusza do myślenia.

  Interpretacje obrazów, które kolejno przedstawiłam dokonane zostały przez pryzmat mojego własnego doświadczenia religijnego, poszukiwań wewnętrznych i intelektualnych, estetycznego i duchowego wyczucia oraz artystycznej intuicji. Każdy z nas z pewnością odbierze je inaczej. I nikt  nie będzie się mylił.

rohan
O mnie rohan

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura