Sklep "Inter Fragrances" w Warszawie, 1982. Fot. NAC/ Grażyna Rutowska
Sklep "Inter Fragrances" w Warszawie, 1982. Fot. NAC/ Grażyna Rutowska
Polska przedsiębiorczość Polska przedsiębiorczość
3721
BLOG

Firmy polonijne – początki wielkich biznesów

Polska przedsiębiorczość Polska przedsiębiorczość Biznes Obserwuj temat Obserwuj notkę 19

W latach 80. XX wieku sektor „firm polonijnych” miał znaczący wpływ na gospodarkę PRL – zwłaszcza w dziedzinach produkcji kosmetyków, odzieży, żywności i urządzeń kontrolno-pomiarowych. Z dawnych przedsiębiorstw polonijnych wyrosło też wiele współczesnych fortun. 

Orędzie noworoczne Edwarda Gierka wygłoszone w grudniu 1970 roku zdziwiło obywateli socjalistycznego kraju, bowiem ni stąd ni zowąd skierował życzenia do Polaków przebywających poza granicami, w których dotąd państwo upatrywało raczej szpiega imperialistycznych wrogów.

– Naszym licznym rodakom na obczyźnie życzymy, aby serca ich biły wspólnym rytmem z sercami całego narodu polskiego, aby mogli być dumni ze swego kraju i szczycić się jego osiągnięciami. Wierzymy głęboko, że w Nowym Roku dzięki naszemu zespolonemu wysiłkowi Polska Ludowa będzie umacniać swą pozycję międzynarodową w świecie – powiedział nowy przywódca, bo zaledwie kilka dni wcześniej, 20 grudnia 1970 r., zastąpił Gomułkę na stanowisku I sekretarza Komitetu Centralnego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej.

„Pragniemy, by Polonia współdziałała…”

Słowa Gierka zwiastowały znaczącą zmianę w polityce władz PRL, które – dociskane kryzysem – łaknęły napływu walut wymienialnych i myśli technicznej. Nowa władza zaciągała bowiem na Zachodzie kredyty na rozwój kraju – rozpoczęła ostre przyspieszenie rozwoju gospodarczego, przemysłu i zwiększanie wydatków konsumpcyjnych z około 25 do prawie 40% PKB. Podniesiono pensje, emerytury i zasiłki rodzinne, zapowiedziano zamrożenie cen żywności na dwa lata i budowano kilkaset mieszkań dziennie z tzw. wielkiej płyty. Podniosło to stopę życiową obywateli, jednak było trudne do utrzymania. Gierek miał więc nadzieję, że dzięki Polonii do kraju popłynie zachodnia wiedza i dewizy. Nakazał kreowanie pozytywnego wizerunku Polski poza granicami kraju, sam miał na starcie duży plus: znał biegle język francuski, bowiem przed wojną wiele lat mieszkał i pracował we Francji i Belgii, dzięki czemu zyskał sympatię prasy zachodniej.

Ukłon w stronę Polaków poza granicami zrobiła uchwała o współpracy przyjęta przez Biuro Polityczne w 1971 r., a w kolejnym roku przyjęto rządowy „Plan pracy z Polonią w krajach kapitalistycznych”, w którym napisano:

 „Po raz pierwszy kierownictwo partyjne oceniło sytuację w środowiskach polonijnych i wytyczyło zasadnicze kierunki polityki w odniesieniu do szerokich rzesz Polonii zagranicznej. Dokonując tego Biuro Polityczne wzięło pod uwagę fakt, że Polska posiada ilościowo jedną z największych emigracji za granicą. […] W ciągu ostatnich lat nastąpiło wyraźne zbliżenie szerokich mas Polonii do kraju. Proces ten ma charakter postępujący i trwały. […]. Chcemy, by rosła wśród Polonii sympatia dla starego kraju, dla jego wkładu do nauki i kultury światowej, by umacniała się sympatia do Polski Ludowej i jej nowoczesnego rozwoju; pragniemy, by Polonia broniła dobrego imienia Polski, szerzyła w kraju zamieszkania obiektywne informacje o rozwoju swojej ojczyzny i kraju swych przodków, a także współdziałała w rozwoju stosunków pomiędzy jej krajem zamieszkania a Polską we wszystkich dziedzinach, a zwłaszcza handlowo-ekonomicznej, kooperacji technicznej i przemysłowej oraz wymiany naukowej i kulturalnej”.

W 1976 r. ówczesny Urząd Rady Ministrów zezwolił na tworzenie przedsiębiorstw z udziałem kapitału zagranicznego, pochodzenia polonijnego – czyli na tak zwane firmy polonijne.

Wyłom w gospodarce PRL, z którego grzech nie skorzystać

W praktyce jednak zakładanie firm polonijnych nie było łatwe. Opór ludzi Zachodu budziło to, że miały działać za zgodą i pod kontrolą odpowiednich central handlu zagranicznego PRL. Zaś problem obywateli Polski Ludowej był taki, że nie mogli być ich właścicielami, bo były przecież prywatne, a kraj socjalistyczny miał być uspołeczniony (większego upaństwowienia oczekiwał od Gierka Związek Radzicki), mogli być tylko pracownikami tych spółek.

Właściwie władze liczyły, że otworzą się w PRL głównie przedstawicielstwa zagranicznych przedsiębiorstw i przywiozą ze sobą te waluty i wiedzę. Jednak przepisów dewizowych nie złagodzono, firmy musiały też uzyskiwać mnóstwo wymaganych zgód na różne działania i działalność w ogóle, co w połączeniu ze wspomnianą koniecznością poddania się kontroli państwowych central handlu zagranicznego powodowało, że duże koncerny zachodnie nie widziały sensu w otwieraniu swoich przedstawicielstw w PRL.

Ale za to przedsiębiorczy Polacy, jak to Polacy, potrafią i wszystko naprawić, i wykombinować, żeby działało – dla korzyści współobywateli i przedsiębiorców osobiście, rzecz jasna. Uzyskali niedopuszczalną dotąd w PRL możliwość tworzenia i działania firm, co więcej – mogących współpracować z bogatym, kapitalistycznym Zachodem. To był wielki wyłom w socjalistycznym systemie gospodarczym, który z założenia ograniczał rodzimy prywatny sektor. Grzechem byłoby z tego nie skorzystać!

We własnym kraju obywatele Polski Ludowej mogli otwierać tylko zakłady rzemieślnicze, a i tak państwo decydowało, ile osób mogą zatrudnić i jaki uzyskać dochód. Ale wymyślili, jak obejść to ograniczenie: namawiali znajomych i członków rodzin, którzy wyemigrowali, by zakładali za granicą przedsiębiorstwa. Naprawdę działające, lub pół fikcyjne. Następnie owe przedsiębiorstwa zakładały swoje przedstawicielstwa w Polsce. Obywatele PRL nimi kierowali albo wraz z takim partnerem tworzyli zakłady rzemieślnicze. I tak powstały pierwsze firmy polonijne.

Przywileje uchwały nr 24, czyli boom firm zagranicznych

handel w PRL
Sklep "Inter Fragrances" w Warszawie, 1982. Fot. NAC/ Grażyna Rutowska.

W 1979 r. Rada Ministrów uchwałą nr 24 zezwoliła na tworzenie w wybranych branżach już nie „przedstawicielstw”, lecz po prostu przedsiębiorstw z udziałem zagranicznego kapitału. Uprościła przy tym sposób ich tworzenia oraz przyznała sporo przywilejów dewizowo-podatkowych. Zezwoliła też na swobodne kształtowanie cen swoich produktów, a trzeba zaznaczyć, że cenami regulowanymi ograniczano dochody prywaciarzy, a i przedsiębiorstwa państwowe nie miały przywileju ustalania własnych cen. Państwu popadającemu w kryzys bardzo więc na tych inicjatywach i dewizach zależało. 

Te decyzje otworzyły przedsiębiorcom drzwi do rynku. Liczba firm polonijnych zaczęła lawinowo rosnąć i równie szybko rosły ich obroty. W latach 80. sektor ten uzyskał dość znaczący wpływ na gospodarkę. Tym bardziej, że w 1982 r. firmy polonijno-zagraniczne uzyskały istotne przywileje, m. in. trzyletnie zwolnienie z podatku dochodowego oraz zmniejszenie wielkości obowiązkowej odsprzedaży dewiz po kursie oficjalnym, który rzecz jasna był urągająco niski.

„Przez większą część lat 80. firmy polonijno-zagraniczne stały się istotnym elementem krajobrazu gospodarczego Polski. Wynikało to m. in. z profilu produkcji. Wytwarzając: kosmetyki, odzież czy też niektóre artykuły spożywcze, tworzyły namiastki normalności. Zresztą władze wręcz zachęcały do produkcji towarów rynkowych i zaopatrzeniowych, których potrzebował rynek krajowy. Wyraźne wskazówki znajdują się w wytycznych […], które zostały sformułowane przez Pełnomocnika Rządu do spraw Zagranicznych Przedsiębiorstw Drobnej Wytwórczości. Zachęcano w nich firmy polonijno-zagraniczne do produkcji: sprzętu i aparatury medycznej oraz niektórych środków farmaceutycznych; pasz oraz środków ochrony roślin; części zamiennych podzespołów lub komponentów; artykułów z kompleksu żywnościowego (kurcząt rzeźnych, żywca: wieprzowego, wołowego i baraniego, odżywek i konserw dla dzieci); odzieży; środków czystości (pasty, proszki, płyny, emulsje czyszczące i dezynfekcyjne, środki dezynfekcyjne dla rolnictwa, środki owadobójcze); środków higieny osobistej (dezodoranty, talki kosmetyczne, chusteczki higieniczne); jak również materiałów budowlanych” – wyliczała dr Bernadetta Nitschke w publikacji „Firmy polonijno-zagraniczne jako przejaw rozwoju sektora prywatnego u schyłku PRL”, opublikowanego w „Annales Universitatis Paedagogicae Cracoviensis. Studia Politologica 5”.

W roku 1981 – jak wyliczali Bernadetta Nitschke czy Maciej Bałtowski i Szymon Minda w publikacji „Sektor nowych prywatnych przedsiębiorstw w gospodarce polskiej – jego geneza i struktura” w Annałach UMCS – działało koło 80 takich firm, które zatrudniały jakieś 4 500 pracowników. W 1984 było ich już 563, w 1985 – 670. A kiedy PRL chylił się ku upadkowi, w roku 1988 r., przedsiębiorstw z udziałem zagranicznym było już prawie 800 i dawały pracę mniej więcej 81 300 osobom.

 Co ciekawe, większość tych firm miało w nazwie przedrostek „inter-” lub końcówkę „-pol”, często też „-ex” . Taki znak rozpoznawczy polonijnych biznesów.

Biznes z powielaczem

Oczywiście ktoś, kto miał kontakty z Zachodem, nie uniknął zainteresowania służb specjalnych PRL: „Analiza meldunków operacyjnych Wojewódzkich Urzędów Spraw Wewnętrznych wskazuje, że wiedza organów bezpieczeństwa na temat funkcjonowania firm polonijo-zagranicznych była olbrzymia. Pozyskano wielu tajnych współpracowników zatrudnionych w tych firmach na różnych stanowiskach, poczynając od robotników niewykwalifikowanych po kadrę kierowniczą. Meldunki operacyjne informujące o pozyskaniu kolejnych tajnych współpracowników można liczyć na setki”.– Organa bezpieczeństwa interesowała – zauważa Bernadetta Nitschke – działalność firm w Polsce, jak i ich kontakty zagraniczne.

Ale ważniejsze było – podkreśliła Nitschke – znaczenie tych przedsiębiorstw dla komunistycznej opozycji: „Na podstawie analizy dokumentów Wojewódzkich Urzędów Spraw Wewnętrznych można jednoznacznie stwierdzić, że firmy polonijno-zagraniczne stanowiły dla polskiej opozycji lat 80. ważne zaplecze działalności. Stwarzały bowiem dużą szansę na zatrudnienie działaczy opozycyjnych, ułatwiały dostęp – a nawet pozyskanie z zagranicy urządzeń poligraficznych, jak również organizowały pomoc charytatywną i wsparcie finansowe. Po wprowadzeniu stanu wojennego często jedynie te firmy dawały działaczom „Solidarności” i ich rodzinom możliwość podjęcia pracy. […] Członkowie „Solidarności” stanowili w nich nawet 80% załogi. […]

Niebagatelną rolę odgrywała również pomoc charytatywna organizowana za pośrednictwem firm polonijno-zagranicznych. Były to transporty zawierające m. in. produkty spożywcze w postaci: odżywek dla dzieci, słodyczy, mąki, makaronów, cukru czy owoców południowych. Znajdowała się w nich również używana odzież, obuwie, sprzęt medyczny i elektroniczny. W tym wypadku współpracowano ściśle z Kościołem katolickim, który często był adresatem i dysponentem tych darów. Pomoc trafiała również bezpośrednio do szpitali, Domów Dziecka, ośrodków Polskiego Czerwonego Krzyża. Raporty na ten temat kierowane były przez Wojewódzkie Urzędy Spraw Wewnętrznych bezpośrednio do Ministra Spraw Wewnętrznych. […] Po wprowadzeniu stanu wojennego wiele z tych firm miało powiązania z działaczami opozycji przebywającymi za granicą”.

Bohaterowie przedtransformacji

Gdy PRL upadł wraz ze swoją centralnie sterowaną gospodarką, Polacy i korporacje zagraniczne z impetem wkroczyli na uwolniony rynek. Mogli handlować i produkować swobodnie, czym chcieli i jak chcieli, zakładać dowolne firmy i przedstawicielstwa. Złotówka stała się zaś wymienialna na waluty zachodnie. W naturalny sposób nastąpił więc kres firm polonijnych w kształcie, w jakim pozwalał im działać Polska Ludowa.

Część upadła, nie wytrzymując konkurencji koncernów międzynarodowych, a pozostałe przekształciły się w przedsiębiorstwa krajowe działające wedle nowych zasad. Tak powstały fortuny, bo wieku zaczynało swój biznes jako właściciele „firm polonijnych”.

Jednym z nich był Jerzy Starak, który wyemigrował z PRL do Włoch i założył jedną z największych firm polonijnych, produkował m.in. perfumy Currara – zamiennik słynnych Poison Diora, niedostępnych dla Polek. Zamiennik był więc ogromnym sukcesem, sprzedawanym od sklepów gminnych, przez Bułgarię i Mongolię aż po Kubę. A potem w latach 90. Starak wprowadzał na polski rynek duże koncerny z branży FMCG (produkty szybkozbywalne, m. in. artykuły spożywcze i środki czystości).

– Mój pierwszy pomysł był taki, żeby w Polsce prowadzić tylko serwis i obsługę maszyn, które sprzedawaliśmy. Gdy w 1980 roku przyjechałem i porozmawiałem z kolegami, którzy już tu działali, postanowiłem zarejestrować firmę. Pozwolenie dostałem dwa tygodnie przed stanem wojennym – wspominał dekadę temu swoje polonijne początku w rozmowie z Dorotą Warakomską, w książce „Bohaterowie polskiej transformacji” .

Starak szacuje skalę zjawiska, a znał ją przecież od środka, na o wiele większą niż wspomniani naukowcy: – Dzięki różnym ulgom i przywilejom firmy polonijne rozmnożyły się. Powstało ich dwa tysiące. […] Tę wąską ścieżkę wykorzystywali wszyscy, którzy mieli głowę do interesów i możliwości, bo działali za granicą lub mieli zagranicznych partnerów.. Niektórych z nas łączyła też wspólna pasja, rajdy samochodowe. Potem każdy z nas został przedstawicielem swojej marki.

Miał tę przewagę, że od dziesięciu lat mieszkał we Włoszech i jeździł po świecie, więc widział, jak wygląda dojrzały biznes w rozwiniętych gospodarkach. Po 1989 roku, jak wspomina, najtrudniejsza była właśnie zmiana modelu biznesowego. Ale sięgając pamięcią do swoich początków przyznaje: – Wykorzystałem swoją szansę.

BW


Upadek socjalizmu i czas rozwoju gospodarki rynkowej przyniósł obywatelom Rzeczypospolitej powszechny dostęp do wielu gałęzi gospodarki oraz stworzył duże szanse dla rozwoju prywatnej przedsiębiorczości. Chłonność rynku na dobra i usługi ułatwiła obywatelom tworzenie i rozwijanie własnych inicjatyw. Prywaciarze stali się symbolem wolności i dążenia do dobrobytu. Blog poświęcony zagadnieniom związanym z rozwojem polskiej przedsiębiorczości, pokazuje, jak kształtował się polski biznes. Publikacje dotykają realiów czasów II RP oraz PRL-u. Przedstawiamy wiele historycznych ciekawostek, pozwalających lepiej zrozumieć charakter oraz specyfikę przemian w polskiej gospodarce. Znaleźć tu można także informacje dotyczące konkretnych przedsiębiorstw, grup zawodowych oraz inwestycji i handlu, a także dawnych, znanych przedsiębiorców, których sylwetki do dziś stanowią niezwykłą inspirację. Partnerem bloga jest sieć Żabka.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka