Jan Wieczorek "Wróżenie z gwiazd fusów i dłoni"
Jan Wieczorek "Wróżenie z gwiazd fusów i dłoni"
LAIM LAIM
120
BLOG

Dzieci Kłamstwa

LAIM LAIM Społeczeństwo Obserwuj notkę 0

Wiele z zagadnień dotyczących naszego życia, jak i też ogólnie życia, jako fenomenu zostało w wyniku lansowania tzw. prawd relatywnych („prawd” zależnych od subiektywnego punktu widzenia i czynników tożsamościowo-kulturowych), zredukowanych lub wypartych z naszego życia. 

Jednym z takich wypieranych zespołów rozmaitych zachowań ludzkich jest niegdyś dobrze oznaczana opozycja: prawda i fałsz, z której to opozycji można było wysnuć osobiste refleksje na temat etyki, molarności, samego siebie, ludzkości i tego, co ma ona sobie nawzajem do powiedzenia.

W dobie lenistwa intelektualnego dla większości z nas, dociekanie czy coś jest prawdą lub fałszem, bywa zwykłym zawracaniem głowy, a to, dlatego, że starcza nam już, wszystko, to, czego się dowiedzieliśmy, o sobie i świecie we własnym domu lub podczas edukacji szkolnej, czy uczelnianej, oraz to, czego dowiadujemy się na bieżąco z nowych mediów i telewizji, które niestety dla większości z nas są głównym źródłem opiniotwórczym. Dla wielu z nas nawet geneza i refleksja nad tym czy jesteśmy zwierzętami i pochodzimy np. od małpy, a wcześniej od jakiegoś bliżej nieokreślonego jednokomórkowca powstałego w zupie prebiotycznej, czy też powołani zostaliśmy przez kreatora odpowiedzialnego za projekt istnienia jest już w zupełności nieistotna.   

Każdy z nas, aby rozpoznać prawdę o sobie i świecie musi jednak podjąć wysiłek przeanalizowania wiedzy na temat życia, w tym i opozycji: prawda czy fałsz, w innym wypadku podając się temu, co zastane i czasowo lansowane, będzie z całą pewnością rozmaicie oszukiwany, aż do śmierci, twierdząc jednocześnie dla własnej wygody, że wszystko jest relatywne i pozostaje w należytym porządku, a media i rozmaite rozrywki są np. po to, aby zrobić człowiekowi dobrze.

Zacznijmy, więc od jednostki (jakby od siebie), rozpatrzmy jak przyszły rodzic planując spłodzenie potomstwa na forum otwartym w wirtualnej sieci internetu, dywagował na temat tego czy w dzisiejszych czasach, warto płodzić potomka, czy też lepiej odpuścić sobie bycie ojcem, ze względu na te: „gówno” (bezpośredni cytat), które nas wszystkich otacza! 

Przyszły człowiek w osobistych planach, jest więc, tu świadomie pozycjonowany, w świetle: czy da sobie radę w świecie głupoty i zakłamania, czy też rodzice poprzez posłanie go do odpowiednich szkół lub organizując dziecku domowy sposób edukacji unikną tzw. ”błędów” systemu – określane, niekiedy jako tresura dziecka do dorosłej roli współczesnego niewolnika. 

 – Zauważmy, że przyszły rodzic, skupiając się na balaście - aberracji tego świata, chce niejako wybadać teren czy aby jego dziecko, ma szanse w wyniku tych zabiegów stać się kimś lepszym poprzez uchronienie przed określoną głupotą i oczywiście całym utopijnym systemem. 

Mamy tu idealny przykład, w jaki sposób jednostka ludzka myśli sama o sobie, zazwyczaj, uważa się, za wzorzec, który w gruncie rzeczy jest poprzez doświadczenie i praktykę określany, jako DOBRY, w odróżnieniu od zdeprawowanego i głupiego świata, który go z zewsząd otacza i przeszkadza być szczęśliwym – jemu i w rozszerzeniu jego rodzinie.

Mamy, więc, „Ja idealne” i tępy świat, w którym rządzą zakłamani i wyrodni ludzie, panujący nad masami pogardliwie określanymi przez wieki "motłochem" i sytuacje zero-jedynkową, czyli co stanie się z naszym potomstwem: - czy będzie idealne i dobre, tak jak my, - czy, też głupie jak ten zdeprawowany i zmanipulowany świat? 

W tego typu sposobie myślenia, ujawnia się „fałsz podstawowy” i to nie na temat zewnętrznego świata, ale nas samych. Jest to jedno z fundamentalnych kłamstw, odrzucane i wypierane przez większość ludzi na tym świecie, a brzmi ono – JESTEM DOBRY NIE JESTEM ZŁY! Do tego w gruncie rzeczy sprowadza się fałszywe myślenie przyszłego rodzica; fałszywe, dlatego, że osobista pycha zakłada, że ze strony ojca lub matki w procesie wychowania, zło i głupota dziecku nie zagraża!  

Ten sposób myślenia jest oczywiście lansowanym w naukach społeczno-humanistycznych od wielu lat poglądem, iż człowiek z natury jest dobry, i że takim można go wychować unikając rozmaitych patologii lub radząc sobie z nimi poprzez resocjalizacje, podczas gdy w życiu jest dokładnie odwrotnie. Abstrahując gdybyśmy pojawili się, jako dzieci na bezludnej wyspie, to i tak w krótkim czasie rozwiniemy z tytułu folgowania swojej naturze wszystkie te złe cechy, które ludzkość prezentuje od wieków. Jest wiele przykładów, w których obserwujemy jak dzieci, których przecież wcześniej nikt nie uczył złych zachowań, postępują, tak, że wiele rodziców ma z tym ogromny problem. Wniosek nasuwa się jeden: izolacja od świata zewnętrznego nie uchroni nas przed egoistycznym i złym samym sobą (lektura dla nieprzekonanych romantyków "Władca Much" - W.Goldinga) .

Człowiek metaforyczne Dziecko Kłamstwa podąża, bowiem za swoimi narracjami, tworząc sobie mapę samorealizacji własnego egoizmu. Proces ten odbywa się przez całe życie, równolegle do wychowania domowego, szkolnego, i życia, już jako dorosły człowiek w społeczeństwie. 

Mamy, więc sprecyzowany pierwszy punkt opozycji: prawda czy fałsz, który dotyczy tego, jak sami oceniamy siebie.

Punkt drugi równie ważny, jest totalnym rozszerzeniem na otoczenie, rodzi się on z egoistycznego punktu pierwszego - „Ja idealne”, i idzie do świata, by ponazywać go od początku do końca. W tym momencie z pozycji jednostkowej musimy już przejść do poglądu ogólnego decydującego już o tożsamości całych narodów i ludzkości.

Metaforyczne „Dzieci Kłamstwa”, czyli ludzkość, od początku swego istnienia budowała obraz samej siebie zarówno na prawdziwych, jak i fałszywych aspektach życia. Poprzez rozmaite poglądy tworzyła cały aparat myślenia na temat wybranych dziedzin życia, który kolejno przerabiała jak konfitury na zbiory poglądów, tożsamości, praktyk i nauk. 

Dziś jest podobnie: mamy skodyfikowane prawa, systemy wartości, kulturę i cywilizację, nurty ideologiczne i wpisane weń normalne życie. Oczywiście dla większości, to wszystko już starcza i jest nad wyraz do zwariowania, bo jest tego tak przecież dużo, że człowiek nie ogrania tego rozumem. Jednak pytanie zadane nam wszystkim brzmi: - Nie ILE, a co? - I czy nadal podlegamy opozycji: prawda kontra fałsz (z braku prawdy rodzi się instrumentalne kłamstwo, nieświadoma  pomyłka i w praktyce głupota).

Człowiek świadomie lub nieświadomie oszukujący sam siebie, ma wypracowane już w praktyce podążanie głównie za swoimi "cnotami",teoriami, a rzadziej za prawdą. Ponieważ kłamstwo najczęściej oznacza własny egoizm, tj.: ukryty cel, który chcemy osiągnąć, manipulując przekazem i informacjami tak, aby uzyskać profit i samorealizację w postaci zaspokojenia potrzeb związanych z tzw. rozwojem (np.karierą), skorelowanych z materią i używaniem życia. - Najlepiej jest to widoczne w sferze etyki (H.Ibsen - "Dzika Kaczka" i "Wróg Ludu"), polityki, biznesu i kształtowania poprzez naukę światopoglądów bardziej związanych z fikcją niż z rzeczywistością. 

Dla większości z nas nie jest, to jednak katastrofa, gdyż iluzja i fałsz stały się naszym podstawowym środowiskiem - paliwem niezbędnym do życia. 

Dla nonkonformistów, czyli jednostek, które same siebie starają się jak najmniej okłamywać, oczywistym jest, że człowiek, jako skończony, śmiertelny i ograniczony byt, może sam z siebie jedynie dywagować na temat całości, ponieważ nigdy nie będzie miał szansy na całościowe zaszufladkowanie np. pojęcia podstawowego nieskończoności, z którą się przez wieki, a także i dziś na co dzień spotyka. Brak odpowiedzi (choćby, ktoś nawet tego nie chciał), oznacza  dla nas poznawczą dysfunkcję i ustawia nas w negatywnym świetle braku wiedzy. 

Mimo, że nie jesteśmy na świeczniku, to nasza cząstkowa natura poznawcza i przekorny egoizm nakazuje nam tworzenie własnych całościowych teorii na zasadzie: - Ja idealne - Człowiek i mój obraz rzeczywistości! Ta wrodzona pycha pcha nas tak samo w podejściu naukowym do kształtowania fałszywych przekonań, jak wyżej opisywanego ojca stawiającego się ponad sprecyzowanym złym systemem, w którym musi się o zgrozo urodzić jego dziecko. 

Trzeba wiedzieć, że obecnie w dziedzinie nauki ("poszukiwania prawdy") nie mamy już podziału jedynie na nauki ścisłe i humanistyczne, dociekające prawdy, wedle modelu modernistycznego, gdzie prawda staje się celem dla naukowca, choćby była dlań osobiście niewygodna i stała na drodze jego akademickiej kariery. Na miejsce tego mamy do czynienia z „nauką”, postmodernistyczną, która nie docieka już prawdy, a w ogromnej mierze skupia się na jej relatywizowaniu.

Pojawia się, więc paradoks, który najlepiej jest zrozumieć, na modelowym przykładzie sądu, do którego stawiamy się, aby usłyszeć werdykt, opinię na temat tego: kto zawinił, zgwałcił, zabił, ukradł, oszukał... . - I odwrotnie: kto tego nie uczynił, jest niewinny lub padł ofiarą tych złych patologii.

Jest pewne, że chyba każdy z nas chciałby dociekać prawdy i chciałby, aby po zamordowaniu kogoś bliskiego przez mordercę, sędzia prowadził wywód wedle opozycji: prawda-fałsz, a nie wedle modelu postmodernistyczno-relatywizującego, w którym czyn mordercy, byłby: ani dobry, ani zły, a jedynie występujący w kulturze ludzkiej, podobnie jak w środowisku zwierząt czy roślin, które pozostają poza sferą prawa i moralności, i których, to za zabijanie nie można źle oceniać! - Czyje, to, jest marzenie, aby np. sądy i policja, straż pożarna, kodeks drogowy itd., były niewolnikami fikcji relatywizmu, sytuacji gdzie nie ma porządku, dobra i zła, prawdy i fałszu, a nawet i oceny, gdyż wszystko ma być rozumiane jako płynne i względne.

Jak widzimy relatywizm nie może być narzędziem zdatnym do poznania rzeczywistości, ponieważ tę rzeczywistość rozmywa i zamazuje; tworząc pozory naukowej metodologii, staje się wręcz niebezpiecznym bełkotem (np. stalinowskie sądy pokazowe), który z prawdą i nauką nie chce mieć nic  wspólnego. 

W obecnych trendach kulturowych obserwujemy wzmożony proces wypierania dążenia do prawdy, na rzecz relatywizmu i materializmu, plus lansowanie baśni i mitów kosmogonicznych oraz utopijnych wizji przyszłości związanych z globalizacją i Nowym Wspaniałym Światem ( jak u A.Huxleya), zbudowanym na wymieszaniu wszystkich kultur ze sobą w jedną całość  - super globalnego państwa. 

Oczywiście nie jest, to novum gdyż materializm, jako koncepcja filozoficzna znana  była już w starożytności, natomiast po wiekach przejęta m.in. przez marksistów i następujących po nich filozofów współczesnych, oparła się na zagadnieniach, dotyczących jedynie zjawisk, które człowiek może podjąć swoim rozumem poprzez zmysły na zasadzie „Ja idealne”, a także wytłumaczyć procesami funkcjonującymi w świecie, którymi zajmują się nauki ścisłe: astronomia, fizyka, geologia, biologia, skupiające się dziś nie tylko na precyzyjnym badaniu, ale i na budowaniu baśni kosmogonicznych  na temat tego jak miliardy lat wstecz został ukształtowany sam z siebie i z niczego oglądany świat, co stało się jak wiemy dla wielu wierzących w tą paranaukę: niepodważalnym i oczywiście niesprawdzalnym dogmatem, który należy przyjmować podobnie jak religię do głowy i serduszka.

Narzucony w kulturze dogmat (współczesne mity: o wielkim wybuchu czy ewolucji nie mogą być w prawdziwie naukowy sposób zweryfikowane, z braku instrumentów poznawczych, punktów odniesienia, dowodów i zmiennych czasowych...), odsuwa na bok, na zasadzie pseudonaukowej dyktatury wcześniejsze pluralistyczne (różnorodne) podejście do badania wedle metodologii szukania prawdy, a nie teorii.

 Powinniśmy wiedzieć, że przed modą na materializm w nauce nie wyłączano wielu dziedzin poznania, na zasadzie, że nie były materialistyczne, nauki te mogły brać udział w poznaniu idąc odmiennym tropem organizacji prawd funkcjonujących w świecie, w którym obserwator dostrzegał rękę demiurga, kreatora danej nam rzeczywistości, określanego przez rozmaite religie Stwórcą czyli Bogiem. Właśnie także i tym zajmowały się np. filozofia i teologia itd., a fizyka czy inne nauki ściśle również nie wykluczały i brały pod uwagę, inteligenty projekt twórczy, z którego wynikały ciągi następstw, poznawczych, a także i świat wartości, postaw moralnych, budujących ład w społeczeństwie.

Zlikwidowanie opozycji prawdy i fałszu polega, zatem na: A/ relatywizowaniu tych zagadnień – nie ma prawdy ogólnej, są tylko prawdy nam podlegające, B/ oddzieleniu dyscyplin poznawczych od siebie i nazwaniu podejścia materialistycznego (ateistycznego) naukowym, ze szkodą dla podejścia niematerialistycznego (kreacyjnego), które nigdy nie określało i wciąż nie określa, że wszystko powstało samo z siebie w miliardach lat i przypadków, co kłuci się już z samym matematycznym rachunkiem prawdopodobieństwa.

Niestety w większości jesteśmy w naszych rodzinach i szkołach uczeni jedynie ateistyczno-materialistycznych teorii naukowych, które redukują nas, jako ludzi, do przypisanej dla nas przez Darwina roli zwierząt. Teoria rozwinięta przez lata określa, że jesteśmy  dziełem przypadku powstałym nie wiadomo z czego super-zwierzęciem, które  w wyniku doboru naturalnego nabiera mocy wykonawczych, by iść i walczyć o swoje.

W tak ujmowanym świecie ludzi mamy, więc dziś podział na klasy: rządzącą - wyższą (kasta panów), kolejno aspirującą do roli pędzących przez życie - klasę średnią (szczurów), oraz szeroki margines społeczny, nazywany przez poprzednie kasty: motłochem - klasą niższą!

Oczywiście w świetle nauki i norm materialistycznych, nie powinniśmy się na to w żaden sposób oburzać, podobnie zresztą w żaden sposób nie powinniśmy piętnować tego, co czynili Niemcy z Żydami i innymi narodami ( w tym i Polakami) w czasie II Wojny Światowej, gdyż była to czysta ewolucyjna gra biologiczna, jaka odbywa się przecież, każdego dnia w świecie zwierząt, gdzie słaby ginie, a mocny przetrzymuje, góruje i się rozmnaża.

Logika doboru naturalnego stosuje również w relatywizującej etyce, praktyki rodem ze starożytnej Sparty, gdzie słabe i chrome dzieci, zrzucano w przepaść, bo nigdy nie zostałyby częścią systemu opartego na ciągłej walce i przemocy (eugenika, aborcja, dzieci z zespołem downa).

Wyznawcy świadomej inżynierii kłamstwa, stosują sekwencje odejścia od etyki, molarności i traktowania drugiego człowieka jak siebie samego, co więcej szanowania samego siebie i wsłuchiwania się w kodeks moralny, który każdy człowiek posiada w postaci sumienia, którego, to  (korzystając ze źle rozumianej wolności) można się wyprzeć, udając że takiego czegoś nie potrzeba i nie ma!

Oczywiste, jest więc, że bez rozpoznania opozycji prawdy i fałszu, dobra i zła, ludzkość będzie ulegała pogłębionej  degradacji społeczno-osobistej, i że mimo głoszenia mrzonek i frazesów o budowaniu ładu i pokoju światowego, będzie pozycjonowała się jedynie na tu i teraz, z tożsamością zwierząt, a kto wie być może w przyszłości homo-robotów, nie mających głębszej refleksji nad rzeczywistością, paradoksalnie podlegającą wcale nie teorii ewolucji (płynnego rozwoju), jak czytamy w szkolnych podręcznikach, a bezwzględnemu i konkretnemu prawu rozpadu uporządkowania, czyli - entropii, o czym już raczej nie chcemy słuchać, traktując świat i życie jako dobrostan rozwoju.

Puentując: - Fryderyk Nietzsche, na początku swojej drogi filozoficznej określił  spektrum swoich zainteresowań, skupiając się jedynie na tym, co może dostrzec i ponazywać, tu na ziemi w materialistycznym kopcu mrowiska. Uczynił tak, mimo, że nad jego głową tkwiło miliardy pytań, na które on nigdy nie mógł odpowiedzieć i nigdy też nie odpowiedział, wycofując się na starcie z totalnego oglądu. Ignorancja i "Ja idealne" nie przeszkadzały mu jednak przez całe życie szufladkować ludzkość wedle swoich chorych poglądów, które później stały się inspiracją dla najgorszego sortu kanalii, super morderców, traktujących: życie, ludzi i świat, jako przestrzeń przeznaczoną do bezwzględnej eksploatacji!


/Jan Wieczorek/

LAIM
O mnie LAIM

Autorem prezentowanych na blogu wpisów jest Jan Wieczorek, z wykształcenia kulturoznawca (Uniwersytet Wrocławski), zajmujący się analizowaniem współczesnej przestrzeni kulturowo-społecznej, jak i też promowaniem piękna Sudetów - redaktor Dzikich Sudetów i Sudeckich Horyzontów ,malarz współczesny...

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo