Fot: By Sławek (Korwin-Mikke Janusz) [CC BY-SA 2.0 (https://creativecommons.org/licenses/by-sa/2.0)], via Wikimedia Commons.
Fot: By Sławek (Korwin-Mikke Janusz) [CC BY-SA 2.0 (https://creativecommons.org/licenses/by-sa/2.0)], via Wikimedia Commons.
Joanna Krzysztofik Joanna Krzysztofik
1451
BLOG

Mit o promowaniu przez lidera KNP przemocy: przemoc domowa

Joanna Krzysztofik Joanna Krzysztofik Społeczeństwo Obserwuj notkę 0

We wstępie wpisu mówiłam o oskarżeniach pod adresem KNP, że propaguje przemoc i ma lidera który propaguje przemoc. Przedstawiłam też swoje podejrzenia, że nawiązują tu do wypowiedzi pana Janusza Korwin-Mikkego z jego publikacji zawierających m.in. tematy rodziny i seksualności.

 

Jednak na ich podstawie stwierdzam, że prostu podkreśla on m.in. trzy następujące sprawy...

 

(I). Kara za przewinienie musi mieć odpowiedni stopień surowości i nie może być bezlitosnym ranieniem - lecz musi być starannie dobrana - jak i sposób jej wymierzenia.

 

(II). W zabawach z dziećmi zwłaszcza małymi nie można być zbyt gwałtownym, bo inaczej coś im się połamie lub skaleczy się je psychicznie.

 

(III). Jest różnica między niewinnym poklepywaniem dzieci czy gierkami erotycznymi w związku, a ewidentną przemocą seksualną typu gwałcenie sensu stricte czy bezwstydne mówienie dzieciom o seksualności w możliwie najbardziej wulgarny sposób.

 

Zajmijmy się najpierw punktami (I) i (II).

 

Przedstawię teraz i omówię parę cytatów na linii kary vs przemoc i krzywda - pogrubiając kluczowe fragmenty.

 

1. Im młodsze dziecko — tym bardziej przypomina zwierzątko. Stąd ewentualne kary u zupełnych maluchów powinny być stosowane tylko bezpośrednio po „występku". Japończycy, słynący z dzieci nadmiernie dobrze wychowanych, osobników do piątego — siódmego roku życia w ogóle nie karzą, (...)

 

Kara nie powinna być przewlekła ani też mieć charakter zemsty czy poniżenia. Musi być — i to jest najważniejsze — sprawiedliwa.W związku z tym powinien Pan dobrze przemyśleć jej zastosowanie, ale pamiętać, iż zaniechanie kary za występek jest też niesprawiedliwością. Z uwagi na warunek pierwszy — karanie na miejscu — nie będzie miał Pan zazwyczaj zbyt długiego czasu do namysłu.

 

W gruncie rzeczy bardzo dobrą karą jest chłosta. Spotyka się ona ze zdecydowanym potępieniem fałszywych humanistów. Ludzie ci zazwyczaj wykazują jako model systemu społecznego Wielką Brytanię. Zapominają jednak dziwnie łatwo, że chłosta była tam w okresie największego rozkwitu kultury politycznej stosowana i do ludzi dorosłych, a w stosunku do chłopców stosowana jest do dziś w szkołach prywatnych. Udawanie, że poziom szkół prywatnych jest niższy niż państwowych, byłoby śmieszne — przeto problem korelacji pomijany jest milczeniem.

 

Spranie szczeniaka za ewidentne przestępstwo jest odruchem tak naturalnym, że stosują je nawet zwierzęta. Powinno być jednak minimalizowane.

 

Dlatego właśnie powinien Pan być bezwzględny, by nie rzec: okrutny. Jeśli za jakieś przewinienie wlepi Pan dzieciakowi lekkiego klapsa, a za inne — drugiego, to efekt będzie nie tylko mizerny, ale i nad wyraz nieprzyjemny dla delikwenta. Natomiast spranie raz, a porządnie, zapewni Panu i żonie spokój na pół roku (nie powinno się to zdarzać częściej!) i w sumie dziecko oberwie mniej, niż gdyby co drugi dzień dostawało raz paskiem.

 

Jeśli mimo takiej wstrząsowej terapii dziecko nadal popełnia wykroczenia, to trzeba nie bić, tylko się zastanowić: może ma za dużo obowiązków? Być może niewłaściwie je Pan lub Pańska żona traktujecie? Być może należy zmienić klimat psychiczny w domu? Być może (to ostateczność, gdyż psycholodzy-praktycy w Polsce są marnymi fachowcami, znającymi się raczej na młodocianych przestępcach, niż na problemach rodzinnych) należy udać się do psychiatry?Mimo to trzeba załatwić sprawę tak, by dziecko nie odniosło wrażenia, że z uwagi na „obiektywne warunki" nastąpiło zelżenie reżimu; można je w ten sposób wręcz wpędzić w chorobę psychiczną (jeśli objawy choroby będą dawały pożądane przez dziecko rezultaty)!!

 

(...)

 

Proszę mnie jednak dobrze zrozumieć: pasek jest uprawnionym środkiem wychowawczym, jeśli stosowany jest rzadko i jeśli wymierza Pan karę panując nad sobą. Ojciec bijący dziecko w gniewie, często i bez opamiętania — to obraz żałosny. To raczej ojciec, a nie syn powinien się udać do psychiatry.

 

Im starsze dziecko, tym subtelniejsze mogą być systemy kar. Nigdy jednak nie powinny trwać zbyt długo. Na pewno zaś musi być stosowana zasada Prawa Dżungli: po wymierzeniu kary wina przestaje istnieć. Nawet jeśli kara polega na pozbawieniu deseru przez tydzień, to nie wolno robić co dzień wykładu, przypominać, moralizować itp. Dziecko samo dobrze pamięta, że deseru nie ma — i za co! Powinno to być robione tak dyskretnie, by rodzeństwo tego braku deseru nie zauważało (przynajmniej pozornie)... Temu, który to wytknie — też odbierać deser!

 

Pies nie wyrośnie na dobrego, agresywnego psa, jeśli będzie się go bić. Podobnie i Panu nie wolno przez bicie złamać syna i przerobić na niewolnika. Trzeba szanować godność dziecka!

 

Proszę też pamiętać, że kara zmazuje winę.Również w umyśle ukaranego.Jeśli Pan winę dostrzeże, ale nie ukarze, to poczucie winy będzie dziecko skutecznie dręczyć (a więc ukaranie może być humanitarne!). Jeśli natomiast ukarze Pan nadmiernie, to dziecko ma poczucie nie winy, tylko — krzywdy! (...)

 

Dziewczynki są zazwyczaj znacznie subtelniejsze, stąd i kary powinny być odpowiednio dobrane. Napomnienie ustne łagodnie udzielone albo solidny klaps raz na jakiś czas powinien wystarczyć.  [Vademecum ojca, 1991, "kary", par. niecały 1 - 6, 8-10, niecały 11, 12]

 

Kluczowe tezy zawarte w powyższym cytacie wyglądają na następujące.

 

A. Kara musi być ani nie za łagodna, ani nie za surowa oraz sprawiedliwa. W przeciwnym razie dziecko poczuje się pokrzywdzone - przy karze zbyt surowej lub niesłusznej - albo będzie mieć wyrzuty sumienia - przy karze zbyt łagodnej lub przy braku kary.

 

B. Kary cielesne.

a). Trzeba ograniczyć to do absolutnego minimum i stosować tylko w ostatecznie ostatecznej ostateczności - a nie po tzw. najmniejszej linii oporu.

b). Trzeba to robić na spokojnie, a nie w gniewie - bo w przeciwnym razie ojciec nie szanuje dziecka i powinien iść się leczyć.

c). Właśnie ten kawałek z porównaniem do karania psa świadczy o tym, że nie wolno znęcać się nad dzieckiem.

d). Musi być w stylu nie za coś klaps, a za coś innego drugi, lecz sprać raz, a dobrze - czyli kara surowa, ale nie przeradza się w znęcanie się.

 

D. Jeśli mimo kary (tu: jeśli doszło aż do kary cielesnej) dziecko wciąż robi coś nie tak - należy zaniechać karania i poszukać pomocy u tzw. osób trzecich.

 

E. Kary dla córek muszą być łagodniejsze niż kary dla synów.

 

Nie widzę tu żadnego propagowania przemocy czy agresji. Tak samo jak i w poniższym cytacie.

 

2. W ogromnej większości wypadków (videMŁYNARZ ŚPIĄCY) dziecko — nawet dwuletnie — można przekonać, że powinno coś zrobić. W wypadkach pozostałych lub w razie nagłej konieczności, daje się mu polecenie, które powinno być wykonane.

 

Mogą się jednak zdarzyć wypadki, gdy będzie Pan chciał być pewnym absolutnego posłuszeństwa. Taki zbieg okoliczności: sprawa jest naprawdę ważna, syn (bo tylko o nim będzie mowa) — wyjątkowo niechętnie nastawiony do polecenia. Wówczas można mu kazać je wykonać.

 

Rozkaz (nie musi paść to słowo) ma mieć formę ustaloną w wieku czterech-pięciu lat, gdy dziecko zdolne jest do przyswojenia i zapamiętania zrytualizowanej formuły. Gdy — wobec bezskuteczności polecenia — stosuje ją Pan po raz pierwszy, należy wyraźnie, bez podnoszenia głosu, ale z niezwykłym naciskiem, powtórzyć, np.: „To jest rozkaz!". W 99 wypadkach na 100 nie zostanie on wykonany (dziecko zacina się) i — wówczas musi Pan syna sprać. Nie ma rady. Sprać stanowczo i boleśnie, pamiętając że dzięki temu będzie to najprawdopodobniej jedyna kara cielesna w jego życiu (jeśli nie liczyć klapsów matki, które z biegiem czasu są bagatelizowane). Jeśli Pan tego nie zrobi — będzie Pan w sytuacji zmuszającej do wykonania tej operacji 100 razy, a i to zapewne już nie pomoże.

 

W żadnym wypadku egzekucja nie może się przytrafić częściej niż raz na półtora roku.Konieczność taka świadczyłaby albo o zbyt delikatnym wykonaniu (tu trzeba być mężczyzną, półśrodki w postaci lekkiego przetrzepania skóry są gorsze od całkowitej pobłażliwości!), albo o wadliwej pamięci dziecka.

 

Z takim instrumentem, jak wytresowany „rozkaz", będzie Pan odczuwał nieustanną pokusę nadużycia. Po co polecać, kiedy można kazać? Jeśli ma Pan tak słabą samokontrolę, że użyje Pan go częściej niż od wielkiego dzwonu (powiedzmy: raz na dwa miesiące), to wróci efekt młynarza i wszystko na nic. W takim wypadku lepiej umówmy się, że Pan tego rozdziału w ogóle nie czytał i kar cielesnych stosować nie będzie. Z narzędzia w niewłaściwych dłoniach więcej bowiem szkody niż pożytku.  [Vademecum ojca, 1991, "rozkaz", cały]

 

Powiedziano tu, że - przy chęci, by dziecko coś zrobiło - ojciec musi najpierw próbować dyplomacji - wpierw przekonywać i polecać. Jak to nie pomoże - dopiero wtedy kazać. A kary cielesne stosować - jak powiedziane w cytacie powyżej - w ostatecznie ostatecznej ostateczności - gdyż w przeciwnym razie zrobi się więcej złego niż dobrego.

 

3.(...) jeśli np. ojciec zanadto bije dziecko, a stryj czy sąsiad da mu w zęby – to prokuratury i sądy powinny to pozytywnie tolerować, a nie karać! I już. (...)

 

Tu są ukazane dwa przykłady agresji. Jeden negatywny - gdzie ojciec znęca się nad dzieckiem. Drugi pozytywny - gdzie jakiś członek rodziny staje w obronie dziecka. Użycia agresji w słusznej sprawie - czyli w tym drugim przypadku, obrony słabszego - nie uważam za niemoralne.

 

4. Nigdy chyba nie zapomnę sceny, gdzie zabroniłem najstarszemu (wówczas 4 lata) synowi dotykać buteleczki z tuszem. Ze spojrzeniem, którego znaczenie zrozumiałem o ułamek sekundy za późno, wyciągnął ku niej rękę; bez namysłu trzepnąłem po łapie. Rozpacz pod hasłem: „Przecież jej nie dotknąłem" była wielominutowa i najoczywiściej płynęła nie z bolącej ręki, tylko ze świadomości, że ojciec złamał regułę gry. On chciał mnie wypróbować!!

 

Próby ratowania się, że oberwał nie za dotykanie butelki, lecz za drażnienie się ze śpieszącym się rodzicielem, niewiele dały — musiałem dołożyć połowiczne przeprosiny. Za to przy najbliższej (za 2 dni) okazji, gdy zasłużył na klapsa, przypomniałem mu (o, znakomicie pamiętaną...) sytuację i ogłosiłem amnestię kompensacyjną. [Vademecum ojca, 1991, "logika 2", par. 3-4]

 

Powyższy fragment daje do zrozumienia, że za niesłuszną karę trzeba dziecko przeprosić i jakoś zrekompensować tzw. straty moralne. Popieram :)!

 

5.Jeśli konfliktu z żoną nie potrafi Pan w żaden sposób rozstrzygnąć, nie potrafi Pan jej przekonać, to, niestety, musi Pan użyć siły fizycznej.

 

Jest to przykre— ale nie ma innego sposobu. Odwołanie się do sądu zniszczy Pana małżeństwo. Podporządkować się Pan nie może, gdyż utrata autorytetu rozbije je także prędzej czy później: żona poczuwszy swą siłę będzie coraz częściej stawiała na swoim, a Pan tego nie zniesie.

 

Nie wolno jednak Panu wdawać się w bijatykę. Z kobietą?Musi Pan ją ukarać. Jeśli ma Pan rację i będzie Pan o tym przekonany, to żona Panu ulegnie.

 

Musi to być zrobione dość zimno i stanowczo. Jako przykra konieczność. Może się zdarzyć, że i tak do rozwodu dojdzie, ale nie było na to widać rady. Może się też zdarzyć, że żona należy do tych rzadkich kobiet, które muszą dominować. Wówczas nie uda się Panu sprawić jej należnego lania i zmusić do posłuszeństwa. Wówczas musi Pan podjąć męską decyzję: rozwieść się — lub podporządkować się jej do końca życia.

 

Na ogół jednak kobiety — jeśli nie są traktowane bezlitośnie — podporządkowują się, gdyż tak są wyselekcjonowane. Za to posłuszeństwo powinien Pan wynagrodzić żonę w sposób jedyny właściwy. (...)

Ta metoda — o ile żona jest masochistką, co całkowicie ustawia sprawę na innej płaszczyźnie — może być stosowana jedynie bardzo rzadko. Jak każda Ultima Ratio.

[Vademecum ojca, 1991 "ultima Ratio Domini", par. 1 - niecały 5, 8]

 

Dzięki słowom niestety, to przykre, dość zimno i stanowczoprzykra konieczność i jedynie ardzo rzadkonie widzę jakiejś sympatii do stosowanie kar cielesnych przez mężów wobec żon. Zresztą jest napisane też, by - tak jak w przypadku dzieci - nie robić tego bez opamiętania, nie przemieniać w sceny rodem z "Interwencji", stosować jedynie jako ostatecznie ostateczną ostateczność oraz nie robić tego za mocno (czyli by nie traktować żony bezlitośnie).

 

Być może na część żon podziała niestety tylko lanie - tego nie wiem. Jednak z innymi wystarczy po prostu porozmawiać, podczas gdy klaps (nawet jeden) sprawiłby, że poczują się ewidentnie zranione - np. ja bym się właśnie tak poczuła. Uważam, że jeśli facet ma żonę należącą do tego drugiego typu kobiet - musi stanąć na głowie, by znaleźć inny sposób przekonania jej do swojego stanowiska; jeśli ją szczerze kocha - to właśnie takie kroki podejmie.

 

O tym, że JKM wcale nie propaguje kar cielesnych wobec żon ot tak świadczy fragment z tej drugiej książki.

 

6. (...) Obcięcie rodzinie głowy odbija się jednak - i tego lewicowa dziecina nie dostrzega - niekorzystnie przede wszystkim na... kobietach. Wychodzi taka za mąż nie dbając za kogo, pewna, że w razie czego prawo ją obroni. Wobec tego stawia się hardo, prowokuje - aż wreszcie zdesperowany mąż nie wytrzymuje i tłucze ją na kwaśne jabłko. Gdy grozi, że odwoła się do sądu, mąż spokojnie mówi, że po pierwsze wówczas połamie jej kości, a po drugie gdy pójdzie do więzienia, to ona straci na tym finansowo. I biedaczka milczy. To jest prawdziwa tragedia. Ta kobieta wpadła w pułapkę. Gdyby wiedziała, że będzie musiała być mężowi posłuszna, długo wybierałaby takiego, co do którego nabrałaby rozsądnej pewności, że jej nie skrzywdzi. I bardzo starałaby się o utrzymanie harmonii w rodzinie... (...)  [U progu wolności, 1995]

 

Podobny fragment jak ten powyższy jest w Vademecum ojca [1991 "głowa (rodziny)", par. 9]. W obydwóch pokazany jest przykład faceta który zdecydowanie nie umie używać agresji - bo znęca się nad swoją żoną. Nie widać tu ze strony JKM pochwały takiego zachowania, lecz współczucie dla maltretowanej kobiety. Zawarta jest także rada jak kobiety powinny postępować, by nie związać się z tyranem. Również popieram :)!

 

W niektórych momentach poniższych nagrań ukazana jest niejako esencja tego co opisane jest we wszystkich powyższych fragmentach, rozszerzona może o parę szczegółów.

 

7.

 

Dziennikarz: (...) Czy jest Pan przeciwko karom cielesnym czy za...?

J.K.M.: Ależ dzieciom oczywiście że wielokrotnie dawałem klapsy.

Dziennikarz: Ale to klapsy były czy to były ciosy?

J.K.M.: Ciosy??? Dziecku??? Pan chyba żartuje!

Dziennikarz: Wie Pan... różne rzeczy się w Polsce dzieją (...)

J.K.M.: (...) Mężczyzna, który by zbił... w sensie... pobił... prawda, kobietę czy dziecko... no to on się wyklucza ze społeczności. Właściwie należałoby go tak jak... Trafia się czasami pies, który potrafi ugryźć sukę, takiego psa się odstrzeliwuje, bo to jest zwierzę niebezpieczne. Normalny mężczyzna jak ma kobietę... prawda... to on może ją przełożyć przez kolano i przylać w tyłek, ale nie może jej skrzywdzić!  (...) Dla mnie to jest nie do pomyślenia, żebym ja mógł uderzyć... Proszę Pana, niech Pan sobie wyobrazi, że nawet nie jestem w stanie z kobietą pełną siłą grać np. w szachy. Zawsze staram się trochę oszczędzać wtedy kobietę. (...).

 

Jest tu powiedziane, że ojcu tyranowi i mężowi tyranowi należy się solidny łomot i ostracyzm społeczny.

 

8.

 

(...) Zdecydowanie uważam, że dla młodego człowieka lepsza jest kara chłosty - czyli dostanie w tyłek i wyjdzie - niż żeby siedział pół roku... rok i się zdemoralizował. był w środowisku... ten... (...) Chłosta kaleczy ciało - a więzienie kaleczy duszę zgwałcą go tam, nauczą fachu złodziejskiego. W więzieniu jest chora sytuacja, gdzie ten kto jest większym bandziorem jest wyższym (...)  [Kropka nad I, 19.05.2014 TVN24]

 

9.

 

Biorąc pod uwagę ekspresję agresji w negatywny sposób - widać, że JKM zmywa tu głowę głównie mężczyznom - co uważam za poczynanie obalające tezę o jego nienawiści do kobiet. W przypadku kobiet, podkreśla tylko, że zostały one niejako sprowokowane do agresji przez klimat w społeczeństwie.

 

10.Bardzo częstym obrazkiem jest dziś matka krzycząca na dziecko, szarpiąca je, bijąca. To widok wysoce nieestetyczny i zachowanie takie bywa bardzo szkodliwe dla rozwoju dziecka, które w matce winno widzieć osobę kochającą zawsze i wszędzie, pomimo wszelkich grzeszków.

 

Odpowiedzialność za taki stan rzeczy ponoszą, rzecz jasna, mężczyźni.Jedną z niewątpliwie ważnych przyczyn jest wyprowadzenie kobiet do pracy poza domem — gdzie się brutalizują, ale -przede wszystkim po prostu nie mają czasu dla dzieci. Za to nie ponosimy odpowiedzialności ani ja, ani Pan, lecz ci, co w imię dogmatów lub zwykłej wygody (by mieć pod ręką obiekty seksualne) do tego doprowadzili. Jednak inna przyczyna leży w nas i przed dalszym czytaniem proponuję wysłuchanie pani Danuty Rinn w piosence: Gdzie ci mężczyźni... ?

 

Otóż: kobiety są agresywne, gdyż my jesteśmy zbyt mało agresywni!

 

Proponuję — jeśli już ma Pan dzieci — by zrobił Pan (oczywiście nie specjalnie, ale przy nadarzającej się okazji) pewien eksperyment. Niech Pan spróbuje za jakieś przewinienie skarcić dziecko ostrzej niż zwykle. Zobaczy Pan wtedy, jak żona, która zazwyczaj narzekała, że dzieci są rozpuszczone, natychmiast przybierze postawę odwrotną: przy najbliższej okazji (a jeśli nie jest nauczona panować nad sobą, to bezpośrednio!) weźmie dziecko w obronę.

 

Pewna surowość wobec dzieci jest Pana obowiązkiem! Nic w przyrodzie nie ginie (videHOMEOSTAZA) i jeśli Pan nie będzie agresywny, to agresywna stanie się żona oraz dzieci w stosunkach między sobą. Dlatego że Panu nie chce się być brutalem — zbrutalizuje Pan całe życie rodzinne. Chce Pan być kochany, a będzie Pan pogardzanym safandułą.

 

Dzieci powinny się Pana trochę bać i — dzieci chcą się Pana trochę bać. Przyczynę jasno wyłożył genialny Cyryl N. Parkinson: „Dzieci potrzebują opieki. Potrzebują ojca, który w razie czego by je obronił. Obronić je może tylko taki ojciec, którego ludzie się boją. A czy ludzie będą bać się kogoś, kogo nie boi się jego własne dziecko??".  [Vademecum ojca, 1991, "agresja", par. 1-6]

 

11. W dużym mieście człowiek idący ulicą między 400 a 500 — pora odbierania dzieci z przedszkoli — ma po kilkakroć szansę na przykry widok matki z wykrzywioną złością, brzydką twarzą, szarpiącej dziecko za rękę i wołającej: „Jak ty idziesz, ofermo!!" (dziecko potknęło się przed chwilą...). Czasem towarzyszy temu klaps, ale to już nieważne. Złość skoncentrowana na przebierającej z wysiłkiem nóżkami odrobince — to świadectwo przeciążenia nerwowego i fizycznego kobiet; tak zachowującą się macochę uznano by dawniej za niegodną wychowywania dzieci! Połączenie kobiecego ekstrawertyzmu z męską brutalną reakcją — to pożałowania godny fenomen naszych czasów!  [Vademecum ojca, 1991, "nerwy", par. 4]

 

Co do ustosunkowywania się do przewinień dziecka - to osobiście uważam, że metodę trzeba dobrać nie tylko do wieku i płci, ale i osobowości dziecka. Bowiem na część dzieci podziała niestety tylko lanie, ale z innymi wystarczy po prostu porozmawiać o ich przewinieniu - a kara, zwłaszcza cielesna, może je skrzywdzić, niekoniecznie fizycznie, a raczej psychicznie. Osobiście radzę najpierw próbować tzw. dyplomacji, a kar cielesnych w ogóle unikać jak ognia!

 

Nie tylko przy karach, ale i przy zabawie z dzieckiem zwłaszcza małym trzeba mieć mózg - w przeciwnym razie połamie się coś dziecku lub się je wystraszy.

 

12. Do roku nie ma różnicy płci przy zabawie. Może pan dziecko turlać, tarmosić, rzucać na tapczan (zawsze skosem i uważając, by główka nie zawinęła się do tyłu; przy dzieciach starszych trzeba również uważać na kończyny), koziołkować (uwaga: nie należy, wzorem cyrkowców produkujących „ludzi-gumy", przeginać kręgosłupa na siłę do tyłu), podrzucać do góry (uwaga: małe dziecko łatwiej podrzucić wyżej, ale właśnie małe bardziej się boi). Trzeba dziecko stopniowo przyzwyczajać do tych wyczynów i zmniejszać ich intensywność przy pierwszym skrzywieniu buzi; „oswajanie" na siłę prowadzi do przeciwnych efektów, a nieraz nawet do trwałego urazu. [Vademecum ojca, 1991, "zabawa", par. 9]

 

Jest to zapewne ostrzeżenie dla rozentuzjazmowanych ojców, którzy nieświadomie traktują swoje dzieci jak piłeczki lub kawałki ciasta. Też popieram :)!

 

Odnośnie kar nie w rodzinie, ale za wykroczenia:

[13]Agencje doniosły, że p. Kartika Sari Dewi Shukarno, mężatka i matka dwóch synów, nadal dorabiająca jako modelka, muzułmanka z sułtanatu Perak (Malezja) za wypicie w hotelowym barze piwa została skazana przez sąd szariacki na sześć uderzeń trzciną i 1400 dol. grzywny. Nie apelowała: oświadczyła, że chce, by jej przykład odstraszył młodzież, która nie powinna przynosić wstydu rodzinie.

Wrzask na Zachodzie jest straszny.Nawet mnie się to niezbyt podoba, bo jestem zwolennikiem chłosty -ale nie w stosunku do kobiet. No, ale jak chciało się równouprawnienia, i dotarło ono do Malezji, to i kobietę można wychłostać...

Oraz o wychowaniu w duchu nie-bicia kobiet.

[14](...) 5) Dlaczego chłopaki są w szkole, wtelewizji – i zapewne dziś już i w domach (bo rodzice byli indoktrynowani i w szkole i w telewizji…) – zamiast szacunku dla kobiet, zamiast normalnego u chłopców odruchu opiekuńczości w stosunku do dziewcząt – uczone zasady „równouprawnienia”. Jak ”równouprawnienie” – to i dziewczynce można przywalić fangę w nos… (...) -JKM pokazuje tu, że NIE wolno traktować kobiet jak worki treningowe.

 

 

Poprzednia część wpisu - wstęp           Następna część wpisu - przemoc seksualna

  

Zobacz także: Rodzina i wychowanie, Na ratunek kobietom, Wychowywanie chłopaka na męża.

[niedostępny]

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo