Fot: By Self-made by User:Mr White. (Based on Harry Potter wordmark.svg.) [Public domain], via Wikimedia Commons.
Fot: By Self-made by User:Mr White. (Based on Harry Potter wordmark.svg.) [Public domain], via Wikimedia Commons.
Joanna Krzysztofik Joanna Krzysztofik
563
BLOG

Malfoyowie jako przykład kapitalistów kompradorskich

Joanna Krzysztofik Joanna Krzysztofik Literatura Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

 

Rodzina Malfoyów, postaci z cyklu powieści Harry Potter autorstwa p. J. K. Rowling to chyba jeden z modelowych przykładów kapitalistów kompradorskich - jak pewnie nazwałby ich p. Stanisław Michalkiewicz.

Tom I: Harry Potter i Kamień Filozoficzny

Z dwóch następujących rozdziałów poznajemy zalążki tego jak Malfoyowie postrzegają żyjących innym stylem życia niż oni.

W Ulicy Pokątnej (rozdziale 5) widzimy, że Draco Malfoy pierwszy raz spotyka Harryego Pottera (który jako jedyny przeżył Avadę Kedavrę - dzięki ofiarnej miłości swojej matki, Lily Evans-Potter, jak dowiadujemy się z ostatniego rozdziału tomu, czym nieświadomie obezwładnił na długi czas Lorda Voldemorta, który rzucił na niego to zaklęcie) w sklepie odzieżowym na ul. Pokątnej, gdzie obaj kupują szaty do Hogwartu. Nie przedstawiają się sobie z imienia i nazwiska, więc chłopak nie zna tożsamości nowego znajomego. W każdym razie Malfoy już od pierwszej sceny zachowuje się wyniośle, co wzbudza niechęć Harryego. Kiedy w oknie sklepu pojawia się Rubeus Hagrid, uśmiechający się do Harryego, Malfoy dziwi się kto to i kiedy Harry mu wyjaśnia, zaczyna konwersację:

- Och, tak, słyszałem o nim. Jest czymś w rodzaju służącego, no nie?

- Jest gajowym - odpowiedział Harry. Czuł, że coraz mniej lubi tego chłopca.

- Tak, teraz sobie przypominam. Słyszałem, że jest... no, dzikusem... mieszka w chacie na skraju parku i wciąż się zalewa w trupa, próbuje coś wyczarować, ale zwykle udaje mu się tylko podpalić swoje łóżko.

- Uważam, że to równy gość - rzekł chłodno Harry.


W Peronie Numer Dziewięć i Trzy Czwarte (rozdziale 6) Malfoy poznaje tożsamość swojego rozmówcy:

Teraz wpatrywał się w Harry'ego z o wiele większym zainteresowaniem niż to, które mu okazał na ulicy Pokątnej.

- To prawda? - zapytał. - W całym pociągu mówią, że w tym przedziale jest Harry Potter. Więc to ty, tak?

- Tak - odpowiedział Harry.

Przyglądał się dwóm pozostałym chłopcom. Obaj byli tędzy i mieli paskudne miny. Wyglądali na goryli bladego chłopca.

- Och, to jest Crabbe, a to Goyle - rzekł blady chłopiec lekceważącym tonem, zauważywszy spojrzenie Harry'ego. - A ja nazywam się Malfoy, Draco Malfoy.

Ron lekko zakasłał, co mogło być próbą zamaskowania śmiechu.

- Śmieszy cię moje imię, tak? W każdym razie ty nie musisz mi mówić, kim jesteś. Ojciec mi powiedział, że wszyscy Weasleyowie są rudzi, piegowaci i mają więcej dzieci niż ich na to stać.

Zwrócił się ponownie do Harry'ego.

- Wkrótce się przekonasz, Potter, że pewne rodziny czarodziejów są o wiele lepsze od innych. Nie warto przyjaźnić się z tymi gorszymi. Mogę ci w tym pomóc.

Wyciągnął do niego rękę, ale Harry jej nie uścisnął.

- Dzięki, ale chyba sam potrafię ocenić, kto jest gorszy - powiedział chłodno.

Draco Malfoy nie spłonął rumieńcem, ale jego blade policzki lekko poróżowiały.

- Na twoim miejscu trochę bym uważał - wycedził. - Jak nie będziesz troszkę bardziej uprzejmy, może cię spotkać taki sam los jak twoich rodziców. Oni też nie wiedzieli, kto jest dobry, a kto zły. Zadajesz się z hołotą, jak Waesleyowie albo ten Hagrid, i możesz mieć kłopoty.


W tym samym rozdziale - zaraz po powyższej scenie - poznajemy historię Malfoyów ze słów Ronalda Weasleya (przyjaciela Harryego, który siedzi z nim w przedziale). Ron najpierw wyznaje Harryemu, że po pierwszym upadku Voldemorta (który miał wtedy zabić jeszcze rocznego Harryego, ale ten nie dość, że przeżył, to jeszcze poważnie osłabił go na kilkanaście lat). Malfoyowie, którzy byli jego stronnikami, jakoś przekonali brytyjskie Ministerstwo Magii, że służyli Voldemortowi pod wpływem klątwy. Potem dodaje:

Mój tata w to nie wierzy. Mówi, że ojciec Malfoya wcale nie musi się tłumaczyć z tego, że znalazł się po Ciemnej Stronie. Wiesz, swój do swego.


Możemy więc wnioskować, że Malfoyowie poprzekupywali kogo uznali za stosowne i dlatego nie wsadzono ich do Azkabanu. Natomiast znajomość Dracona z Harrym miałaby służyć jedynie poprawieniu reputacji Malfoyów i osłonięciu ich przed Voldemortem.

Tom II: Harry Potter i Komnata Tajemnic

W kilku rozdziałach tego tomu poznajemy szerzej nieuczciwy sposób rywalizacji Malfoyów z oponentami i jakie profity ma Draco z posiadania bogatych i wpływowych rodziców.

W Szlamach i szeptach (rozdziale 7) widzimy jak Malfoy dostaje się do Ślizgońskiej drużyny quidditcha. Drużyna Gryffindoru przychodzi na boisko na pierwszy w tym sezonie trening. Jednak na boisku spotykają drużynę Slytherinu, która - za pozwoleniem opiekuna domu - prof. Severusa Snape'a - ma przećwiczyć swojego nowego szukającego, którym okazuje się Malfoy. Widząc to, Fred Weasley - jeden z pałkarzy w drużynie Gryfonów (drugim jest George Weasley, jego brat bliźniak) pyta chłopaka czy jest synem Lucjusza Malfoya - na co Marcus Flint, kapitan drużyny Ślizgonów, kpi z niego, a potem razem z Malfoyem i resztą drużyny pokazują swoje miotły wyścigowe, Nimbusy 2001 - które są wtedy najnowszym modelem - dodając, że to p. Malfoy im je ufundował. Potem niemiłosiernie kpi z drużyny Gryffindoru, która ma Zmiataczki (z wyjątkiem Harryego, szukającego drużyny Gryfonów, który ma wtedy Nimbusa 2000). Ron Weasley i Hermiona Granger (kolejna przyjaciółka Harryego), którzy siedzieli na trybunach i obserwowali całą scenę, podchodzą bliżej, by zobaczyć czemu drużyna Gryffindoru nie ćwiczy - to Malfoy zaczyna się przechwalać świeżo uzyskaną pozycją szukającego i Nimbusami 2001 swojej drużyny - dodając kto im je ufundował - i strasznie kpi ze Zmiataczek drużyny Gryfonów. Hermiona wkurza się i wypomina mu, że członkowie drużyny Gryfonów przynajmniej są w niej dzięki talentowi, a nie przekupstwu i znajomościom. Słysząc to, Malfoy nazywa ją szlamą (w uniwersum HP to pogardliwe określenie czarodzieja lub czarownicy o mugolskim pochodzeniu, mugole to osoby niemagiczne z niemagicznych rodzin).

Jeszcze przed drugim rokiem syna w Hogwarcie p. Malfoy planuje zdyskredytować kilka niewygodnych dla niego osób. Jednak plany krzyżuje mu Zgredek - jego domowy skrzat - i Harry.

W Ostrzeżeniu Zgredka (rozdziale 2) Zgredek wkrada się do domu Harryego i ostrzega go przed powrotem do szkoły, ponieważ wykrył spisek (nie wyznaje wtedy o co konkretnie chodzi). Potem we W księgarni Esy i Floresy (rozdziale 4) p. Malfoy wyśmiewa status majątkowy Weasleyów, ich poglądy na czystość krwi i pracę Artura Weasleya, pracującego w Biurze Niewłaściwego Użycia Produktów Mugoli - podlegającym Ministerstwu Magii, uważając ją za tym gorszą, że p. Weasley mało z tego ma - w międzyczasie niepostrzeżenie wrzuca jakąś książkę do kociołka Ginny Weasley (rok młodszej siostry Rona).

W kilku kolejnych rozdziałach widzimy, że w Hogwarcie ma miejsce seria ataków potwora z Komnaty Tajemnic, którą otworzyć miał Dziedzic Slytherina. Ofiarami są przede wszystkim  uczniowie-mugolacy (w uniwersum HP to potoczne, ale nie obraźliwe, określenie czarodziejów i czarownic mugolskiego pochodzenia), oraz - przypadkowo - Pani Norris (kotka Argusa Filcha, woźnego Hogwartu i charłaka, czyli nie-magicznej osoby z magicznej rodziny) i Prawie Bezgłowy Nick (duch Gryffindoru).

W Eliksirze Wielosokowym (rozdziale 12) Harry i Ron - przemienieni dzięki Eliksirowi Wielosokowemu przyrządzonemu przez Hermionę - w kumpli Malfoya, Vincenta Crabbe'a i Gregoryego Goyle'a, wkradają się do Slytherinu i próbują wypytać Malfoya o szczegóły dotyczące Komnaty Tajemnic. Malfoy jednak niewiele wie, ale niemal na początku nadmienia, że:

Ojciec zawsze powtarza, że Dumbledore to klęska dla szkoły. Szlamy to jego pupilki. Przyzwoity dyrektor Hogwartu nie powinien pozwolić, by plątały się tutaj takie szlamy jak ten Creevey.


Stąd wiemy co Malfoyowie myślą o sposobie kierowania szkołą przez Albusa Dumbledore'a (dyrektora Hogwartu i jedynego czarodzieja, którego Voldemort się boi). Ma to znaczenie dwa rozdziały później. Otóż dzięki informacjom z dziennika Toma Riddle'a (pod koniec tomu okazuje się, że to ów Tom Riddle jest Voldemortem) Harry wie, że na swoim trzecim roku Hagrid był podejrzany o jej otwarcie, dlatego pewnego wieczoru - w Korneliuszu Knocie (rozdziale 14) - idą z Ronem pod peleryną niewidką Harryego do jego chatki (Hermiona z nimi nie idzie, bo wtedy leży spetryfikowana w skrzydle szpitalnym), by spytać go o szczegóły. Ich rozmowę z Hagridem przerywa nagłe pojawienie się dyr. Dumbledore'a i Korneliusza Knota - brytyjskiego ministra magii, który przychodzi w celu tymczasowego umieszczenia Hagrida w Azkabanie z racji tego, że w jego aktach są informacje o atakach mających w Hogwarcie miejsce na jego trzecim roku. Potem przychodzi p. Malfoy - który jest wtedy członkiem Rady Nadzorczej Hogwartu - i oznajmia, że wszyscy z Rady podpisali petycję o zawieszeniu dyr. Dumbledore'a w jego obowiązkach z racji niemożności ukrócenia rzeczonych ataków i kpi, że:

Jak tak dalej pójdzie, w Hogwarcie nie zostanie ani jedna osoba mugolskiego pochodzenia, a wszyscy wiemy, jaka by to była straszna strata dla szkoły.


Ignoruje też nieśmiały opór ministra Knota, który jest sceptyczny co do tego zawieszenia. Hagrid dalej się sprzeciwia i zaznacza, że bez opieki dyr. Dumbledore'a uczniowie-mugolacy będą w większym niebezpieczeństwie. Dyr. Dumbledore zgadza się odejść ze szkoły, ale dodaje, że wszyscy przekonają się, że naprawdę odejdzie ze szkoły dopiero kiedy już nikt w niej nie pozostanie mu wierny i że potrzebujący od niego pomocy zawsze ją otrzymają. Hagrid zarzuca Lucjuszowi, że szantażem zmusił Radę Nadzorczą do podpisania tej petycji. Wtedy ten kpiarsko radzi mu, by nie mówił w ten sposób do strażników Azkabanu (wtedy czytelnik jeszcze nie wie, że chodzi o dementorów).  Kiedy dyr. Dumbledore, minister Knot i p. Malfoy wyszli, Hagrid mówi do wciąż schowanych pod peleryną chłopców, aby podążali za pająkami. Rzeczywiście, kilka dni potem - co ma miejsce w Aragogu (rozdziale 15) - Harry i Ron udają się do Zakazanego Lasu, gdzie mieszka Aragog, akromantula (w uniwersun HP  to gatunek pająka), który opowiada im o otwarciu Komnaty Tajemnic na trzecim roku Hagrida i dodaje, że w istocie Hagrid jej nie otworzył, a on sam nie jest rzeczonym tajemniczym stworem mieszkającym w niej, choć obaj byli podejrzewani.

Kiedy w Dziedzicu Slytherina (rozdziale 17) Harry dostaje się do Komnaty Tajemnic, by uratować stamtąd porwaną Ginny, i znajduje ją tam nieprzytomną. Znajdujący się tam Tom Riddle - czyli Voldemort - wyjawia mu, że odrodził się dzięki Ginny, która w jego dziennik przelewała swoje sekrety. Dzięki temu była pod wpływem jego klątwy i napuściła węża Bazyliszka na mugolaków, Panią Norris i Prawie Bezgłowego Nicka. Jednak Harryemu udaje się zabić Bazyliszka mieczem Godryka Gryffindora (Fawkes, feniks dyr. Dumbledore'a, przylatuje do Komnaty Tajemnic z Tiarą Przydziału, z której miecz wypada) i niszczy dziennik Voldemorta kłem Bazyliszka. Z lektury Harryego Pottera i Księcia Półkrwi wiemy, że jad Bazyliszka i miecz Gryffindora niszczy horkruksy (czarnomagiczne artefakty dające ułudę nieśmiertelności, do których stworzenia trzeba kogoś zamordować, a potem wypowiedzieć specjalne zaklęcie), a rzeczony dziennik był jednym z nich.

Po tych wszystkich zajściach - w Nagrodzie Zgredka (rozdziale 18) - Harry opowiada wszystko dyr. Dumbledore'owi w jego gabinecie. Ten z kolei m.in. wyjaśnia Harryemu znaczenie swoich słów o wierności i potrzebie pomocy, które wypowiedział w chatce Hagrida.

Nagle do gabinetu przychodzi wściekły p. Malfoy w towarzystwie obandażowanego i przerażonego Zgredka (wtedy Harry dowiaduje się, że to Malfoyowie są właścicielami Zgredka), by dowiedzieć się co ostatnio zaszło w szkole. Jest rozczarowany powrotem dyr. Dumbledore'a. Ten od razu wyjaśnia mu, że Rada Nadzorcza postanowiła go wezwać do powrotu kiedy dowiedziała się o porwaniu Ginny i dodaje:

Wygląda na to, że jednak uważają mnie za najlepszego człowieka na tym stanowisku. Dowiedziałem się też od nich bardzo dziwnych rzeczy. Podobno zagroziłeś ich rodzinom represjami, jeśli nie zgodzą się na zawieszenie mnie w obowiązkach dyrektora szkoły.


Pan Malfoy, skrępowany i wściekły, szybko zmienia temat na ataki na mugolaków, a dyr. Dumbledore przekazuje mu informacje od Harryego i bacznie obserwuje mężczyznę. Potem dodaje, wciąż patrząc na niego:

- A wyobraź sobie - ciągnął Dumbledore - co mogłoby się wówczas stać... Weasleyowie należą do naszych najbardziej prominentnych rodzin czystej krwi. Łatwo sobie wyobrazić konsekwencje tego wszystkiego dla Artura Weasleya i jego Ustawy o Ochronie Mugoli, gdyby się okazało, że jego rodzona córka atakuje i uśmierca czarodziejów urodzonych w mugolskich rodzinach. Na szczęście dziennik znaleziono, a wspomnienia Riddle’a zostały z niego usunięte. Kto wie, do czego by mogło dojść, gdyby tak się nie stało...


Słysząc to, p. Malfoy sarka, że przecież jest nadzieja, że Harry pomoże w razie czego. W międzyczasie Zgredek daje Harryemu jakieś znaki, dlatego ten po chwili włącza się do rozmowy:

- Nie chciałby nam pan powiedzieć, w jaki sposób ten dziennik trafił w ręce Ginny, panie Malfoy? - zapytał Harry.

Lucjusz Malfoy odwrócił się do niego.

- A niby skąd mam wiedzieć, gdzie go znalazła ta głupia dziewczyna? - warknął.

- Bo to pan go jej dał - powiedział Harry. - W Esach i Floresach. Wziął pan do ręki jej stary podręcznik transmutacji i wsunął do środka dziennik, prawda?

Białe dłonie pana Malfoya zacisnęły się, a następnie rozluźniły.

- Udowodnij to - syknął.

- Och, tego nikt nie jest w stanie udowodnić - rzekł Dumbledore, uśmiechając się do Harry’ego - skoro Riddle’a już nie ma w tej książeczce. Radziłbym ci jednak, Lucjuszu, żebyś już więcej nie rozdawał starych rzeczy Lorda Voldemorta. Gdyby coś jeszcze trafiło w niepowołane a niewinne ręce, to na przykład taki Artur Weasley na pewno by wyśledził ich źródło...

Lucjusz Malfoy zesztywniał, a Harry zobaczył, że prawa ręka drgnęła mu lekko, jakby chciał sięgnąć po różdżkę. Powstrzymał się jednak i odwrócił do swojego domowego skrzata.


Wzburzony p. Malfoy opuszcza ze Zgredkiem gabinet, w międzyczasie kopiąc biednego skrzata. Widząc to Harry ściąga jedną ze skarpetek, chowa do niej dziennik Voldemorta - teraz już wolny od jego mocy - i wychodzi z tym z gabinetu dyr. Dumbledore'a. Potem podstępem daje to p. Malfoyowi, a ten ściąga skarpetkę z dziennika i z obrzydzeniem daje Zgredkowi. Skrzat myśli, że p. Malfoy go uwolnił (w uniwersum HP danie skrzatowi nowego ubrania oznacza zwolnienie go ze służby), więc już nie idzie za nim, wkurzając tym swojego dawnego właściciela. Ten zrozumiał podstęp i chce zaatakować Harryego, ale Zgredek go powstrzymuje, więc mężczyzna odchodzi sam. Potem i Zgredek zrozumiał podstęp Harryego i gorąco dziękuje mu za uwolnienie.

Kawałek z uwolnieniem Zgredka podaję na marginesie, by pokazać, że Zgredek był niejako elementem gry z dziennikiem i jaki jest p. Malfoy z charakteru ogólnie. Wspomniany w drugim rozdziale przez Zgredka spisek był w istocie nie tylko zamiarem doprowadzenia przez p. Malfoya do śmierci Harryego, ale i zdyskredytowania rodziny Weasleyów - których, przypominam, Malfoyowie uważają za zdrajców krwi, dyr. Dumbledore'a - za poglądy na czystość krwi i wcielanie ich m.in. w Hogwarcie, oraz Hagrida - za jego wygląd i styl życia.

Oczywiście, aż do tomu czwartego, czyli Harryego Pottera i Czary Ognia, Malfoyowie nie wiedzą - i pewnie niewiele osób w uniwersum HP wie, że Hagrid jest pół-olbrzymem. Także na tamten czas Malfoyom chodzi tylko o jego wygląd i styl życia. Ta postawa przekłada się na to jak go traktują w trzecim tomie.

Tom III: Harry Potter i więzień Azkabanu

Tutaj Malfoyowie wywijają tylko jeden numer, a dotyczy on tego, że Hagrid zostaje nowym nauczycielem Opieki nad Magicznymi Stworzeniami.

W Szponach i fusach (rozdziale 6) ma miejsce pierwsza lekcja ONMS, której tematem są hipogryfy - gdzie Hagrid m.in. wyraźnie zaznacza, że te zwierzęta atakują gdy się je obrazi. Większość klasy słucha go i dlatego radzi sobie świetnie. Jednak Draco Malfoy należy do tych, którzy nie słuchają. W pewnym momencie chłopak prowokuje hipogryfa Hardodzioba swoim opryskliwym zachowaniem i dlatego zwierzę rani go w rękę. Wieczorem Harry, Ron i Hermiona odwiedzają załamanego Hagrida w jego chatce i pocieszają go:

- Hagridzie, przecież cię nie wyrzucili! - żachnęła się Hermiona.

- Jeszcze nie - powiedział smętnie Hagrid i wypił potężny łyk czegoś, co było w cynowym dzbanie. - Ale to tylko sprawa czasu... Po tym, jak ten Malfoy...

- Co z nim? - zapytał Ron, kiedy wszyscy usiedli. - To nic poważnego, prawda?

- Pani Pomfrey zrobiła, co należy - odpowiedział ponuro Hagrid - ale on wciąż mówi, że kona... rękę ma całą w bandażach... jęczy...

- Tylko udaje - przerwał mu ostro Harry. - Pani Pomfrey może wyleczyć każdą ranę. W zeszłym roku sprawiła, że odrosły mi wszystkie kości, pamiętacie? A Malfoy chce z tego wyciągnąć, co się da.

- Oczywiście dyrekcja już wie o wszystkim - mruknął Hagrid. - Uważają, że zacząłem za ostro. Trzeba mi było zostawić te hipogryfy na później... zacząć od gumochłonów, wiem... Ale ja chciałem, żeby ta pierwsza lekcja była naprawdę fajna... to moja wina...

- Hagridzie, przecież to wszystko przez Malfoya! - krzyknęła Hermiona.

- Byliśmy świadkami - powiedział Harry. - Powiedziałeś wyraźnie, że hipogryfy mogą zaatakować, jak się je obrazi. A to, że Malfoy nie słuchał, to już jego sprawa. Opowiemy Dumbledore’owi, jak to naprawdę było.

- Tak, nie martw się, Hagridzie, staniemy za tobą murem - dodał Ron.

Z pomarszczonych kącików czarnych jak żuki oczu Hagrida pociekły łzy. Złapał Harry’ego i Rona i przytulił do piersi, prawie łamiąc im kości.


Powyżej Hagrid daje sygnał co Malfoyowie zamierzają zrobić z całą sprawą.

W Upiorze w szafie (rozdziale 7) widzimy, że Malfoy powraca na lekcje dopiero kilka dni potem w czwartek i od razu się popisuje. Przychodzi w połowie Eliksirów, które Ślizgoni mają z Gryfonami i siada niedaleko Harryego i Rona. Prof. Snape traktuje go bardzo ulgowo z powodu jego "kontuzji ręki" (w rzeczywistości prof. Snape jest szpiegiem dyr. Dumbledore'a w szeregach Voldemorta i musi pewne rzeczy udawać, by się nie zdemaskować). M.in. każe Harryemu i Ronowi pokroić dla niego składniki na eliksir. Harry i Ron z niechęcią wykonują te polecenia, a Malfoy próbuje podjudzić ich do kłótni:

- Widzieliście się ostatnio z waszym kumplem Hagridem? - zapytał cicho Malfoy.

- Nie twój interes - warknął Ron spode łba.

- Obawiam się, że już niedługo przestanie być nauczycielem - powiedział Malfoy z szyderczym smutkiem. - Ojciec bardzo się zmartwił moim wypadkiem...

- Mów tak dalej, Malfoy, a przydarzy ci się prawdziwy wypadek - syknął Ron.

- ...i już złożył skargę do rady nadzorczej. I do Ministerstwa Magii. Jak wiecie, mój ojciec ma duże wpływy. A taka poważna kontuzja... - westchnął z przesadną afektacją - kto wie, może ręka już nigdy nie będzie sprawna?

- A więc o to ci chodziło - powiedział Harry, niechcący obcinając głowę martwej dżdżownicy, bo ręce drżały mu z gniewu. - Żeby pozbyć się Hagrida ze szkoły.

- No... - szepnął Malfoy - częściowo tak, Potter. Ale są i inne dobrodziejstwa tej... kontuzji.


Malfoy daje tu do zrozumienia, że jego ojciec ma plecy w Radzie Nadzorczej - choć został z niej wylany - i w Ministerstwie Magii, dlatego można Malfoyom nagwizdać, co wykorzystują m.in. w sprawie Hagrida i Hardodzioba. Osobiście odnoszę też wrażenie, że Malfoy wykorzystuje swoją "kontuzję", by nie pracować na lekcjach, oraz że i tym razem jego ojciec szantażuje Radę Nadzorczą.

W Błyskawicy (rozdziale 11) Hogwart wyludnia się, bo większość uczniów i nauczycieli wyjeżdża na Boże Narodzenie do rodzinnych domów, a Harry, Ron i Hermiona zostają i wybierają się do Hagrida. Zastają go załamanego i zapłakanego. Ten pokazuje im list w sprawie wytoczonej przeciwko Hardodziobowi, który odczytuje Harry:

Szanowny Panie Hagridzie!

W toku naszego dochodzenia w sprawie ataku hipogryfa na ucznia podczas prowadzonej przez Pana lekcji przyjęliśmy zapewnienie profesora Dumbledore’a, że nie ponosi Pan odpowiedzialności za ten żałosny incydent. (...) Musimy jednak stwierdzić, że rzeczony hipogryf wzbudził nasz niepokój. Postanowiliśmy więc rozpatrzyć oficjalną skargę, złożoną przez pana Lucjusza Malfoya, powierzając dalsze dochodzenie Komisji Likwidacji Niebezpiecznych Stworzeń. Przesłuchanie odbędzie się 20 kwietnia i prosimy, aby stawił się Pan w tym dniu, razem z rzeczonym hipogryfem, w biurze komisji w Londynie. Do tego czasu hipogryf powinien zostać spętany i odizolowany.

Łączymy wyrazy szacunku...

Pod spodem widniała lista nazwisk członków rady nadzorczej Hogwartu.


Harry, Ron i Hermiona obiecują Hagridowi pomoc w przygotowaniu obrony zwierzęcia. Jednak ten ma wątpliwości:

- Ta piekielna komisja siedzi w kieszeni Lucjusza Malfoya! Mają przed nim pietra! A jak przegram, to Hardodzioba...

Przejechał palcem po szyi, a potem jęknął okropnie i ukrył twarz w dłoniach.

- A Dumbledore? - zapytał Harry.

- Już i tak dużo dla mnie zrobił. Ma na łbie dość własnych kłopotów, (...)


Nie należy wątpić w pomocną dłoń dyr. Dumbledore'a. Gdy na trzecim roku nauki w Hogwarcie niesłusznie wylano Hagrida za ataki potwora z Komnaty Tajemnic, to dyr. Dumbledore jako jedyny wierzył mu całkowicie i pomógł mu po wyrzuceniu ze szkoły. Dlatego i teraz mu pomaga. Mniemam, że oprócz dania swojego zapewnienia o niewinności Hagrida, zainterweniował też u Amosa Diggory'ego, pracującego w Wydziale Zwierząt (podlegającemu Departamentowi Kontroli nad Magicznymi Stworzeniami), któremu podlega Komisja Likwidacji Niebezpiecznych Stworzeń. Jest on ojcem Cedrika Diggory'ego - Puchona 3 lata starszego od Harryego. W Ponurej Przegranej (rozdziale 9) podczas meczu quidditcha między Gryffindorem i Hufflepuffem na boisku pojawiają się dementorzy, przez co Harry - wyjątkowo podatny na ich działanie - spada z miotły i ląduje w skrzydle szpitalnym, a Cedrik - który jest szukającym w drużynie Hufflepuffu - łapie złotego znicza. Cedrik uważa ów zbieg okoliczności za przeszkodę w uczciwej rywalizacji, dlatego domaga się powtórzenia meczu, na co nie przystano, bo żaden zawodnik nie złamał zasad. Innymi słowy, Cedrik chce być fair. W HP i Czarze Ognia Cedrik jest jednym z reprezentantów Hogwartu w Turnieju Trójmagicznym, a Harryego włącza do turnieju zakamuflowany śmierciożerca (Barty Crouch Jr, zmieniony przez Eliksir Wielosokowy w Alastora Moody'ego, byłego aurora i przeciwnika Voldemorta i jego ekipy), jednak kluczowe wydarzenia świadczące o uczciwości Cedrika i jego rodziców poznajemy od Trzeciego Zadania do Początku (rozdziałów od 31 do 37). Po dotarciu przez labirynt na miejsce z pucharem Turnieju Trójmagicznego chłopcy chcą, by drugi z nich wziął puchar, ale w końcu umawiają się, że razem go dotkną, jednak puchar okazuje się być świstoklikiem, który przenosi ich na cmentarz w Little Hangleton, gdzie czeka Voldemort i dołączają śmierciożercy. Na rozkaz Voldemorta jeden z nich, Peter Pettigrew zwany Glizdogonem, zabija przy pomocy jego różdżki Cedrika Avadą Kedavrą. Harry i Voldemort pojedynkują się i dzięki zaistniałemu zjawisku Priori Incantatem pojawiają się dusze ostatnio zamordowanych różdżką Voldemorta osób (Cedrika, dozorcy dawnego domu dziadków Voldemorta po mieczu, Berty Jorkins - byłej pracownicy Ministerstwa Magii, rodziców Harryego), co na chwilę unieszkodliwia Voldemorta, i polecają Harryemu wraz z ciałem Cedrika wrócić pucharem-świstoklikiem do Hogwartu. Tak też się dzieje. Harry chce przekazać nagrodę z turnieju rodzicom Cedrika, by choć w ten sposób uczcić pamięć kolegi. Jednak ci odmawiają uważając, że Harry wygrał nagrodę uczciwie.

W każdym razie Harry, Ron i Hermiona i tak próbują pomóc Hagridowi. Po powrocie do zamku idą do szkolnej biblioteki w celu przeszukania starych ksiąg pod kątem przypadków uniewinnienia hipogryfów w sprawie ich ataków, jednak nie udaje im się znaleźć żadnych dobrych przykładów.

W Finale quidditcha (rozdziale 15) załamana Hermiona, która przez długi czas pomagała Hagridowi najwięcej w sprawie Hardzodzioba, przekazuje Harryemu i Ronowi przykre informacje o przegranej Hagrida, który mimo wszystko podziękował jej za dotychczasową pomoc. We troje rozmawiają krótko o tym:

- Nie mogą tego zrobić - powiedział Harry. - Nie mogą. Hardodziob wcale nie jest niebezpieczny.

- To ojciec Malfoya tak nastraszył komisję - powiedziała Hermiona, ocierając sobie oczy. - Wiecie, jaki on jest. A oni to banda trzęsących się ze strachu starych głupoli. Ale będzie apelacja, zawsze tak jest. Tylko że straciłam już nadzieję... nic się nie zmieni.

- Nieprawda, zmieni się - zaperzył się Ron. - Tym razem nie będziesz odwalała wszystkiego sama, Hermiono. Pomogę ci.


Z Hagridem udaje im się porozmawiać dopiero na lekcji ONMS:

- To moja wina. Język mi skołowaciał. Siedzieli tam rzędem w tych czarnych szatach, a mnie wciąż notatki wylatywały z rąk i wciąż zapominałem tych dat, które mi wyszukałaś, Hermiono. A potem wstał Lucjusz Malfoy i palnął parę słów, a komisja zrobiła to, co im powiedział...

- Ale jest jeszcze apelacja! - zawołał Ron. - Nie poddawaj się, pracujemy nad tym!

Wracali do zamku razem z resztą klasy. Z przodu szedł Malfoy z Crabbe’em i Goyle’em i wciąż zerkał na nich przez ramię, śmiejąc się ironicznie.

- To nic nie da, Ron - stwierdził ponuro Hagrid, kiedy doszli do schodów prowadzących do zamku. - Ta komisja siedzi w kieszeni Malfoya. Teraz to ja tylko chcę zapewnić Dziobkowi takie szczęście, jakiego jeszcze nie zaznał... do końca jego dni. Jestem mu to winien...

Odwrócił się na pięcie, ukrył twarz w wielkiej chustce i oddalił się szybkim krokiem, zmierzając do swojej chaty.


Widząc płacz Hagrida, Malfoy popisuje się przed Crabbem i Goylem i nabija się z niego, ale rozwścieczona do granic Hermiona daje mu za to w twarz i prosi Harryego, by ten go pokonał w nadchodzącym meczu quidditcha, kiedy to Gryfoni grają ze Ślizgonami. I Harryemu się to udaje, ale o tym opowiem po opisaniu sprawy z Hardodziobem. Jeszcze w tym rozdziale widzimy, że obaj są siebie warci:

W tej samej chwili coś zatrzepotało w oknie i wleciała Hedwiga, ściskając w dziobie liścik.

- To od Hagrida - powiedział Harry, rozrywając kopertę. - Apelacja w sprawie Hardodzioba... Termin wyznaczono na szóstego...

- To ostatni dzień egzaminów - zauważyła Hermiona, wciąż szukając podręcznika numerologii.

- A odbędzie się tutaj, w zamku - dodał Harry, nadal czytając list. - Przyjedzie ktoś z Ministerstwa Magii... i... kat.

Hermiona wzdrygnęła się i przerwała poszukiwanie.

- Co? Ściągają kata na apelację? Przecież to tak, jakby już zapadł wyrok!

- Tak to wygląda - powiedział wolno Harry.

- Nie mogą! - krzyknął Ron. - Spędziłem mnóstwo godzin na wyszukiwaniu materiałów do obrony, nie mogą tego tak po prostu zignorować!

Ale Harry czuł, że Komisja Likwidacji Niebezpiecznych Stworzeń już podjęła decyzję, zgodną z tym, czego sobie życzył pan Malfoy. Draco, który po finale quidditcha wyraźnie przycichł, ostatnio odzyskał dawną butę. Z kpiących uwag podsłuchanych przez Harry’ego wynikało, iż Malfoy jest absolutnie pewny wyroku skazującego i chełpi się, że to jego zasługa. Wiele samozaparcia kosztowało Harry’ego, by w takich momentach nie pójść w ślady Hermiony i nie trzasnąć Malfoya w pyszałkowatą twarz. A najgorsze było to, że nie mieli ani czasu, ani możliwości, by odwiedzić Hagrida, ponieważ wciąż obowiązywały ścisłe środki bezpieczeństwa, a Harry nie śmiał wydobyć peleryny-niewidki z ciemnego szybu pod posągiem jednookiej czarownicy.


Z Tajemnicy Hermiony (rozdziału 21) i Znowu sowia poczta (rozdziału 22) wiemy, że Harryemu i Hermionie udaje się uratować Hardodzioba. Otóż Hermiona przez cały trzeci rok korzystała ze zminiacza czasu, by móc być na wszystkich lekcjach, bo niektóre miały miejsce równocześnie. Teraz razem z Harrym cofają się w czasie do momentu sprzed egzekucji Hardodzioba, wykradają go i dają pod opiekę Syriuszowi Blackowi, ponieważ - jak się okazuje - wcale nie jest on jednym z popleczników Voldemorta, o co oskarżano go przez cały tom. Malfoy oczywiście nie wie jak uratowano hipogryfa i dlatego tym bardziej się wścieka.

Wróćmy teraz do kantowania Malfoya w quidditchu. Zatrzymaliśmy się na Finale quidditcha (rozdziale 15). Tutaj fragment pokazujący co Malfoy zrobił:

Harry przyspieszył gwałtownie, aż pęd powietrza zagrał mu w uszach. Wyciągnął rękę... gdy nagle Błyskawica zwolniła...

Przerażony, spojrzał przez ramię. To Malfoy rzucił się do przodu, złapał za ogon miotły i ciągnął ją do tyłu.

- Ty...

Harry’ego ogarnęła taka wściekłość, że chciał go uderzyć, ale nie mógł go dosięgnąć. Malfoy dyszał z wysiłku, ale oczy płonęły mu złośliwą uciechą. Osiągnął to, co chciał - znicz znowu zniknął.

- Rzut wolny! Rzut wolny dla Gryfonów! Czegoś takiego jeszcze nie widziałam! - wrzeszczała pani Hooch, śmigając w kierunku Malfoya, który oddalał się na swoim Nimbusie Dwa Tysiące Jeden.

- TY WREDNA SZUMOWINO! - krzyczał Lee Jordan do mikrofonu, podskakując poza zasięgiem rąk profesor McGonagall. - TY PODŁY OSZUŚCIE, TY...

Profesor McGonagall nawet go nie upomniała. Wymachiwała pięścią w kierunku Malfoya, kapelusz jej spadł i sama wrzeszczała ile sił w płucach.


Widzimy tu, że Malfoy przejął nawyki swojego ojca i walczy nieuczciwie. To zresztą nie jedyny akt sabotażu z jego strony. W Gryfonach przeciw Krukonom (rozdziale 13) drużyna Gryffindoru gra z drużyną Rawenclawu. Po zobaczeniu złotego znicza Harry nagle zauważa na murawie boiska trzech dementorów i dlatego rzuca w ich stronę Zaklęcie Patronusa (prof. Remus Lupin - nauczyciel Obrony Przed Czarną Magią - nauczył go tego zaklęcia, by mógł się bronić przed dementorami, które działają na niego wyjątkowo mocno i na dodatek są wtedy w Hogwarcie z polecenia Ministerstwa Magii, które uznaje to jako dobrą ochronę przed Syriuszem Blackiem, którego oskarżono - jak się okazuje pod koniec tomu, niesłusznie - o zamieszanie w zamordowanie rodziców Harryego). Po złapaniu znicza przez Harryego okazuje się, że rzeczonymi dementorami są Malfoy, Crabbe, Goyle i Flint, którzy przebrali się za dementorów w celu rozproszenia Harryego.

Tom IV: Harry Potter i Czara Ognia

W Finale mistrzostw świata w quidditchu (rozdziale 8) widzimy, że Malfoyowie mają takie plecy, że nie boją się szydzić z innych nawet w obecności wysokich urzędników Ministerstwa Magii. Na finale mistrzostw świata w quidditchu w roku 1994, mających miejsce przed czwartym rokiem Harryego w Hogwarcie widzimy to dokładnie:

- Ach, Knot — powiedział pan Malfoy, wyciągając do niego rękę - Jak się masz? Chyba jeszcze nie poznałeś mojej ˙żony Narcyzy? I mojego syna Dracona? ´

- Bardzo mi przyjemnie, bardzo mi przyjemnie - powiedział Knot z uśmiechem, kłaniając się pani Malfoy. - Pozwól, ˙że przedstawię ci pana Oblanski... Obalonski... pana... no, bułgarskiego ministra magii, zresztą on i tak nie rozumie ani słowa z tego, co mówię. No i jest tu także... ale pewnie znasz Artura Weasleya, co?

Atmosfera się zagęściła. Pan Weasley i pan Malfoy spojrzeli na siebie, a Harry przypomniał sobie ˙zywo ich ostatnie spotkanie twarzą w twarz: było to w księgarni „Esy i Floresy”, gdzie obaj panowie się pobili. Zimne spojrzenie szarych oczu pana Malfoya omiotło pana Weasleya i natychmiast powędrowało dalej po pierwszym rzędzie, w którym siedział.

- Wielkie nieba, Arturze - powiedział cicho - co takiego musiałeś sprzedać, żeby wykupić miejsca w loży honorowej? Bo za swój dom chyba byś tyle nie dostał?

- Arturze - rzekł Knot, który tego nie dosłyszał - Lucjusz właśnie przekazał niezwykle szczodrobliwą dotację na Szpital Swiętego Munga, w którym leczy się magiczne choroby i zranienia. Jest tutaj jako mój gość.

- Och... jak miło to słyszeć - odpowiedział pan Weasley z bardzo wymuszonym uśmiechem.

W Drogi się rozchodzą (rozdziale 36) minister Knot jest oburzony, kiedy Harry mówi mu, że widział p. Malfoya i paru innych śmierciożerców obecnych na cmentarzu w Little Hangletton:

- Malfoy został oczyszczony z zarzutów - powiedział Knot urażonym tonem. - To bardzo stara rodzina... wspaniałomyślne darowizny...

- MacNair...

- Też został uniewinniony. Pracuje w Ministerstwie Magii.

- Avery... Nott... Crabbe... Goyle...

- Powtarzasz nazwiska tych, których 13 lat temu oskarżono o to, że są śmierciożercami. Mogłeś je znaleźć w starych aktach sądowych.

Tom V: Harry Potter i Zakon Feniksa

Sporo urzędników Ministerstwo Magii nie wierzy Harryemu, że ten widział odradzającego się Voldemorta i rozpoczyna kampanię propagandową przeciwko niemu i dyr. Dumbledore'owi, który wierzy chłopcu. Nasila się to zwłaszcza pod koniec wakacji przed piątym rokiem Harryego w Hogwarcie wtedy, kiedy w Demencji Dudleya (rozdziale 1) Harry używa Zaklęcia Patronusa przeciwko dementorom, którzy zaatakowali jego i Dudleya Dursleya, jego brata ciotecznego - co widziała Arabella Figg, mieszkająca w sąsiedztwie Harryego (od śmierci rodziców aż do pełnoletności mieszka on z rodziną Dursleyów, bo jego matka jest siostrą matki Dudleya).

Ministerstwo mniema, że Harry użył zaklęcia nielegalnie, bo jako nieletni i w obecności mugola (podczas gdy w istocie w uniwersum HP nawet nieletni czarodzieje mogą legalnie użyć czarów w wypadku zagrożenia życia). Dlatego wzywa go na przesłuchanie przed samym Wizengamotem. Jako że Wizengamot to departament Ministerstwa Magii, Harryego zaprowadza na przesłuchania Artur Weasley. W Ministerstwie Magii (rozdziale 7), kiedy obaj są już w gmachu Ministerstwa, Perkins - współpracownik p. Weasleya w BNUPM przekazuje im informację o nagłym przesunięciu terminu przesłuchania, więc obaj muszą się spieszyć. Przesłuchanie ma miejsce w Przesłuchaniu (rozdziale 8), ale na początku nie przebiega uczciwie. Minister Knot ciągle przerywa Harryemu nie dając mu szansy na odparcie zarzutów. Nagle sali przybywa dyr. Dumbledore, który postanawia pełnić rolę adwokata Harryego, czemu mają służyć jego własne słowa i powołanie p. Figg jako świadka. Po rzeczonych zeznaniach i głosowaniu Harry zostaje uniewinniony. Po przesłuchaniu p. Weasley przychodzi po Harryego i w drodze powrotnej - na korytarzu 9 piętra - spotykają ministra Knota rozmawiającego z p. Malfoyem, a tamci się peszą gdy ich widzą. Harry nie może uwierzyć, że - choć kilka tygodniu wcześniej powiedział ministrowi o przynaleźności p. Malfoya do śmierciożerców (widział go przy Voldemorcie po tym jak ten się odrodził) - minister wciąż z nim rozmawia. Z krótkiej wymiany zdań między Harrym i p. Weasleyem, a p. Malfoyem wynika, że p. Malfoy wie od ministra Knota o przesłuchaniu Harryego. Potem p. Malfoy jak zwykle kpi z p. Weasleya, więc Harry zirytowany wydaje się chcieć utrzeć mu nosa:

- A co pan tu robi w takim razie? - zapytał Harry Lucjusza Malfoya.

- Nie wydaje mi się, by prywatne sprawy pomiędzy mną i Ministrem były twoją sprawą, Potter. - powiedział Malfoy wygładzając przód swoich szat. Harry wyraźnie słyszał delikatne brzęczenie czegoś, co brzmiało jak pełna kieszeń złota. - Naprawdę, tylko dlatego, że jesteś ulubionym chłoptasiem Dumbledore'a nie powinieneś oczekiwać takiej samej pobłażliwości od reszty z nas... pójdziemy zatem do pańskiego biura, Ministrze?

- Oczywiście - odparł Knot odwracając się plecami do Harry'ego i Pana Weasley - Tędy, Lucjuszu.
Ruszyli przed siebie razem rozmawiając ściszonymi głosami. Pan Weasley nie puścił ramienia Harry'ego póki nie zniknęli w windzie.

- Dlaczego nie czekał przy biurze Knota, jeśli mieli zrobić jakiś wspólny interes? - wybuchnął z furią Harry. - Co robił tu na dole?

- Jeśli chcesz znać moje zdanie, to próbował się zakraść do sali sądowej - odpowiedział poruszony Pan Weasley zerkając za plecy, jakby chciał się upewnić, że nikt ich nie podsłuchuje. - Chciał się dowiedzieć, czy zostałeś wydalony, czy nie. Zostawię notatkę dla Dumbledore'a jak będę cię odstawiał, powinien wiedzieć, że Malfoy znów rozmawiał z Knotem.

- Swoją drogą, jaki prywatny interes mogą robić razem?

- Myślę, że złoto. - powiedział ze złością Pan Weasley. - Malfoy od lat bardzo hojnie rozdaje pieniądze na różne rzeczy... to zbliża go do właściwych ludzi... może prosić o przysługi... opóźniać prawa, co do których nie chce, by zostały uchwalone... o tak, Lucjusz Malfoy ma bardzo dobre wtyki.


Podejrzewam to samo co p. Weasley z tym, że moje podejrzenia idą chyba dalej. Otóż p. Malfoy mógł wcześniej zapłacić paru osobom za głosowaniem za uznaniem winy Harryego, a teraz przychodzi do Ministerstwa, by wywiedzieć się jak poszło.

To jednak nie koniec, bo w ramach kampanii przeciwko Harryemu i dyr. Dumbledore'owi Ministerstwo posyła do Hogwartu Dolores Umbridge. Czarownica ta zostaje nauczycielem OPCM - z której naucza tylko części teoretycznej, potem też Wielkim Inkwizytorem Hogwartu - w ramach czego wydaje kilka dekretów, aż w końcu - po zwolnieniu dyr. Dumbledore'a, który wziął na siebie odpowiedzialność za stworzenie Gwardii Dumbledore'a (nielegalnej organizacji uczniowskiej, założonej w ówczesnym roku szkolnym przez Harryego, Rona i Hermionę i mającej na celu nauczanie części praktycznej OPCM) - dyrektorką szkoły. Na wszystkich trzech stanowiskach bezwstydnie i nieraz w sposób okrutny nadużywa swojej i tak ogromnej władzy nad uczniami, nauczycielami i programem nauczania. Przez to większość szkoły jej nienawidzi.

W Dekrecie Edukacyjnym Numer 24 (rozdziale 17), zgodnie z dekretem określonym w tytule, zostają rozwiązane wszystkie organizacje uczniowskie, drużyny i kluby Hogwartu, a po pozwolenie na reaktywację należy poprosić Wielkiego Inkwizytora Hogwartu. Ślizgońska drużyna quidditcha dostaje zezwolenie poza kolejką:

Kiedy tylko zeszli na dół z zadumy wyrwał ich głos Draco Malfoya, który stał przed drzwiami klasy Snape'a wymachując urzędowo wyglądającym kawałkiem pergaminu i mówiąc znacznie głośniej niż to było konieczne, po to tylko by wszyscy mogli usłyszeć każde jego słowo.

- O taaak, Umbridge od razu dała drużynie Slytherinu pozwolenie na grę w quidditcha, poszedłem ją prosić z samego rana. Cóż, to było z góry wiadome, przecież w końcu ona bardzo dobrze zna mojego ojca, on ciągle pojawia się w Ministerstwie... Ciekawe, czy Gryffindor uzyska zgodę na dalszą grę, jak myślicie?

- Nie unoście się - wyszeptała błagalnie Hermiona do Rona i Harry'ego, którzy obserwowali Malfloya z zastygłymi twarzami i zaciśniętymi pięściami.

- On tylko na to liczy.

- To znaczy - powiedział Malfoy, podnosząc nieco ton swojego głosu, a jego szare oczy błyszczały nieżyczliwie, gdy patrzył w kierunku Harry'ego i Rona - jeśli to tylko kwestia wpływów w Ministerstwie, to nie sądzę, żeby mieli duże szanse... po tym co powiedział mi ojciec, oni od lat tylko szukają wymówki, by pozbyć się Artura Weasleya... a co do Pottera... mój tata mówi, że to tylko kwestia czasu, zanim Ministerstwo każe go wywieźć do Św. Mungo... podobno mają tam specjalny oddział dla ludzi, których mózg został przyćmiony przez magię.


Co by było gdyby ktoś wszedł Malfoyom w paradę lub publicznie utarł im nosa w którejś z powyższych sytuacji?

Uważam, że jest to możliwe ze względu na potencjalne okoliczności, które wymieniam niżej. Jednak ciekawi mnie też czy w ich wyniku Malfoyowie próbowaliby mścić się za swoje porażki w danych sprawach.

Ujawnienie udziału p. Malfoya w sprawie ataków Bazyliszka

Chodzi mi zarówno o wrzucenie przez p. Malfoya dziennika Voldemorta do kociołka Ginny jak i zaszantażowaniu przez niego Rady Nadzorczej Hogwartu w sprawie usunięcia dyr. Dumbledore'a ze szkoły.

1. W końcu Harry, Ginny i p. Malfoy nie są wtedy w księgarni sami. Jeśli reszta Weasley'ów i Hermiona też to widzieli, mogliby razem z Harrym i Ginny - oczywiście w porozumieniu ze sobą - donieść o tym do odpowiednich organów w Ministerstwie Magii po rozwiązaniu całej sprawy przez Harryego.

2. Członkowie Rady Nadzorczej Hogwartu mogliby zeznawać, że p. Malfoy ich szantażował.

3. Luna Lovegood, Krukonka z rocznika Ginny,mogłaby poprosić Harryego i wszystkich innych pomagających usadzić p. Malfoya o wywiad dla Żonglera, gazetę prowadzoną przez jej ojca, Xenofiliusa Lovegooda. Od HP i Zakonu Feniksa do HP i Insygniów Śmierci ta gazeta pisze prawdę o powrocie Voldemorta i poczynaniach jego i jego ekipy, czyli jest w opozycji do Proroka Codziennego, który w HP i Zakonie Feniksa tuszuje wszystko, a nawet szkaluje Harryego, dyr. Dumbledore'a i wszystkich wierzących im, a w HP i Insygniach Śmierci jest tubą propagandową dla Voldemorta i jego ekipy.

4. Przed represjami ze strony p. Malfoya mogliby ich wszystich osłonić dyr. Dumbledore - który przecież sam ruga p. Malfoya w Nagrodzie Zgredka - i kilka wpływowych, ale - w przeciwieństwie do Malfoyów - moralnych szych z Ministerstwa (choć po całej akcji w HP i Komnacie Tajemnic wylewają go stamtąd i potem generalnie nie ma oficjalnej roboty w Ministerstwie, jest raczej taką szarą eminencją - negatywną szychą). Podaję pięć przykładów pozytywnych. Pierwszą jest p. Diggory, o którym piszę wyżej. Pozostałe cztery osoby są w Wizengamocie. W HP i Zakonie Feniksa Amelia Bones - ciotka Susan Bones (Puchonki z rocznika Harryego) szefowa Departamentu Przestrzegania Prawa - stara się, by tamto przesłuchanie Harryego przebiegało uczciwie mimo fochów ministra Knota. W tym samym tomie Tyberiusz Ogden i Gryzelda Marchbanks - przewodnicząca Czarodziejskiej Komisji Egzaminacyjnej nadzorującej egzaminy końcowe w Hogwarcie (z racji czego egzaminowała dyr. Dumbledore'a kiedy ten był uczniem) - w ramach protestu przeciwko mianowaniu prof. Umbridge przez ministra Knota Wielkim Inkwizytorem Hogwartu i jej wyczynom w szkole. Z kolei w HP i Insygniach Śmierci Elfias Doge - jeden z najlepszych przyjaciół dyr. Dumbledore'a - broni go przed oszczerstwami zawartymi w kłamliwej biografii jego przyjaciela autorstwa Rity Skeeter. Sam dyr. Dumbledore też jest w Wizengamocie (w HP i Zakonie Feniksa wyrzucono go stamtąd za rozpowszechnianie prawdy o powrocie Voldemorta, ale przywrócono kiedy przekonano się, że Voldemort rzeczywiście wrócił), choć - jak widzimy - p. Malfoy nie za bardzo się tym przejmuje. Jednak gdyby zainterweniowali wszyscy, których wymieniam, mogłoby być inaczej.

Możliwość uratowania Hardodzioba bez użycia zmieniacza czasu

Na pewno musiałoby to mieć miejsce wcześniej w fabule HP i Więźnia Azkabanu. Ja widzę następujące okoliczności.

1. Harry, Ron i Hermiona mogliby świadczyć za Hardodziobem na rozprawie. Jak piszę wyżej, sami proponują to Hagridowi i ten nie odmawia, więc p. Malfoy musiał po prostu w tym przeszkodzić. Na tamtym przesłuchaniu Harryego przed Wizengamotem w HP i Zakonie Feniksa są dyr. Dumbledore jako adwokat i p. Figg jako świadek. W każdym razie jeśli Harry, Ron i Hermiona nie mogliby zrobić tego legalnie, to mogliby to zrobić na wariata. W końcu nie raz w trakcie całej sagi robią jakieś wjazdy w pewnym sensie na wariata - osobno lub razem. W HP i Kamieniu Filozoficznym Harry, Ron i Hermiona zakradają się do komnaty, gdzie ukryto kamień filozoficzny, by zabrać ten kamień stamtąd, by nie dostał się on w ręce Voldemorta. W HP i Komnacie Tajemnic Harry i Ron nie mogą dostać się na peron 9 i 3/4, podczas gdy rodzina Rona zdołała tam przejść. Zwijają więc z parkingu przed dworcem samochód p. Weasleya, latającego Forda Anglię, i to nim przybywają do szkoły. W tym samym tomie razem z Hermioną ważą Eliksir Wielosokowy - o czym piszę wyżej. W HP i Więźniu Azkabanu Harry i Hermiona ratują Syriusza i Hardodzioba, o czym też piszę wyżej. W HP i Zakonie Feniksa Harry, Ron, Hermiona zakładają GD - o czym również wspominam wyżej, a potem razem z Nevillem Longbottomem (Gryfonem z ich rocznika), Ginny i Luną wykradają się ze szkoły do Departamentu Tajemnic w Ministerstwie Magii, bo Harry miał wizję, że tam Voldemort torturuje Syriusza. W HP i Insygniach Śmierci Harry, Ron i Hermiona włamują się do Ministerstwa Magii, gdzie wciąż pracuje Dolores Umbridge i wykradają będący wtedy w jej posiadaniu medalion Salazara Slytherina (który jest wtedy jednym z horkruksów Voldemorta i oni chcą go zniszczyć).

2. Inni Gryfoni i kilkoro Ślizgonów z ich klasy ONMS dołączyliby się do akcji z punktu 1. W końcu z sagi wiemy tylko jacy są Draco Malfoy, Vincent Crabbe, Gregory Goyle, Blaise Zabini, Theodor Nott, Pansy Parkinson i Milicenta Bulstrode. Natomiast reszta Ślizgońskiego rocznika Harryego mogła być równie szlachetna jak np. Horacy Slughorn (który uczy Eliksirów w HP i Księciu Półkrwi i HP i Insygniów Śmierci) i - jak się okazuje pod koniec HP i Insygniów Śmierci - prof. Snape. W HP i Zakonie Feniksa jest wspomniana Daphne Greengrass, a na Pottermore - stronie p. J. K. Rowling - są wspomniane Tracey Davis i Lily Moon. Nie ma tam jednak nic o ich osobowościach, możemy więc mieć różne teorie na ich temat.

3. Hermiona mogłaby zorganizować petycję poparcia pod wyrokiem uniewinniającym dla Hardodzioba - choćby na terenie Hogwartu (bo wątpię, by kanonicznie dałoby się wyjść z tym poza Hogwart), przy której można dodać m.in. o swoich pozytywnych doświadczeniach z hipogryfami jeśli takie były. W końcu w HP i Czarze Ognia Hermiona tworzy stowarzyszenie W.E.S.Z. (inna rzecz, że ono nie wypaliło, bo - moim zdaniem - Hermiona źle się do tego zabrała). W HP i Zakonie Feniksa to ona podpowiada Harryemu i Ronowi stworzenie GD.

4. Mogłaby wkroczyć Luna i - jak w przypadku mojej alternatywnej wersji HP i Komnaty Tajemnic - poprosić Hagrida i pomagających mu o wywiad dla Żonglera.

5. Mogłyby zainterweniować wymienione przeze mnie pozytywne szychy. Mogliby bezpośrednio lub pośrednio zadziałać w sprawie Hardodzioba jak i osłonić innych przed represjami ze strony p. Malfoya.

Utarcie Malfoyom nosa kiedy ci przechwalają się swoim bogactwem i wpływami

Chodzi mi o sceny - przypominam, opisane przeze mnie wyżej - z W księgarni Esy i Floresy (rozdziału 4 HP i Komnaty Tajemnic), Finału mistrzostw świata w quidditchu (rozdziału 8 HP i Czary Ognia) i Przesłuchaniu (rozdziale 8 HP i Zakonu Feniksa). Oczywiście, nie wiemy czy którakolwiek z wymienionych przeze mnie pozytywnych szych z Ministerstwa Magii była obecna podczas niedaleko rzeczonych scen. Wiemy tylko, że p. Diggory był obecny na mistrzostwach świata w quidditchu w roku 1994. Jednak on i p. Bones mogli być obecni niedaleko sceny w księgarnii kiedy Malfoy i jego ojciec spotkali Weasleyów z Harrym i Hermioną - skoro Cedric i Susan byli wtedy uczniami Hogwartu. Dlatego mogliby utrzeć obydwóm Malfoyom nosa.

Bibliografia:

Rowling, Joanne K. Harry Potter i Kamień Filozoficzny. tłum. Andrzej Polkowski. Polska: Media Rodzina, 10 kwietnia 2000. wersja drukowana.

Rowling, Joanne K. Harry Potter i Komnata Tajemnic. tłum. Andrzej Polkowski. Polska: Media Rodzina, 13 września 2000. wersja drukowana.

Rowling, Joanne K. Harry Potter i Więzień Azkabanu. tłum. Andrzej Polkowski. Polska: Media Rodzina, 31 stycznia 2001. wersja drukowana.

Rowling, Joanne K. Harry Potter i Czara Ognia. tłum. Andrzej Polkowski. Polska: Media Rodzina, 29 września 2001. wersja drukowana.

Rowling, Joanne K. Harry Potter i Zakon Feniksa. tłum. Andrzej Polkowski. Polska: Media Rodzina, 31 stycznia 2004. wersja drukowana.

Pottermore - strona p. J. K. Rowling.

Zobacz też: Malfoyowiecenili bardziej swoje chore przekonania, wladzę i prestiż, czy szczęćie syna? (10.01.2018 17:21 Salon24).

[niedostępny]

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura