polskawierzba polskawierzba
675
BLOG

Okiem leminga: pocztówka z Kairu.

polskawierzba polskawierzba Polityka Obserwuj notkę 5

Heja!

Dziś będzie krótko, bo nie mam czasu. Muszę lecieć na darmowe zakupy. Dlaczego darmowe? O tym za chwilę.

Piszę do Was z Kairu, to takie miasto w Egipcie - tam gdzie są piramidy. Co tu robię? Wypoczywam! Dostałam znienacka dwa tygodnie urlopu, pobiegłam do biura turystycznego i zaproponowano mi last minet (ale to nie jest to, co myślicie): najtańsza wycieczka! Do Egiptu! (Tam gdzie te piramidy i Sphinx, taka sieć restauracji). Otóż nie tylko nie musiałam NIC płacić, a jeszcze mi dopłacili za to, że jadę. Dziwne. Ale to taka promocja. Więc poleciałam.

Wprawdzie coś mignęło mi w mojej ulubionej tvn, że w Egipcie oprócz piramid jest jakaś rewolucja, czy tam wojna, ale nasze MSZ zapewniało, że plaże są otwarte i można się opalać. A to najważniejsze. Tylko kazało uważać na lemingi, tfu, to jest rekiny. Bo po ulicach pływają. A nie, to w Australii, ale ja przecież nie jadę do Australii.

Jestem więc w Egipcie.

Jak tu jest? Super! Sklepy otwarte całą dobę. Można sobie wejść i wziąć, co się chce (to te bezpłatne zakupy, naprawdę warto!). Trochę są... hmm... zabałaganione, ale jak się tyle narodu rzuci na wyprzedaż, to nic dziwnego. Muzea za to zamknięte, ale ani mnie to ziębi, ani grzeje - nie po to jadę do Egiptu, żeby biegać po muzeach, nie?

Codziennie organizują parady wojskowe. Można sobie wejść na czołg i zrobić zdjęcie z uśmiechniętym (i arcyprzystojnym) czołgistą. Jak się człowiek uprze, może też w niebo postrzelać z AK-47.

Atmosfera bardzo gorąca! Tubylcy powiewają flagami (patriotyzm większy niż w USA) i pląsają przy ogniskach. Śpiewają pieśni w tutejszym języku i takie tam. Turystom pokazują "zajączki" (a nie tak jak u nas, fakowce). Noszą też transparenty "coś tam go home" (może ET, nie wiem, bo jestem Polką, więc znam tylko język ojczysty).

Myślę, że to obchody święta lasu, bo dużo ludzi biega z siekierami i maczetami. No i strzelają całymi dniami na wiwat! Łaaał, mówię Wam, karnawał w Rio to pikuś przy Święcie Lasu w Egipcie! Cieszę się, że tu jestem!

Jak mam dosyć festynu, idę do hotelu na bezpłatne drinki. Poją nas tu bez opamiętania, a to dlatego, że nas lubią. Bo są tu tylko turyści z Polski. Dla innych ponoć za głośno, czy coś. No i te rekiny. Ja na wszelki wypadek do wody nie wchodzę, bo to niebezpieczne, a ja nie jestem przecież ryzykantką i swój instynkt mam.

Jutro jadę na wycieczkę do Sharm el sheik - ulubione miejsce pielgrzymek tubylców (ponoć tam można znaleźć prezydenta Egiptu, myślałam, że siedzi w piramidach, ale nie, siedzi w tym Sharm coś tam i pije sheiki w mcDonaldzie, bo jest proamerykański). Kazano nam zabrać prowiant na dwa tygodnie i parę zmian odzieży. Będziemy się bawić w "co mi zrobisz, jak mnie złapiesz" - że niby nas porywają i, no wiecie: babcia też! ;) Już się nie mogę doczekać!

Nie omieszkam przesłać Wam pocztówki! Teraz biegnę na zakupy, bo otworzyli bezpłatny sklep z elektroniką. Buziaczki!

Wasza polskawierzba.

PS. U nas nadal premierem jest Tusk Donald a prezydentem Komorwoski Bronisław? Mam nadzieję, że po powrocie nie będę niemile zaskoczona?

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka