Przesypiam chwilę niespełnienia, wiatr wichrzy włosy roszczeniowego Ego.
Zawieram układ z przeznaczeniem - zgoda na zdolność do zapominania.
Nie wybieram losu, to on ciągle miesza w moich wyborach, stawiając mnie pod ścianą.
Trzymam się szczytu fali, która niesie mnie w przestrzeń niewiadomego.
Czas poplątał znaczenia, potykam się o sprzeciw przekory wyłamujący się decyzjom.
Wybieram z nicości pustkę, w której namnażam sadzonki szczęścia.
Ludziom z fantazją wystarcza szczęście wybrakowane, pachnące czosnkiem
z przetarciami na łokciach. Czasem zapominam o iluzji wygrywania.
Tylko optymalne rozwiązania są wygraną, a takie umykają naszym nierozgarniętym umysłom.
Z wiatrem puszczam myśli zaplątane w milczenie. Deszcz rozpuszcza łzy,
rozmazuje makijaż jokera. Tylko to mi pozostało. Śmiać się z życia.
W ciszy odrzucenia echo odpowiada mi chichotem.