Nie wiem, czy świtem rozjaśnię marzenia,
mroki utopii obleczone w nicość.
Zawinę wolę w kłębuszek drgań śnienia
- węzeł gordyjski pod ścianami bytu.
Kompromis nie jest decyzją wolności,
lecz uległością pomiędzy stronami.
Miłość wybiera wymianę jakości,
która zawiera wybór i oddanie.
Stawiam na siebie w poplątaniu zdarzeń
zawiniętego w proces przeistoczeń.
Szukam swej racji na skraju skojarzeń,
wyrzucony na bruk z kolejki odroczeń.
Marzę, by zasnąć w cierpienia godzinie,
chwili przepływu bez wiary pokrycia.
Kocham więc jestem, płynę, a więc żyję
kapryśnie błądząc po zakrętach życia.