Cień zawija w rulonik sreberka księżyca,
pomijając z czułością zapomniany czas.
Srebrna chwila zostaje, którą sen zachwyca.
Zostaje, by wypełnić przeznaczeniem nas.
Porzucony przez ludzi kot usiadł pod oknem,
czyści futro przed randką z dziewczyną.
Ty znudzony, czekając na dworze, wciąż mokniesz,
szukasz w myślach nieszczęścia przyczyny.
Świat jest brudny, jak śnieg na poboczu,
świat jest chciwy, bo kradnie twój los.
Zanurzony w cierpieniu ukrywasz się w mroku,
uwalniając w pustkę swój zraniony głos.
Szczęście jest brakiem bólu, awersem cierpienia,
darem cichej przystani, gdzie się kryje dzień.
Szczęście jest pełnią życia, owocem spełnienia,
pojawia się z otchłani, kiedy znika cień.
Więc weź swoje życie w zbolałe ramiona,
przytul serce samotne i od lęku drżące.
Niech rozpacz odejdzie, na uboczu skona,
zostawiając w spokoju księżycowe noce.