Cichutko sobie dyszę, kiedy uwalniam wewnątrz ciszę,
a kiedy wiatr mi pomaga, stwierdzam, że to zniewaga.
W międzyczasie jestem niczyja, bo mnie przeznaczenie omija,
a kiedy daję wsparcie, jestem wprost nie do zdarcia.
Śmieszy mnie czyjaś wola, która się bawi w kontrolę,
Bywam czasami ważna, częściej bywam poważna.
Gdy czas zatrzyma trybiki, wymyślę sprytne uniki.
Wolna w ostatniej drodze, zawiodę obcych srodze.
I pozostanie mi ruch, który się liczy za dwóch.
Skazana na milczenie, rozkwitnę zadziwieniem.
I pozostanę niczyja, bo świat mnie w pośpiechu omija ...