Zanurzam się w krainie niespełnienia
lotnych marzeń, w której wola przetrwania
dźwięczy echem odbitym od pustki.
Ból tak ostry jak prawda
we mgle przeczuć stłumiona,
utrzymuje świadomość w aktywności.
Trwam, wolność okupiona lękiem
smakuje słono. Ciszę wypełnia wołanie
z prośbą o odpuszczenie win.
Chcę wrócić do świata dobrych wyborów
skalany cierpieniem obcych, które
moja słabość wyryła na cudzym sercu.
Miotam się po przedsionkach piekła
i tylko zegar liczy chwile udręki.
Nie jestem zepsuty, tylko zbłądziłem.
Oczyść mnie miłością bezwarunkową
i daj mi siłę, by już więcej nie ranić.