Czas bez zdarzeń scala się w jedną chwilę,
chwilę bez znaczenia,
zanurzoną w samotności,
w oparach bezsensu.
Tak, wracam do czasu sprzed,
kiedy dzień zapisywał się w pamięci.
płonę pożądaniem zmiany.
Ja, człowiek wybrany, czekam na zaistnienie,
czekam na uznanie prawdy.
Wyrywano mnie z korzeniami z bezznaczenia,
stałem się niewolnikiem myśli,
składam słowa, by schwytać zrozumienie.
Na ostrzu serca testuję celność wyrażeń,
sprawdzam, czy ranią moją wrażliwość,
a czas przecieka, jak zwykle, przez palce.
Staram się go zatrzymać, porzucam niemożliwe.
Pozostaje wypełnić czas znaczącymi zdarzeniami,
by chwila rozpadła się na wieczność.
Komentarze