Jeśli ktoś nie był pewien, kto był najważniejszy w domu, należało zapytać papugę, zawsze wskazywała na siebie. Zgodnie ze zwyczajami domu większość dnia spędzała za kratami i tylko wyjście na spacerniak salonu pozwalało zakosztować wolności. Tylko babcia rozmawiała z papugą, młodzi mieli swoje zainteresowania i kolejna rozmowa o młodości babci była po prostu niestrawna. Babcia była wybiórcza we wspomnieniach, opowiadała tylko o sukcesach, a przecież to problemy uczyły.
Papuga była inteligentna, używała znanych słów z rozmysłem, najczęściej, by wzbudzić emocje. Huśtawka emocjonalna innych dawała jej poczucie kontrolowania sytuacji.
Pies udawał, że sobie nic nie robi, ale demaskował go ogon. Psi język był skromny, więc dyskusje z papugą kończyły się na powarkiwaniu. Jeśli ktoś był ciekawy, jak śmieje się papuga trzeba było poczekać na kota.
Kot był emocjonalnie labilny, łatwo można go było wyprowadzić z równowagi. Wówczas jeżył sierść, wspinał się na drapak i próbował upolować papugę. Ona gotowa na atak chowała się na żyrandolu, a kot lądował na płasko na dywanie. Papuga wybuchała śmiechem. Dla tej akcji warto było odwiedzić Wybornych, papuga kochała oklaski, w zamian prezentowała kilka sztuczek grzejąc się w glorii sławy. Kot w kącie lizał poranione Ego.
Papuga miała w zwyczaju przezywać wszystkich, używała do tego słów na pograniczu przekleństw. Babcia była burdelmamą, Eleonora kociakiem, Kornelia idiotką. Panów traktowała z niemniejszym poważaniem, Dziadka nazywała łotrem, Karola znajdą, Michała obżartuchem. To ostatnie określenie zaskakiwało, bo Michał był niejadkiem. Logika papugi była pokrętna, ujawniała wewnętrzne poplątanie związane z niskim poczuciem własnej wartości. Ostry język był niezdarną próbą w walce o pozycję w Rodzinie, nieskuteczną, gdyż w Rodzinie panował specyficzny rodzaj demokracji.