Michał i Kornelia byli pozornie sobą niezainteresowani, mieli różnych znajomych, odmienne zainteresowania, inne przyzwyczajenia. Babcia uważała, że unikają siebie. To było pobieżne spostrzeżenie. W niepogodę z chęcią grali razem w gry, wychodzili razem z psem, stawali za sobą murem, gdy jednemu działa się krzywda. Byli traktowani z szacunkiem, mieli zaspokajane potrzeby, więc odpowiadali szacunkiem. Idylla? Niestety nie. Problemem były porządki, dokładniej zarządzanie przestrzenią - w opinii dziadka.
Żadna rzecz nie miała swojego miejsca, zdjęte ubranie lądowało na podłodze, przy komputerze gromadziły się naczynia. Nie wiadomo dlaczego jedzenie było nudne, więc wymagało atrakcji. Stara opinia głosiła, że gazety wymyślono po to, by z przyjemnością jeść niesmaczne posiłki, teraz gazety zastąpił komputer.
Babcia wymagała, by choć jeden posiłek jeść razem, była to kolacja, kiedy wszyscy wrócili już do domu.
Bliźniaki jako dzieci interesujących rodziców miały interesujące zainteresowania. Michał rysował komiksy, po mamie, Kornelia udzielała się w tańcu, po psie. Ponadto brały udział w grach RPG - były pożądane przez innych, bo ich nieziemskie pomysły urozmaicały każdą rozgrywkę. Po papudze miały zdolność uwalniania emocji. Ktoś, by zaprzeczył, że można dziedziczyć po psie, albo po papudze. Nasze zachowania są wynikiem uwarunkowań genetycznych lub środowiskowych. Wychowywanie się z nietuzinkowymi zwierzętami pozostawiło swój ślad, bliźniaki potrafiły naśladować papugę w jej niefrasobliwym podejściu do dystansu. Przekraczanie dystansu wzbudzało emocje, papuga była w tym mistrzem.
Społeczność szkolna zaakceptowała bliźniaków, ale oni postawili poprzeczkę wyżej,
ogłosili, że tworzą klub unikalnych zainteresowań. Klub był przestrzenią wsparcia i sceną, na której członkowie mogli prezentować swoje osiągnięcia. Nauczyciele nie wierzyli w inwencję dzieci, młodzież dała sobie szansę. Bliźniaki były w centrum uwagi, o to im chodziło.