Ekologia wymagała działań. Dziadek działał dwutorowo: edukował i pisał petycje. Ostatnio chciał Buczynę włączyć do programu energii wiatrowej. Były dzikie łąki, na których hulał wiatr, mogła być z tego energia. Stał pod sklepem i zbierał podpisy mieszkańców. Było to dobre miejsce, bo każdy zakupy musiał robić, a to był najlepiej zaopatrzony sklep w okolicy i na dodatek ekonomiczny. Dziadek nie znosił słowa tani, bo to kojarzyło mu się z tandetą, zatem ekonomiczny i już. Towarzyszył mu pies, który tak mądrze patrzył ludziom w oczy, że bez problemu podpisywali to, co im się podsunęło. Energia z wiatraków miała pójść na oświetlenie Buczyny, więc każdy widział korzyść.
Dziadek postanowił urządzić happening, do tego potrzebował współpracy z mediami. Redaktor tygodnika "Obiektywnie" obiecał pomoc i dotrzymał słowa. W 144 numerze ukazał się wywiad z dziadkiem na temat ekologii z zaproszeniem na niedzielny happening na łąkach za miastem. Bliźniaki zaprosiły do wolontariatu młodzież, która obsługiwała stanowiska z atrakcjami. Tematem przewodnim happeningu była ekologia na co dzień. Można było obejrzeć wiatraki, które zasilały żarówki, panele słoneczne podpięte do radia, mały model wytwórni biogazu, wykorzystywanego w samochodach.
Karol prezentował przedmioty z recyklingu, Eleonora organizowała konkurs na plakat ekologiczny. Nagrodą była wycieczka do Hydropolis we Wrocławiu.
Ludzie przybyli tłumnie, z ciekawości. Plotka głosiła, że rodzina Wybornych jest ciekawa i warta kontaktów. Buczynie dotąd brakowało duszy, Wyborni zapełnili dziurę. Byli stworzeni do działania. Teoria potencjału społecznego głosiła, że ludzie w małych miejscowościach, gdzie czas płynął wolniej, byli gotowi do działania, potrzebowali iskry i przewodników. Rodzina Wybornych była z natury grupą działaczy społecznych, odnajdowali sens w działaniach przynoszących korzyść. Wolne miejsc duszy Buczyny zostało zapełnione. Każdy oczekiwał zmian.