Jadwiga.Magnuszewska Jadwiga.Magnuszewska
24
BLOG

Grunt to rodzina! Plotka

Jadwiga.Magnuszewska Jadwiga.Magnuszewska Osobiste Obserwuj temat Obserwuj notkę 0


Zakupy robiła babcia, szła z psem i kotem i listą, z torbą na kółkach. Miała ustalone pory: pierwsze zakupy o 11.00. Drugie, jak czegoś zapomniała, o 14.00. Panie mieszkające po drodze do sklepu przypadkiem chodziły o 11.00. Czysty przypadek pomagał losowi. Babcia była towarzyska. Tu zapytała o chorą mamę, tam o o pracę męża, z panią Kotecką dzieliła się troską o wnuki. Wszystko byłoby zwyczajne, gdyby nie plotka. Babcia puszczała plotki testując nastawienie mieszkańców do pomysłów swojej rodziny. Przypadkiem dzwoniła komórka i babcia musiała swojej trzódce doradzać, oczywiście na tyle głośno, że każdy zainteresowany słyszał.

Najpóźniej w niedzielę po kościele informacja zataczała koło i 'zdziwiona' babcia była przepytywana z planów najbliższych. Oczywiście kokietowała, że nic nie wie, badając jednocześnie opinię publiczną. Babcia była z wykształcenia socjologiem, z zamiłowania plotkarą. Właściwa osoba na właściwym miejscu.

Pewne pomysły były przyjmowane z zainteresowaniem, inne z wątpliwościami. Wtedy wkraczał dziadek. Pisał artykuły do "Obiektywnie", w których krok po kroku wprowadzał ludzi w tajniki pomysłu. Najpierw przedstawiał korzyści, trzeba było kupić uwagę czytelnika, potem rozjaśniał wątpliwości, trzeba było oczyścić przedpole. Następnie zarysowywał plan, by czytelnicy byli świadomi wyzwania. Dopiero na koniec zapraszał do udziału. Wyborni nie byli wołami roboczymi, byli liderami. I jako tacy starali się być przewodnikami w dobrej sprawie. To lokalna społeczność musiała się zaangażować.

Plotka babci przygotowywała grunt, wzbudzając zainteresowanie, prowokując rozmowy. Artykuł dziadka był dzięki temu solidnie przestudiowany w małych gronach rodzinnych lub przyjaciół. Oczywiście pierwsza była krytyka, a co to za pomysł, co to za wymysły, oni na głowę upadli, urwali się z choinki. Kiedy zainteresowani porządnie skrytykowali, łaskawie wracali do korzyści, o których pisał dziadek. Wówczas pierwszy odważny stwierdzał, że to by się w ich miasteczku przydało, młodzież miałaby zajęcie, nie robiłaby głupot, starsi na emeryturze odnaleźliby sens w życiu, matki z dziećmi miałyby powód, by wyjść do ludzi. Po tej fazie każdy cichutko rozchodził się do domu. Musiał przemyśleć swój udział. Babcia rezygnowała wówczas z zakupów o 14.00, bo rozmowy pod sklepem ciągnęły się kilka godzin. Wyjaśniała, chwaliła rozmówców, gderała na tą młodzież, która włóczyła się po miasteczku bez celu. Narzekała na dziadka, że wychodził przed szereg. Oczywiście sąsiadki brały go wówczas w obronę i tak nie wprost dziadek zostawał uznany liderem.

Babcia była rozsądna, Karol i Eleonora pracowali, dzieci nie miały autorytetu, ona zapewniała wsparcie. Liderem musiał być dziadek.

Określam siebie jako archeologa struktur i poszukiwacza znaczeń. Wydałam trzy książki: Panstrukturalną Teorię Wszystkiego, Holistyczny Umysł. Studium przypadku oraz Błyski świadomości. Można zamówić je u mnie. Zapraszam na moją stronę: pstheory.org oraz do mailowego kontaktu: panstructuraltheory@gmail.com. Dodam, że wszelkie teksty na moim blogu są moimi prywatnymi spostrzeżeniami na temat życia, nikogo nie cytuję.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości