Nie potrafię wyrazić uczuć do ciebie mamo,
głos mi drży, gdy widzę drobne ramiona tulące ciszę.
W rękach igła i moja koszula, która przegrała z radością.
Codzienny obiad zamieniasz w celebrację życia.
Zdarza się miłość, iskierkami przekory pukająca w okno.
Zdarza się sens bycia w przewrotnej codzienności.
Nauczyłaś mnie czytać, zaraziłaś poezją,
dzięki tobie karmię wrażliwość.
Jesteś moim aniołem, tańczącym w zbiorowej wyobraźni,
stróżem decyzji, który prosi o rozsądek.
Pozwalasz kosztować błędy,
otwierasz, gdy zwycięstwo przesłania prawdę,
Stajesz się motywacją w odrzuceniu,
więzi, które nas łączą, podają się fali wzruszenia.
Nauczyłaś mnie być trawą, która chyli się pod naporem wiatru,
układającą swój los w koleinach przeznaczeń.
Dziś mamo dziękuję,
pieśnią wyzwalam moją wdzięczność.
Pieśnią, która kruszy słabość.
Komentarze