zawracam czas w kropelkach myśli
śnię smak ulotnego pocałunku
pomiędzy oddechem a ciszą
tulę się do twoich dłoni
odwagę ubieram w troskę
wychodzę w świat
przynosisz różę
pannę milczenia
odruch serca ubrany w kolce
boję się słów porwanych przez wiatr
daję ci obraz naszej miłości
mgłę na powierzchni lustra
wybarwioną krwią
przychodzisz wczorajszy
łapię tylko cienie słów z litanii powrotów
twój głos wybrzmiewa szumem kaskady
znaleźliśmy się po to by się zgubić
głód czułości łka poza barierą snu