Szukam wiatru, by myśli rozproszyć.
Szukam światła, aby zabić ciemność.
Idę w las. Liście szeleszczą pod stopami
potęgując nastrój rozstania.
Słone łzy zostawiają ślad.
Wycieram twarz rękawem - bez skutku.
Pustka wyziera z serca. Zawijam nicość
w wydziergany przez pająka szal.
Całość rozproszyła się w mgłę
ujawniając bezsens pogoni.
Składam ręce do modlitwy,
by złudna nadzieja wybarwiła duszę.
Zapomniana przez bliskich,
wycofana ze strumienia zdarzeń,
przyglądam się osnowie życia.
Mój los zaplątał się w cudze marzenia.
Splot przeznaczenia zostawił ślady,
muszę je odczytać.
Śpiew ptaka rozrywa ciszę.
Na granicy przemijania zagłusza krzyk.
Tak, krzyczę. Opuszczona wróżka minionego czasu.
Dłonie chwytają myśl skąpaną w zachodzie słońca.
Pocałunki smakują łzami.
Dlaczego?
Komentarze