kelkeszos kelkeszos
6775
BLOG

Polska i Rosja. O perspektywie normalności.

kelkeszos kelkeszos Polityka historyczna Obserwuj temat Obserwuj notkę 366

Jedna z moich ulubionych scen w "Lalce", to moment gdy Wokulski wynajmuje starego Szlangbauma do licytowania kamienicy Łęckich. Gdy doświadczony faktor poznaje treść zlecenia, komentuje sprawę tak: Panie Wokulski, gdybym ja Pana nie znał, to bym powiedział, że Pan robi zły interes, ale że Pana znam, to powiem, że Pan robisz dziwny interes.

Do opisania naszych stosunków z Rosją , frazy z powieści Prusa nadają się idealnie - gdybym nie znał historii to nazwałbym te relacje złymi, ponieważ znam, to określę je mianem dziwnych. Przy czym odpowiedzialność za ten stan rzeczy obciąża naszego wschodniego sąsiada.

Bycie carem w Rosji zawsze było zadaniem trudnym. Przypomnienie tylko ostatnich trzech stuleci to korowód niesamowitych karier, zamordowanych pretendentów, samozwańców, uzurpatorów, zamachów stanu i politycznych mordów. Od czasu Marty Skowrońskiej, pańszczyźnianej chłopki, która w kilkanaście lat stała się cesarzową, aż do Władymira Władymirowicza, kolejne zmiany na tronie to w zasadzie kronika kryminalna z najwyższych sfer. 

Piotr III zamordowany w wyniku zamachu stanu, Katarzyna zmarła śmiercią naturalną, ale już jej syn i następca Paweł I, zginął w trakcie pałacowego przewrotu. Okoliczności śmierci kolejnego cara - Aleksandra I do dziś budzą wielkie wątpliwości, a następstwo tronu po nim zostało ustalone w wyniku krwawej petersburskiej jatki. O Mikołaju I, zmarłym na zapalenie płuc, dość powszechnie się mówiło, że ową chorobę wywołał u siebie celowo, popełniając tym samym wymyślne samobójstwo, wieńczące psychiczne załamanie po klęsce w wojnie krymskiej. Aleksander II zamordowany w zamachu bombowym, Aleksander III cudem przeżył katastrofę kolejową, też prawdopodobnie będącą wynikiem spisku. Jednak stan jego zdrowia od tego momentu był fatalny i car zmarł w dość młodym wieku. Mikołaj II wiadomo - rozstrzelany wraz z całą rodziną przez bolszewików. Czerwony car Lenin - zmarł w konsekwencji powikłań po postrzeleniu. W tych warunkach rzeź jaką urządzał Stalin wśród swoich towarzyszy wydaje się dmuchaniem na zimne, choć i on tylko oficjalnie zmarł na wylew. Chruszczowa obalono, trzech następnych jako tako się trzymało, Gorbaczow padł ofiarą zamachu stanu. Resztę znamy z własnych obserwacji. Zaiste ciężki kraj do rządzenia i być może dlatego brak elit w Rosji jest jeszcze wielokrotnie bardziej dojmujący niż w Polsce.

A jednak to właśnie to co się stanie z Rosją w perspektywie najbliższych kilkudziesięciu lat, będzie miało decydujące znaczenie i dla nas i dla całej Europy. Stary kontynent staje się nudny. Zdziecinniałe elity ogłosiły koniec historii, objawiający się dojściem w rozwoju cywilizacyjnym do pojęć ostatecznych, nie podlegających dyskusji i kwestionowaniu. To wyobrażenie określa się mianem demokracji liberalnej, zwieńczeniem dziejów ludzkości w formie doskonałej i ostatecznej.  Oczywiście z takimi przywódcami i tak myślącymi społeczeństwami Europa raczej prędzej niż później wpadnie w jakiś absolutny chaos i cywilizacyjne załamanie i pytanie, czy wisząca nad nią od zawsze azjatycka chmura gradowa pozwoli na jakieś odrodzenie, czy ostatecznie unicestwi dziedzictwo do jakiego jesteśmy przywiązani. Przy próbie odpowiedzi na to pytanie Rosja jest krajem kluczowym, a Polska istotnym elementem.

Każde, nawet najbardziej misterne geopolityczne analizy, powinno się rozpoczynać od spojrzenia na mapę. Patrząc na Europę widzimy nieduży półwysep, przylepiony do ogromnego cielska i na dodatek sam składający się przeważnie z półwyspów, w dodatku górzystych. Odrębność wynika tylko z jednej okoliczności - niezwykłej ograniczoności dróg lądowych z Azji. Właściwie są tylko trzy w miarę dogodne. Południowa z nadwołżańskich stepów, przez Kijów, Lwów, Kraków, Śląsk i dalej na zachód. Centralna, od Moskwy przez Smoleńsk, Mińsk, Warszawę i dalej. Te dwie oddzielone są nieprzebytymi bagnami Polesia. Jest jeszcze droga północna, z Petersburga przez Wilno, Warszawę, z odgałęzieniem na Pomorze. Inaczej Azja do Europy nie wjedzie. Może wlecieć , albo przypłynąć, ale nie wjechać. Oczywiście jest jeszcze szlak bałkański, ale o takim stopniu trudności, że nawet Turcy przez całe stulecia posuwali się nim bardzo powoli, by ostatecznie zawrócić.

Gdy wyłaniająca się z nieświadomości Rosja, objawiła się  w XVIII w. europejskim elitom w całej okazałości, stało się jasne jak wielkie zagrożenie stanowi dla ustalonego ładu. Przejęła główne szlaki z Azji i tylko jej  morska słabość i determinacja Anglików uratowały  turecki Konstantynopol, czyli de facto przejęcie przez carów najważniejszej drogi handlowej świata. Z Indii do Europy przez Morze Czerwone. Paweł I zginął po uzgodnieniu z Napoleonem planów ataku w tym kierunku, a Napoleon cudem tylko śmierci uniknął. Obydwa zamach dzieliły niespełna 4 miesiące.

Ktoś kto nie pojmie  za jakie zagrożenie uznawano w "starej" Europie Rosję, przez cały wiek XIX i XX, tan niewiele zrozumie z historii tych dwóch stuleci, a także naszej współczesności. My oczywiście mamy tu jak najgorsze doświadczenia, choć tez przyznać trzeba, ze bardzo wiele kwestii w zakresie naszych stosunków ze wschodnim mocarstwem jest mocno zmistyfikowanych i o wiele więcej jest tu niewiadomych, niż spraw jednoznacznie wyjaśnionych.

W tej chwili wiemy jedno. Potęga Rosji i jej imperialne perspektywy zostały złamane w wyniku katastrofy z 1941r. Nikt nigdy w historii nie poniósł tak straszliwej militarnej klęski. Sowieci formalnie z wojny wyszli zwycięsko, ale ich potencjał ekspansji został w niej ostatecznie złamany.

W tej chwili Rosja jest krajem słabym i tak już zostanie na długo, ponieważ jej jedyną drogą jest zwinięcie imperium i przeprowadzenie reformy wewnętrznej na miarę dokonań Piotra Wielkiego, albo nawet jeszcze bardziej radykalnej. Inaczej pozostaną bezsilni. A na dobrowolną rezygnację z mocarstwowych pomysłów się nie zanosi. Nie mają na to "pojęć", ani ludzi zdolnych takie "pojęcia" stworzyć i wcielić w życie.

Jesteśmy do Rosji odwróceni plecami, staramy się zerwać wszelkie powiązania oparte na "konieczności". To dobra droga, ale na dziś nie na jutro. Przeciwko zagrożeniu rosyjskiemu dość intensywnie się zbroimy i szukamy aliansów. Nie jestem przekonany czy takie zagrożenie jest realne, a sojusznikom trzeba płacić, także suwerennością.

Naszym największym atutem jest siła przyciągania. Obserwuję to w skali mikro, w świecie wyścigów konnych. W latach dziewięćdziesiątych pojawiła się tu pierwsza widoczna grupa Rosjan. Dżokejów, trenerów, właścicieli koni. Zintegrowali się wzorowo i przyjeżdżają następni. Część przenosi się dalej, do Niemiec i Francji. Sporo zostaje. Polska jest dla nich krajem bardzo atrakcyjnym. I to powinien być pierwszy krok. Żadnej aktywnej polityki na wschodzie prowadzić nie możemy, bierną i owszem, jak najintensywniej.

P.S. To jest pierwsza notka z cyklu, który zaplanowałem na kilkanaście podobnych wpisów. Zainteresowanych proszę o uważne śledzenie, bo pewnie nie zawsze będą mogły liczyć na życzliwość Admina, do tej pory ponadnormatywnie mi sprzyjającą.


kelkeszos
O mnie kelkeszos

Z urodzenia Polak, z serca Warszawiak, z zainteresowań świata obywatel

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka