kelkeszos kelkeszos
1694
BLOG

Tratwa na Niemnie, czyli Tylża. Polska na Kongresie Wiedeńskim cz. V

kelkeszos kelkeszos Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 42

Póki wojna republikańskiej , a potem napoleońskiej Francji z państwami zaborczymi, toczyła się z dala od ziem polskich, nasza sprawa narodowa nie miała żadnych poważniejszych widoków na zaistnienie w realnym politycznym wymiarze. Aktywność Jana Henryka Dąbrowskiego i wielu innych Polaków przylepionych do kolejnych francuskich rządów nie dawała podzielonemu krajowi żadnych praktycznych korzyści, a zatrzaśnięta nad Rzeczpospolitą grobowa płyta, wydawała się niewzruszalna. Walki toczone przez legionistów z Austrią i posiłkującą ją Rosją przypominały wprawdzie dawne czasy chwały narodowego oręża, ale niewiele zmieniały, poza zwiększającym się wciąż bagażem gorzkich doświadczeń i rozczarowań. Poświęcenie nie przynosiło politycznych rezultatów i masa zniechęconych Polaków wracała do ujarzmionej Ojczyzny, przekuwając miecze na lemiesze, czego najlepszym przykładem i kronikarzem jednocześnie był słynny potem Cyprian Godebski.

W końcu jednak dziejowa Nemezis w postaci Napoleona dopadła wreszcie państwo Hohenzollernów, wzrosłe na słowiańskich cmentarzach. Prusy długo stały na uboczu głównych teatrów wojny, konsumując niedawne zdobycze i czerpiąc korzyści z ogólnego zamieszania w Niemczech i Włoszech, ale genialne zwycięstwo "boga wojny" pod Austerlitz, uczyniło Cesarza Francuzów panem sytuacji, a i Wiednia przy okazji, zdolnym obalać trony i dowolnie wyznaczać granice państw, zwłaszcza na niezwykle zagmatwanej mapie politycznej Niemiec. Sytuacja Prus na początku 1806r. stała się dramatycznie zła. Mściwy Korsykanin podyktował im traktat w Schonbrun, obostrzony następnie w Paryżu 15 lutego 1806r. Hohenzollernowie musieli odstąpić Francuzom wiele ze swoich posiadłości w Rzeszy, w zamian dostając Hanower, co było wyjątkowo perfidne, bo wprost konfliktowało Hohenzollernów z rządzącą w Anglii dynastią hanowerską. Poza tym Prusy zostały zmuszone do zamknięcia swoich portów dla angielskich towarów i wespół z Francją zagwarantowania nienaruszalności granic Turcji, czyli kroku wprost wymierzonego w Rosję.

Te wszystkie ustępstwa nie powstrzymały Napoleona, jednoznacznie i bezwzględnie budującego swoją osobistą i dynastyczną hegemonię w Niemczech. Przywiedzione do ostateczności Prusy postawiły Bonapartemu ultimatum, domagając się wycofania wojsk francuskich z Niemiec i zezwolenia na utworzenie związku północno - niemieckiego pod egidą Prus. Termin spełnienia tych żądań król Fryderyk Wilhelm wyznaczył na dzień 08 października 1806r. Napoleon odpowiedział tymi słowy: " Żądałeś WKMość odpowiedzi do 8 b.m., jako dobry rycerz przynoszę ci ją sam".

14 października armia pruska przestała de facto istnieć , rozbita w dwóch bliźniaczych bitwach pod Jeną i Auerstedt. 27 października Napoleon wkroczył do Berlina. 03 listopada Francuzi byli już pod Poznaniem i Cesarz ogłosił tu swoją słynną odezwę: "Zobaczę czy Polacy godni są być narodem. Idę do Poznania, tam pierwsze powezmę wyobrażenie o ich wartości". Zaiste, ludzki pan.

Polacy nie zawiedli, wzniecając w Wielkopolsce antypruskie powstanie, potęgujące tylko chaos upadku niedawnych tryumfatorów, składających do grobu niepodległą Polskę. W ogólnym zamieszaniu królewska para pruska pospiesznie uciekła do swojej drugiej stolicy - Królewca, zabierając z Warszawy kasę biletów skarbowych. 06 listopada zjawili się w mieście Wybicki i Dąbrowski, czynnie przystępując do formowania wojska narodowego. Biernym pozostał Kościuszko, który mamiony słowami konsula Lebruna " Cesarz wciąż mówi o Panu", odparł " Ja zaś nigdy nie mówię o Nim".

Pomimo obiekcji Naczelnika, sprawy w kraju toczyły się w zawrotnym tempie. Klęska Prus była jednym z najbardziej spektakularnych upadków państwa w historii.  O tyle przy tym zaskakujących, że sprawa dotyczyła państwa uchodzącego za idealne. Ileż to się Polacy musieli nasłuchać ze wstydem o tej niemieckiej precyzji, praworządności, rządności w ogóle, sprawności gospodarczej, administracyjnej i naukowej doskonałości. I cały ten interes przewrócił się od jednego kopniaka.

Sprawy potoczyłyby się dla Prusaków zupełnie tragicznie, gdyby nie interwencja Rosji, spieszącej na ratunek upadającym Hohenzollernom. Dla utrzymania strategicznie ważnej linii Wisły, przybył na odsiecz 50 tysięczny korpus Bennigsena, a za nim , nieco słabszy Buxhoewdena. Warszawy jednak sprzymierzeńcy nie obronili. W nocy z 26 na 27 listopada  siły rosyjsko - pruskie przeszły na Pragę i spaliły za sobą most. Wieczorem 27 listopada od strony rogatki wolskiej wkroczył na wyludnione ulice Warszawy szwadron trzynastego pułku strzelców konnych z dywizji generała Miraud. Okrzyk "Francuzi!" porwał do czynu całą ludność. 28 listopada do Warszawy oficjalnie wkroczyli - w towarzystwie Księcia Józefa Poniatowskiego - Davoust i Murat. Ten ostatni natychmiast ogłosił się "namiestnikiem Cesarza". Jedenaście lat po tragicznym listopadzie 1795r., dla miasta i dla kraju zaświtała nadzieja.

Kampania jednak wciąż trwała, a Rosjanie byli coraz groźniejsi. 7 i 8 lutego 1807r., doszło do morderczej bitwy pod Iławą Pruską. Obie strony uznały swoje zwycięstwo. Na placu wprawdzie pozostali Francuzi, ale zniechęceni ogromnymi stratami i samym przebiegiem bitwy, w trakcie której ciężkie warunki pogodowe o mało nie spowodowały katastrofy. Tu Napoleon dostał przedsmak tego, co może spotkać jego wojsko dalej na wschodzie. Żywioły, nad którymi nie nauczył się panować - śnieg, mróz, błoto i niedostatek.

Ostateczne rozstrzygnięcie wojny nastąpiło 14 czerwca 1807r. pod Friedlandem, gdzie Cesarz rozbił w puch Rosjan i posiłkujące ich resztki armii pruskiej. Po tym ciosie Aleksander poprosił o pokój. Król pruski tylko statystował, próbując ( do dziś nie jest jasne czy skutecznie ) stręczyć Napoleonowi wdzięki własnej żony, słynącej z piękności Ludwiki.

Wszyscy trzej monarchowie spotkali się na środku Niemna, na tratwie zbudowanej w pobliżu Tylży. Wiadomo było jednak, że wtedy, 26 czerwca 1807r. w Europie liczą się tylko dwaj tytani. Cesarz wschodu i cesarz zachodu. Napoleon i Aleksander. Rozstrzygające starcie między nimi było nieuchronne, ale w tym miejscu, i w tym czasie to Bonaparte był zwycięzcą.

Prusy uratowały swoją państwowość, ale jako kraj wasalny po utracie wielkich terytoriów, głównie nabytych naszym kosztem. Na "dziale" pruskim Napoleon ustanowił Księstwo Warszawskie. Kraj zupełnie od siebie zależny, formalnie część Królestwa Saksonii. Mało. A jednak to ogromny krok ku niepodległości. Odszedł w niebyt rozbiorowy "traktat trzech czarnych orłów" i już nie wrócił. Co więcej - czarny orzeł Romanowów wydziobał orłowi Hohenzollernów Białystok z przyległościami. Nie jest jasne czym się kierował, ale tropy wiodące ku Branickim nie są chyba mylące. 

Po Tylży historia nie chciała się zatrzymać. Przeciwnie - nadal pędziła w zawrotnym tempie, bo kto mógł przypuszczać, że za osiem lat będzie Wiedeń i podział monarchii napoleońskiej. I choć oceniając te wydarzenia możemy mieć wobec Bonapartego ogrom pretensji, to jednak pamiętajmy - to Cesarz Francuzów jako pierwszy poruszył tablicę nagrobną Rzeczpospolitej, sprawiając, że sprawa polska znów stała się centralną w Europie. A Aleksander? Uczył się wykorzystywać sytuację i się przy pomocy Czartoryskiego nauczył. W każdym razie jego przyszły łup miał już inny status. Nie trzeba było go potem wyrywać bezpośrednio własnym sprzymierzeńcom, ogłaszając światu, że to zdobycz wyegzekwowana od pobitego Napoleona. Dla nas to lepiej.

C.D.N.



kelkeszos
O mnie kelkeszos

Z urodzenia Polak, z serca Warszawiak, z zainteresowań świata obywatel

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura