catrw catrw
1465
BLOG

Czy Trump może zostać zdyskwalifikowany z kandydowania na prezydenta?

catrw catrw USA Obserwuj temat Obserwuj notkę 71

Czy Trump może zostać zdyskwalifikowany z kandydowania na prezydenta?

  Przeszukanie domu byłego prezydenta wymagało zgody najwyższych urzędników Departamentu Sprawiedliwości i FBI, takich jak prokurator generalny Merrick Garland i dyrektor FBI Christopher Wray, mianowany przez Trumpa.

Wiemy, że FBI, w celu zabezpieczenia nakazu, musiało przedstawić sędziemu federalnemu zaprzysiężone oświadczenia określające przestępstwa, które według nich miały miejsce, a konkretnie, jakie dowody ich zdaniem znajdowały się w rezydencji. Musieli także pokazać „prawdopodobną przyczynę” popełnienia przestępstwa oraz przeszukać i zająć mienie.

Prawdopodobna przyczyna jest niższym standardem dowodowym niż „rozsądna wątpliwość”, ale to dym który może wskazywać na istnienie ognia.

Podobno agenci przeprowadzili procedurę przez kilka godzin. Zgodnie z prawem byli zobowiązani do sporządzenia spisu tego, co zajęli, oraz doręczenia kopii nakazu i pokwitowania zajętego majątku osobie, której majątek został przeszukany. Są zobowiązani do zwrócenia kopii nakazu i spisu inwentarza sędziemu wskazanemu w nakazie.

Tak więc Trump dokładnie wie, co zostało zrobione i dlaczego zostało zrobione.

Jak stwierdził Sąd Najwyższy nikt, nawet urzędujący prezydent, nie stoi ponad prawem.

Poszukiwania, według dobrze poinformowanych ludzi, koncentrowały się głównie na dokumentach, niektóre z nich prawdopodobnie sklasyfikowane, które Trump nielegalnie usunął z Białego Domu i przetransportował do swojej posiadłości na Florydzie.

Ale agenci nie byli tym związani. Od dawna ustalono, że szukając dowodów „Zbrodni A”, jeśli natkną się na dowody „Zbrodni B”, mogą je również wykorzystać. Trumpa nie było w rezydencji w czasie przeszukania. Był w Nowym Jorku, podobno przygotowując się do kampanii w 2024 roku. Szybko jednak wydał oświadczenie, w którym zdradził przeszukanie i konfiskatę. „Taki atak mógł mieć miejsce tylko w rozbitych krajach Trzeciego Świata” – powiedział. „Niestety Ameryka stała się teraz jednym z tych krajów, skorumpowanych na poziomie niespotykanym wcześniej”.

Trump jest przedmiotem śledztwa, między innymi, za przestępstwo podżegania do powstania. Jeh Johnson, sekretarz ds. bezpieczeństwa wewnętrznego za prezydenta Obamy i były prokurator federalny, powiedział, że „biorąc pod uwagę wszystkie dowody, o których wszyscy wiemy”, „agresywny prokurator” może uznać to za „sprawę ściganą z oskarżenia publicznego”. Karą za podżeganie do powstania jest 10 lat więzienia i pozbawienie funkcji. Inną możliwością jest sprawa karna na mocy 18 USC § 2071 oparta na usunięciu, ukryciu lub zniszczeniu dokumentów. Ustawa karna zakazuje usuwania lub niszczenia dokumentów z jakiejkolwiek funkcji publicznej. Kara do trzech lat więzienia i dyskwalifikacja z pełnienia funkcji.

Profesor prawa Harvardu Laurence Tribe napisał, że „pociągnięcie Trumpa do odpowiedzialności i zdyskwalifikowanie go z przyszłego urzędu nie byłoby aktem partyzanckim, ale koniecznym, aby zachować republikę”. Być może zbyt szybko przekonywał, że „skazanie za to przestępstwo dyskwalifikuje oskarżonego z piastowania jakiegokolwiek przyszłego urzędu federalnego. To nie jest błaha sprawa.

Istota sprawy

Ale czy Trump naprawdę może zostać zdyskwalifikowany, jeśli zostanie skazany?

Tylko w sądzie opinii publicznej.

Akt oskarżenia, a nawet skazanie za przestępstwo nie jest podstawą do wykluczenia kogoś z kandydowania na prezydenta.

Eugene V. Debs czterokrotnie kandydował na prezydenta na początku XX wieku i był kandydatem w więzieniu. Tak samo zrobił John Gordon, a sąd federalny zatwierdził jego uprawnienia.

 Konstytucja w art. II ust. 1 ust. 5 określa kwalifikacje prezydenta, a klauzula ta nie wyklucza przestępców, powstańców ani osób usuwających dokumenty.

W 2015 r. Republikanie kwestionowali, czy Hillary Clinton zostanie zdyskwalifikowana, jeśli zostanie skazana na podstawie §2071 za naruszenie przepisów dotyczących usuwania, ukrywania lub niszczenia dokumentów. Ona rzekomo przeniosła tajne dokumenty rządu na osobisty niezabezpieczony serwer.

 Chociaż miał wstępne republikańskie poglądy, że może zostać zdyskwalifikowana, były prokurator generalny i sędzia federalny Michael Mukasey ostatecznie wycofali się, przyznając, że art. II konstytucji jest nadrzędny wobec ustawy karnej.

 Niektórzy Republikanie potępili śledztwo i przeszukanie. Przywódca mniejszości domowych Kevin McCarthy (R-Calif.) stwierdził, że Departament Sprawiedliwości osiągnął „nie do zniesienia stan uzbrojonego upolitycznienia”. Redaktor magazynu i kandydat na prezydenta Steve Forbes powiedział: „Szokujący nalot FBI na dom byłego prezydenta rzekomo w związku z posiadaniem tajnych dokumentów ma charakter czysto polityczny, jest rażącym i przerażającym nadużyciem władzy. Zatruwa naszą politykę”. Senator Lindsey Graham (R-S.C.) powiedziała, że ​​nalot tylko zwiększa prawdopodobieństwo, że Trump będzie ponownie.

Powinno być stosunkowo łatwo udowodnić usunięcie sprawy z dokumentów. Jeśli dokumenty są gorące, motywacja Trumpa do ich usunięcia wykraczała daleko poza kolekcjonowanie pamiątek z jego dni urzędowania.

Czy to zwiększa prawdopodobieństwo, że Trump zostanie postawiony w stan oskarżenia?

 Można by tak pomyśleć.

 Czy zwiększa to prawdopodobieństwo nominacji i wyboru Trumpa?

To jest trudniejsze.

Na co liczą Demokraci w tej kwestii?

Trump ma 76 lat, przypuszczalnie nie chce iść do więzienia. Czy będzie szukał ugody, w której zgodzi się na dekret, że nigdy więcej nie będzie sprawował urzędu publicznego?

Moim zdaniem to próżne spekulacje.

Trump nie może zostać „zdyskwalifikowany” z powodu dokumentów Ustawa o aktach rządowych jest skomplikowana, ale kwestie konstytucyjne są proste.

Może startować w wyborach prezydenckich w 2024 roku.

Trump może być ścigany na podstawie prawa regulującego nadużywanie dokumentów rządu federalnego, które obejmuje przepis o dyskwalifikacji z urzędu federalnego. Zgodnie z tą teorią, jeśli Trump zostanie skazany, nie będzie mógł pełnić funkcji prezydenta drugiej kadencji.

Ale to nie zadziała. Teoria ta jest wadliwa zarówno na gruncie ustawowym, jak i konstytucyjnym.

 Akta prezydenckie były tradycyjnie uważane za własność osobistą byłego prezydenta. Kongres przyznał to w ustawie Presidential Libraries Act z 1955 r., która „zachęcała” ale nie wymagała byłych prezydentów do zdeponowania swoich prac z korzyścią dla badaczy i historii.

Po rezygnacji prezydenta Richarda Nixona w sierpniu 1974 r. zawarł porozumienie z archiwistą Stanów Zjednoczonych w sprawie przekazania swoich dokumentów, ale zastrzegł sobie prawo do zniszczenia niektórych materiałów, w tym niektórych niesławnych taśm Watergate. Aby temu zapobiec, Kongres uchwalił ustawę Presidential Recordings and Materials Preservation Act z 1974 r. Prawo to, które dotyczyło tylko Nixona, wymagało, aby te materiały były zabezpieczone przez rząd i ostatecznie upublicznione zgodnie z odpowiednimi przepisami. Przewidywał rekompensatę finansową dla byłego prezydenta, dalsze uznanie jego interesu majątkowego w materiałach. Ustawa o aktach prezydenckich z 1978 r. dotyczyła postępowania z dokumentami późniejszych prezydentów.

 PRA potwierdza własność rządu i kontrolę nad „rejestrami prezydenckimi” zgodnie z definicją zawartą w statucie i wymaga, aby archiwista przejął te akta, gdy prezydent odchodzi z urzędu, aby je zachować i zapewnić publiczny dostęp. Istnieją ważne wyjątki w szczególności, gdy kwalifikujące się materiały wyznaczone przez prezydenta mają być utrzymywane w tajemnicy przez 12 lat po odejściu z urzędu. Materiały te obejmują „poufne komunikaty z prośbą o poradę lub o udzielenie porady między prezydentem a doradcami prezydenta lub między takimi doradcami”.

Prawo nakazuje również prezydentom „upewnienie się, że działania, obrady, decyzje i polityka” odzwierciedlające sprawowanie ich urzędu są „odpowiednio udokumentowane”.

 Po utworzeniu zapisy te muszą być przechowywane i zarządzane lub usuwane zgodnie ze statutem. PRA definiuje dokumentację prezydencką jako obejmującą „materiały dokumentalne” stworzone lub otrzymane przez prezydenta lub jego najbliższy personel w trakcie wykonywania czynności związanych z jego obowiązkami służbowymi. Akta prezydenckie nie obejmują akt „o charakterze czysto prywatnym lub niepublicznym”, niezwiązanych z wykonywaniem urzędu.

Co istotne, chociaż PRA przyznaje Sądowi Okręgowemu Stanów Zjednoczonych dla Dystryktu Kolumbia jurysdykcję nad wszelkimi powództwami wniesionymi przez byłego prezydenta o naruszenie jego praw lub przywilejów wynikających z ustawy, nie ustanawia żadnych sankcji cywilnych ani karnych za jej naruszenie.

 Statut gwarantuje również, że „akta prezydenckie byłego prezydenta będą dostępne dla tego byłego prezydenta lub wyznaczonego przedstawiciela byłego prezydenta”. Inne ustawy federalne mogą zezwalać na ściganie osób, które niewłaściwie pozbywają się prezydenckich rejestrów, które są obecnie uważane za własność rządową.

W sprawie Trumpa jest użyty 18 U.S.C. Artykuł 2071(b), który nakłada grzywny i do trzech lat pozbawienia wolności na każdego, kto sprawuje pieczę nad dokumentami zdeponowanymi w „urzędzie publicznym”, kto „umyślnie i bezprawnie” niewłaściwie obchodzi się z tymi dokumentami. Stanowi, że po skazaniu oskarżony „utraci swój urząd i zostanie zdyskwalifikowany z pełnienia jakiegokolwiek urzędu w Stanach Zjednoczonych”.

Ale jest małe ale….Konstytucja zabrania takiego wyniku w odniesieniu do prezydentury. Nawet zakładając, że rząd może udowodnić ponad wszelką wątpliwość, że pan Trump celowo niewłaściwie obchodził się z dokumentami rządowymi, wiedząc, że jest to naruszenie ustawy federalnej. To trudne zadanie, ponieważ sama PRA gwarantuje mu dostęp do jego prezydenckich akt, a byli prezydenci są generalnie uprawnieni by otrzymywać niejawne informacje, sąd nie mógł go wykluczyć z pełnienia funkcji prezydenta.

 Konstytucja USA precyzyjnie określa kwalifikacje do wyboru na prezydenta:

Tylko naturalnie urodzeni obywatele amerykańscy powyżej 35 roku życia, którzy są mieszkańcami USA przez co najmniej 14 lat, mogą kandydować (służyć).

 Konstytucja USA precyzyjnie przewiduje również jedyny mechanizm, za pomocą którego osoba posiadająca inne kwalifikacje może zostać zdyskwalifikowana z funkcji prezydenta: kara ta może zostać nałożona (osobnym głosowaniem Senatu) na kogoś, kto został postawiony w stan oskarżenia i skazany za poważne przestępstwa i wykroczenia.

Proponowane zastosowanie art. 2071(b) do prezydentury stworzyłoby dodatkową kwalifikację, brak wyroku skazującego na mocy tego statutu, do pełnienia funkcji prezydenta. Kongres nie ma do tego uprawnień. W sprawach Powell przeciwko McCormack (1969) i U.S. Term Limits Inc. przeciwko Thornton (1995) Sąd Najwyższy rozstrzygnął porównywalne kwestie dotyczące rozszerzenia konstytucyjnie ustanowionych kwalifikacji do zasiadania w Kongresie.

W pierwszym przypadku Izba odmówiła przyjęcia konstytucyjnie uprawnionego i należycie wybranego członka, reprezentanta Adama Claytona Powella Jr. z Nowego Jorku, ponieważ doszedł do wniosku, że przekazał on fundusze Izby na własny użytek i sfałszował raporty o wydatkach walutowych. Sędziowie orzekali, że Powellowi nie można odmówić jego mandatu z tych powodów, ponieważ to skutecznie dodałoby pozakonstytucyjne „kwalifikacje” na urząd. To, jak stwierdzili, pozbawiłoby naród możliwości wyboru kandydatów według własnego wyboru, wbrew konstytucyjnej konstrukcji. Sąd zacytował Federalist nr 60, w którym Alexander Hamilton napisał: „Kwalifikacje osób, które mogą wybierać lub być wybierane, jak zauważono przy innych okazjach, są określone i ustalone w Konstytucji i nie mogą być zmieniane przez ustawodawcę. ” Sąd Najwyższy potwierdził tę konkluzję w sprawie Thornton, która uchyliła decyzję w sprawie głosowania w Arkansas, nakładającą limity kadencji na amerykańskich przedstawicieli i senatorów.

Sędziowie wyartykułowali jako swoją „pierwotną tezę”, że „jeśli kwalifikacje do Kongresu są ustalone w Konstytucji, to uchwalony przez państwo środek z deklarowanym celem pośredniego narzucenia takiej dodatkowej kwalifikacji” – w tym przypadku, który nie służył już określoną liczbę terminów – „narusza Konstytucję”.

 Korzystanie z sekcji 2071(b) w celu zdyskwalifikowania Trumpa (lub kogokolwiek innego) z pełnienia funkcji prezydenta jest nie do przyjęcia.

 Takie twierdzenie byłoby znacznie słabsze niż to, które Izba wysunęła w sprawie Powella, ponieważ konstytucja upoważnia każdą izbę Kongresu do oceniania „kwalifikacji własnych członków”, ale nie daje Kongresowi żadnej władzy nad kwalifikacjami prezydenckimi.

Jedynym konstytucyjnym sposobem zdyskwalifikowania prezydenta za wykroczenie jest postawienie w stan oskarżenia i skazanie.

 Jeśli celem przeszukania Mar-a-Lago było uniemożliwienie Donaldowi Trumpowi startu w 2024 roku, rząd zmarnował swój czas i zasoby podatników.

P.S.

The New York Times  napisał - Wiadomość o przeszukaniu Mar-a-Lago okazała się zaskoczeniem dla najlepszych doradców w Białym Domu...coś w tym jest ?


...

catrw
O mnie catrw

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka