Harcownik Harcownik
708
BLOG

Wielki niemiecki przekręt finansowy z Funduszem Odbudowy w tle

Harcownik Harcownik Polityka Obserwuj notkę 27
Wbrew temu, co napisał kolega bloger Krzysztofjaw, nie było żadnego głosowania nad funduszem odbudowy. To jest tylko propagandowa reklama w wykonaniu PiS, podobna do tych, które stosował rząd PO, z tortem i reklamami, do czego przyznał się Lewandowski, który swego czasu, miał załatwić kasę z UE. Powiedział wtedy, że to co mówił w reklamach było tylko na potrzeby wyborów. Szanowny blogerze proszę spojrzeć do stenogramu, do kalendarium sejmowego i tam jest napisane, że głosowanie odbyło się w sprawie decyzji Rady UE dotyczącej zasobów własnych.
A dokładnie:
Druk nr 1123
Rządowy projekt ustawy o ratyfikacji decyzji Rady (UE, Euratom) 2020/2053 z dnia 14 grudnia 2020 r. w sprawie systemu zasobów własnych Unii Europejskiej oraz uchylającej decyzję 2014/335/UE, Euratom.

Fundusz Odbudowy, to chwytliwa nazwa i wielu się na nią się nabierze.
Aby fundusz zaistniał, to najpierw musi być zasilony środkami. A te środki to:
- podatki unijne
- kredyty

Decyzja Rady UE zawiera zgodę na nowe podatki unijne i zgodę na zaciągniecie kredytów, które będą spłacać poszczególne państwa solidarnie (termin solidarnie jest terminem prawnym i nie oznacza tu koleżeństwa lub jakieś szczególnej więzi czy empatii).

Podatki unijne oznaczają, że i polscy obywatele będą je płacić!
Nowe kredyty oznaczają, że i polscy podatnicy będą je spłacać!

Te decyzje pociągają za sobą  zobowiązania finansowe dla Polski i delegują część uprawnień na instytucje UE, dlatego w Parlamencie powinny być przegłosowane większością 2/3, zgodnie z Konstytucją RP. Tak się jednak nie stało. Głosowano zwykła większością głosów.

Wygląda na to, że kredyty, które zaciągnął Morawiecki na początku pandemii będzie spłacał środkami pozyskanymi z kredytów, do których zaciągnięcia upoważnił UE. Popadamy w spiralę zadłużenia.

Do tego mamy odpowiadać za długi takich bankrutów, jak Grecja, Portugalia, Hiszpania. A jak jeszcze załamią się Włochy, to Niemiaszki będą triumfować - po prostu skorzystają na tym najbardziej. Dlaczego?

Bo to jest ich wielki przekręt - wielkie niemieckie oszustwo finansowe - numer, jakiego nie powstydziłby się Deutsche Bank w okresie swoich największych afer na Wall Street i prania brudnych rosyjskich pieniędzy. Ten numer pozwoli Niemiaszkom upiec wiele pieczeni na jednym ogniu. Jedną z tych pieczeni będzie kapłon polski.
Aby domknąć projekt Mitteleuropy i Unii Kontynentalnej, Niemcy muszą najpierw stworzyć państwo federalne, w którym będą odgrywali pierwszoplanową rolę. Dopiero wtedy mogą dogadywać się z Rosja i Chinami w celu pozbycia się Amerykanów, którzy dwukrotnie przeszkodzili Niemcom w podboju Europy.

Na czym polega ten numer?

Na tym, że bankruci są państwami w strefie euro i wszelkie próby ratowania podejmowane przez strefę euro nie zdały egzaminu. Waluta Euro jest niewydolna i potwierdzają to wszystkie raporty pisane dla UE.
Niemcy  utrzymują kurs euro na poziomie takim, że gdyby wyszli z UE to wymiana Euro na nową markę byłaby 1:1.
Ale tego kursu nie da się utrzymać przy tym kryzysie covidowym, bo to doprowadziłoby do deprecjacji Euro (waluty sztucznej i politycznej).
Dlatego Niemiaszki wymyśliły sobie, jak do tego szamba (spłaty długów), wciągnąć kraje z UE ale te, które pozostają poza strefą Euro. Państwa, które mają możliwość elastycznego manipulowania swoją walutą będą zyskiwać i szybciej wychodzić z kryzysu, bo dzięki własnej walucie zyskują na kryzysie. Te, państwa nie mają najmniejszego wpływu na kurs Euro (pamiętamy, że nawet Tuskowi na posiedzeniach Eurostrefy dostawiano tylko mały zydelek bez prawa głosu). I teraz te państwa - np. Polska mają być obarczone kredytem w walucie Euro (podobnie jak tzw. frankowicze, którzy nie mieli wpływu na przewalutowania). Ponadto Polska zobowiązuje się spłacać terminowo nie tylko swoje długi, ale także na każde wezwanie Komisji UE, regulować części przypadające na państwa, które nie są wstanie spłacać swoich długów. W ten sposób nie będąc w strefie Euro, odpowiadamy za długi państw ze strefy. Mało tego, gdybyśmy wzięli kredyt samodzielnie (Morawiecki mówił, że podobno na takich samych komercyjnych warunkach, jak UE w całości) to sami moglibyśmy decydować, na co zostaną wydane pieniądze. Rola polskiego Parlamentu byłaby większa. Natomiast, gdy chodzi o Fundusz Odbudowy UE, to decyzje będą podejmowane przez organy UE, do której Morawicki składa podania i przedkłada plany. Plany te mogą być zatwierdzone lub nie - rola petenta, różni się znacznie od roli dysponenta. Decyzje będą podejmować nie organy polskie, które są kontrolowane przez polskich wyborców, lecz organy unijne. Mało tego w razie sporu, to nie polskie sądy, lecz TSUE będzie orzekał w tej sprawie, a wiadomo, że Polska jest tam wyjątkowo nieprzychylnie traktowana. Tak, wiec nie można spodziewać się sprawiedliwego wyroku, tylko wyroku politycznego.

Jednym słowem, my Polacy, zostaliśmy wydudkani  bez mydła.

Czy mamy jakiś plan B?
Bo Niemiaszki mają. Polega on na tym, że gdyby wiele krajów strefy euro zaprzestało spłacać swoje długi, to na rok zamrozi się wszelkie wypłaty i pomoc unijną. Składki w tym czasie będą pobierane w pełnej wysokości, ale w drugą stronę do państw członkowskich nic nie powędruje - żadnych dopłat do rolnictwa, żadnych dopłat środowiskowych itd. To są oficjalne ustalenia europejskiego komitetu ekonomiczno-społecznego. Jednym z warunków stawianych Polsce była likwidacja kopalni węgla kamiennego. Hiszpanom stawiano warunki dotyczące rynku pracy, Włochom - reformy sądownictwa (u nas także jest to stały temat dyżurny).

Nie pozostaje nic innego, jak skierować do Kaczyńskiego kilka słów. Po prostu chyba najbardziej adekwatnie byłoby przytoczyć słowa znane wszystkim, które wypowiedział Zagłoba kierując je do Janusza Radziwiłła: "To zdrajca! Bodajś skonał w rozpaczy! Bodaj ród twój wygasł! Bodaj diabeł duszę z ciebie wywlókł... zdrajco! Zdrajco! Po trzykroć zdrajco!"

Chyba, że.... ten arcymistrz intrygi specjalnie utkał taki fortel polityczny.
To znaczy przygotował zabawę polegającą na pozorowanym sojuszu z SLD, który łatwo można rozwiązać jednym orzeczeniem Trybunału Konstytucyjnego (TK). W ten oto sposób Kaczyński upiecze kilka pieczeni na jednym ogniu:
1.    Zyskał czas, gdyż do momentu wydania orzeczenia przez TK, można dość wygodnie obserwować, czy inne kraje europejskie nie zablokują tzw. Funduszu Odbudowy. Wtedy zaszczytny tytuł hamulcowych postępu europejskiego przypadnie innemu państwu.
2.    Dokonał podziału w środowisku totalnie sprzedajnej targowicy. Pozorny sojusz z SLD, pogrzebie PO. PO do tej pory jawiąca się partią europejską, nie poparła decyzji Rady UE, co w oczach eurokratów budzi, co najmniej zdumienie.
3.    Kolejna kompromitacja nastąpi w Senacie, gdzie prawem kaduka dorzucone zostaną trzy grosze, przez trzecią osobę w państwie, czyli przez marszałka Grodzkiego.
4.    W oczach eurokratów, Kaczyński forsując projekt Niemiaszków zapunktuje a PO blokując straci.
Ponadto, gdy Trybunał Konstytucyjny w orzeczeniu przekreśli zgodę udzieloną przez rząd Kaczyńskiego do spółki z lewicą, to po stronie opozycji odpadną wszelkie argumenty twierdzące, że to jest trybunał Julii Przyłębskiej, czyli koleżanki Kaczyńskiego posłusznie spełniającej wolę prezesa PiS. Także UE odpadną argumenty na temat braku samodzielności tego organu, choć pewnie nasilą się ataki na rzekomo niewłaściwy skład.
5.    Reasumując powyższe - wrócimy do punktu wyjścia, ale w nowej sytuacji politycznej.

Jednak wydaje mi się, że mamy do czynienia nie z misterną intrygą Kaczyńskiego, a po prostu sytuacja gospodarcza Polski nie jest tak różowa, jak odmalowują jej obraz media Kurskiego i Sakiewicza. Sytuacja wymaga sprawdzonych - jeszcze za komuny zastrzyków  finansowych, czyli  kolejnych kredytów. Powrotu do czasów, które wielu wspomina z nostalgią, zapewne sam Kaczyński także. Dlatego rząd socjalistyczny sięga po standardowe socjalistyczne rozwiązania praktykowane w Polsce od wielu dekad przez ludzi władzy. W ten sposób ludzie władzy kupują sobie czas potrzebny na budowę własnej kariery (być może wzorem Tuska odskocznie do struktur UE) i czas na pomnażanie własnego majątku. Jednocześnie nastąpi nasilenie tumanienia społeczeństwa  za pomocą mediów, np. reklam, które dla niepoznaki nazywa się płatnymi kampaniami społecznymi. Nastąpi kolejne przekupywanie elektoratu, o czym świadczy zbyt nachalna i bezrefleksyjna propaganda.
Nieliczni zgodnie z deklaracjami programowymi głosowali przeciwko. Zmartwieniem pozostałych jest nie troska o dobro wspólne a jedynie przetrwanie do kolejnych wyborów. Kolejne obiecanki, które umożliwią wygraną a potem kolejny kredyt i kolejne rolowanie finansowe.






Harcownik
O mnie Harcownik

Grafika z akcji #GermanDeathCamps. fot. Tomasz Przechlewski / CC 2.0 Akcja SEAWOLF - konkretny wymiar pamięci.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka