rekontra rekontra
476
BLOG

Polowanie z nagonką na IPN

rekontra rekontra Polityka Obserwuj notkę 57

Przed chwilą przeczytałem  w Gazecie Wyborczej -  „IPN poluje na Wałęsę” I o to chodzi. O polowanie. O likwidację. O nagonkę i naganiaczy i szczwaczy. Według środowiska Gazety Wyborczej IPN poluje, tym razem na Wałęsę. Wcześniej historycy IPN polowali na Kuronia.

Tak naprawdę, to nie chodzi o polowanie, ile chodzi o to, by w tytule pojawiło się słowa „polowanie”.  Ale to nawet nie jest psychologiczna zbiorowa „projekcja” - kto myśliwym, a kto ofiarą -  to jest manipulacja. Gdyż to jest wojna z IPN i to jest polowanie na IPN.  Po prostu chodzi o język – i do języka wyborczej i języka redaktora Michnika zaraz powrócę, ale najpierw istota rzeczy … Wielokrotnie pisałem o postulacie likwidacji IPN płynącym z łamów GW, pisałem miesiąc temu w notce:  Kuroń: "Lechu, idź w zaparte", a Borsuk wciąż milczy.„Czy dzisiaj chodzi obrońcom Wałęsy o Wałęsę ? Kto chociażby pamięta jak Michnik atakował Wałęsę w przeszłości, dla tego powinno być oczywistym, że nie. Po prostu z Wałęsą w klapach garniturów łatwiej atakować Instytut pamięci Narodowej i historyków próbujących badać przeszłość.”Tydzień temu Bronisław Wildstein pisał w Rzeczpospolitej pisał to samo: „W sprawie Wałęsy nie chodzi o WałęsęLista podpisów pod protestem przeciw wydaniu książki o Lechu Wałęsie może zadziwić. Prawie wszyscy jego sygnatariusze swojego czasu nie zostawiali na Wałęsie suchej nitki. Ci, którzy dziś protestują przeciw szarganiu imienia “największego Polaka” i uznają za skandal analizowanie jego życiorysu, gdyż jedyne zachowanie, jakie mu winniśmy, to nieustające dziękczynienie, a jedyna pozycja wobec niego, jaką można przyjąć, to na kolanach, otóż ci sami ludzie w latach 90. odsądzali lidera “Solidarności” od czci i wiary. Czy przeżyli więc zbiorowe nawrócenie, którego misterium nie chcą się z nami podzielić, czy raczej w sprawie Wałęsy nie o Wałęsę tak naprawdę chodzi?Wszystko wskazuje raczej na to drugie. Niedawno sprawę nazwał bezpośrednio publicysta “Wyborczej” Marek Beylin, wzywając przy jej okazji do likwidacji IPN. Sprawa Wałęsy jest pretekstem do ataku na IPN. Chodzi więc o zablokowanie naszej wiedzy o najnowszej historii Polski. Ta wiedza ma być znowu kontrolowana przez grupę autorytetów w myśl orwellowskiej zasady, że “kto panuje nad przeszłością, panuje nad przyszłością”.Czy chodzi o najnowszą historię Polski? Tak, ale z zastrzeżeniem. Dla kogoś najnowszą historią, może być historia profesora Lwa z Doliny Nicości Wildsteina,  najnowszą historią będzie wówczas  kwestia fałszywych autorytetów moralnych, najnowszą historią będzie sprawa lustracji i agentów w roli autorytet moralnych i to jest najnowsza historia,  ale dla mnie również najnowszą historią są lata 1944 – 1956. Bardzo bliską historią, nie tylko ze względu na rodzinną tradycję. Lata PPR i NKWD, lata bezpośredniej sowieckiej okupacji to są latami robienia błyskawicznych  karier – naukowych, artystycznych – pisarskich i filmowych. Jerzy Eisler pisał w biuletynie IPN: 

„Oczywiście można było pisać „do szuflady", ale po pierwsze, w państwach dyktatorskich -jak to obrazowo określił Paweł Jasienica - nikt nie mógł być „panem swojej szuflady" i dlatego jakże często pojawiała się autocenzura, a po drugie - wiemy to dzisiaj - wówczas dość powszechnie uważano, iż ta nowa sytuacja będzie trwała wiecznie. Żeby zaś zostać wielkim poetą czy pisarzem, naprawdę nie wystarczyło pisać „do szuflady", trzeba było przede wszystkim wydawać swoje utwory, mieć czytelników i pozostawać z nimi w żywym kontakcie, cieszyć się uznaniem krytyki, wreszcie otrzymywać prestiżowe nagrody.(...) W czasach Polski Ludowej żartowano gorzko, że aby zostać członkiem Związku Literatów Polskich, trzeba było wydać dwie książki albo... dwóch kolegów. Ten ponury żart nie wziął się przecież z niczego. Mieliśmy wówczas pisarzy, których dorobek artystyczny był w praktyce żaden, a którzy byli doskonale notowani na salonach ówczesnej władzy ..

Najnowsza historia, to dzieje polskiego podziemia niepodległościowego, które to dzieje były i są białą plamą dla olbrzymiej większości polskich historyków. Lata te zostały drobiazgowo  dopiero przez Instytut Pamięci Narodowe, i dopiero teraz IPN jest w stanie przywrócić pamięć o bohaterach – niegdysiejszych zaplutych karłach AK, bandytach NSZ, NZW, WiN czy ROAKu - Ruchu Oporu Armiii Krajowej. IPN oddaje sprawiedliwość przywraca  pamięć, a wyniki badań zostały opublikowane  w ubiegłym roku w monumentalnym wydawnictwie -   Atlasie Polskiego Podziemia Niepodległościowego – i w bardzo wielu publikacjach towarzyszących.

Ale do Atlasu powrócę, gdyż miałem dzisiaj pisać o roku 1947, zamierzam przeciwstawić rok 1947 rokowi 1968 Michnika. Nie będę czynił kolejnej dygresji – ale słowo naród było słowem, którego w  „tym  towarzystwie” się  nie używało –  wielu prominentnym działaczom,   politykom  ze szczytów władzy III RP o korzeniach najdelikatniej rzecz ujmując lewicy laickiej historia długo to słowo nie mogło przejść przez gardło. Polska rozpoczęła się dla nich dopiero w 1968 roku – i sami o tym mówili, a Michnik napisał – kolejny raz wrócił do swojej jedynie słusznej polityki historycznej  - że jego świat jest naznaczony ohydą 1968 roku.  

Odpowiadając na Michnika esej „Oczy poetów” badałem (właśnie sprawdzałem w Atlasie Polskiego Podziemia), jakie „bandy” działały w Łowiczu w listopadzie 1946 roku. Dlaczego sprawdzałem? Zacznijmy od początku – a więc dłuższa dygresja, Michnik napisał: (wiersze Artura Międzyrzeckiego i Wiktora Woroszylskiego)  

”Towarzyszyły mi one przez dwadzieścia parę lat i pozwalały zrozumieć świat, w którym żyłem. Pozwalały mi zrozumieć i nazwać swój lęk i swoją nadzieję. Był to świat naznaczony ohydą 1968 r., choć wiele z tych wierszy powstało wcześniej albo później. To jest poezja naprawdę żywa. Ożywia pamięć, oczyszcza wrażliwość …. „ i na koniec długiego eseju Michnik napisał:  „Historykom, zwłaszcza historykom z IPN, nie chce się czytać wierszy”Świat naznaczony ohydą 1968 roku – czytamy dalej Michnika :„Było w Polsce paskudnie. "Twarze upokorzone" - notował Artur - "Samotrzask i samowzgarda". "Jesteś więc szczurem" - pisał Wiktor:

Poeta za ciebie
(…)
już się był przegryzł myślą dialektyczną
i drepce na salony

A ty za nim
Przebijasz tę kotarę
Za kotarą ścierwo
Z pyszczka obłoczek biały i napis w girlandzie
Jam substancja narodu”

Swoją drogą – czyli oczywiście dygresja w dygresji - -czynienie z komunisty Moczara polskiego nacjonalisty, to jedno z założycielskich kłamstw III RP. Więc dlaczego sprawdzałem Łowicz – gdyż w „Lawinie i kamieniach” Szczęsnej i Bikont przeczytałem słowa Woroszylskiego – tego specjalisty od „substancji narodu”: 

„W listopadzie 1946 roku jechał z kolegami ciężarówką Komitetu Wojewódzkiego PPR całą grupą z Łodzi do Warszawy do sejmu na naradę młodych pisarzy i naukowców. Zapamiętał słowa kierowcy: „Byle minąć Łowicza, tam już nie wyskoczą zza krzaka”. I jeszcze, że boleśnie uwierał go zatknięty za pasek spodni pistolet”

Bikont i Szczęsna-  dwie autorki według Michnika najlepszej książkę o historii intelektualnej PRL, próbowały rozbroić powszechnie znaną informację. Któregoś dnia (rok zdaje się 1946) Woroszylski z takim zapałem przemawiał na naradzie zespołu redakcyjnego Pokolenia, że nagle poły jego marynarki się rozsunęły i wszyscy mogli zobaczyć za paskiem potężny bębenkowiec.  Może historycy IPN mogliby ujawnić, natknąć się w archiwach na informację, dlaczego niektórych pisarzy ”boleśnie uwierał go zamknięty za pasek spodni pistolet”. Zdobyczny? Służbowy? Kto w 1946 roku chadzał z pistoletem?

Koniec kolejnej dygresji, i wracam do istoty sprawy. Dlaczego Instytut Pamięci Narodowej – żeby użyć słownictwa zbliżonego do języka Adami Michnika – przeznaczono do odstrzału? Najnowsza historia zaczyna się we Lwowie pod sowiecką okupacją w 1939 roku. Więc nawet nie chodzi o kilka autorytetów moralnych i kwestię ich lustracji, chodzi o podwaliny III RP, podwaliny kładzione w 1944 roku, w 1947 oraz w 1956 roku – roku według Michnika „wyzwoleń umysłów” stalinowców, a tak naprawdę roku niby „olśnień”, odkrywania przez elity prawdy, prawdy którą „polski rynsztok” (polski rynsztok to zwrot Michnika) wysysał z mlekiem matki, roku nieprawdopodobnych wolt, „nawróceń”, roku żonglerów, czas zmian masek .. zresztą zacytuję Tyrmanda wyrzuconego z Polski przez środowisko salonowe Krzywickiej i pryncypała Michnika Słonimskiego:

„Dwudziestowieczna psychologia pozbawiła świat winy, współczesny relatywizm nie wywodzi się w komunizmie z filozofii, lecz z umiejętności żonglowania piłkami o różnych kolorach i napisach. Skutek jest taki, że dziś byli stalinowcy stanowią najpotężniejszą mafię świata, lepiej zorganizowaną niż Cosa Nostra, międzynarodowy homoseksualizm czy filateliści. Ich święta wspólnota polega na wzajemnym zmywaniu z siebie win i na genialnie skomponowanych żalach na swój zły los zgwałconej i wyeksplo­atowanej niewinności. Wynik jest olśniewający: w 15 lat po rewelacjach Chruszczowa, po powstaniach w Polsce i na Węgrzech oraz po bohaterskim przełomie w Czechosłowacji najtroskliwszą uwagą i szacunkiem otacza się po obu stronach żelaznej kurtyny ludzi, którzy najgorliwiej lizali buty Stalina i pomagali mu w ustanawianiu moralnych, politycznych i intelektualnych porządków. A potem wycofali się z tego w sposób przepisowy, czyli głosząc swą dziecięcą naiwność. Czyli tych, co posiedli cnotę transfiguracji, a więc cudownego przeistoczenia własnych win i błędów we własną, niepokalaną chwałę.”

A więc czytamy „„IPN poluje na Wałęsę”. Kilka dni temu, kilka osób zarzuciło mi że czytam Michnika, że nie powinno się go czytać, a bojkotować. Odpowiedziałem, że nie tylko czytam jego artykuły, ale mam (prawdopodobnie) wszystkie książki,  które kiedykolwiek Michnik wydał (dziewięć albo dziesięć). Po to, by chociażby dokonać tego wpisu, gdyż pamięć jest zawodna.  I sięgam po ostatnią jego książkę i czytam – w celu zobrazowanie języka Michnika, który  śmie używać zwrotów „polski rynsztok”. Czy Michnik poważyłby się użyć zwrotu „eskimoski” rynsztok? Rozległby się wrzask słyszalny od NYTa , po paryski żurnal lewacki?? Czy komukolwiek przyszłoby do głowy, że na Grenlandii płynie jakikolwiek rynsztok, a cóż dopiero eskimoski?  

Więc sięgam do Michnika i cytuję z „eseju”  - „Naganiacze i zdrajcy

„Moim przyjaciołom znieważanym w nagonkach: Tadeuszowi Mazowieckiemu w 1990, Jackowi Kuroniowi w 1995 i Włodzimierzowi Cimoszewiczowi w 2005 rokuZ czasów PRL wyniosłem szczerą niechęć do nagonek i naga­niaczy. Były to polowania na ludzi, których szanowałem, często na moich nauczycieli i przyjaciół. Oskarżano ich o zdradę naro­dową, a tym oskarżeniom towarzyszyły epitety obraźliwe i kłam­stwa, zwykle niezbyt wyrafinowane. Czasem i mnie próbowali zadrapać naganiacze, co najpierw mi pochlebiało, potem rozba­wiało, a w końcu — nudziło.Nagonki miały swój osobliwy język: roiło się tam od groźnych przymiotników i patetycznych wykrzykników, a nazwiska służy­ły zwykle jako przezwiska. Naganiacze „zdzierali maski" i „od­krywali prawdziwe oblicza", ujawniali nieznane fakty z życiorysów „wrogów narodu", mówili o „obcych pieniądzach" i „niepolskich interesach".Fenomen nagonek był ciekawy. Miały one w Polsce długą histo­rię: bywały organizowane z nakazu władzy, ale bywały też inspi­rowane przez środowiska opiniotwórcze aspirujące do władzy; bywały również spontaniczną reakcją na wypowiedź jakiegoś śmiałka, który odważył się naruszać dogmaty uchodzące za nie­wzruszone. Musiał to jednak być śmiałek cieszący się powszech­nym szacunkiem, autorytet dla wielu środowisk — bowiem cechą wspólną nagonek był ich obiekt — ktoś wybitny i zasłużo­ny — rzeczywista zawada dla naganiaczy.Nagonka miała tych ludzi zohydzić, opluskwić, uczynić przed­miotem zbiorowej nienawiści i pogardy. Taki był sens nagonek międzywojennych na Gabriela Narutowicza i Stefana Żeromskiego”

I sięgam do „Smutku rynsztoków”  Michnika

"Nienawistne oszczerstwo i język szczucia na wroga — to nektar rynsztoka. W obrębie ładu demokratycznego każdym konfliktem rządzą nie­pisane reguły: szacunek dla porządku konstytucyjnego, uznanie wspólnego dobra, przekonanie, że dla każdego obywatela jest miejsce pod słońcem, że każdy adwersarz posiada ludzką god­ność, którą trzeba respektować. Tym różni się logika demokra­tycznego sporu od logiki wojny domowej rozpętanej przez rynsztok. Spór rozstrzygają argumenty i wybory — wojny roz­strzygają oszczerstwa i kule. Dlatego zawsze szczęk oręża poprze­dzony jest mową rynsztoka, która zatruwa umysły, deprawuje sumienia i odczłowiecza adwersarza, czyniąc zeń śmieć.Codziennie słyszymy dziś mowę rynsztoka — z gazet, progra­mów telewizyjnych, z wieców partyjnych i trybuny sejmowej, nieraz także z kościelnej ambony (…) Słyszę te uporczywe wołania o tropienie zdrajców i agentów, lustrację, dekomunizację, dyskryminację. Widzę i słyszę to poni­żanie ludzi przez kolejne komisje śledcze i ten owczy pęd dzien­nikarzy, by być na czele wyścigu. Nieszczęsne psy gończe niegodziwych myśliwych...I tylko z rzadka rozlega się czysty głos humanisty, który prze­strzega przed eksplozją nienawiści czy cywilizacją podłości. A przecież ten rzadki i słabo słyszalny głos jest zwiastunem na­dziei — jak wtedy, w czasach Zoli i Masaryka, Narutowicza i Żeromskiego.Krótko przed śmiercią Gabriel Narutowicz zwrócił się do Józe­fa Piłsudskiego: „Ma pan rację, to nie jest Europa. Ci ludzie le­piej by się czuli pod tym, kto karki im deptał i bił po pysku".Nie chciałbym, by kiedykolwiek ktokolwiek powtórzył te sło­wa polskiego prezydenta, zaszczutego i zamordowanego przez polski rynsztok.”

 – pisał Michnik w 2005 roku i to jest język Michnika. Rynsztok, psy gończe, niegodziwi myśliwi, i już nie będę sięgał po „Naganiaczy i nieobywatelski postępki”, Ultrasów rewolucji moralnej, czy „Kanalia, kanalia, kanalia” .

Kończę, czyli przechodzę do meritum  – gdyż dygresje sięgają czwartej strony – a miałem pisać o roku 1947. Odpowiadając Michnikowi na „Oczy poetów”, starając się wykazać fałszywość punktu widzenia Michnika,  skoncentrowałem się na roku 1947. Był to rok sfałszowanych wyborów, czas terroru i skrytobójczych mordów. I właśnie wówczas pisarze i poeci tworzyli propagandową otoczkę wyborów.

To wówczas Międzyrzecki pisał „Głos na Polskę” ,  

 Na wszystko o czym marzył niegdyś

Lud odgarniając z czoła troskę –

Taki jest wybór niepodległy.

Głos na socjalizm,. Głos na Polskę. 

Czy jasnym jest dlaczego chce się zlikwidować IPN? To, że nie chodzi o Wałęsę, to jest oczywiste. Jest on tylko ikonką wpiętą w klapy wściekle atakujących IPN. Lustracja to sprawa ważna, ale również sprawa drugorzędna – ale widać, jak miesza się prawdę z kłamstwem, dzieli teczki na czworo, i obraża własną inteligencję. Przykładem – Wielowiejska w e wczorajszej rozmowie z Igorem Janke w skanerze politycznym. Lustracja ? Kilku profesorów Lwów z doliny nicości złożono by na jej ołtarzu, byleby nie sięgać głębiej. chodzi o Coś znacznie poważniejszego. Chodzi badanie lat 1944 – 1956, a także kolaboracji lwowskiej poczynając od 1939 roku. I dlatego chce się zlikwidować IPN, by nie badano, nie dociekano prawdy, by to korniki z Czerskiej miały monopol na uładzone (wedle potrzeb) życiorysy .

A więc na koniec wracam do Atlasu Polskiego Podziemia i cytuję wstęp Janusza Kurtyki (pamięta ktoś nagonkę na Kurtykę urządzoną przez gazetę Wyborczą, gdy miał zostać prezesem IPN ? Wiadomo dlaczego?

Karlinie - jeżeli czytasz te słowa, czy pamiętasz?

Ze wstępu Janusza Kurtyki do Atlasu Polskiego Podziemia Niepodległościowego:

„Jeszcze do niedawna dzieje antykomunistycznej konspiracji niepodległościowej po II wojnie światowej (1944-1956) należały do naj­bardziej zafałszowanych. W propagandzie PRL niepodległościowe podziemie lat 1944-1956 przedstawiano jako zjawisko marginalne, nie posiadające szerszego zaplecza społecznego i stosunkowo łatwo zlikwidowane dzięki rzekomo powszechnemu poparciu, jakiego komunistom miała udzielić większości mieszkańców Polski. W obrazie tym nie było miejsca na powszechny terror komunistyczny, sowiecki patronat, mechanizmy klęski, dramat walki bez szans na zwycięstwo. W malowanym przez komunistyczną propagandę obra­zie niepodległościowi konspiratorzy to ludzie powodowani niskimi pobudkami, zdeprawowani, okrutni, często obciążeni kolaboracją z niemieckim okupantem. „Czarny" wizerunek upowszechniały podręczniki szkolne, literatura popularna i filmy. Ten sam schemat uj­mowania problemu obowiązywał też tzw. resortowych historyków, którzy na zlecenie, z inspiracji lub za zezwoleniem władz zajmowali się problemem antykomunistycznej konspiracji, dysponując limitowanym dostępem do akt bezpieki.Dopiero odzyskanie niepodległości w 1989 r. pozwoliło na podjęcie wolnych od ideologicznych i cenzuralnych ograni­czeń badań nad oporem i konspiracją przeciwko komunizmowi w latach 1944-1956. Ważną cezurą stało się też powstanie w 2000 r. Instytutu Pamięci Narodowej. W konsekwencji powstania IPN i udostępnienia badaczom potężnego korpusu źródeł z archiwów bezpieki możliwe stało się weryfikowanie wcześniejszych ustaleń i podjęcie nowych prac badawczych. Jednym z ich efektów jest opracowanie przez IPN Atlasu polskiego podziemia niepodległościowego 1944-1956. Wydawnictwo to jest efektem projektu naukowego, w którym wzięło udział pięćdziesięciu historyków z IPN i innych ośrodków naukowych.Atlas polskiego podziemia niepodległościowego ukazuje zjawisko zorganizowanego oporu na ziemiach powojennej Polski oraz wschodnich terenach II Rzeczypospolitej, anektowanych przez Związek Sowiecki w 1944 r. Czytelnik Atlasu otrzymuje informacje o działalności zarówno wielkich, ogólnopolskich organizacji (jak Armia Krajowa, Zrzeszenie „Wolność i Niezawisłość" czy Narodowe Zjednoczenie Wojskowe), jak i organizacji regionalnych (jak Konspiracyjne Wojsko Polskie lub Wielkopolska Samodzielna Grupa Ochotnicza „Warta") czy kilkuosobowych grup lokalnych, wreszcie dowiaduje się o fenomenie konspiracyjnych organizacji młodzieżowych. Autorzy Atlasu zawarli też, w wielu przypadkach nigdy wcześniej niepublikowane, informacje o liczbie oddziałów partyzanckich, rejonach ich operowania oraz aktywności bojowej. Dzięki niezwykle bogatej ikonografii wydawnictwo to jest w równym stopniu atla­sem, przewodnikiem po podziemiu i albumem zawierającym unikatowe, w dużej części pierwszy raz prezentowane fotografie i kopie dokumentów. (...) Ogłoszone we wrześniu 1945 r. wytyczne ideowe Zrzeszenia WiN - największej powojennej organizacji konspiracyjnej - mówiły o obowiązku walki o wolność obywatela i nie­zawisłość państwa. Opór członków Zrzeszenia. WiN i setek innych organizacji został brutalnie zdławiony, jednak głoszone przez nich wartości były obecne w myśleniu części środowisk opozycyjnych po 1956 r., a zwłaszcza po rewolucji „Solidarności" lat 1980-1981. Na pewno należą do kanonu ideowego niepodległego państwa polskiego od 1989 r.”

I na koniec – który kolejny - kwestia czasu, wprowadzenie do następnego wpisu. Z zarysu dziejów polskiego podziemia niepodległościowego  – Sławomir Poleszak, Rafał Wnuk – Atlas Polskiego Podziemia Niepodległościowego - Warszawa Lublin 2007  

1947.

„Przy omawianiu zagadnień związanych z podziemiem niepod­ległościowym nie można uciec od zasadniczego problemu: czym były wydarzenia lat 1944-1956. W1997 r. na Zamku Królewskim w Warszawie odbyła się sesja naukowa „Wojna domowa czy nowa okupacja Polski po 1944 r.", w trakcie której starano się odpowie­dzieć na postawione w tytule pytanie. Prelegenci zdecydowanie odrzucali tezę o „wojnie domowej". Jan Nowak-Jeziorański stwierdził, iż posługiwanie się tym terminem przy opisie ówczesnej rzeczywistości jest „formą antypolskiej agresji". Według Adama Strzembosza z prawnego punktu widzenia terytorium powojennej Polski w latach 1944-1956 znajdowało się w stanie sowieckiej okupacji wojennej. Inni zgłaszali własne propozycje terminologiczne: „wojna partyzancka", „wojna chłopska" (ze względu na koncentro­wanie się działań na terenach wiejskich). Padła też propozycja, by okres od powstania PKWN do utworzenia Tymczasowego Rządu Jedności Narodowej traktować jako okupację w czystej postaci, okres późniejszy natomiast ze względu na międzynarodową legi­tymację tego i kolejnych rządów —jako sowieckie dominium.Nie ulega wątpliwości, że bez obecności Armii Czerwonej i NKWD objęcie władzy przez komunistów ani utrzymanie jej byłoby niemożliwe. Twierdzenie, iż w 1944 r. Sowieci pomogli polskim komunistom zdobyć rządy, jedynie pozornie odzwierciedla ówczesny stan rzeczy. Bliższe prawdy byłoby twierdzenie,  że polscy komuniści objęli władzę z woli Józefa Stalina. Sowieci nie pomagali PPR w walce o władzę, lecz przekazywali polskim komunistom administrowanie zajmowanymi przez Armię Czerwoną terenami, pozostawiając sobie prawo do ingerowania we wszystkie dziedziny życia „wyzwalanego" kraju. Miejscowi komuniści pełnili rolę wykonawców płynących z Kremla poleceń i ani przez moment nie byli partnerem Związku Radzieckiego. Nie można więc mówić o wojnie domowej, podczas której jedna strona otrzymuje pomoc zewnętrzną, gdyż polscy komuniści nie uzyska podmiotowości. Faktyczną stroną konfliktu był ZSRR, a nie PPR czy „ludowa" Polska.Nie można jednak zaprzeczyć, że komuniści zdołali włączyć w walkę o „Polskę Ludową" wielu ludzi z różnych warstw społecznych. Wiosną 1945 r. PPR miała 300 tyś. członków, a w 1948 już 900 tys. Podziemie niepodległościowe zwalczali Polacy pracujący w UB, MO, pełniący służbę w KBW czy ORMO. Jedynie nieznaczny odsetek zabitych przez podziemie stanowili obywateli sowieccy, przytłaczająca większość ofiar walk i egzekucji była etnicznymi Polakami. I choć bez wątpienia nie był to stan wojny domowej, to określenie „walki bratobójcze" znajduje pełne uzasadnienie.Polskie podziemie niepodległościowe i jego formacje zbrojne były pierwszym przeciwnikiem, z którym komunistyczny aparat bezpieczeństwa podjął walkę. Z analizy akt wytworzonych prze tenże aparat wynika, że do końca 1945 r. to właśnie podziemie uznawane było za najpoważniejsze zagrożenie dla nowej wła­dzy, przeciwko niemu kierowała ona gros sił. W 1946 r. nastą­piło przesunięcie akcentów i za „równie niebezpieczne" uznano Polskie Stronnictwo Ludowe. Ofensywa aparatu bezpieczeństwa w drugiej połowie 1946 r., zakończona amnestią 1947 r., doprowa­dziła do tak głębokiej destrukcji podziemia, że przestało ono być rzeczywistym zagrożeniem. Rozbicie centralnie koordynowanego podziemia zamknęło pierwszy, niewątpliwie najbardziej krwawy okres walki komunistów o władzę. Dopiero jego likwidacja umożliwiła podjęcie działań przeciwko kolejnym wrogom klasowym”Jesteśmy w roku 1947 –czyli oczy dwóch  poetów – Woroszylskiego i Międzyrzeckiego i świat poezji  jak to napisał Michnik – ożywiającej pamięć i oczyszczającej wrażliwość.

cdn 

rekontra
O mnie rekontra

Ukryta przyczyna zdarzeń jest lepsza od jawnej. Tucydydes rekontrapl@gmail.com BLOG Historia 1. JÓZEF PIŁSUDSKI: Podczas kryzysów powtarzam - STRZEŻCIE SIĘ AGENTUR 2. Byłem w Instytucie Pamięci Narodowej. 3. Polscy pisarze fałszują Katyń. 4. Kuroń: "Lechu, idź w zaparte", a Borsuk wciąż milczy. Polityka 2. Szara eminencja Lesław Maleszka. 3. Utytułowany Lech Wałęsa - kalendarium III RP Przykładowy link do jednej z notek POLIS 1. Rzeczy, które musiały być powiedziane … 2. Świadkowie historii i ludzie tła Przykładowy link do jednej z notek Przykładowy link do jednej z notek ReKontry 1. Bajdy pana Wajdy 1. Polowanie z nagonką na IPN 2. Leszek Kołakowski: "Opinia w sprawie pojęcia wiadomości" 3. Prof. Nałęczowi o Białych Plamach i ranach zabliźnionych podłością 4. Niezwykle utalentowany redaktor Adam Michnik 5. Recenzja recenzji z tezą profesora Friszke 6. "SB a Wałęsa" w krzywym zwierciadle profesora Machcewicza. 7. Komunizm – „Chęć wykradzenia bogom ognia” 8. Dlaczego Adam Michnik chce zlikwidować IPN

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka