Retiarius Retiarius
482
BLOG

Czy Holokaust zaczął się jak wojna, od złego słowa Polaka przeciwko (tym razem) Żydowi?

Retiarius Retiarius Polityka Obserwuj notkę 12

Głośno było swego czasu o nowatorskiej próbie wyjaśnienia genezy II Wojny Światowej złym słowem „Polaka przeciwko innemu narodowi”.

Po ową prostą metodę wyjaśniania raczej złożonych zjawisk sięgnęli też twórcy kampanii edukacyjnej ItStartedWithWords poświęconej Zagładzie Żydów. Jednym z jej elementów są świadectwa ocalałych, którzy dzielą się swoimi refleksjami o zdarzeniach, które ich zdaniem doprowadziły do Holokaustu. O czasie, w którym nie mogli przewidzieć, że ich sąsiedzi, nauczyciele, koledzy ze szkoły czy przyjaciele będą mogli przejść od słów do przemocy. O tym jak nienawistny język może ewoluować w działania o niewyobrażalnych skutkach.

Mniej więcej w taki sposób kampania została zaprezentowana na koncie TT Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau.

Zaglądnąłem na polecaną stronę i odsłuchałem ośmiu zamieszczonych na niej wspomnień. Co zrozumiałe, wypowiedzi sugerują związek pomiędzy Holokaustem a „słowem”, słowem nienawistnym, antysemickim, wynikającym z uprzedzenia, obraźliwym lub dotkliwym. Na ośmiu ocalałych, pięcioro urodziło się w Polsce, pozostali pochodzą z Austrii, Rumunii i Niemiec.

Pan Yisrael Meir Lau urodzony w Piotrkowie Trybunalskim pominął wątki osobiste i wymienił Mein Kampf oraz Ustawy Norymberskie i propagandę nazistowską jako przykłady „słów”, które doprowadziły do Zagłady. Trudno nie zgodzić się z tą ogólną refleksją, ale nie sposób nie zauważyć, że nie same „słowa” kryją się za wymienionymi przykładami.

Pochodząca z Monachium (miejsce urodzenia podano w opisie, wypowiedź nie zawiera informacji o miejscu zdarzenia) Pani Charlotte Knoblach wspomina, co zresztą powtórzy się i w innych relacjach, sytuację z dzieciństwa, jak to zatrzaśnięto przed nią drzwi pewnego mieszkania, oznajmiając, że jako Żydówka nie może się już dłużej z spotykać z mieszkającą w nim koleżanką.

Równie tragiczne zdarzenie było udziałem Pani Evy Schloss urodzonej w Austrii. Wspomina ona, że po „wkroczeniu Hitlera do Austrii” położenie Żydów gwałtownie się pogorszyło także wskutek zmiany nastawienia do nich Austriaków. I Pani Evie, katolicka rodzina zabroniła dalszych kontaktów z jej przyjaciółką.  

Urodzona w Bukareszcie w roku 1940 Pani Colette Avital, opierając się zapewne na rodzinnych wspomnieniach przypomniała zarówno złowrogie słowa, w tym otwarte groźby wypowiadane jeszcze przed wojną wobec jej ojca jak i pobicie go w roku 1941 przez min. dawnych pracowników jego zakładu. To przejście od słów do czynów zestawiła z „wkroczeniem Niemców do Rumunii”.

Z pozostałych relacji ocalonych pochodzących z Polski wyróżnia się wypowiedź Pana Arona Krella. Bodaj jako jedyny wspominając okupację mówi o niemieckich prześladowaniach Żydów, w tym o owych złych słowach, którymi Niemcy określali Żydów. Ale już opis pod relacją pomijając ten niemiecki wątek zdaje się sugerować  – podano datę i miejsce urodzenia (Łódź, Polska) – że cytowane w nim wypowiedzi mogły paść z ust Polaków.

Swoją specyfikę mają refleksje Panów Abe Foxmana, Shraga Milsteina oraz Sidneya Zoltaka (wszyscy urodzeni w Polsce). Z każdej płynie głębokie przekonanie, że Holokaust nie zaczął się od gett, obozów koncentracyjnych czy obozów zagłady. Zaczął się od słów. I po każdej takiej deklaracji następuje wspomnienie z Polski wskazujące na polski antysemityzm.

Pan Shraga Milstein po zapewnieniu, że „Jak dobrze wiadomo, Holokaust nie zaczął się od komór gazowych” z nie mniejszym przekonaniem stwierdza, że „Wiadomo iż w Polsce był antysemityzm”. Opisując antysemickie zachowanie Polaków zaznaczył co prawda, że nie używali oni przemocy, ale spuentował „Tak to się zaczęło”.

Pan Abe Foxman po zdaniu, że to „antysemickie słowa prowadziły do krematoriów” powiedział, że „jako dziecko dorastał w okupowanej przez nazistów Polsce” i przypomniał, jak ukrywający go katolicy powiedzieli mu by pluł na Żydów.

Również Pan Sidney Zoltak (Żółtak) szukając przyczyn „diabolicznego planu zagłady Żydów”, konstatuje, że zaczął się on „od słów”. I w następnym zdaniu przechodzi do wspomnienia o antysemickim zachowaniu  Polaków  z roku 1935. I tu administratorzy strony dopuścili się jawnej manipulacji – z ItStartedFromWords zrobili  ItStartedFromPicture. Relację Pana Sidneya o akcji bojkotu przez Polaków sklepu jego dziadka, zilustrowali zdjęciami umundurowanych Niemców z planszami „Nie kupuj u Żyda” (w języku niemieckim). Swoją wypowiedź z okresu niemieckiej okupacji Polski Pan Zoltak kończy zdaniem „Antysemityzm w Polsce był w tamtym czasie nie tylko tolerowany, ale nawet popierany”. Jeśli dodać, że te słowa ilustruje zdjęcie okupowanej Warszawy przedstawiające tablice z napisami w językach niemieckim i polskim („Uwaga” tylko po polsku) „UWAGA ! Wstęp do Alei Ujazdowskich jest Żydom wzbroniony” to mamy kolejną manipulację ItStartedFromPictures.

Trudno mieć pretensje do ludzi wspominających swoje jakże tragiczne dzieciństwo lub relacjonujących, tak jak je zapamiętali, wspomnienia swoich krewnych o nie mniej tragicznych czasach. Można jednak zapytać twórców „kampanii edukacyjnej” jakimi kryteriami kierowali się dokonując takiego doboru relacji (z dostępnych przeszło 50 000 !) jak i decydując się na tak skandaliczne manipulacje obrazem.    

Los zdarzył, że na tej samej stronie znajdziemy możliwość dowiedzenia się czegoś więcej o Holokauście. Choćby z artykułu Pani dr Joanny Śliwy „Czym jest antysemityzm?”. Zaczyna się on od relacji ocalałej, Pani Frances Gelbart. To kolejna opowieść o żydowskiej dziewczynce, której nagle zabroniono kontaktować się z przyjaciółką. Cały tekst, okraszony co prawda jednym akapitem poświęconym antysemityzmowi w Niemczech, ma na celu przekonać czytelnika, że Polacy w czasie okupacji (na przykładzie Krakowa) nie tylko, że sami nie byli w żaden sposób prześladowani, to jeszcze nie solidaryzowali się z Żydami, a nawet czerpali korzyści z ich tragicznego położenia. Tak opisana postawa Polaków nie miała zdaniem autorki nic wspólnego z niemiecką polityką okupacyjną lecz wynikała z polskiego antysemityzmu.   

Artykuł można uznać za nierzetelny, choćby dlatego, że pomija on politykę okupacyjną Niemców wobec Polaków. Autorce można zarzucić także instrumentalne wykorzystanie relacji Pani Gelbart. Po pierwsze dlatego, że wspominając dziecięce lata Pani Gelbart nie mówi ona nic o polskim antysemityzmie, a jego pierwsze przejawy wiąże z niemiecką okupacją Polski. Co więcej. Pani Śliwa  nie wspomina o dwóch wersjach opisu tego samego zdarzenia. W jednej z nich w istocie Pani Gelbart powiedziała, że usłyszała, że to iż jest Żydówką było powodem, dla którego zabroniono jej spotykania się z przyjaciółką. Ale w innym wywiadzie powiedziała, że nawet nie zdążyła zapytać „dlaczego”. Co więcej, bardzo ciepło wspominała swoje dzieciństwo w przedwojennym Krakowie, a antysemityzm, o czym już wspomniałem,  kojarzyła z niemiecką okupacją tego miasta. W tym fragmencie swojej relacji, Pani Frances, okazała się być dla Pani dr Joanny Śliwy niegodna zaufania.  

Na stronie ItStarted znajdziemy jeszcze inne materiały, w tym nagrania video z wykładów oraz konferencji poświęconych antysemityzmowi i Zagładzie. W jednym z nich (Impact of the Past: Anti Semitism – Past and Present – Panel Q&A) uczestniczka  panelu zaprzeczyła jakoby Polacy byli gorsi od Niemców i skrupulatnie wyjaśniła pytającemu, że Holoakust zorganizowali i przeprowadzili Niemcy, ale z uzupełnieniem, że obok Polaków wspierających Żydów byli i tacy, którzy kolaborowali z Niemcami. Mówienie w kontekście okupowanej Polski o „kolaboracji” Polski i Polaków trudno uznać za przejaw troski o „fakty” i prawdę na temat Zagłady, podobnie jak wypowiedzi o polskim rządzie, który chce jakoby „na nowo pisać historię” i „rości pretensje” do wyznaczania dyrektorów Muzeów Polin i Auchwitz-Birkenau – i takie zarzuty bowiem pojawiły się na wzmiankowanej konferencji. Inny z uczestników wspomniał co prawda o działaniach polskich dyplomatów (chodziło chyba „grupę Ładosia”) ratujących Żydów, ale w następnym zdaniu – jakby przestraszony własną odwagą – od razu przyznał, że uznaje za prawdziwe wcześniejsze zarzuty kierowane pod adresem Polaków.   

Nie ukrywam, że sam się zastanawiam, czy aby nie próbuję „dzielić włosa na czworo”. Z drugiej wszak strony kwerenda różnych stron poświęconych Holokaustowi, z reguły głoszących potrzebę przeciwstawiania się negacjonizmowi oraz fałszowaniu prawdy o Zagładzie, zdaje się nie pozostawiać złudzeń. Może się okazać, że w niedługim czasie, jakikolwiek rzeczowy opis charakteru, celów i skutków niemieckiej okupacji ziem polskich w czasie II wojny światowej uznawany będzie za przejaw negacjonizmu (tzw. Holokaust deflection czyli "odpieranie Holokaustu"), za "przenoszenie winy za zbrodnie na przedstawicieli innych nacji" (aż dziw, że Pan Jan Grabowski zdaje się uznawać nazistów za nację) oraz umniejszanie – jakoby dowiedzionego i uznawanego w pewnych kręgach za oczywisty  - udziału Polaków w Zagładzie (czyt.: uzyskania przez Niemców "pomocy  ze  strony znacznych grup miejscowej ludności w procesie rabowania, deportowania i mordowania Żydów"). A ponieważ nie sposób dowieść tego ostatniego w oparciu o rzetelną prezentację faktów historycznych, można oczekiwać, że wykorzysta się w tym celu oskarżenie Polaków o antysemityzm, którego jednym z przejawów będzie „mowa nienawiści”.     

Ustalenie przyczyn Holokaustu wymaga żmudnego gromadzenia i analizowania faktów historycznych. Efektów tej pracy, nawet przyjmując najbardziej skondensowaną formę, nie da się sprowadzić do takiej czy innej dobrze brzmiące frazy ItStartedFrom … . 

Bez wątpienia jednak, takie hasłowe i odwołujące się do emocji wyjaśnienie, nie zmuszające do żmudnych studiów i refleksji, ma dla niektórych zainteresowanych pewne zalety. Tym, dla których fakty są niewygodne, pozwala od nich abstrahować i rozbudzać u zainteresowanych negatywne odczucia i emocje, kierując je w stronę wybranych grup czy narodów. Taka postawa koreluje też  ze skutecznie promowanym przez ideologię lewicowo-liberalną konstruktem „mowy nienawiści”.

W próbie przekonywania, że „Holokaust rozpoczął się od słów” znajdzie on kolejne – obok notorycznego już odbierania głosu konserwatystom czy chrześcijanom – zastosowanie. Można odnieść wrażenie, że po etapie bardzo skutecznego oddzielenia państwa niemieckiego i samych Niemców od związku z Zagładą i skojarzenia jej z nazizmem oraz jego kolaborantami i współsprawcami, nadszedł czas na kolejny krok. W kierunku przypisania odpowiedzialności za Holokaust tym, których łatwo obciążyć jakże nieprecyzyjnym zarzutem o „mowę nienawiści”, a ta przecież nie może mieć nic wspólnego z językiem Goethego i krajami Starej Europy.

Skupienie się na emocjach pozwala odsunąć na bok konstatacje, że być może dopiero oświeceniowe przekonanie o mądrości człowieka i możliwościach oraz znaczeniu nauki, choćby tej o rasach, oraz zastąpienie tradycyjnych systemów wartości tworzonymi przez ludzi ideologiami, dało podstawy do zorganizowania ludobójstwa o charakterze i na skalę Holokaustu. Oczywiście nie można zapominać, że samo uznanie tej zbrodni za „wyjątkową”, jest również na swój sposób „wyjątkowe”. Ale i to da się wytłumaczyć całkowicie odmiennym traktowaniem przez dominującą współcześnie ideologie liberalno-lewicową utożsamianego z prawicą (czyt.: zacofaniem) nazizmu i lewicowego (czyt.: postępowego) komunizmu. A przecież to sojusz tych dwóch systemów stworzył jednemu z nich warunki do  przeprowadzenia Zagłady.  

Z podanych wyżej powodów kampania ItStartedFromWords budzi zdecydowany sprzeciw.     

Ale jest jeszcze jeden, nie mniej ważny powód, który każe zastanowić się nad jej celowością i sposobem prowadzenia.

Wypowiedź Pana Abe Foxmana zilustrowana jest jego zdjęciem z dzieciństwa z kobietą, katoliczką, o której kiedy indziej sam powiedział, że przez cztery lata ryzykowała życie ukrywając go i chroniąc. Co więcej, o sobie jako o ocalałym powiedział (też gdzie indziej), że jest przykładem tego do czego może prowadzić dobre słowo. I pozostali, ocaleli także dlatego, że ktoś jednak obdarzył ich jakimś dobrem, udzielając w takiej czy innej formie pomocy. Czyż zatem nie lepiej pozostawić sprawę genezy Holokaustu chłodnemu oku historyków, a jeśli już chce się oddziaływać na emocje to może rozbudzając te dobre. Może zamiast fałszywie epatować złem, z pominięciem tego realnego, które doprowadziło innych na skraj rozpaczy i skutkowało ujawnieniem się słabych stron ludzkiej natury, lepiej byłoby promować wspomnienia wskazujące na to, że byli ludzie, którzy nawet w tych ekstremalnie trudnych warunkach, zachowali ludzką godność.


Retiarius
O mnie Retiarius

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka