Richard Mbewe Richard Mbewe
2213
BLOG

Czyżby powrót do właściwych relacji gospodarczych?

Richard Mbewe Richard Mbewe Polityka Obserwuj notkę 42

Wydarzenia na rynkach światowych w ostatnim czasie zmuszają nas do analizy i odpowiedzi na pytanie: co właściwie się stało ze wszystkimi indeksami, cenami produktów czy relacjami gospodarczymi, które są w trendzie spadkowym? Duże i od lat uważane za ostoję gospodarczą świata podmioty, stoją na krawędzi bankructwa lub już zbankrutowały? Może to, co się dzieje jest przykładem działania cyklu koniunkturalnego, przebiegającego w sposób sinusoidalny?

Nie ulega wątpliwości, że skutki obecnych wydarzeń będą długofalowe i wielo-zmienne: zobaczymy znikanie oraz pojawienie się nowych fortun, skończy się liberalizm gospodarczy polegający na tym, że rynek jest w stanie dokonać samoregulacji. Jednocześnie prywatyzacja nie będzie już panaceum na wszystkie problemy w przedsiębiorstwach (nawet w gospodarce). Zobaczmy większy udział państwa w gospodarce, a w szczególności powrót do zapomnianej podstawowej roli banku centralnego, jakim jest lender of last resort.

Dziś wszyscy zastanawiają się nad tym, co się stało i kto jest winien zaistnienia tych problemów. Otóż uważam, że wina leży po stronie USA, gdzie zaczęto traktować wszystkie działania gospodarcze w sposób typowo hazardowy. Tak można wytłumaczyć działania, które doprowadziły do kryzysu hipotecznego: Fed pod zarządem Alan’a Greenspan’a radykalnie obniżył stopy procentowe do poziomów minusowych, jeśli weźmie się pod uwagę ich realne wartości, (czyli po odliczeniu inflacji). Skoro stopy procentowe to cena pieniądza, to stał się on tani i łatwo dostępny. W związku z tym zaczęto udzielać kredytów hipotecznych nawet tym ludziom, którzy nie mieli zdolności kredytowej. Krach na tym rynku był kwestią czasu. Z kolei poprzez pogoń za zyskiem i dążenie do osiągania coraz to wyższych wyników co roku (a zatem i wyższe bonusy), kolejne instytucje finansowe kreowały i oferowały rozmaite instrumenty finansowe na bazie kredytów hipotecznych o marnych podstawach. Z kolei ludzie, którzy zaciągali kredyty hipoteczne mieli wątpliwe zdolności kredytowe i groźba bezrobocia cały czas stała nad nimi, dlatego że większość prac, które mogli wykonać została wysłana za granicę w ramach outsourcingu czy business process offshoring.

Jednocześnie ceny surowców szły w górę, w szczególności ropy naftowej, która osiągała coraz to wyższe szczyty, aby zakończyć na poziomie USD 147 za baryłkę. Wyższe ceny surowców oznaczają wysokie koszty produkcji i chęć dalszego outsourcingu. Tymczasem, tak jak w latach 70-tych, kraje eksportujące ropę znowu mają ogromne środki i szukają możliwości inwestowania lub po prostu chcą wydawać te pieniądze. I chcą to zrobić w krajach Europejskich oraz w USA. Te ostatnie dwa czynniki są mocne inflacjogenne, a zatem, należy podwyższać stopy procentowe, co zaczął robić nowy szef Fed Bernard Bernanke.

Ale podwyższenie stóp procentowych, radykalnie obniża zdolność kredytową ludzi, którzy zaciągnęli kredyty hipoteczne w USA – doprowadzając do niemożności ich obsługiwania i bankructwa. Fala bankructw kredytobiorców nie jest na rękę dla wielu banków, dlatego że banki obracają pieniędzmi a nie domami! Nadzwyczajne banki zaczęły tracić płynność finansową w formie reakcji łańcuchowej.

Na ile poszczególne banki są „umoczone” w tych transakcjach związanych z kredytami hipotecznymi, nie sposób dziś określić. W związku z tym spadło zaufanie wzajemne wśród banków i niechętnie pożyczają sobie pieniądze. W związku z tym stopa LIBOR idzie w górę, pomimo że banki centralne nie podwyższają, wręcz obniżają stopy procentowe! W związku z tym tak jak napisałem ostatnio na blogu, należy przywrócić zaufanie w systemie bankowym. To zaufanie nie może polegać na wpompowaniu USD 700 mld, lecz należy usunąć (wyczyszyć) wszystkie złe kredyty: zarówno te u zwykłego obywatela, jak i te, które zostały zaciągnięte przez instytucje finansowe. Obecna sytuacja skończy się upadkiem kilku instytucji finansowych i zwiększeniem roli regulacji, – czyli należy wrócić do podstawowej roli banku centralnego jako lender of last resort, – czyli instytucja, która ratuje banki w sytuacjach kryzysowych, takich jak obecnie. Owszem, oznacza to wykorzystanie pieniędzy z budżetów poszczególnych państw, ale innych możliwości już nie ma. Z kolei, większy wpływ instytucji regulujących oznacza jednocześnie ograniczenie tempa i zakresu prywatyzacji i stwierdzenie, że rynek wszystko wyreguluje, pójdzie do lamusa. Zwiększony zakres regulacji oznacza dokonanie ograniczeń w zarobkach szefów instytucji finansowych oraz zwiększoną kontrolę i szerszy zakres działania audytorów. Sami audytorzy powinni podlegać kontroli instytucji regulacyjnych, co do wiarygodności ich kontroli w poszczególnych instytucjach finansowych.

A zatem, czyżby następował powrót do właściwych relacji w gospodarce, polegających na tym, że zarabiasz, dlatego, że coś „namacalnego” produkujesz lub oferujesz konkretną usługę? Dotychczas można było stworzyć bardzo ryzykowne instrumenty finansowe (wręcz o charakterze hazardowym) w celu osiągnięcia coraz to wyższych i nierealnych zysków. Tylko regulator państwowy może to zahamować, i pewnie zobaczymy coraz to większą rolę państwa w tym zakresie. Czas pokaże. Nie ulega wątpliwości, że w gospodarce światowej nastąpi wiele zmian po tym kryzysie kredytowym.

 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka