Rorschach Rorschach
302
BLOG

Głowa do góry!

Rorschach Rorschach Rozmaitości Obserwuj notkę 7

Dyskusja w ostatniej notce zainspirowała Rorschacha do podzielenia się optymizmem Maxa Kolonko, którego niedawny artykuł pragnę Państwu przypomnieć (co „zrobi” nam prawie jedną trzecią tekstu, hi, hi!), bo wart jest uwagi.

Tylu naszych liberatarian, konserwatystów, czy socjalistów wpada w czarny humor, gdy ich wizja nie ma szans na realizację w tym życiu, że aż nazbyt często chcieliby, aby ktoś szybko i rewolucyjnie zaprowadził rządy ich opcji. Żeby tylko wszyscy w komunie żyli, żeby przyszło państwo i wyzwoliło nas od własności, bo przecież smutno, że ludzie głodują. Albo żeby wszyscy wyznawali tradycyjne wartości i żeby państwo tych wartości strzegło, bo przecież tyle wokół niebezpieczeństw, że aż przestraszony konserwatysta musi zaciąg do wojska wprowadzić. Lub żeby wreszcie ludzie się pobuntowali, pozabijali polityków i zaprowadzili rządy prywatne i sprawiedliwe.

I po cóż się smucić? Po cóż narzekać? Max Kolonko przychodzi z odsieczą i przywraca uśmiech, bo pisze jak prawdziwy kowboj. Ten człowiek słusznie wierzy, że rzeczy niemożliwych nie ma, że ludzie mogą wszystko, że są panami świata. Niechże tylko wezmą się w troki i zorganizują, niech budują nowe, niech zmagają się z piaskiem wiejącym w twarz i śmiało usuwają przeciwności losu, zawsze wolni, zawsze odpowiedzialni za swoje życie. Niechże dzielnie wyzwolą się ze strachu, który ich więzi! – woła Kolonko.

Kolonko szybko odrzuca strach, będący ulubionym chwytem retorycznym etatyzmu nie tylko ekologicznego (białe misie będą marły na ulicach), ale też emerytalnego (emeryci będą marli na ulicach), kulturalnego (artyści będą marli na ulicach), czy ekonomicznego (pracownicy upadłych firm będą marli na ulicach):

„To ja już, droga Pani Marto, wolę umrzeć od atomu [niż wskutek globalnego ocieplenia]”. „(…) [O]d 20 lat nie było w Nowym Jorku tak zimnego lata jak teraz, kiedy domu nie musi chłodzić klimatyzator”. „(…) [R]ząd Obamy nie zmusi mnie do malowania dachu mojego domu na biało, żebym redukował efekt cieplarniany czy do rezygnacji z Cadillacka Escalade pożerającego galon benzyny na 12 mil (…)”.

„Sam zaś – proszę mi wybaczyć - bardziej sobie cenię moje zdrowie niż żywot najpiękniejszego nawet włochatego misia na Alasce”.

A po chwili:

„Pani Marto, proszę się nie martwić wyborami mieszkańców Krajów Trzeciego świata, bo to jest ich problem, nie nasz. Czy mieszkańcy Boliwii czy Meksyku mają dwie lewe? Czy ich mózgi są inaczej ustawione od przedstawicieli cywilizacji zachodniej? Co im przeszkadza w realizacji Mexican Dream czy Peruvian Dream i dlaczego jest on tak odmienny od amerykańskiego? Straszy pani, że przyjdą nam pod dom, głodni z nieekologicznym piecykiem? Czy mamy się dać zastraszyć złodziejowi oddając mu profilaktycznie co miesiąc portfel, żeby nas nie okradał?”

„Tu bierze się sprawy w swoje ręce zaś potrzebującym pomocy pomaga się, jak śpiewał Paul Simon, „by pomogli sobie samym.” Ale kłopot z lewicowymi ekologami jest właśnie taki, że chcą narzucić swą wolę ludziom, którzy nie tylko, że nawet o ich istnieniu nie wiedzą, co niekoniecznie tej pomocy oczekują. Proszę pójść do domu ubogiego mieszkańca Peru, zacząć mu zmieniać piecyk na elektryczną grzałkę, i zobaczyć jak na to zareaguje”.

„Trzeci świat zaś nie robi nic w tej sprawie, bo ma inne, egzystencjalne, problemy na głowie. Z tych powodów jednakże Trzeci Świat nie może dyktować warunków w jakich funkcjonować będzie największa gospodarka świata. Takie jest stanowisko Ameryki. To dlatego protokoły z Kyoto Ameryka wrzuciła do kosza i chwała jej za to”.

A o politykach:

„Ludzie ci chcą nas skłócić i zastraszyć, forsując swoje wersje ustaw klimatycznych zanim połapiemy się, że tak naprawdę stoimy po tej samej stronie - po stronie przyrody i naszej planety”.

Rorschach prosi, aby przepełniony pozytywistycznym duchem artykuł Kolonki dotarł do serc wszystkich zwolenników najdziwniejszych nawet ideologii. Bądźcie radośni! Nie poddawajcie się głupocie.

Pamiętajcie, drodzy lewicowcy – jeśli będziecie chcieli wziąć ludzi za mordę, zabrać im ziemie i dobra, żeby je po równo podzielić (gdybyż tylko kapitał był jednorodny jak homogenizowany serek, że dałby się tak podzielić), to jesteście bandą zwierzaków, które innych traktują jak materiał mięsny, taki do przemielenia, a nie do dyskusji. Ach, przecie wasza rewolucja musi być krwawa, musicie wymordować kułaków. Tak dosłownie pisali wasi „myśliciele”. Inni ludzie to dla was nie partnerzy, lecz opanowani kapitałem zombie. Nie cenicie ich intelektów, ignorujecie ich świadomość, bo to wszak tylko świadomość klasowa. I już, szufladka zamknięta, myślenie skończone. A potem, wy biedne dziewice mentalne, jesteście zadziwieni i zszokowani, tak jak w dobie Stalina prowadzeni na smyczy przez Lunkę Brystygierową intelektualiści pokroju Słonimskiego czy Szymborskiej, że musicie tym ludziom, tym „zombiakom” w tył głów strzelać, bo tak łatwo nie oddają swojego potu i krwi. Posłuchajcie Maxa Kolonko, zrozumcie jego nieustraszonego ducha przygody. Nie dajcie się negatywnej wizji człowieka, który nie ma wolnej woli, którym kierują materialne środki produkcji. Nie – to człowiek jest u steru. Jeśli zechce i ma odwagę.

Pamiętajcie, drodzy konserwatyści – jeśli… cóż, pamiętajcie o tym samym, co wasi lewicowi koledzy, gdy będziecie chcieli wziąć kogoś innego za mordę. Pamiętajcie, żeście chrześcijanie, i musicie wierzyć w wolną wolę, bo jak nie, to też z was bydło, co do ludzi wpierw strzela, a potem myśli. Bo prawdziwi kowboje najpierw myślą, a potem strzelają. Nie wypalają do każdego bez różnicy, jak jacyś barbarzyńcy, a tylko do zwierzaków, co na ich teren się pchają i chcą im zrobić kęsim. Prawdziwy kowboj to przecież nie jakiś durny zamaskowany bandyta, co nie potrafi swojej ziemi uprawiać, tylko dzielny facet ze strzelbą, co po pustyni krowy gania, swego pilnuje i na sąsiada pole nie włazi. A to właśnie czynicie, gdy chcecie zmusić mnie, abym nie był idiotą i wychowywał swoje dziecko tak, jak wy uważacie za stosowne. Wybaczcie, ale nie wasza sprawa. Pozwólcie mi być kretynem, i sami wychowujcie swoje dzieci jak chcecie, a okaże się wnet, kto miał rację i czyje dziecko będzie zdrowsze.

A jeśli wątpicie, że ludzie mogą się organizować sami, bo wydaje się wam, że nic nie doprowadzą do końca bez policyjnej pałki, to albo czekajcie na Dni Ostatnie, bo i tak nic się wam nie uda, albo weźcie przykład z Radiowej Trójki, której dziennikarze prywatnie próbują zrobić to, co powinni byli uczynić już dawno – zacząć na siebie zarabiać uczciwie (na samą inicjatywę zwrócił już uwagę zetjot w jednym z komentarzy, choć raczej w tonie narzekającym, pesymistycznym, coś w rodzaju: do czego to doszło, żeby ludzie kultury musieli żyć uczciwie i być może – o zgrozo! – skromniej…), a nie czekać, aż polityczny hodowca zejdzie i sypnie nieco paszy. Być może cała inicjatywa się powiedzie i Autorzy zyskają swobodę twórczą, zamiast stałego kręcenia i uciekania przed naciskiem politycznym, jak za cenzury w PRL. Oczywiście kosztem będzie stały wysiłek, szukanie metod zarabiania – jak w przypadku ludzi bez specjalnych przywilejów – czyli zejście z panteonu panów i władców na padół zwykłych ludzi łupionych okrutnie przez państwo. Nie traćcie jednak nadziei i pamiętajcie, że lepiej jest w pocie czoła pracować, stworzyć konkretny produkt i sprzedać go komuś, kto go potrzebuje, niż odnieść „niesłychany sukces”, przyjmując cudze pieniądze za darmo, za nicnierobienie, a potem dziwić się – aj waj! – że jest to wykorzystywane.

Pamiętajcie, drodzy libertarianie – jeśli chcecie robić rewolucję (tylko o ile to naprawdę dobre wyjście), to niech nie będzie krwawa. Zabijcie tylko w samoobronie, odgońcie bandytów i zwierzaki czyniące szkody w waszych kurnikach. Wymierzajcie samosądy, bo są one równie sprawiedliwe, jak cudzosądy. Niech jednak będą na tyle sprawiedliwe, na ile to możliwe – wyznaczcie bezstronnego prywatnego sędziego, na którego zgodzą się obie strony (może jak w somalijskim xeer?). Ale nie wszystko naraz. Wpierw – to najważniejsze zadanie – zadbajcie o swoją własność, brońcie jej dzielnie i nie dajcie się złym myślom. Będzie lepiej, gdy się mądrze wzbogacicie i stworzycie pierwsze polskie elity, które przerodzą się w siłę intelektualną. Wiedzcie, jak to jest prowadzić własną firmę, nie dajcie się złym przepisom, bądźcie ich świadomi, odważnie wypowiadajcie się przeciw nim. Uwłaszczone po PRL komuchy w końcu dadzą się zwyciężyć, bo są głupi i niekompetentni. A jeśli są mądrzy i coś potrafią, to są po naszej stronie, choć o tym nie wiedzą. Powoli przemijają czasy Michnika, Wałęsy i peerelu. Wytrwajcie i budujcie, nigdy nie zapominając o podstawowych wartościach wolnościowej etyki. Rorschach żywi nadzieję, że takie, lub podobne optymistyczne i konstruktywne dezyderata będą wam przyświecać.

Głowy do góry! :-)

Rorschach
O mnie Rorschach

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości