Ryszard Czarnecki Ryszard Czarnecki
713
BLOG

Politycznie ślepy towarzysz Timmermans „żółtych kamizelek” nie widział

Ryszard Czarnecki Ryszard Czarnecki UE Obserwuj temat Obserwuj notkę 6

Zapraszam do lektury zapisu wywiadu radiowego, jakiego udzieliłem w tym tygodniu red. Grzegorzowi Jankowskiemu. Nasza rozmowa była emitowana na falach Polskiego Radia 24 (PR 24).


Dwadzieścia pięć minut, żeby zdążyć do szkoły albo pracy – i w tym czasie wysłuchajcie mojej rozmowy z Ryszardem Czarneckim, eurodeputowanym Prawa i Sprawiedliwości. Witam Pana serdecznie. 

- Witam Państwa, witam Pana jeszcze bardziej serdecznie niż Pan mnie. 

Ojojoj… 

- Dobry początek, na dobry początek dnia. 

Tak, na dobry początek. Tak jest. Przechodzimy do spraw poważnych „Dziennik Gazeta Prawna” dzisiaj na czołówce : „Wymiar sprawiedliwości, system antykorupcyjny, przestrzeganie konstytucji i wolność mediów” – te obszary chce kontrolować Komisja Europejska we wszystkich krajach członkowskich, chce sprawdzić, jak funkcjonuje mechanizm „checks and balances” w poszczególnych krajach. Co Pan na to? 

- Świetnie. 

Tylko tyle? 

- Nie, na początek. Ponieważ bardzo dobrze, że nastąpił tutaj znaczący postęp, przypomnę wszystkim, że dotychczas Komisja Europejska – i to była działka pana czy towarzysza Timmermansa, bo to przecież członek partii socjalistycznej - Partii Pracy - skupiała się na takim bardzo selektywnym przeglądzie tych właśnie tematów w krajach naszego regionu: Polska, Czechy, Węgry, Słowacja, Rumunia . Były debaty na ten temat w Parlamencie Europejskim, Komisja Europejska usiłowała być takim cenzorem tego, co dzieje się właśnie w tych pięciu krajach w Europie Środkowo-Wschodniej. Natomiast teraz koncepcja, którą przeforsowała pani przewodnicząca Komisji Europejskiej, tej Komisji, której jeszcze nie ma, bo dopiero powstanie zapewne od 1 grudnia, równo za tydzień rozpocznie się sesja europarlamentu w Strasburgu, na której to sesji posłowie, zapewne, bo całkowitej pewności nie ma, zdecydują o powstaniu Komisji Europejskiej. Ale pani przewodnicząca już przedstawiła koncepcję, którą tutaj Pan streścił. Mianowicie nie tylko Polska czy Czechy, Węgry, i kraje naszego regionu, ale wszystkie kraje Unii Europejskiej.  I to jest OK, to jest wyraźny progres. 

Już widzę, jak Komisja Europejska bada praworządność we Francji, gdzie policja tłucze na ulicach demonstrantów w żółtych kamizelkach, albo już widzę jak do Hiszpanii jedzie wielka Komisja i sprawdza, jak leją ludzi w Barcelonie, w Katalonii. 

 - Ma Pan wyobraźnię i dobrze. To cechuje dziennikarza. Teraz ma się tym zajmować Czeszka Vera Jurova. 

Jaka ona jest? 

- Brunetka, jeżeli Pan pyta o wygląd. 

W sensie politycznym oczywiście. 

- W sensie politycznym reprezentowała rząd lewicowo-liberalny. Natomiast jest osobą, która jest z naszego regionu, a więc myślę, że jest to pewien postęp w porównaniu z panem Timmermansem, który … 

To Czeszka będzie nas grillować? 

- Na pytanie o „żółte kamizelki” pan Timmermans mówił: „o co chodzi, wszystko jest w porządku, jest dobrze, we Francji nic złego nie widzę”. Czyli, że tak powiem politycznie ślepy był, jak tylko pytano go o te cotygodniowe protesty, gdzie ginęli ludzie – przypomnę, że we Francji były tysiące rannych i  szereg osób zabitych w tych demonstracjach, które są co tydzień i teraz znowu ,choć na mniejszą skalę się pojawiły. Natomiast teraz, myślę, że to będzie bardziej uczciwa ocena i nie uważam, żeby kwestie relacji między Komisją Europejską a polskim rządem były nacechowane takim napięciami jak były poprzednio. Także ze względów pragmatycznych : pani von der Leyen jest pragmatyczną Niemką, która wie, że tak naprawdę została szefową Komisji Europejskiej dzięki europosłom Prawa i Sprawiedliwości – wygrała dziewięcioma głosami, a 26 europosłów - w tym mówiący te słowa, Pana dzisiejszy gość - zagłosowało za nią. W związku z tym, teraz na przykład szereg socjalistów, którzy zagłosowali na nią mówi, że nie zagłosują. Tym bardziej będzie potrzebowała naszych głosów, nie sądzę więc, żeby chciała atakować sojusznika. 

Ale w tej Komisji Europejskiej zostaje, jak to Pan mówi, towarzysz Timmermans, tyle że będzie odpowiedzialny teraz za klimat i będzie nas grillować w kwestiach klimatycznych.   

- Tak, zostaje jest jednym z wiceprzewodniczących, jednym z siedmiu. Chociaż oczywiście był wcześniej wiceprzewodniczącym – w związku z tym na pewno nie należy lekceważyć ani jego osoby, ani jego działań. Myślę, że tutaj czeka nas twardy bój, musimy być uzbrojeni w argumenty merytoryczne – myślę, że będzie to czynił nowy minister środowiska, pan Michał Kurtyka .  Zwracam też uwagę na zapowiedź pani Ursuli von der Leyen, która powiedziała, że po stu dniach pracy Komisji Europejskiej przedstawi takie nowe założenia, gdy chodzi o politykę ekologiczną, klimatyczną, kwestię neutralności klimatycznej. Ponieważ przesunęło się to powstanie Komisji o co najmniej miesiąc, czyli zapewne w drugiej połowie marca zobaczymy jakie są te założenia i  dopiero się do nich zapewne ustosunkujemy. 

W takim razie, co tam się w ogóle dzieje w tej Brukseli, bo jak czytam o rezolucji Parlamentu Europejskiego w sprawie rzekomego zakazu edukacji seksualnej w Polsce, to się łapię za głowę. Przecież takiego prawa w Polsce nie ma… 

- To prawda. 

A głosujecie w takiej sprawie… 

- To prawda, rzeczywiście ta większość lewicowo-liberalno-komunistyczno-zielona z poparciem części posłów Europejskiej Partii Ludowej zagłosowała za tym dziwolągiem, za tym kuriozum. Nie ma tam żadnego praktycznego znaczenia ta rezolucja, chociaż może wejść do swoistej księgi dziejów głupoty w Unii Europejskiej, ponieważ odnosi się do czegoś, czego w Polsce nie ma. 

Sprawy krajowe teraz. W Senacie nie macie większości teraz. Bardzo z tego powodu cierpicie. Czy zgadza się Pan z częścią komentatorów właśnie z prawej strony sceny politycznej, którzy mówią, że do Parlamentu Europejskiego PiS wysłał bardzo znane i wyraziste postacie, których zabrakło w wyborach do Senatu i przez to nie macie tutaj większości. 

- Może dzięki temu wygraliśmy w sposób bardzo wyraźny o osiem punktów procentowych wybory europejskie - nigdy wcześniej w historii wyborów europejskich żeśmy tak nie wygrali - a to była walka mówiąc językiem sportów motorowych , „Formuły 1” o „pool position”, o to, żeby być pierwszym przed wyborami do Sejmu i Senatu, bo to oczywiście ułatwia potem zwycięstwo w tychże najważniejszych, kluczowych wyborach. A więc stąd taka decyzja. Wysłaliśmy rzeczywiście bardzo silną reprezentację do europarlamentu, natomiast zawracam uwagę, że nam to nie zaszkodziło, jeżeli chodzi o wybory do Sejmu, ale przegraliśmy wybory do Senatu. Natomiast myślę, że tutaj była kwestia być może tego, że w paru okręgach nasi kandydaci poczuli się zbyt pewnie, uznali, że te wybory „się wygrają” – a wyborów „się wygrać” nie sposób. Trzeba bardzo ciężko na to pracować. W związku z tym wygraliśmy je do Sejmu, utrzymaliśmy taką może nie największą, ale jednak bezpieczną przewagę, gdy chodzi o sprawne zarządzanie większością sejmową i rządzenie państwem, co najważniejsze. Natomiast była minimalna porażka do Senatu – oczywiście mamy najwięcej mandatów, o pięć więcej niż Platforma, natomiast jej koalicjanci, czyli lewica postkomunistyczna i te nowe partie lewicowe plus PSL i senatorowie niezrzeszeni – oni w sumie dali tę przewagę. Czy taka kompozycja Senatu potrwa do końca kadencji, tego nie wiem. 

Pytanie dnia to pytanie o trzydziestokrotność składki ZUS-owskiej – o co w tym wszystkim chodzi, bo „Porozumienie” mówi wyraźnie – nie zagłosujemy. Wygląda na to jakby Prawo i Sprawiedliwość szukało sojusznika po lewej stronie. 

- Myślę, że merytorycznie ta koncepcja się broni. Natomiast w sensie politycznym, no cóż,  nasz koalicjant, który miał w zeszłej kadencji kilku posłów, teraz ma kilkunastu – i jest dosyć naturalną rzeczą, że w polityce odcina się kupony od ilości szabel, czy to jest Sejm czy Senat czy Parlament Europejski –  i z takim prężeniem muskułów w tej chwili mamy do czynienia ze strony formacji pana premiera Jarosława Gowina. Już do tej pory były pewne różnice zdań między nami a naszym koalicjantem i zawsze na końcu dochodziliśmy do porozumienia, właśnie porozumienia – więc teraz też tak będzie. 

Teraz też tak będzie, ale już Jarosław Gowin mówi bardzo wyraźnie – nie zagłosujemy za trzydziestokrotnością – to wygląda jakby Jarosław Kaczyński testował granice swojej władzy w parlamencie i tak jakby próbował wzmocnić, albo wyciągnąć na swoją korzyść część lewicy. Tak czy nie? 

- Myślę, że sytuacja, w której  lewica głosuje jak PiS, a nie jak PO, jak liberałowie, jest sytuacją dobrą – bo to świadczy o podziałach w opozycji. 

Dlaczego w takim razie oddaliście lewicy Komisję Rodziny, pani Magdalena Biejat jest szefową tej ważnej Komisji. 

- Belgijski matematyk d’Hondte stworzył taki ,a nie inny system wyborczy, są parytety. Ta Komisja przypadła rzeczywiście lewicy. Natomiast przypomnę, że polski parlament to nie jest Camera dei Deputati czyli Izba Niższa parlamentu włoskiego, gdzie -o czym może mało kto wie, a warto to wiedzieć - szereg ustaw przechodzi na poziomie komisji. W Polsce ustawy stają się prawem , jak cały parlament za nimi zagłosuje i uzyskają podpis prezydenta- w  związku z czym nie ma mowy, aby prawica poparła jakieś lewicowe eksperymenty, gdy chodzi o kwestie polityki prorodzinnej czy obyczajowe. 

Dobre serce Prawa i Sprawiedliwości w Parlamencie czyli w  Sejmie, a z drugiej strony weźmy Senat, gdzie opozycja nie miała dla Was dobrego serca i macie tylko jedno miejsce w prezydium Senatu od opozycji. 

- To fakt. To pokazuje ,co by było , gdyby opozycja nie daj Boże, przejęła stery. Przypomnę, że to się zaczęło od skandalu :  po raz pierwszy w historii Senatu wyrzucono do kosza dobrą tradycję zapraszania na posiedzenia Senatu Marszałka Seniora -Sejmu - w  tym wypadku był to Antoni Macierewicz. Tak przedtem nigdy nie było i to jest rzecz, która demoluje pewną tradycję parlamentarną. Szkoda, że tak się stało. A to, co Pan powiedział również pokazuje, że najsilniejszy pod względem liczby mandatów w Senacie klub parlamentarny Prawa i Sprawiedliwości ma taką sama liczbę wicemarszałków, co trzech – proszę mnie ewentualnie skorygować – senatorów SLD czy równie niewielka liczba senatorów PSL-u. To oczywiście nie ma nic wspólnego ani z matematyką, ani z dobrym politycznym wychowaniem. 

Ryszard Czarnecki był drugim gościem „Poranka Polskiego Radia 24”. Dziękuję Panu serdecznie, miłego dnia 

- Dziękuję za zaproszenie do tego prestiżowego programu. 

 

historyk, dziennikarz, działacz sportowy, poseł na Sejm I i III kadencji, deputowany do Parlamentu Europejskiego VI, VII, VIII i IX kadencji, były wiceminister kultury, były przewodniczący Komitetu Integracji Europejskiej i minister - członek Rady Ministrów, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka