Ryszard Czarnecki Ryszard Czarnecki
578
BLOG

Parlament Europejski: „Piętnastka” zwiększy stan posiadania

Ryszard Czarnecki Ryszard Czarnecki UE Obserwuj temat Obserwuj notkę 5

Doprawdy nie tylko „Czarneckigate” to temat, którym żyją europarlamentarzyści. W powodzi różnych rezolucji, które są ważne albo mniej ważne, zapadają decyzje naprawdę kluczowe. Na przykład te strictepolityczne dotyczące podziału mandatów po Brytyjczykach, którzy, chcąc nie chcąc, żegnają się z Unią Europejską.


Agenda europarlamentu


Ale o tym za chwilę, a na razie dla przedstawienia tego, czym zajmuje się parlament w Strasburgu i Brukseli pozwolę sobie zaprezentować tematy niektórych (sic!) debat, które miały miejsce w ubiegłym tygodniu we francuskiej siedzibie PE. I tak omawialiśmy „Zero tolerancji dla okaleczania narządów płciowych kobiet”, „Decyzje przyjęte w sprawie strategii rozszerzania UE – Bałkany zachodnie”, „Sytuacja w Zimbabwe”, „Obecna sytuacja w zakresie praw człowieka w Turcji”, „Ochrona i przeciwdziałanie w dyskryminowaniu obywateli UE należących do mniejszości w państwach członkowskich UE”, „Dodanie Sri Lanki, Trynidadu i Tobago oraz Tunezji do wykazu krajów trzecich wysokiego ryzyka”, „Konsekwencje dla obywateli europejskich pogłębiania się nierówności społeczno-gospodarczych”, „Zagrożenie dla praworządności w związku z reformą rumuńskiego wymiaru sprawiedliwości” (! brzmi znajomo, nieprawdaż?), „Gwarancje UE dla Europejskiego Banku Inwestycyjnego na pokrycie strat poniesionych w związku z działaniami z zakresu finansowania wspierającymi projekty inwestycji poza granicami Unii” (pisownia oryginalna – dop. R. Cz.), „Pogarszające się warunki działalności organizacji społeczeństwa obywatelskiego”, „Sytuacja obrończyń praw człowieka oraz wsparcie udzielone im przez UE”, „Sytuacja UNRWA (Agenda Narodów Zjednoczonych dla pomocy Uchodźcom Palestyńskim na Bliskim Wschodzie)”, „Ustalenia dotyczące czasu letniego”, „Rosja – spraw Ojuba Titjewa i Centrum Praw Człowieka Memoriał”,„Egzekucje w Egipcie”, „Niewolnictwo dzieci na Haiti”.


Przegłosowaliśmy również skład osobowy „Komisji Specjalnej do Spraw Unijnej Procedury Wydawania Zezwoleń na Dopuszczenie Pestycydów do Obrotu” oraz rezolucję w sprawie sytuacji w Wenezueli. Wysłuchaliśmy także premiera Chorwacji, byłego europosła Andreja Plenkovicia oraz wystąpienie przedstawiciela „Międzynarodowej Kampanii na rzecz zniesienia Broni Nuklearnej”. To, kontrowersyjni dla niektórych, laureaci Pokojowej Nagrody Nobla A. D. 2017.


Stara Unia” zwiększa stan posiadania


Specjalnie podałem większość (ale nie wszystkie!) tematów debat i głosowań, aby pokazać bardzo szerokie spektrum problemów, którymi zajmuje się Parlament Europejski. Szereg osób twierdzi, że jest to spektrum zdecydowanie zbyt szerokie, jednak agenda PE odkąd pamiętam, jest cały czas podobna i bardzo szeroka, zarówno w wymiarze geograficznym, wychodząc daleko poza UE, jak i w wymiarze merytorycznym. Wśród tematów debat kilka miało wyraźnie ideologiczny charakter – wszak nie to jest problemem europarlamentu, że zajmuje się takimi ideologicznymi propozycjami, lecz to, że do bardzo wielu stricte„merytorycznych”, gospodarczych, a zwłaszcza humanitarnych projektów rezolucji dotyczących „krajów trzecich” na siłę wsadza się elementy ideologizujące, dotyczące choćby aborcji, czy tak zwanej „polityki reprodukcyjnej” (cóż za dehumanizująca nazwa!).


W wymiarze politycznym najważniejsze było sprawozdanie przygotowane przez euroentuzjastycznych deputowanych Danutę Huebner i Portugalczyka Pedro Silvę Pereirę „Skład Parlamentu Europejskiego”. Chodzi o to, jak zagospodarować pulę 73brytyjskich przedstawicieli w europarlamencie. Przy okazji traktuje ono kampanię wyborczą i wybory do PE (ostatni weekend maja 2019) jako pretekst do dalszej, swoistej federalizacji Unii. Zaproponowany nowy podział mandatów w PE w związku z uruchomieniem procedury wyjścia Zjednoczonego Królestwa Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej z UE ma charakter strictepolityczny. Nie odbiera on mandatów żadnemu z państw członkowskich, chociaż jednym dodaje nieproporcjonalnie dużo w porównaniu z innymi krajami. Wyraźnie uprzywilejowana jest „stara Unia” czyli kraje dawnej „Piętnastki”, a zwłaszcza największe z niej. Ostateczna liczba miejsc w PE – 705jest próbą kompromisu między populistycznymi, „oszczędnościowymi” propozycjami zakładającymi całkowitą likwidację mandatów z tzw. „puli brytyjskiej”, a sugestią rozdzielenia wszystkich mandatów Wielkiej Brytanii na pozostałe 27 krajów członkowskich. Projekt przyjęty dopiero co, 23 stycznia 2018 roku, przez Komisję Spraw Konstytucyjnych, której przewodzi ekskomisarz Danuta Maria Huebner i zaakceptowany na posiedzeniu plenarnym europarlamentu 7 lutego, zmniejsza liczbę europosłów o 46. Czemu 46, skoro Brytyjczycy mieli w Parlamencie Europejskim 73 miejsca? 27 z nich rozdzielono na poszczególne kraje członkowskie. I tak Francja zwiększyła swój stan posiadania o 5 mandatów do 78, Hiszpania również o 5 do 59, Włochy o 3 do 76, Holandia o 3 do 29, Irlandia o 2 do 13.Polska, mimo że to przedstawicielka RP była sprawozdawcą i mimo że mamy obecnie minimalnie mniej miejsc niż Hiszpania (my – 51, Madryt 54), otrzymujemy tylko jedno miejsce więcej – a nie pięć jak oni – i nasza pula narodowa zwiększa się do 52. Podobnie jak my, o jeden fotel w europarlamencie zwiększają swój stan posiadania Austriacy do 19, Duńczycy do 14, Finowie do 14, Słowacy do 14, Chorwaci do 12, Estończyków – do 7 i Rumuni do 33.


Krok w kierunku federalizacji


Pozostałe miejsca po Brytyjczykach – 46 mandatów – zgodnie z wolą europarlamentu ma być „trzymanych” w rezerwie z przeznaczeniem na ewentualną listę transnarodową lub (oraz) dla krajów, które dopiero przystąpią do Unii Europejskiej (czyli rzecz dotyczyć może - ale zapewne nie wcześniej niż przy wyborach do europarlamentu w 2029 roku - Czarnogóry, może Serbii, może Albanii).


Ta „rezerwa” dla nowych państw członkowskich jest oczywista i całkowicie niekontrowersyjna. Olbrzymie emocje wzbudza, bo wzbudzać musi, wola ustanowienia listy transnarodowej czyli uczynienie kolejnego kroku ku federalizacji Europy. Tworzyłyby ją europejskie partie polityczne, które wystawiałyby swoich „Spitzenkandidaten” czyli liderów - nie tyle krajowe „jedynki”, co właśnie już na poziomie całej UE. W sposób oczywisty preferuje to ugrupowania euroentuzjastyczne typu Europejska Partia Ludowa, socjaliści, liberałowie, zieloni czy komuniści, a nie eurorealistów, jak my, Konserwatyści i Reformatorzy czy eurosceptycy. Dla tych ostatnich, jednych i drugich, pomysł „listy europejskiej” jest w wymiarze ideowym i politycznym więcej niż trudny do zaakceptowania.


Już w marcu będzie na temat tych propozycji debatować Rada Europejska na kolejnym unijnym szczycie. Jest bardzo prawdopodobne, że rządy państw członkowskich ustosunkują się do tej propozycji sceptycznie. Polski Rząd na pewno tego nie poprze.


P. S. Mój tekst opublikowany w „GPC” w dniu 25 listopada „Antypolski spec od... Polski” niespodziewanie wywołał spory rezonans w … Holandii. Pisałem w nim o europosłance z tego kraju, bardzo niechętnej Polsce, ale też przypomniałem morderstwo dokonane w 1945 roku na 160 jeńcach, naszych rodakach, w Podgajach w powiecie złotowskim w województwie wielkopolskim. Uczynili to żołnierze 48. Pułku Grenadierów Pancernych SS „General Seyffardt” z Królestwa Niderlandów właśnie.




Holenderscy czytelnicy (uwaga! Nie byli to Polacy z Holandii, tylko rodowici Holendrzy!) przekazali mi następujące informacje: generał Seyffardt był holenderskim generałem kolaborującym z Niemcami, który został zabity przez holenderski ruch oporu w 1943 roku. W zemście za to Niemcy rozpoczęli egzekucję Holendrów – była to tzw. „Operacja Silbertanne”. Pierwsze ofiary zostały rozstrzelane w okolicach Vollenhove-Meppel (region, w którym urodziła się obecna europosłanka z frakcji liberałów Sophie int'Veld) i Staphorst, wiosce, gdzie bardzo aktywny był ruch chrześcijański – obecny burmistrz Staphorst pochodzi z mocno akcentującej wartości chrześcijańskie partii Christen Uniei jest siostrzeńcem przywódcy tej partii na poziomie krajowym. Należy do niej również europoseł z frakcji „Europejskich Konserwatystów i Reformatorów” Peter van Dalen. Moi holenderscy przyjaciele podkreślają, że Holendrzy też byli ofiarami niemieckich zbrodniarzy, tak jak polscy jeńcy z wielkopolskiej miejscowości Podgaje...




*pełna wersja tekstu, który ukazał się w „Gazecie Polskiej Codziennie” (12.02.2018)


historyk, dziennikarz, działacz sportowy, poseł na Sejm I i III kadencji, deputowany do Parlamentu Europejskiego VI, VII, VIII i IX kadencji, były wiceminister kultury, były przewodniczący Komitetu Integracji Europejskiej i minister - członek Rady Ministrów, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka