Ryszard Czarnecki Ryszard Czarnecki
177
BLOG

Za 10-11 lat Polska stanie się płatnikiem netto

Ryszard Czarnecki Ryszard Czarnecki UE Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

Dawno już nie prezentowałem wywiadów - pora nadrobić zaległości. Proponuję lekturę rozmowy ze mną, jaką na antenie Radia Wrocław przeprowadził red. Filip Marczynski. W całości poświęcona ona była polityce międzynarodowej.

  

Przed mikrofonem Filip Marczyński, dzisiaj gościem „Rozmowy dnia” w radiu Wrocław jest poseł do PE - Ryszard Czarnecki. Dzień dobry, Panie Pośle. 

- Witam Pana, witam Państwa. 

Proszę powiedzieć, czy sądzi Pan, że kandydat na komisarza zgłoszony przez polski rząd, czy to już formalnie, czy jeszcze nie, Pan Krzysztof Szczerski będzie zaakceptowanym kandydatem? 

- W sensie merytorycznym jest to świetny kandydat. Przypomnę coś, o czym się w ogóle nie mówi w mediach, że on już był urzędnikiem w Unii Europejskiej, był szefem „unitu”, komórki, która zajmowała się planowaniem polityki zagranicznej w Parlamencie Europejskim w grupie Europejskich Konserwatystów i Reformatorów – on więc zna Unię od środka, jest takim „insiderem” w pewien sposób. A ponadto ma olbrzymie doświadczenie jako wiceminister spraw zagranicznych kiedyś, ale także jako osoba odpowiedzialna za politykę międzynarodową w Kancelarii Prezydenta. 

Ale ma też na koncie parę takich wypowiedzi, delikatnie mówiąc, niechętnych Unii Europejskiej. I to się może nie podobać, prawda?

- Ja myślę, że każdy pretekst można znaleźć, żeby zaatakować. Rozumiem, że Pan mówi teraz o przesłuchaniach, które odbędą się rzeczywiście na poziomie komisji Parlamentu Europejskiego, one się odbędą w pierwszej połowie września w Brukseli. Jest takim zwyczajem, że europarlament pokazuje swój polityczny „power”, siłę co pięc lat i … 

Odrzuca niektórych kandydatów 

 - … odrzuca zwykle jednego, bywało, że dwóch kandydatów z poszczególnych krajów. Pięć lat temu na przykład odrzucono kandydaturą byłej premier Słowenii, pani Bratuszek. Dziesięć lat temu kandydaturę Bułgarki, a piętnaście lat temu aż dwóch panów: jednego reprezentującego Włochy, drugiego Łotwę, a więc to jest taka pewna norma. Parlament Europejski chce w ten sposób pokazać, że jest istotny, że trzeba się z nim liczyć, że ma wpływ – chociaż przecież już dziesięć lat temu Traktat Lizboński bardzo poszerzył kompetencje europarlamentu - ale taka jest praktyka. Mam nadzieję, że prezentacja pana ministra, pana Krzysztofa Szczerskiego będzie tak dobra, że nie będzie atakowany ze względów merytorycznych. 

To wobec tego przekonamy się o tym we wrześniu. Chciałem Pana zapytać o opinie na temat w ogóle składu tego nowego europarlamentu, bo mówiło się, że będzie on mocno taki eurosceptyczny, czy niechętny temu do czego przyzwyczajała nas Unia Europejska do tej pory. Tak się jednak nie stało. Te siły sceptyczne są mniej liczne niż wieszczyli to komentatorzy. 

- Ja bym powiedział, że i tak i nie. Po pierwsze europarlament jest inny, gdy chodzi o skład osobowy – bo normalnie, chociażby w polskim parlamencie, proszę mnie poprawić, dokonuje się rotacji czasem jednej trzeciej posłów, czasem może połowy. Tutaj aż dwie trzecie składu PE to są nowi ludzie. I oni przenoszą jednak – to chyba minus – takie emocje z polityki krajowej: czy Francji, czy Hiszpanii, czy innych krajów do Brukseli i Strasburga. I rzeczywiście to buzuje. Natomiast, gdy chodzi o skład polityczny to, uwaga, więcej jest eurosceptyków, eurorealistów niż było. Natomiast jest aż o jedną czwartą mniej socjalistów, o połowę mniej komunistów, ale za to więcej Zielonych i zwłaszcza więcej – liberałów. Też jedną czwartą posłów straciła Europejska Partia Ludowa – tam, gdzie jest Platforma i PSL. W związku z tym to nie jest taki europarlament, który można wsadzić do szuflady z napisem, że jest on euroentuzjastyczny, czy też eurosceptyczny. To jest parlament bardzo dużych emocji politycznych – to widać, słychać i czuć. 

Mnie bardziej chodziło o to, że europejski wyborca nie okazał się takim antysystemowcem, jak to chcieli niektórzy malować, prawda? 

- Nastąpił wzrost sił antysystemowych w bardzo wielu krajach Unii Europejskiej, ale uwaga, ciekawe pytanie Pan zadał, ponieważ dla wielu wyborców w wielu krajach ważne było zagłosowanie przeciw politykom pewnego „mainstreamu”, głównego nurtu politycznego. I uwaga, o ile we Włoszech głosowano w wielkim stopniu na partie eurosceptyczne, czy to jest partia Salviniego, czy lewicowa, ale też eurosceptyczna formacja „Ruch Pięciu Gwiazd” 

taka Putinowa bardzo… 

- … Luigi di Maio jest jej przywódcą. Ale uwaga, na przykład we Francji wygrała partia skrajnie prawicowa, antyemigracyjna, antyunijna, partia Marine Le Pen, dawny Front Narodowy. Tylko jeden procent mniej miał uważany za wyrastający z takich korzeni sprzeciwu wobec elit politycznych ruch pana prezydenta Macrona. A więc można powiedzieć, że ta niechęć do tego establishmentu politycznego, to ona w różnych krajach poszła różnie. W niektórych w kierunku takiego eurosceptycyzmu i takiej niechęci wobec Brukseli, a w innych krajach z kolei, żeby było więcej „Europy w Europie” – czyli trzeba większy euroentuzjazm promować. Ale jest faktem, że te dwie główne rodziny polityczne czyli Europejska Partia Ludowa, chadecja i socjaliści bardzo dużo stracili. 

A czy Prawo i Sprawiedliwość to jest partia należąca do establishmentu? 

- Jesteśmy czwartą, gdy chodzi o liczbę europosłów formacją w europarlamencie – czegoś takiego jeszcze nie było. Natomiast ja myślę,  że my jesteśmy formacją, która wyrastała z pewnego sprzeciwu wobec establishmentu politycznego, ale z drugiej strony teraz rządzimy.  Wobec czego to jest sytuacja, że te nowe ruchy kiedyś powstaną. A zapewne powstaną w Polsce kiedyś nowe ruchy, bo tak się dzieje w całej Europie i mogą one uznać, że ustawiają się one w kontrze do rządzących, a tym rządzącym jest Prawo i Sprawiedliwość. 

To jeszcze jeden temat Panie Pośle. Rumunia przymierza się, Chorwacja przymierza się – będzie coraz mniej tych krajów, które nie będą miały euro, wypominając skandynawskie rodzynki. Z dużych krajów zostanie tylko Polska, czy nie należy trochę przenicować poglądów na ten temat? 

- Trzeba być realistą, pragmatykiem. Zwracam uwagę na to, że mamy tak naprawdę tylko dwa kraje, które skorzystały – i to bardzo wyraźnie – na eurolandzie. Te dwa kraje to są Niemcy i Holandia, ale podam taki przykład chociażby Finlandii. Doścignęła ona bardzo bogatą Szwecję, gdy chodzi o PKB per capita, na głowę mieszkańca zanim weszła do strefy euro, teraz rozwój ekonomiczny Finlandii, mimo takich czempionów narodowych, jak Nokia został zahamowany. 

Czempion, który dostał zadyszki… 

- Właśnie także przez to, że ta strefa euro okazała się pewnym kagańcem dla rozwoju gospodarki fińskiej, a Szwecja bez euro rozwijała się szybciej. A więc to jest taki też sygnał, że kraje zwłaszcza biedniejsze, jak Polska – mimo że za tego rządu prześcignęła Grecję, gdy chodzi o PKB na głowę mieszkańca i jesteśmy bardzo blisko Portugalii w tej chwili – to jednak cały czas Polska jest jednym z siedmiu najmniej zamożnych krajów członkowskich Unii Europejskiej, obok Bałkanów: czyli Rumunia, Bułgaria, Chorwacja, obok właśnie Grecji, a także Łotwy i Węgier. I tutaj aplikowanie nam wspólnej waluty euro byłoby pozbawieniem nas pewnych resorów, które daje waluta narodowa, co odbiłoby się bardzo dużą drożyzną i byłoby jednak bardzo niekorzystne. Myślę, że poczekamy aż nastąpi wyraźny wzrost zamożności w Polsce, zwracam uwagę – o czym się u nas nie mówi w dyskusji publicznej ,a ja to powiem w Polskim Radiu Wrocław – że za około 10-11 lat Polska będzie płatnikiem netto czyli Polska będzie dokładać, a nie czerpać , będzie dawała więcej do wspólnej kasy w Brukseli w formie składki członkowskiej niż stamtąd będzie brać.  Ta sytuacja się zmienia, więc wtedy można dyskutować o strefie euro, teraz na pewno nie. 

Czy, na koniec proszę powiedzieć, Europa będzie walczyć z prezydentem Trumpem, jeśli chodzi o pole gospodarcze, czy będzie próbowała się z nim jednak dogadać. Mamy do czynienia jednak z taką zapowiedzią wojny celnej między Francją a Stanami Zjednoczonymi, ze względu na to, że Francuzi wprowadzili kilkuprocentowy podatek dla największych cyfrowych korporacji, które mają to do siebie, że są amerykańskie? 

- Dobre pytanie. Nie wiem czy Pan pamięta, jak pan Jaruzelski zapowiadał stan wojenny, to mówił o „linii porozumienia i walki” – i mam wrażenie, że trochę tak samo jest teraz z Unią i USA. Z jednej strony UE będzie chciała się porozumiewać z Waszyngtonem, z drugiej strony w niektórych obszarach będzie walczyć. Chociaż na dłuższą metę Europa słabnie gospodarczo. I ta współpraca transatlantycka z USA jest absolutnie niezbędna. 

Ryszard Czarnecki, poseł do Parlamentu Euroepsjkiego by naszym gościem. Bardzo dziękuję. 

- Dziękuję bardzo. 


historyk, dziennikarz, działacz sportowy, poseł na Sejm I i III kadencji, deputowany do Parlamentu Europejskiego VI, VII, VIII i IX kadencji, były wiceminister kultury, były przewodniczący Komitetu Integracji Europejskiej i minister - członek Rady Ministrów, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka