Ryuuk Ryuuk
325
BLOG

LBGTQ zabija superbohaterów

Ryuuk Ryuuk Kultura Obserwuj notkę 6

Była złota era komiksu, była też srebrna i brązowa. Obecnie mamy do czynienia z czymś nowym, z erą LBGTQ w komiksach ...

Batman na Instagramie, Robin gejem, Alfred z małżonkiem. Spider-Woman w dziewiątym miesiącu ciąży walcząca z kosmitami. Otyła Wander Woman. Piękna She-Hulk zmieniona w odrażającego potwora. America Chavez z zawołaniem: Holly menstruation!

To nie żarty. Zarówno w Marvelu jak i DC zatrudniono wielu tzw. artystów, którzy sami się określają (ich własne słowa!) jako np. niebinarni (zaimki he/she są u nich neutralne:), osoby biseksualne (używające lub nie zaimków she/he), czy też osobników queer lub panseksualnych (tu bez żadnych zaimków). Ja nie kpię, ja tylko potarzam ich słowa, które sami z lubością wypowiadają i wypisują przy każdej możliwej okazji!

Problem jednak w tym, że owa niebinarność, czy zaimki, to jedyny powód ich zatrudnienia. Są bowiem kompletnymi beztalenciami, które nie znają i nie rozumieją komiksów superbohaterskich. To co produkują, to zwyczajna tandeta.

Oczywiście ten ich zalew tandety spotyka się z ostrą krytyką fanów komiksowych, na którą te scenarzystki LBGTQ, SJW, czy queer, odpowiadają wyjątkowo agresywnie:)

Najlepszym przykładem jest Kelly Sue DeConnick, tzw. samozwańcza feministka, która odpowiada w ogromnej mierze za spadek sprzedaży Captain Marvel w wydawnictwie Marvel i Aqumana w DC. Zabłysnęła również komiksem Green Arrow, w którym naiwność jej scenariusza stała się źródłem złośliwych żartów:)


Wiem, że filmik jest pocięty, ale możecie mi wierzyć, ze to jest typowe zachowanie tej pani. A te teksty powtarza wszędzie:) Nie czytajcie moich książek! Nie kupujcie ich! Biali chłopcy, nie czytajcie ich! Dziewczyny czytają komiksy, problem rozwiązany!

W jednym ma rację - jej komiksy czyta coraz mniej osób:) Jednak dziewczyny czytające komiksy często krytykują ją bardziej niż ci "White boys".

Ta druga pani, to Gail Simone, która zasłynęła z wyjątkowo debilnego twierdzenia o "Kobietach w lodówce". Gail Simone razem z Kelly Sue DeConnick niosą trumnę DC:)

Ostatnie słowa są wiele mówiące: "Przepraszamy, że przypadkowo przejęłyśmy komiksy*. *Tak naprawdę nie przepraszamy". Urocze, prawda?

Główne cechy tej nowej ery komiksach to: wymiana męskich bohaterów na kobiety (czyli Girl Power), coraz większa reprezentacja osobników LBGTQ, skupienie się na ich problemach egzystencjalnych (zamiast na walce dobra ze złem), grubi i brzydcy bohaterowie, zamiast dawnych zbyt pięknych (nie wolno onieśmielać czytelnika), no i w końcu wszechobecne social media (nowy superbohater bez Iphone'a, konta na Insta, czy tweetów, będzie wręcz upośledzony:)

Nie piszę tak z powodu uprzedzeń, bo ich nie mam. Przeczytałem całkiem sporo ich "twórczości", by wyrobić sobie zdanie. Całe szczęście, że ich nie kupiłem (plułbym sobie w brodę), bo jest to jeden, wielki, skończony szajs ... Oczywiście najlepszym dowodem na brak kwalifikacji tej wesołej LBGTQ gromadki są fatalne wyniki sprzedaży amerykańskich komiksów. Manga już całkowicie zdominowała ten rynek, DC i Marvel zwalniają pracowników, zaś sklepy komiksowe, które zaufały tym wydawnictwom, upadają.

Dlaczego?

Dawni superbohaterowie walczyli z przestępcami, chronili niewinnych, byli silni, mądrzy i szlachetni. Rozwijali swe zdolności, zdobywali wiedzę, przełamywali własne ograniczenia. Byli prawdziwym odzwierciedleniem dawnych herosów, prawdziwym wzorcem do naśladowania. Dzisiejsi tzw. superbohaterowie LBGTQ są zdecydowanie inni i mają inne problemy:) Nie mamy tu heroes tylko queeroes.

Żeby nie być gołosłownym, podam kilka przykładów:

She-Hulk

She-Hulk była bystra, urocza i miała do siebie ogromny dystans. Sensational She-Hulk autorstwa Johna Byrne'a to wspaniały przykład sztuki komiksowej. Jednak postanowiono tej twardzielce nadać nowy wymiar. Zadanie to powierzono Mariko Tamaki, autorce bardzo kontrowersyjnej. Efekt jej pracy to gigantyczny spadek sprzedaży komiksu, od niemal 100 tys. (Shulkie ma ogromny potencjał) do poniżej tysiąca ... Ten swoisty rekord beztalencia wynika z durnego scenariusza i drastycznego przeprojektowania głównej bohaterki, która z pewnej siebie i pięknej kobiety zmieniła się w odrażającego potwora z zespołem stresu pourazowego (!), fizycznie dużo brzydszego niż sam Hulk.


Autor filmiku powyżej uważa ten komiks za najgorszy, jaki kiedykolwiek zrobiono. I nie może utrzymać powagi, omawiając zawarte tam głupoty. Proszę zwrócić uwagę na to, że nazwę komiksu She-Hulk przemianowano na Hulk (zabrano zaimek:), czyli próbowano zastąpić męskiego Hulka żeńskim ...

I am not Starfire

To coś, moim zdaniem, powinno trafić do poradników w rodzaju: Jak nie robić komiksów. Jest to twór wyjątkowo brzydki, głupi i wręcz szkodliwy dla niepełnoletnich czytelników. Bohaterką jest Mandy, córka Starfire, superbohaterki z DC. Ten komiks to w zasadzie niesmaczna psychodrama pomiędzy piękną i szlachetną Starfire a jej córką Mandy, która jest otyła, brzydka, ubiera się po gocku i jest oczywiście lesbijką. Na dodatek ma nieprzyjemny charakter, nienawidzi swojej matki, jest opryskliwa i wulgarna. Naprawdę nie jest trudno zgadnąć, że scenarzystka Mariko Tamaki przeniosła swą własną wewnętrzną i zewnętrzną brzydotę na Mandy. Fizycznie są nawet bardzo podobne, co zostało zauważone i bezlitośnie wyśmiane.

Jak bardzo trzeba być pokręconym, by tak się samobiczować i mieć z tego satysfakcję? Nie mówię tak ze złośliwości. Ona naprawdę tak zrobiła i naprawdę jest z tego dumna.


Komentarze pod tym trailerem z DC zostały wyłączone ...

Gotham High

Wyobraźcie sobie 17-letniego Batmana. Czym się może zajmować poza szkołą przyszły, najtwardszy z twardzieli? Trenuje sztuki walki? Rozwija swoje zdolności detektywistyczne? A może projektuje jakiś super sprzęt? Nie. W Gotham High młody Bryce Wayne prowadzi niezwykle bujne życie w mediach społecznościowych, jest uwikłany w trójkąt miłosny z Seliną Kyle (Catwoman) i Jackiem Napierem (Joker). Celem jego istnienia jest jak największa liczba śledzących jego konto w internecie.

Melissa de la Cruz, która wymyśliła ten koszmarny Syf, jest najbardziej znana ze zbioru esejów: "Dziewczyny, które lubią chłopców, którzy lubią chłopców ... " Tytuł chyba mówi wszystko.


Ten trailer zaliczył tylko 3 tys. pozytywnych kliknięć, przy 46 tys. negatywnych. Komentarze oczywiście szybko zostały wyłączone:)

New New Warriors

Wyobraźcie takich oto superbohateów: chorobliwie otyłą nastolatkę, posiadająca magiczny ... plecak:) Gościa, który na skutek działania gazu internetowego (poważnie!) jest na stałe podłączony do sieci i myśli memami. Czy też niebinarne rodzeństwo o zastanawiających pseudonimach ... Snowflake i Savespace. Według autiora tych idiotyzmów (Daniel Kibblesmith) owe pseudonimy to standardowe obraźliwe słowa wobec niebinarnych, które oni noszą jak odznaki honoru:) Ostatnim jest B-negative, muzykalny pseudowampir.

Ta zbieranina cudaków miała zastąpić dawnych New Warriors, czyli całkiem udany komiks o młodych superbohaterach.


Ten żałosny trailer od Marvela zebrał 6 tys głosów na plus i ponad 300 tys. na minus i stał się źródłem wielu kpin. Nazwano go nawet dumbster fire, czyli pożarem w śmietniku/pożarem durnia. Marvel na razie zrezygnował z tego komiksu ... na razie:)

Children of the Atom

Ponieważ nazwa X-men sprawia problemy nowym "artystom" (MEN - mężczyźni!), postanowiono ich zastąpić Dziećmi Atomu. Komiks był reklamowany jako zupełnie coś nowego, z zupełnie nowymi postaciami:) Tymczasem strzelający laserem z oczu Cyclop został zamieniony na strzelającą laserem z oczu dziewczynę o imieniu Cyclop-Lass (dosłownie dzieczyna-Cyklop:), teleportujący się Nightcrawler na teleportującą się Daycrawler, latający Angel na latającego Cherub (Cherub to synonim słowa Angel), wybuchowy Gambit na wybuchową Gimmick (znowu synonimy:) I ostatni - Marvel Boy to męska (!) i otyła wersja Marvel Girl (czyli Jean Grey) A żeby było zabawniej, sama nazwa "Children of the Atom", była już używana odnośnie X-men ... oni plagiatują dzieła swojej własnej firmy :)


Scenarzystka tej katastrofy, Vita Ayala (niebinarna z neutralnymi zaimkami), opowiada o tych postaciach, że jeden ma Tik Tok, inny ma fitness Insta, inny Subreddit. No jasne, to są przecież najważniejsze cechy obecnych superbohaterów LBGTQ:)

Wszystkie te żałosne wypociny pseudoartystów, zatrudnionych ze względu za niebinarność, czy neutralność zaimków, mają katastrofalną sprzedaż. Nawet jeśli te niebinarne scenarzystki zaczynają pracować nad uznanymi postaciami, to w błyskawicznym tempie doprowadzają je do wydawniczej katastrofy. Ale zamiast wykopać tych nieudaczników, to ich dzieła są rebootowane, ewentualnie przechodzą do innych tytułów i postaci ... i tu także sprzedaż leci na łeb na szyję.

P.S.

Wspaniałym paradoksem jest nie tylko to, że obecni "artyści" z DC i Marvela nienawidzą i obrażają komiksowych fanów, ale też to, że coraz więcej fanów szczerze życzy obu tym amerykańskim gigantom upadku ... po prostu poezja:)

Doszczętne zniszczenie komiksu superbohaterskiego jest tak naprawdę niemożliwe. Jest zbyt wiele materiału, który może być wykorzystany w przyszłości. Trzeba tylko poczekać, by ta żałosna era LBGTQ w komiksie minęła ...

Jednak upadek DC i Marvela jest jak najbardziej realny. Obie te firmy mają poważne problemy finansowe. DC wprowadza właśnie outsoursing do Korei Południowej, czyli rozpaczliwie tnie koszty. O przyszłości Marvela, po nieustannych graficznych porażkach, zdecydują filmowe produkcje, na które wydali i jeszcze wydadzą gigantyczne pieniądze. A przy negatywnym szeptanym marketingu, jaki sobie załatwili od fanów, ta przyszłość wygląda fatalnie ...

Manga obecnie zdominowała amerykański rynek komiksowy. Często bywa tak, że 20 najlepiej sprzedających się pozycji, to właśnie manga:)

Ci nowi scenarzyści nawet nie wiedzą, że w komiksach superbohaterskich od dawna jest obecna reprezentacja różnego rodzaju mniejszości. Byli Afroamerykanie, Latynosi, Azjaci, geje, lesbijki, inwalidzi, kosmici, itd. Tylko że dawni scenarzyści nie byli zafiksowani na tym temacie i w odróżnieniu od obecnych potrafili wymyślać niesamowite historie:)

Ryuuk
O mnie Ryuuk

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura