Ryuuk Ryuuk
460
BLOG

Shang Chi - przyczajona mandarynka, ukryty smok-antykomunista (recenzja filmu)

Ryuuk Ryuuk Film Obserwuj temat Obserwuj notkę 6

Film Shang Chi and the Legend of the Ten Rings przypomina inną, bardzo sławną produkcję, Przyczajonego tygrysa, ukrytego smoka. Niestety, ani tygrysa, ani tym bardziej smoka (prawdziwego), w Shangu nie znajdziemy.

Najpierw ciekawostki:

Pierwszym azjatyckim superbohaterem w filmach był Kato w filmie Green Hornet (grał go oczywiście Bruce Lee), a nie Shang Chi.

Shang Chi nie jest też pierwszym azjatyckim bohaterem filmów akcji w ogóle, bo takich przed nim było po prostu bez liku. Niektórzy, jak Bruce Lee i Jackie Chan, wnieśli do filmów zupełnie nową jakość.

Shang Chi nie był nawet pierwszą postacią, która używała w komiksie sztuk walki. Pierwszym był Batroc the Leaper, mistrz Savate.

I w końcu - Shang Chi nie jest pierwszym superbohaterem Azjatą w filmach Marvela. Tym kimś jest oczywiście Wong:)

Musiałem wrzucić te sprostowania, ponieważ w niektórych recenzjach krytyków pojawiają się takie bzdurne stwierdzenia.

Teraz przejdźmy do samej recenzji. Ostrzegam - spojlery!


Film Shang Chi and the Legend of the Ten Rings jest ... do obejrzenia, to chyba najlepsze co można o nim powiedzieć:) Jest niewątpliwie efektowny i każdy miłośnik dobrego widowiska powinien być usatysfakcjonowany. Widowiskowy film ... po prostu.

Problem jednak w tym, że to nie są te postaci, które były przedstawione w komiksach. Ja osobiście, jako ich miłośnik, jestem bardzo rozczarowany, że porzucono rewelacyjny materiał źródłowy i jego ogromny potencjał został po prostu zmarnowany.

Jak Smok-pogromca komunistów wystraszył Disneya

Nie pojawił się w filmie Fin Fang Foom, chociaż wszyscy tego oczekiwali. Fin Fang Foom to kosmita, który wygląda jak prawdziwy smok:) A wiecie dlaczego się nie pojawił? Ponieważ smok Fin Fang Foom to prawdziwy pogromca komunistów. Pierwszym jego dokonaniem w komiksie było wyrżnięcie chińskiej, komunistycznej armii, szykującej się do inwazji na wysepkę (gdzie smok spał) u wybrzeży Chin. Tak przy okazji rozwalił też część Wielkiego Muru:)

Zatem, żeby nie drażnić komunistycznych władz, zamiast Smoka-pogromcy komunistów, w filmie umieszczono Obrończynię-Smoczycę ... mistyczną istotę, niebiańskiego smoka z krainy Ta-Lo, broniącą naszego świata, coś tam, coś tam ... Ta dziwna, jaszczurkowata istota nie dorasta do pięt (czy co on tam ma) Fin Fang Fooma.

Mandaryn czy mandarynka?

Największą wadą tego filmu jest jednak to, że filmowy Mandarin to skarlała wersja fascynującego komiksowego supervillaina z komiksu. Prawdziwy (czyli komiksowy:) Mandarin to błyskotliwy naukowiec i bezwzględny wojownik, posiadający silne poczucie honoru. Nie potrzebował pierścieni, by pokonać niemal każdego w walce wręcz, kiedyś gołymi pięściami uszkodził zbroję Iron Mana. Zaś z pierścieniami był równorzędnym przeciwnikiem nawet dla najsilniejszych superbohaterów.

Tymczasem filmowy Mini-Mandarin to tysiącletni głupek, który daje się nabrać na psychiczne sztuczki Wielkiego Pożeracza Dusz ... Rany, jakbym miał 1000 lat i nieustanny kontakt z magicznymi rzeczami, to byłbym trochę rozsądniejszy:)

Filmowy Mandarin nawet kpi z własnego imienia:) W jednej ze scen mówi, że zgniły zachód nazwał go tak od owocu (mandarynki). Jest to kompletna bzdura! Powinien doskonale wiedzieć, że Mandarin nie jest od mandarynki, tylko od Mandarynów, czyli arystokratycznej klasy uczonych-urzędników, sprawującej władzę w feudalnych Chinach.

Dlaczego Mandarin wypowiada tak bzdurne słowa? To proste. Disney chciał się przypodobać Komunistycznej Partii Chin. Komiksowy Mandarin to potomek chińskiej arystokracji, który stracił swój majątek po przejęciu władzy przez komunistów ... dlatego też, by się przypodobać komunistom, najlepiej ośmieszyć nie tylko samego Mandarina, ale też jego tytuł. Dla juanów Disney poprze nawet rewolucję kulturalną:)

Pierścienie czy bransolety?

Tytuł filmu to Shang Chi i legenda dziesięciu pierścieni - trzeba jednak zauważyć, że w filmie nie ma żadnych pierścieni (jakie były w komiksie), tylko są dziwne bransolety ... więc może tytuł powinien brzmieć: Shang Chi i legenda dziesięciu bransolet?

Oryginalne komiksowe dziesięć pierścieni to elementy niezwykle zaawansowanej technologii ze statku kosmicznego, który rozbił się na Ziemi, a których używał Mandarin. Oprócz ciekawych funkcji, np. kreowanie obszarów absolutnej czerni, tworzenie iluzji, umożliwienie mentalnej kontroli, emitowanie energii wzdłuż całego widma elektromagnetycznego, spowalnianie ruchu atomów i cząsteczek, same pierścienie posiadają własne osobowości, mogą się nawet komunikować i próbują wpływać na gospodarza. Filmowe dziwaczne bransolety są ich żałosną namiastką.

Shang Chi - prawie największy wojownik kung fu

Co jednak troszkę rozczarowujące, to nie ma w tym filmie kung fu na miarę największego wojownika kung fu ... Jasne, dwie walki w autobusie i na rusztowaniu są świetne i są niewątpliwie ozdobą tego filmu. Widać tu wzorowanie się na slapstikowej kaskaderce w filmach Jackie Chana:) I nic dziwnego, podobno za te dwie rewelacyjne sceny odpowiadał Brad Allen, częsty członek ekipy u Jackie'ego. Ale bądźmy boleśnie szczerzy - Simu Liu to nie jest Jackie Chan ...

Zaś końcowa walka to koszmarny natłok efektów CGI, a to już jest naprawdę męczące, przynajmniej dla mnie. Człowiek tęskni za czasami, gdy aktorzy filmów akcji polegali wyłącznie na własnych umiejętnościach, bez green screenów, zaś sceny walk wychodziły mimo to rewelacyjnie.

Ponownie będę szczery - Simu Liu nie ma charyzmy Bruce'a Lee, sprawności fizycznej Jackie Chana, elastyczności JCVD. Jest ... przeciętny.

Zaś w filmie ten "największy wojownik kung fu" dostaje łomot od własnej siostry, która nauczyła się sztuki walki (uwaga!) podglądając trenujących chłopców, ponieważ ojciec nie chciał trenować dziewczyny (co za bzdury)

I wygląda na to, że filmowy Shang Chi będzie odtąd nosił magiczne bransolety ... To naprawdę żenujące, bo esencją tej postaci była czysta sztuka walki. Prawdziwy Shang Chi nie potrzebował magicznych sterydów, by walczyć z superprzestępcami. To właśnie było w nim najfajniejsze.

Syndrom Rey Skywalker

Pamiętacie jak Rey, która dotąd nie miała w rękach miecza, pokonuje w walce wyszkolonego zabójcę, Kylo Rena? Albo jak bez żadnego treningu potrafi się oprzeć jego woli? Jak pilotuje statek kosmiczny, chociaż wcześniej tego nie robiła? Rany, ona nawet potrafiła pływać, chociaż całe życie spędziła na pustynnej planecie:)

Tu mamy to samo. Katy (dziewczyna Shanga), po jednym dniu potrafi strzelać z bojowego łuku ... nawet ciężko rani demonicznego stwora. No cóż, bojowe łucznictwo wymaga długiego i ciężkiego treningu. A dla słabej i niezdarnej dziewczyny, która wolny czas spędza na imprezowaniu, to bariera nie do przejścia.

Co więcej, dowiedzieliśmy się ze sceny po napisach, że Katy dołączyła właśnie do superbohaterów ... nowa członkini Avengers? Tak więc - nie umiejętności, moc, czy ciężka praca, a chęć szczera, zrobi z ciebie superbohatera:)

Ostatecznie uważam, że film został zwyczajnie popsuty. Głównie poprzez absurdalne zmiany w stosunku do oryginału i poprzez próby schlebiania Komunistycznej Partii Chin.

Ale to nie ma znaczenia. Film może się wielu podobać, bo jest widowiskowy. Kto wie, może będzie miał sporo widzów i finansowo się nawet zwróci, choć będzie to trudne. Weekend otwarcia był niezły (film nie miał konkurencji i był Labor Day:), ale gorszy od Black Widow, która prawdopodobnie przyniesie stratę. Wszystko okaże się dopiero za parę tygodni.

P.S.

Namiętny flirt Disneya z Komunistyczną Partią Chin został, już po raz kolejny, nieodwzajemniony. Wygląda na to, że Shang nie trafi do chińskich kin. Nie dali się nabrać na fake Mandarina i fake smoka:)

Skończył się już chyba czas miliardowych zysków na jednym filmie Marvela ... zaczyna się czas strat.

Tradycyjnie już kobiety biją mężczyzn. Wenwu na początku dostaje łomot od swojej przyszłej żony. Shang jest najpierw bity przez siostrę, później przez ciotkę. W jednej ze scen jakaś ocalała czarna wdowa bije z kolei żołnierza z extremis. No cóż - Girls Power!

Magiczny las w tym filmie to rzecz naprawdę absurdalna. By go pokonać, potrzebny jest ... szybki samochód:) Tak jakby został zaprojektowany magicznie na dzisiejsze czasy ...

Ryuuk
O mnie Ryuuk

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura