niekompetencja niekompetencja
652
BLOG

"Niewidzialni" Polacy

niekompetencja niekompetencja Socjologia Obserwuj temat Obserwuj notkę 5

Dla niektórych osób, także tych sprawujących władzę „najlepiej”, gdyby można się nie kontaktować się z osobami, którym nie udało się. Powodowani tą „potrzebą„ wielu z nas izoluje się od osób wymagających wsparcia, które lokujemy za murem naszej obojętności, a bywa wrogości. Tak „znikający” problem społeczny usypia nas w obojętności na cierpienie tych osób, a być może nasze cierpienie w przyszłości. W Indiach są niedotykalni, w Polsce są ludzie „niewidzialni”. Nawet w kampaniach wyborczych nic o nich nie wspominają partie polityczne aspirujące do władzy.  

Kognitywistyka w obszarze filozofii zadaje nam wiele pytań, w tym takie pytania jak jaki jest sens naszego istnienia? Czy jest nim m.in. izolowanie się, odgradzanie się nas, murami obojętności od tych, którzy nie są w stanie utrzymać się na powierzchni życia, żyją w biedzie, są wykluczani, cierpią… np. z powodu starości? Dokąd zmierzamy? Czym jest dla nas duchowość? Jaki jest cel naszego życia? Jaki jest sens śmierci coraz nam bliższej? Czy mamy wolę wspólnego poszukiwania odpowiedzi na te i inne pytania? W obszarze socjologii szukać mamy odpowiedzi także na pytania: Jak wpływamy na zbiorowość, w której przyszło nam żyć? Jak zbiorowość wpływa na nas? Czy np. zachęca nas do racjonalnego radzenia sobie z problemem dezintegracji, izolowania się od problemów, etc.? Do jakich grup należysz? Jakie instytucje stworzyliśmy, by „radzić sobie” z problemami społecznymi takimi jak ubóstwo, wykluczenie, przemoc, etc.? Jedną z tych instytucji jest pomoc społeczna.

Ustawa z dnia 12 marca 2004 r. – Dz.U. 2013, 182 - art. 2. 1. Pomoc społeczna jest instytucją polityki społecznej państwa1), mającą na celu umożliwienie osobom i rodzinom przezwyciężanie trudnych sytuacji życiowych, których nie są one w stanie pokonać, wykorzystując własne uprawnienia, zasoby i możliwości.

Państwo, to zorganizowana politycznie społeczność zamieszkująca określone terytorium, mająca swój rząd i swoje prawa. Czy sprawne państwo może być zorganizowane przez zdezintegrowaną politycznie zbiorowość osób zamieszkujących określone terytorium?

Aliści „zorganizowana politycznie społeczność” nie jest podmiotem, który tworzyłby i zapewniał funkcjonowanie państwa, w tym instytucji pomocy społecznej, bowiem nie tylko władza, ale i obywatele powinni uczestniczyć w zarządzaniu państwem, w tym pomocą społeczną!

Podobną tezę sformułował Jan Hartman w tekście „Partycypacja i dlaczego” - http://matuzalem.salon24.pl/627572,partycypacja-i-dlaczego

W modelu państwa quasidemokratycznego zakłada się, iż prawem i obowiązkiem władz publicznych jest tworzenie i zapewnianie funkcjonowania państwa, także przeciw obywatelom i ich interesom… Władza niekiedy, np. w ramach budżetów partycypacyjnych dopuszcza do udziału osoby tworzące zbiorowość obywateli Polski. Niestety, ustawa o pomocy społecznej nie dopuszcza tzw. klientów do współzarządzania pomocą społeczną mimo tego, iż celem pomocy społecznej jest umożliwienie przezwyciężenia trudnej sytuacji życiowej osób i rodzin, które własnym staraniem, wykorzystując własne uprawnienia, zasoby i możliwości uczynić tego nie mogą.

Społeczność rozumiana jako ludzie mieszkający na jakimś terenie lub należący do jakiejś grupy zawodowej, społecznej mogą nie ufać sobie, nie współpracować ze sobą, mogą się zwalczać, żerować na zasobach innych, etc., zwłaszcza, gdy wykazywana troska o dobro wspólne staje się jedynie nieudaną inwestycją przejmowaną przez władze. Czy osoby o zaburzonej osobowości, „autystycy społeczni” mogą tworzyć społeczność, wspólnotę idei, interesów, planów, działań, etc., czy mogą ją wspierać? Moim, ale nie tylko moim zdaniem nie mogą, zwłaszcza gdy są rządzeni przez cynicznych, psychopatycznych i/lub socjopatycznych, aleksymityków będących ofiarami jedynie słusznej idei, np. że człowiek żyje po to by gromadzić bogactwo dla samej przyjemności gromadzenia go… W ustroju gospodarczym i społecznym, w którym rządzi pieniądz skupiający „swoich” ludzi w silne grupy interesu, w „społeczności chremastycznych indywidualistów o osobowościach skrajnie autonomicznych”, w mafie dysponujące mocą wpływania na bieg zdarzeń zwykle osoby pasożytujące zwłaszcza na słabych – wygrywają. W takich zbiorowościach nagradzani są najczęściej psychopatyczni i/lub socjopatyczni chremastycy, narcystyczni „pięknisie”. W toksycznym otoczeniu dobrzy ludzie ufając innym zwykle tracą, zwłaszcza tracą dostęp do zasobów umożliwiających zaspokajanie ich materialnych i bytowych potrzeba, gdyż w procesie apropriacji resztki ich aktywów są zawłaszczane przez cynicznych graczy, np. biznesmenów socjalnych. Czy pomoc społeczna może te osoby ochronić przed negatywnymi skutkami apropriacji? Prawdopodobnie nie może, także dlatego, iż w środowiskach, w których żyją osoby ubogie skazane na walkę o przeżycie, walką o zasoby, w tym zwłaszcza pieniężne - kolektywizm biednych nie sprzyja uwalnianiu ekspresji ich dążeń, emocji, których doświadczają, słabo spaja biednych w sieci teoretycznie mające stwarzać szanse przeciwstawienia się ich eksploatacji. Należy zauważyć, iż kolektywistyczne doświadczenia i zachowania częstsze w społecznościach o tradycji rolniczej zwykle rodzą poczucie przynależności do grupy, otwierające szanse zadzierzgiwania sieci przez osoby empatyczne, u których obserwuje się wyższy poziom aktywności tzw. neuronów lustrzanych. W kulturach opartych „na pasieniu bydła”, w których rozkwitał machizm – cechujących się wyższym poziomem przemocy i głębokimi różnicami między płciami są lepsze warunki dla rozwoju libertarianizmu traktującego państwo opiekuńcze jako największego wspólnego wroga wolnych ludzi. (www.nowakonfederacja.pl/slon-prowadzi-jezdzca).

https://pl.wikipedia.org/wiki/Neurony_lustrzane

Niski poziom aktywności tzw. neuronów lustrzanych prawdopodobnie odpowiada za obserwowaną u psychopatycznych osób częstszą niż ma to miejsce w populacji reakcję na inne osoby cechującą się m.in. złością, pogardą, a bywa, że i wstrętem. Niestety wstręt jako emocja separacji bywa w niektórych społecznościach wzmacniany np. przez polityków propagujących przez media wstręt do nierobów, osób niesprawnych, obcych - także u osób, w których nie stwierdza się niskiego poziomu aktywności neuronów lustrzanych. Psychopaci, osoby z osobowością borderline http://psychiatria.mp.pl/zaburzenia_osobowosci/show.html?id=74280 zwykle inną osobę odczłowieczają, odbierają jej podmiotowość, co ma uzasadnić m.in. podporządkowanie jej sobie, zastraszanie, permanentne inwigilowanie, śledzenie jej, eksploatowanie jej i jej zasobów, traktowanie jej jak przedmiotu, wykluczanie jej, a nawet jej eksterminację. Czy osoby sprawujące w Polsce władzę cierpią na tę przypadłość? Za takim poglądem może m.in. świadczyć brak zainteresowania polskich władz wprowadzeniem ubezpieczenia pielęgnacyjnego, które dla osób niesprawnych i ich opiekunów np. w Niemczech tworzy poczucie bezpieczeństwa. 

Jak zapobiegać agresji, jak zapobiegać odczłowieczaniu? Może przez zwiększanie świadomości znaczenia empatii, także, a może zwłaszcza w pomocy społecznej, czyli przez edukację? Może przez eliminowanie, zwłaszcza z pełnienia przez psychopatów i osób o osobowości borderline funkcji kierowniczych w pomocy społecznej? Może przez kształcenie, edukowanie osób wymagających wsparcia jak wielkie znaczenia ma dla nich empatia i jak bardzo powinni emancypować się, wyzwalać się z relacji z osobami psychopatycznymi i o osobowości borderline?

Chremastyka (grec. chremata - skarb, dobytek) to sztuka bogacenia się. Zdaniem Arystotelesa gromadzenie majątku jest zajęciem godnym, ale pod pewnymi warunkami. Ateński filozof sprzeciwia się bowiem uzyskiwaniu pieniędzy z pieniędzy, czyli pożyczania na procent. Lichwa, nieproduktywne bogacenie się jest zdaniem Arystotelesa czymś niemoralnym, niezgodnym z etyką.

https://www.nbportal.pl/wiedza/artykuly/historia-mysli-ekonomicznej/historia_ekonomii_1

To może wyjaśniać przyczyny traktowania osób jak przedmioty, którymi ktoś gra. Osoby wymagające wsparcia w ramach pomocy społecznej nie są „rozgrywającymi”, także dlatego, iż przez system - w systemie prawnym nie zostały wykreowane do jednego z podmiotów pomocy społecznej. Gorzej - osoby te zostały zepchnięte do roli zasobu pomocy społecznej, którymi rozgrywający zarządzają np. art. 16a uops. Także w ustawie o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie rodziny doświadczające przemocy zostały zepchnięte do roli przedmiotu oddziaływania wskazanych przez ustawę podmiotów i instytucji.

Ustawa z dnia 12 marca 2004 r. – Dz.U. 2013, 182 - art. 2. 1. Pomoc społeczna jest instytucją polityki społecznej państwa1), mającą na celu umożliwienie osobom i rodzinom przezwyciężanie trudnych sytuacji życiowych, których nie są one w stanie pokonać, wykorzystując własne uprawnienia, zasoby i możliwości.

Instytucja to zespół norm prawnych i/lub obyczajowych dotyczących organizacji jakiejś dziedziny życia i organizacja działająca na podstawie tych norm. A jakie są normy obyczajowe w oparciu o które działa pomoc społeczna, bo jakie jest prawo – każdy może się dowiedzieć…

Normy obyczajowe – to zbiór zasad, reguł postępowania, które obowiązują w danym środowisku. Obyczaj jest mocno związany z systemem wartości uznawanym przez daną zbiorowość, nie jest to co prawda ocena postępowania w kategoriach dobra i zła, a raczej tego co wypada, a co nie wypada robić, jak się zachować. Nieprzestrzeganie ustalonych reguł nie jest karane prawnie, jednak może być napiętnowane przez daną społeczność, a w skrajnych przypadkach doprowadzać do wykluczenia z grupy. Dzieje się tak, gdyż odchodzenie od obowiązujących zasad może burzyć istniejący ład, niszczyć wewnętrzną spójność wypracowywaną przez daną zbiorowość przez lata.

Przykład łamania zasad, przykład kłamstwa, przykład zaprzeczania zasadom „dobrej zmiany” podaję powyżej…

Normy obyczajowe dotyczą w zasadzie każdej sfery funkcjonowania człowieka, poczynając od stroju, poprzez zachowanie się przy stole czy w towarzystwie, sposobów witania się, kończąc na obchodzeniu wybranego święta.

Mają one charakter lokalny i mogą znacznie się różnić w poszczególnych zakątkach województwa, kraju czy kontynentu.

Jakie są w Polsce, w regionach, powiatach, gminach normy obyczajowe jeśli idzie o traktowanie osób, które wymagają wsparcia?

Czy nie dominuje niechęć, pogarda, ostracyzm? Dlaczego nie ma badań dotyczących postaw Polaków wobec osób słabych?

Art. 2 ust. 2. Pomoc społeczną organizują organy administracji rządowej i samorządowej, współpracując w tym zakresie, na zasadzie partnerstwa, z organizacjami społecznymi i pozarządowymi, Kościołem Katolickim, innymi kościołami, związkami wyznaniowymi oraz osobami fizycznymi i prawnymi.

Art. 11. 1. Rzeczpospolita Polska zapewnia wolność tworzenia i działania partii politycznych. Partie polityczne zrzeszają na zasadach dobrowolności i równości obywateli polskich w celu wpływania metodami demokratycznymi na kształtowanie polityki państwa. Zatem, jeśli obywatele cierpiący, ubodzy, wykluczeni, etc. nie tworzą partii politycznych, które dbałyby o ich interesy – nie mogą liczyć na to, by inne partie – reprezentujące inne grupy interesy dbały o ich interes, no może tylko po to, by omamić, podporządkować sobie cierpiących, ubogich, wykluczonych… Niestety pomoc społeczna nie robi nic, by wyemancypować, umocnić osoby i rodziny wymagające wsparcia…

Art. 146, ust. 1 Rada Ministrów prowadzi politykę wewnętrzną i zagraniczną Rzeczypospolitej Polskiej. OBY TYLKO NIE TAK PROWADZIŁA JAK CZYNIŁA TO RADA MIASTA ARRAS W SZTUCE „MSZA DLA MIASTA ARRAS” Andrzeja Szczypiorskiego? (PREMIERA 21 MAJA 2015 R. W Teatrze Narodowym).

2. Do Rady Ministrów należą sprawy polityki państwa nie zastrzeżone dla innych organów państwowych i samorządu terytorialnego.

Gdy mówimy pomoc społeczna, to bywa, że myślimy, iż to pomoc udzielona przez zbiorowość, wspólnotę mieszkańców gminy osobie, czy rodzinie, którzy samodzielnie nie są w stanie zapewnić sobie możliwości zaspokojenia ich elementarnych potrzeb bytowych, prawdopodobnie dlatego, iż w przeszłości pomaganie osobom ubogim, cierpiącym, etc. było głównie przejawem troski konkretnych osób o to, by bliźnim dać szansę. Ale oczywistym jest, że ta pomoc zależna jest od tego jacy są ludzie w danej zbiorowości. Zatem jacy jesteśmy?

Czy może nadal tacy, jacy bywaliśmy wcale często w przeszłości? O Polakach pisał między innymi Ulryk von Werdum, wykształcony Fryzyjczyk (mieszkaniec obecnego pogranicza Niemiec, Holandii i Danii), który przyglądał się Rzeczypospolitej w latach siedemdziesiątych XVII wieku: „…Gdzie mają w tym interes i są słabszymi, umieją postępować bardzo pokornie i układnie, gdzie zaś napotykają słabą stronę i zapanują, stają się hardymi, zarozumiałymi i okrutnymi (…). Polaków charakteryzował m.in. Józef Piłsudski w zdaniu: „”… widzimy ją (mowa w Polsce) niestety w wiecznych swarach i kłótniach, w jakiejś rozkoszy panoszenia się jednych nad drugimi…” Nad słabszymi potrafiliśmy się znęcać. Cytując Wincentego Witosa Ludwik Stomma pisze m.in.: Faktem niepodważalnym jest jednak, że przemoc była na wsi zjawiskiem codziennym i całkowicie zbanalizowanym. Jeszcze raz Witos: „Nikt się nie zdziwił, gdy żona nosiła oczy popodbijane albo gdy zaufanym kumoszkom pokazywała sine znaki na ciele pozostałe po odebranych razach dla „odnowienia jej skóry”. O dominującej jeszcze w XVII wieku patriarchalnej kulturze Polaków, w której człowiek tyle był wart, ile mógł patronowi zapewnić wzrost jego bogactwa pisał m.in. H.Vautrin „Po kobietach polskich znać słabość ich płci i zagwarantowaną prawem podległość mężowi…”. Czy kultura Polaków nie kultywuje tego „dorobku” i czy Polacy będący ofiarami hardości, zarozumiałości i okrucieństwa „tych na górze” gotowi są dziś „wyjść ze swego doła”, otrząsnąć się z tej przypadłości i dać odpór oprawcom by wyzwolić się z opresji i choćby w części otworzyć się na nowe szanse, w tym na te wartości i idee, które wykorzystywane są w postmodernistycznych modelach rozwoju? Jan Paweł II pisał m.in. iż „…Wolność jest tylko wówczas, gdy Naród tworzy jedność, a lud w nim żyjący, czuje się włodarzem, nie zaś niewolnikiem garstki opętanych…”. Wolność, racjonalizm (wykorzystujący osiągnięcia współczesnej nauki), poszukiwanie prawdy w sprawach dotyczących innych osób, w rozmowie z nimi, w dialogu, czy troska o dobro wspólne, etc.? Dla tzw. Kowalskiego jest jednak istotnym także kto te idee i wartości promuje i czemu (komu?) to ma służyć. Czy np. aktywizowanie ludzi biednych nie służy głównie tym, którzy „aktywizują” – bywa przy użyciu przemocy, szantażu, etc.? Jeśli tzw. Kowalski „pompowany jest” ideami aktywizowania lokalnych społeczności dla spraw samopomocy społecznej przez instytucje, a zwłaszcza organizacje działające na rzecz praw człowieka, praw kobiet, mniejszości etnicznych, etc., to gdy poczuje, że ktoś obcy chce pozbawić go podmiotowości – ten ktoś bywa, że staje się jego wrogiem, co prowadzi do sytuacji, w której nie tylko nie poprze tych idei, ale gotów jest je zdeprecjonować, a prowadzonej na podstawie tych idei działalności publicznej stawić opór. W niemałej liczbie przypadków z taką sytuacją możemy mieć do czynienia jeśli idzie o zwalczanie ubóstwa w Polsce prowadzonej w ramach obecnego modelu systemu pomocy społecznej, procesu pomagania – w którym osoby i rodziny doświadczające biedy potraktowane zostały jak przedmiot czyjegoś oddziaływania. Co jest kamieniem węgielnym spajającym osoby w rodzinę, we wspólnotę? Może jest nim bezwarunkowa akceptacja i przyjazna obecność sprzyjająca ujawnianiu interesów w otwartej rozmowie wszystkich osób, bez której to rozmowy nie ma wspólnoty? Siła woli, np. troszczenia się o bezpieczne warunki życia dla „innych”, „obcych” powiązana jest z ośrodkami w mózgu, w których rodzi się chęć współdziałania w grupie opartego na wzajemnym zaufaniu. Czy system pomocy społecznej finansowany ze środków publicznych może skutecznie zastępować rynek, gdy rodziny nie stać na usługi rynkowe, czy wspólnoty lokalne mają wolę i możliwość finansowania ze swych środków wsparcia koniecznego osobom i rodzinom żyjącym w ubóstwie? Jaka jest istotna pomocy społecznej, co jest tym czymś, co jest zasadnicze, gdy mówimy/piszemy „pomoc społeczna” starając się u odbiorcy tego komunikatu wywołać określone myśli, emocje? Jeśli przyjmiemy, że rodzina jest tym miejscem, w którym następuje proces socjalizacji jej członków, to czy np. stosowane w rodzinie sposoby radzenia sobie z biedą nie są lekcją, jakiej udzielają mocniejsi członkowie rodziny słabszym jej członkom, by ci mogli skutecznie radzić sobie z trudnościami życia poza rodziną wynikającymi m.in. z faktu, iż życie zbiorowości odbywa się w ramach „społecznej gospodarki rynkowej”, co implikuje konieczność udziału w coraz aktywniejszej, w tym coraz bardziej agresywnej rywalizacji, walce, w grze w grę „swoi” – „obcy”, co skłania do ulegania korupcji, etc.? Innymi słowy czy bieda, wykluczenie i sposoby radzenia sobie z nimi nie są najlepszą z możliwych lekcją przygotowującą do życia w ramach „społecznej gospodarki rynkowej”, tych którzy z powodu braku pieniędzy nie mogą uczestniczyć w konsumowaniu owoców gospodarki rynkowej? A może w systemie społecznej gospodarki rynkowej prawie każda rodzina jest zagrożona nie tylko biedą, wykluczeniem, przemocą, ale i przyspieszoną erozją, rozpadem rodziny, zwłaszcza wówczas, gdy jedni jej członkowie postępują moralnie, a inni nie są gotowi być osobami moralnymi, o czym pisał m.in. Stefan Żeromski w noweli „Doktor Piotr”,

"Chłopak oddalił się szybko brzegiem drogi. Potem przeskoczył przez rów i poszedł ku górze na przełaj przez pole. Pan Dominik patrzył za nim ciągle, wtedy nawet, kiedy tamten skrył się w ciężkim cieniu góry. Twarz starca stuliła się i zmalała, nos się wygiął i wyciągnął ku brodzie, oczy nakryły dolnymi powiekami. Stał na miejscu i sięgał co chwila ręką, jakby z zamiarem przywołania strycharza. Następnie poszedł wolno, nie mając żadnego już zamiaru ani wiadomości o kierunku, w jakim postępuje. Schylał się ku ziemi i przy świetle ostatniego brzasku zorzy wieczornej rozpoznawał głębokie ślady stóp syna, wyciśnięte w miękkim śniegu, które teraz mróz miłosierny utrwalał dla niego na tej okrutnej drodze.”. Nad każdym z tych śladów zatrzymywał się, macał go laską... Nad każdym z piersi jego wydzierał się cichy, nieprzerwany jęk, podobny do żałosnego skomlenia wiatru nad mogiłami cmentarza.” Jaki jest kontekst biedy, wykluczenia, dezintegracji zbiorowości? Co można zaliczyć do przyczyn powodujących pojawianie się biedy, wykluczenie, dezintegracji będących jednymi z przyczyn dysfunkcjonalności rodziny. Co zwiększa, a co zmniejsza szanse rodziny w radzeniu sobie z tymi problemami Czy jedną z istotnych przyczyn nie jest brak troski o należyty rozwój mózgu, zwłaszcza w okresie do 21 roku życia. Złe odżywianie, np. deficyt białka, witamin, makro i mikroelementów, kwasów omega-3, prowadzące do obniżenia poziomu DHEA (hormonu, którego niedobór skutkuje m.in. zwiększeniem agresji), etc. prowadzi do upośledzenia rozwoju, w tym emocjonalnego, do złego funkcjonowania organizmu, a także do złych relacji z innymi osobami. Złe relacje w okresie rozwoju z innymi osobami, używanie środków psychoaktywnych, w tym alkoholu, nikotyny etc. niszczy osłonki mielinowe niezbędne do prawidłowego przekazywania sygnałów w układzie nerwowym, co w późniejszym wieku prowadzi do obniżenia potencjału intelektualnego mózgu, powoduje zachowania „a”, a bywa „antyspołeczne”, czyli rujnujące, miażdżące relacje międzyludzkie, w tym relacje w rodzinie. A może jedną z przyczyn ubóstwa, głodu uruchamiającego na olbrzymią skalę migracje ludności, wykluczenia, dezintegracji jest frustracja, przykre nacięcie emocjonalne wywołane niemożnością zaspokojenia jakiejś istotnej potrzeby lub osiągnięcia jakiego celu. Objawia się ona m.in. apatią, rezygnacją? Poczucie bezpieczeństwa jest jednym z warunków pozwalających osobie aktywnie żyć. Co może w znaczącym stopniu ograniczyć lęk rodziców związany z „niepewnością jutra”, zwłaszcza co się tyczy przyszłych dochodów i co może uruchomić ich motywację do radzenia sobie z tym problemem? Pytanie to wydaje się być wcale istotne, jeśli przyjmiemy, iż prekariat – niepewność jutra jest czynnikiem powodującym, iż osoby i rodziny przestają myśleć i działać racjonalnie, żyją zawieszeni w stagnacji, uważają, że nie mogąc się z niej wyzwolić skazani są na bierność, apatię, życia z dnia na dzień na marginesie głównego nurtu. Prekariat rodzi rzesze ludzi niezaradnych życiowo. Są pośród nich ci, którzy upatrują szans poprawy swojej trudnej sytuacji w oddaniu swego losu w ręce dyktatorów, kierowników jednostek organizacyjnych pomocy społecznej, pracowników socjalnych, animatorów, etc. którzy stają się ich menagerami/zarządzającymi ich losem uznając, iż „ich podopieczni” sami nie mogą przezwyciężyć trudnej sytuacji życiowej w jakiej się znaleźli (patrz psychologiczne skutki sprawowania władzy, zwłaszcza tej totalnej, nie poddającej się kontroli, tej sprawowanej przez wiele lat pośród których należy wymienić przyjmowanie przez ludzi pozbawionych możliwości wpływach na władzę roli podrzędnej, biernej, także roszczeniowej, bowiem u tych osób aktywizowany jest system hamowania przebiegu procesów poznawczych i organizowania aktywności umysłowej, a co za tym idzie aktywności przejawiającej się w działaniu).

Co gorsze jeśli się te osoby pozostawi samym sobie mogą ze stanu kryzysowego wejść w fazę krachu, załamania się prowadzącego do przewlekłej niezaradności życiowej. W ten sposób działa się na rzecz wzmacniania niezaradności życiowej „podopiecznych opieki społecznej”. To założenie jest jednym z fundamentalnych a jednocześnie błędnych założeń obecnego modelu pomocy społecznej. Jednak są pośród prekariuszy choć niewykształceni, choć pozbawieni złudzeń, marzeń i zainteresowań, choć dziś impotentni – to jutro mogą być siłą wysadzającą ze stolców, na których zasiadają pozbawieni szans doświadczania ubóstwa włodarze tej orwellowskiej tragedii. Jeśli ta powtórzona za Orwellem teza jest tezą prawdziwą, to czy obecny model pomocy społecznej oparty jest na założeniu, że jeśli prekariuszy wspierać się będzie w ich edukacji ku wolności, to szybciej będzie mógł być osiągnięty cel pomocy społecznej? Nie… takiego założenia nie wyczytamy w obecnej ustawie o pomocy społecznej. Obecny model pomocy społecznej promuje raczej relacje między tymi, którzy wymagają wsparcia, a pomagającymi na wchodzeniu w układ nie wolny od pozorów współpracy – ja udzielę ci wsparcia, a ty dbać będziesz o moje, pomagającego interesy (blatowanie się).

  Czy system pomocy społecznej i jego zasady uwzględniają potrzebę kompleksowego, multidyscyplinarnego wspierania osób i rodzin doświadczających ubóstwa, wykluczenia, dezintegracji, etc., które jak można zakładać w niemałej liczbie przypadków można zaliczyć do grona prekariuszy, osób niepewnych jutra, osób dysponujących dochodami, których siła nabywcza nie dość, że niska, to jeszcze ulega zmniejszeniu na skutek inflacji. Prekariat to stan niezaspokojenia potrzeby bezpieczeństwa, to stan niepewności, czy jutro będzie sytuacją, w której rodzina w ogóle zostanie pozbawiona dochodów.

czy system pomocy społecznej jest tym obszarem polityki społecznej rozumianej jako instytucjonalna odpowiedź władz nie tylko publicznych (patrz np. Iluminati vel. libertarianie vs. Opus Dei) na problemy społeczne, w którym potencjał instytucjonalny, zwłaszcza środki przekazywane by radzić sobie z tym problemem znacząco ograniczają efektywność walki z ubóstwem, wykluczeniem, dezintegracją, a bywa, że są zawłaszczane przez różne podmioty „działające na rzecz”. Zdominowanie pomocy społecznej, która w przeszłości była wyłącznie owocem porywu serc ludzi widzących niedolę, cierpienie bliźnich przez grupy interesu, w tym partie polityczne, zarządców instytucji pomocy społecznej, przez tych, którzy mieli pełnić funkcję służebną to jedna z podstawowych przyczyn dysfunkcjonalności tego systemu. Rodzi się zatem pytanie, co należy uczynić, by tę dysfunkcjonalność ograniczyć? Jedno jest pewne, instytucjonalna, a tym samym hierarchiczna pomoc społeczna nie jest w stanie sama się uzdrowić. Konieczny wydaje się ruch społeczny na rzecz przywrócenia pomocy społecznej jej społecznego, wspólnotowego, sieciowego charakteru.

Czy osiągnięcia współczesnej nauki, w tym np. kognitywistyki – dziedziny nauki zajmującej się obserwacją i analizą działania zmysłów, mózgu i umysłu oraz ich modelowaniem były wykorzystane w projektowaniu systemu pomocy społecznej? Skoro k. skupia się na obserwacji i analizie działania zmysłów, mózgów i umysłów osób, w tym osób wspierających osoby/rodziny doświadczające ubóstwa, wykluczenia, etc., to czy k. była wykorzystana np. w modelowaniu i projektowaniu polityki związanej z profilaktyką ubóstwa, wykluczenia, dezintegracji, a także z redukcją szkód wynikających z tych problemów społecznych? Rodziny doświadczające ubóstwa, wykluczenia, etc. nie mają wielu szans na samodzielne wyzwolenie się z niepewności i lęku, na opuszczenie szeregów prekariuszy, na samodzielne poradzenie sobie z biedą, ale mimo to nie wolno pozbawiać te rodziny prawa do podmiotowości i godności. Skoro głównymi obszarami badawczymi w obrębie k. są m.in. reprezentacja wiedzy, język, uczenie się, myślenie, percepcja, świadomość, podejmowanie racjonalnych decyzji

oraz inteligencja, to analiza treści i forma języka, który posłużył do opisania tego zjawiska i zaprojektowania instrumentów mających ograniczyć ubóstwo jest informacją o postawach Polaków wobec tego zjawiska, w tym zwłaszcza tych którzy zaprojektowali ten system. Czy np. kognitywistyka może zaproponować metody analizy i oceny treści opisujących obecny system pomocy społecznej i rekomendować konieczne i możliwe zmiany w tym systemie? Czy k. może wskazywać metody uczenia się (o tym niżej w propozycji G. Bateson’a), czy może być pomocna w ocenia świadomości społecznej określonych problemów społecznych, w tym ubóstwa, a nade wszystko, czy może proponować racjonalne metody podejmowania decyzji np. dotyczących tego, czy dane założenie modelu systemu pomocy społecznej winno być elementem modelu tego systemu, czy powinno ulec zmianie, czy nie. Autor niniejszego tekstu przypuszcza, iż jednym z fundamentalnych założeń modelu stanowiącego podstawę opracowania i realizowania strategii walki z ubóstwem winno być założenie, że bez wzmacniania woli rodziny radzenia sobie z trudną sytuacją wynikającą zwłaszcza z chronicznego stanu występowania ubóstwa w rodzinie nie będzie możliwe skuteczne zwalczanie tego zjawiska.

Czy obecny model pomocy społecznej jest modelem racjonalnym? A może by takim był nieodzownym jest zaproszenie do jego określenia, opisania przedstawicieli wszystkich podmiotów zainteresowanych zwalczaniem ubóstwa, w tym zwłaszcza przedstawicieli osób i rodzin doświadczających biedy oraz tych osób i rodzin, które z tym problemem poradziły sobie, m.in. na skutek określonego wsparcia udzielonego tym osobom i rodzinom? Na pewno w opracowywaniu modelu systemu pomocy społecznej winni uczestniczyć:

podmioty odpowiedzialne za organizowanie sieci oparcia dla osób i rodzin doświadczających różnego rodzaju dysfunkcjonalności, w tym będących wynikiem ubóstwa;

inne niż organizacje pozarządowe podmioty, w tym sieci, koalicje, zrzeszania działające w środowiskach lokalnych łączące poszczególne podmioty interesem polegającym na zorganizowaniu lokalnej oferty zapewniającej wsparcie osób i rodzin dysfunkcyjnych;

partnerstwa publiczno-prywatne, w których „prywatne” zapewnia innowacyjność, a „publiczne” środki na wdrażanie do praktyki tych innowacji?

Jestem przekonany, że podmiotami, które przede wszystkim Minister winien włączać w planowanie polityki skupionej na profilaktyce i przeciwdziałaniu negatywnym skutkom ubóstwa osoby i rodziny, w których występuje ubóstwo, a także zwłaszcza te zrzeszania obywateli, które funkcjonują na zasadzie samopomocy, pomocy wzajemnej, a nie organizacje działające „na rzecz”, quasi biznesy socjalne, gdyż te mają w zwyczaju kreować „ostatecznych beneficjentów” do roli przedmiotów swojego oddziaływania, co prowadzić może do umacniania się bierności i postaw roszczeniowych, a także do zaprzestania tej działalności, gdy na tę działalność przestaną być wydatkowane przez Ministra publiczne pieniądze. Uważam, że to praktyczne działania samopomocowe zrzeszeń obywateli i inicjatywy zmierzające do wspierania osób i rodzin winny być szczególnie wspierane, co jak na razie nie znalazło wyrazu w obecnym systemie pomocy społecznej.

Ludwik Stomma „Polskie złudzenia narodowe” Iskry, W-wa 2015 r. s. 13 Gdy bieda straszy słabych, gdy bieda skłania do szukania zabezpieczenia się przed nią w przyszłości przez tych, którzy usiedli na trochę wyższych krzesłach, nawet kosztem tych na dole – nie rozwiązanie problemu biedy, zadłużenia, nierówności destruujących potencjalne i realne wspólnoty uniemożliwiać będzie skuteczne radzenie sobie z problemami społecznymi.

op.cit. s. 44

op.cit. s. 202-203

Leszek Kołakowski – Mini wykłady o maxi sprawach, seria pierwsza „Przemoc (w tym ta stosowana wobec osób najsłabszych) jest częścią kultury, nie zaś natury – nie mówimy bowiem, że jaskółka używa przemocy połykając komara.”.

Lew Tołstoj „Jeżeli ulepszasz życie innych przemocą na pewno czynisz to dla własnej korzyści”

Stefan Żeromski „Doktor Piotr” wyd. Czytelnik W-wa 1953r. s. 46

Jak pisze Bradshaw w książce "Zrozumieć rodzinę": Rodzina dysfunkcjonalna jest stworzona przez dysfunkcjonalne małżeństwo, takie małżeństwa zaś tworzą zwykle dysfunkcjonalne osoby, które odnajdują się wzajemnie i wchodzą ze sobą w związek małżeński. Jednym z tragicznych faktów jest to, że osoby dysfunkcjonalne prawie zawsze znajdują inną osobę, która działa albo na tym samym, albo na większym poziomie dysfunkcji.

Tak więc pierwszą cechą rodziny dysfunkcjonalnej jest to, że jest ona fragmentem wielopokoleniowego procesu. Tkwi ona, a raczej porusza się w swego rodzaju błędnym kole i nie potrafi się z niego wydostać opierając się wyłącznie na własnych siłach.

Cechy rodzin dysfunkcjonalnych:

Brak w nich intymności.

Są "zakorzenione we wstydzie" (dzieci często wstydzą się swojej rodziny).

Mają utrwalone, zamrożone, sztywne role.

Ich członkowie mają zaplątane granice pomiędzy sobą. Czują się tak, jak czują się inne osoby w rodzinie.

Ich członkowie nie mogą zaspokoić swoich indywidualnych potrzeb. Są one odkładane, aby umożliwić zaspokojenie potrzeb systemu (rodziny). Dlatego w takiej rodzinie prawie zawsze istnieje jakiś niewielki poziom złości i depresji z jej głównym symptomem – anhedonią (brakiem lub utratą zdolności odczuwania przyjemności i radości).

System komunikacji polega na otwartym konflikcie albo na zgodzie na to, żeby nie było niezgody. Rzadko dochodzi tam do prawdziwego kontaktu.

Indywidualne różnice są poświęcane dla potrzeb systemu. Jednostka istnieje dla rodziny. Taka rodzinę trudno jest opuścić.

Zasady są sztywne i nie zmieniają się. Takimi zasadami są na ogół kontrola, perfekcjonizm i oskarżanie.

Jawne tajemnice są częścią kłamstw, które trzymają rodzinę w zamrożonym stanie. Tajemnice te każdy zna i udaje, że o niczym nie wie.

Zaprzeczanie konfliktom i frustracji tworzy sytuację, w której każdy chce osiągnąć swoje cele siłą woli. Daje to iluzję radzenia sobie z problemem.

Ich członkowie odrzucają granice własnej osoby dla podtrzymania systemu rodziny. Jest to równoznaczne z odrzuceniem własnej tożsamości. [J. Bradshaw "Zrozumieć rodzinę", Warszawa 1998.

http://www.psychologia.edu.pl/czytelnia/50-artykuly/150-rodzina-dysfunkcjonalna.html

http://popularnonaukowo.blog.pl/2012/10/13/komorki-macierzyste-wytwarzaja-mieline-w-ludzkim-mozgu/

W treści wystąpienia sejmowego 10 maja 2016r. Pani Elżbieta Rafalska nic nie powiedziała o polityce społecznej… Przedstawiane przez MRPiPS zjawiska prezentowała jako wynik najczęściej jednoczynnikowych, wybranych dla „udowodnienia z góry przyjętej tezy” związków przyczynowo-skutkowych… https://www.youtube.com/watch?v=zgKNh06dIW8. Dobrze, że ta pani już nie zajmuje się wspieraniem osób cierpiących…

Czy treść informacji na tym slajdzie ma związek i jaki z treścią deklaracji kierownictwa i kolegium ministerstwa rodziny, pracy i polityki społecznej w zakresie przeciwdziałania korupcji i nadużyciom finansowym z dnia 14 lutego 2018 roku, a zwłaszcza ze zdaniem: „Minister Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej przywiązuje szczególna uwagę do bezwzględnego przestrzegania standardów etycznych w Ministerstwie…” ?


Poszukując prawdy słucham tego, co mówią osoby odnajdujące w sobie moc dokonywania zmian formy spadania. Bo, że spadamy - to jest oczywiste...

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo