Szkoda, ze nie ma w Polsce wypracowanych zasad i procedur na okolicznosc obecnosci, na wspolnej uroczystosci , prezydenta i premiera. A jesli takowe sa, to sadzac po przebiegu dzisiejszego podpisywania, nie sa doskonale.
Niepotrzebnie pan prezydent dal na siebie czekac. Niepotrzebnie wywolano do mikrofonow na raz i prezydenta i premiera i pania Rice. Nie ma w Polsce wyrobionego systemu przemawiania z udzialem tlumacza, co pozwoliloby na sprawne tlumaczenie kilkuzdaniowych czesci wypowiedzi, zamiast calosci.
Szkoda, ze premier postanowil zazartowac sobie z 'meldunkiem o wykonaniu zadania' no i jeszcze bardziej szkoda, ze prezydent reagowal na to w podobnym guscie.
Uwazam, ze po odpisaniu moze i premier mogl powiedziec pare slow, a na koniec prezydent moglby krotko podsumowac. Dzisiaj byl balagan i wiele momentow w ktorych i uczestnicy i widzowie czuli sie nieswojo.
Mimo wszytko, mamy umowe i jednak jest to wydarzenie co najmniej tak wazne jak wejscie Polski do NATO, wiec nawet te drobne 'czkawki' nie powinny nam zepsuc poczucia osiagnietego celu.